Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Kapitol / 29.12.2021
Dominik Héjj

Węgry patrzą na Wschód. Orbán gra na destabilizację regionu

Ostatni szczyt Grupy Wyszehradzkiej w Budapeszcie dowiódł, że Węgry nie są przewidywalnym i godnym zaufania partnerem. Ich polityka w regionie przypomina realizację wizji Kremla, a nie tej, która jest bliska ich sojusznikom w NATO.
Foto tytułowe
Prezydent Putin z wizytą u premiera Orbána w Budapeszcie (kremlin.ru)

W czasie szczytu w formacie V4+ w Budapeszcie 13 grudnia 2021 roku, w którym udział wziął także prezydent Francji Emmanuel Macron, jednym z podejmowanych tematów było bezpieczeństwo we wschodniej i południowej części Europy. Zagadnienie to rozwijał każdy z przemawiających w czasie konferencji prasowej przywódców – poza jednym, Viktorem Orbánem. Węgierska wizja bezpieczeństwa sprowadza się wyłącznie do migracji i szlaku bałkańskiego. Tego, który praktycznie wygaszono po budowie podwójnych zapór na granicy węgiersko-serbskiej. W czasie ostatniego szczytu NATO w Rydze 1 grudnia minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó stwierdził, że największe zagrożenie dla Sojuszu Północnoatlantyckiego skupia się na południu Europy, w tym właśnie na granicy węgiersko-serbskiej.

Od lat Budapeszt jako zagrożenia nie postrzega Rosji czy Chin. W węgierskim dyskursie politycznym nie istnieje coś takiego jak działalność Kremla na rzecz dezintegracji regionu czy rozpadu Ukrainy. Kiedy na początku grudnia w Sztokholmie odbywał się szczyt Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, a Ławrow w otwarty sposób ostrzegł Zachód, że „wraca przerażający scenariusz konfrontacji wojennej”, Szijjártó pisał w mediach społecznościowych, że bieżący rok jest najlepszym w relacjach węgiersko-rosyjskich. Podobnie też komentował wizytę wiceministra spraw zagranicznych Rosji Władimira Titowa, który w Budapeszcie gościł 20 grudnia 2021 roku. W ciągu ostatnich 12 miesięcy rząd Węgier zdecydował o nabyciu rosyjskiej szczepionki przeciwko koronawirusowi – Sputnika V (zapewne zaraz także Sputnika Light, który można stosować jako trzecią dawkę) oraz podpisaniu długoterminowej umowy gazowej z Rosją. Szijjártó i Ławrow spotykali się w ostatnim półroczu co najmniej sześciokrotnie.

Kiedy polski i słowacki premier oraz prezydent Francji mówili w Budapeszcie o zagrożeniu na wschodzie Europy, o tym, na czym polega agresywna polityka Białorusi wobec Polski i Unii Europejskiej, podobnie jak o tym, że rosyjskie wojska grupują się na granicy z Ukrainą, Orbán do tych kwestii w ogóle się nie odniósł. Odpowiadając na pytanie francuskiego dziennikarza, wspomniał wyłącznie o tym, że Węgry w 2015 roku miały rację, budując swoją politykę migracyjną na zamknięciu granic i postawieniu muru. Dodał, że nikt Węgrom nie podziękował, a także, że Unia Europejska powinna się do ochrony granic dołożyć (według wcześniejszych deklaracji, sumując wszystkie wydatki na ochronę południowej granicy, Węgry wydały łącznie 1,5 mld euro).

Kiedy w trakcie szczytu V4+ Korea Południowa premier Mateusz Morawiecki powiedział o konieczności zainteresowania Komisji Europejskiej tym, co robi na rynkach energetycznych Gazprom, Orbán kiwał tylko głową. Nowych stawek za metr sześcienny gazu do dziś nie ujawniono. Nie ma jednak wątpliwości, że każdy Węgier jest beneficjentem nowo zawartej umowy gazowej, na mocy której mniej zapłaci za błękitne paliwo. Co więcej, nawet gdyby w przyszłorocznych wyborach zwycięstwo odniosła prozachodnia opozycja, to trudno wierzyć, by w zakresie polityki energetycznej byłaby możliwa jakaś korekta.

