Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Jedwabny Szlak > Imperium / 28.06.2022
Ludwika Włodek

Świat patrzy na Ukrainę. W tym czasie w Tadżykistanie trwa rzeź

Korzystając z tego, że uwaga świata jest skupiona na zaatakowanej przez Rosję Ukrainie, prezydent Tadżykistanu krwawo pacyfikuje autonomiczny region Górskiego Badachszanu. Ci, którzy sprzeciwiają się władzy centralnej, są zastraszani, aresztowani i mordowani.
Foto tytułowe
(Shutterstock)

Przemawiając 19 czerwca do mediów ze swojej rodzinnej Dangary, prezydent Emomali Rahmon ogłosił koniec specjalnej operacji antyterrorystycznej, która miała rzekomo na celu likwidację grup przestępczych działających na terytorium Górskobadachszańskiego Wilajetu Autonomicznego, regionu, z którym Duszanbe od dawna ma na pieńku.

Zdaniem władz Tadżykistanu w trakcie operacji skonfiskowano setki sztuk broni i aresztowano ponad 200 osób, a życie straciło 16 ludzi. Rahmon zapewnił, że sam dał rozkaz likwidowania uzbrojonych przestępców, którzy jego zdaniem napadli na konwój wojska i zamierzali wysadzić mosty. Działania posłusznych sobie służb prezydent nazwał „zwyczajną praktyką, często stosowaną także w wysokorozwiniętych krajach”.

Tymczasem niezależne organizacje zajmujące się obroną praw człowieka i dziennikarze powołujący się na mieszkańców regionu mówią o masakrze cywilów. Pochodząca z Górskiego Badachszanu dziennikarka, mieszkająca w Pradze Anora Sarkorowa, opublikowała na swoim facebookowym profilu relację, która porównuje to, czego dopuściły się nasłane z Duszanbe służby, z działaniami wojsk rosyjskich w ukraińskiej Buczy.

Najwięcej osób zginęło 18 maja, w miejscowości Wamar, stolicy Ruszańskiego Rajonu. Niezależne źródła mówią nawet o blisko setce zabitych. Poprzedniego dnia w stolicy całego wilajetu, Chorogu, odbyła się wielka demonstracja. Ludzie wyszli, by domagać się od władz spełnienia swoich postulatów, które zgłaszają od końca zeszłego roku, kiedy to w czasie zatrzymania przez policję został zabity mieszkaniec Rosztkalinskiego Rajonu Górskiego Badachszanu, Gulbuddin Zijobekow.

Wszystko zaczęło się od niemoralnej propozycji

Zmarły 25 listopada 2021 roku Zijobekow był poszukiwany za „pojmanie zakładnika” i „podsycanie rasowej i narodowej nienawiści”. Policja twierdzi, że podczas próby zatrzymania stawiał opór, jednak rana w tyle jego głowy dowodzi czegoś zgoła innego.

Wydarzenia, za które był ścigany Zijobekow, rozegrały się w 2020 roku. Jak donosi Radio Ozodi powołujące się na sąsiadów mężczyzny, faktycznie zatrzymał on i pobił współpracownika miejscowej prokuratury, za to, że tamten „złożył niemoralną propozycję jednej z