Warto sięgnąć do 2018 roku, do przemówienia, jakie w rumuńskim Băile Tușnad (węg. Tusnádfürdő) wygłosił Orbán. Rokrocznie odbywa się tam uniwersytet letni dla młodzieży, tak z Węgier, jak i diaspory. To tam najczęściej zostają zarysowane fundamentalne elementy strategii politycznej Fideszu (tam padł po raz pierwszy termin „nieliberalna demokracja”, której zwolennikiem jest Orbán). W lipcu 2018 roku węgierski premier krytykował wówczas wspólną politykę Unii Europejskiej wobec Rosji (której de facto i tak do dziś nie ma). Według lidera Fideszu państwa, które nie obawiają się zagrożenia ze strony Rosji, mogłyby z nią współpracować, podczas gdy kraje bałtyckie i Polska dostałyby dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa NATO. Węgierski premier o flance wschodniej Sojuszu czasem wspomina, jednak bez udziału węgierskiego wojska. Piloci sił powietrznych Węgier służą w rotacyjnej misji ochrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich, ale to jedyna aktywność państwa na tym obszarze. Większą można odnotować na Bałkanach.

Węgry a Ukraina

Kiedy Ławrow mówi o konieczności uzyskania zapewnienia, że Ukraina nie zostanie członkiem NATO, na myśl przywodzi to wspomniane przemówienie Orbána, w czasie którego dowodził, że Rosja ma prawo czuć zagrożenie ze strony innych państw (nie ma wątpliwości, że węgierskiemu premierowi chodziło o szeroko rozumiany Zachód), a także że konsekwencją tego stanu rzeczy jest budowanie wokół jej granic strefy buforowej, która w części przebiega przez terytorium Ukrainy. Narracje Budapesztu i Moskwy wręcz się zazębiają. Warto wspomnieć, że w czasie ostatniego wywiadu, jakiego 1 grudnia 2021 roku udzielił Szijjárto rosyjskiej telewizji Russia Today, minister nie zareagował na słowa dziennikarki o tym, że mamy do czynienia z kryzysem na zachodniej granicy Rosji.

Europejskiej opinii publicznej być może umyka, że od lat trwa niezażegnany spór pomiędzy Węgrami a Ukrainą. Formalnie dotyczy on dwóch kwestii – ustawy edukacyjnej oraz ustawy o języku. W narracji Budapesztu Kijów prowadzi antywęgierską politykę, której celem jest wręcz prześladowanie mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu. Węgrzy mocno wspierają koncepcję tworzenia autonomii w regionie, którą forsuje tamtejszy węgierski związek kulturalny. W maju 2018 roku, kiedy w Warszawie odbywał się szczyt parlamentarny NATO, Viktor Orbán wzywał partnerów do rewizji relacji z Ukrainą – państwem, które wprost uważa za „upadłe”. Chociaż od tego oświadczenia minęły ponad trzy lata, sedno tej perspektywy pozostaje niezmienione. Węgry niezmiennie stoją na stanowisku, że w NATO i UE miejsca dla Ukrainy nie ma. Nie zmieniają tego także spotkania Szijjártó z jego ukraińskim odpowiednikiem. 27 grudnia szef węgierskiej dyplomacji napisał jednak w mediach społecznościowych, że w czasie rozmowy z Dymitro Kulebą obaj zgodzili się co do tego, że w 2022 roku będą prowadzone działania na rzecz poprawy stosunków dwustronnych. Szef węgierskiej dyplomacji zawsze zapewnia, że silna Ukraina leży w interesie Węgier, ale to samo słyszymy nieprzerwanie od lat. W przywołanym już przemówieniu Orbána z Rumunii z 2018 roku, premier ciągnął refleksję, że budowa gazociągów rosyjskich (Nord Stream 2 i TurkStream) to spełnienie obietnic Rosji, która zapowiedziała dostawy gazu na Zachód z pominięciem Ukrainy – państwa, które nie jest w pełni przewidywalne. Już po podpisaniu umowy gazowej, która obowiązuje od 1 października 2021 roku, Szijjártó podkreślał istotę znaczenia Gazpromu w zapewnianiu bezpieczeństwa dostaw w regionie – Nord Stream 2 już powstał, a TurkStream na prośbę Budapesztu został dociągnięty aż do Węgier poprzez nowy interkonektor z Serbią.


Tego typu polityka nie pozostaje bez echa na Ukrainie. Fundacja Inicjatyw Demokratycznych imienia Ilko Kucheriva w ramach projektu „Re:Open Zakarpattia” opublikowała w połowie grudnia badanie, według którego 28% Ukraińców uznaje stosunek Węgier wobec ich kraju za przyjazny, podczas gdy przeciwnego zdania jest 15,5%. Zaledwie niespełna co trzeci ankietowany (28%) uważa, że Węgry popierają integrację Ukrainy z Unią Europejską (dla porównania w przypadku Polski i Litwy jest to odpowiednio 59% i 56%).

Aż 41% respondentów negatywnie ocenia politykę Węgier dotyczącą wspierania węgierskiej mniejszości narodowej na Zakarpaciu. Na zachodzie Ukrainy dominuje wręcz pogląd, że działania te są przygotowywaniem do aneksji Zakarpacia i jego okupacji. Młodsi respondenci rzadziej dostrzegają wrogość w działaniach Węgier, za to częściej – autentyczne wsparcie dla regionu. Trzeba pamiętać, że kiedy rosyjskie wojska wkroczyły na Ukrainę w 2014 roku, Orbán z mównicy sejmowej węgierskiego parlamentu mówił o konieczności rozważenia przez stronę ukraińską utworzenia autonomii na Zakarpaciu. W czasie ostatnich wyborów samorządowych na Ukrainie Kijów oskarżył Budapeszt o sprzeczne z prawem międzynarodowym wpływanie na przebieg wyborów. Żadne inne państwo nie jest tak krytycznie oceniane w przeprowadzanych na Ukrainie sondażach, szczególnie w aspekcie zagrożenia dla integralności terytorialnej.

Węgry na Bałkanach

Viktor Orbán podczas szczytu V4+ otrzymał silne poparcie ze strony Mateusza Morawieckiego w sprawie rozwoju sytuacji na Bałkanach, a przede wszystkim w Bośni i Hercegowinie w związku z aktywnością Republiki Serbskiej. Polski premier wskazał na narastanie problemu także z uwagi na zaangażowanie Chin czy Rosji w tym regionie. Sytuacja w Bośni i Hercegowinie zaognia się. De facto mamy do czynienia z secesją części serbskiej. Na początku listopada do Banja Luki na spotkanie z przywódcą bośniackich Serbów Miloradem Dodikiem polecieli Orbán i Szijjártó. Ten drugi – po uprzednim odbyciu telefonicznych konsultacji z Sergiejem Ławrowem, co dowodzi, że sytuację na Bałkanach Węgrzy przynajmniej po części układają z Rosją. 18 listopada Szijjártó znowu poleciał do Bośni i Hercegowiny, tym razem do Sarajewa.

Węgierskie władze z jednej strony podkreślają na każdym kroku, że podejmują wysiłki na rzecz zachowania pokoju na Bałkanach, natomiast ich faktyczne działania (w tym otwarte poparcie dla Serbów) zmierzają w kierunku ostrożnej gry na destabilizację regionu. Wielokrotnie przyrównywały traktat z Trianon z 1920 roku do podziału Jugosławii, który miał być niesprawiedliwy i krzywdzący, głównie dla Serbów, co sprzyja rozwijaniu współpracy pomiędzy Budapesztem a Belgradem. Poza poparciem Dodika przez Orbána i Szijjártó, polityk ten może liczyć na przychylność samej Serbii, Rosji i Chin – państw, z którymi węgierska dyplomacja ma po drodze.

W regionie wzrasta zaangażowanie militarne Węgier, na co w swojej analizie dla Ośrodka Studiów Wschodnich z 2 grudnia zwraca uwagę Andrzej Sadecki, główny specjalista w Zespole Środkowoeuropejskim OSW. Budapeszt szczyci się, że w ramach unijnej misji EUFOR realizowanej w Bośni i Hercegowinie kontyngent wojska węgierskiego jest drugim co do wielkości (168 żołnierzy, liczniejszy wystawiła tylko Turcja). Z kolei w ramach natowskiej misji KFOR w Kosowie Węgry wystawiły trzeci najliczniejszy kontyngent (469 żołnierzy, liczniejsze oddziały są z USA i Włoch).

Zaangażowanie Węgier na Bałkanach nie ogranicza się tylko do aktywności w Bośni i Hercegowinie. Przez lata mocno angażowały się w sytuację w ówczesnej Macedonii, kiedy otwarcie popierały Wewnętrzną Macedońską Organizację Rewolucyjną – Demokratyczną Partię Macedońskiej Jedności Narodowej (WMRO-DPMNE), m.in. w przeprowadzonym we wrześniu 2018 roku referendum, w którym Macedończycy mieli opowiedzieć się w kwestii zmianie nazwy z Macedonii na Macedonię Północną. Popierając stanowisko WMRO-DPMNE, Orbán opowiedział się de facto przeciwko porozumieniu, które otwierało Macedonii Północnej drogę do UE. W listopadzie 2018 roku Nicola Gruevski, były premier Macedonii, a także lider WMRO-DPMNE skazany w Macedonii na więzienie, otrzymał azyl na Węgrzech, na terenie których wciąż przebywa. W marcu 2020 roku Orbán poleciał do stolicy Mołdawii, w której spotkał się prezydentem, premierem i przewodniczącą parlamentu, a także parafował porozumienie dotyczące współpracy strategicznej między państwami. Budowanie dobrych relacji z Kiszyniowem miało wówczas miejsce przy krytyce ze strony rumuńskiej. Ówczesne mołdawskie władze były bowiem uznawane za niegodne zaufania. Orbán popierał mołdawskiego prezydenta Dodona, który lawirował pomiędzy Rosją a Zachodem.

Ludzie z otoczenia Fidesz-KDNP dostali zadanie tworzenia mediów na Bałkanach budujących narracje zgodne z linią Węgier i polityków, których Orbán popiera. Stąd aktywność na rynku medialnym w Słowenii i Macedonii. Właścicielami nowych mediów została dwójka byłych dyrektorów mediów publicznych na Węgrzech (Péter Schatz i Ágnes Adamik), którzy w 2018 roku przejęli w Słowenii portal Demokracija.si oraz stację Nova24TV reprezentujące poglądy Słoweńskiej Partii Demokratycznej, a w Macedonii Północnej portale javno.mk i republika.mk, które są uważane za media sprzyjające WMRO-DPMNE. W listopadzie 2020 roku w Parlamencie Europejskim odbyła się debata dotycząca węgierskiego zaangażowania w rynek mediów na Bałkanach Zachodnich o nazwie „Węgierska ingerencja w media w Słowenii i Macedonii Północnej”. W jej trakcie wiceprzewodnicząca KE Věra Jourová podkreśliła, że „dla Komisji Europejskiej istotna jest wolność mediów nie tylko w UE, ale także w krajach kandydujących”. Dodała także, że KE będzie uważnie śledzić to zagadnienie.

Działalność Budapesztu jest komplementarna wobec aktywności komisarza ds. sąsiedztwa i rozszerzenia w KE, które w grudniu 2019 roku przypadło Węgrowi, Olivérowi Várhelyiemu. Formalnie w KE poszczególni jej członkowie reprezentują całą UE, a nie tylko swój kraj, jednak Várhelyi jest z węgierskiej perspektywy niezwykle istotny. Węgierski premier czy szef MSZ mogą w rozmowach z partnerami z państw bałkańskich zapewniać o poparciu na rzecz ich integracji z UE i tego, że postarają się ją przyśpieszyć poprzez węgierskiego komisarza.
Dr Dominik Héjj, politolog, starszy analityk w Instytucie Europy Środkowej, twórca portalu kropka.hu poświęconego polityce węgierskiej.

Inne artykuły Dominika Héjja
W wielu obszarach polityki zagranicznej Budapeszt prowadzi grę, w której realizuje własną politykę, coraz częściej stojącą w sprzeczności z interesami krajów sąsiednich oraz innych partnerów. W budowaniu bezpieczeństwa w regionie Węgry stały się państwem nieprzewidywalnym, bowiem w praktyce politycznej coraz częściej grają na destabilizację.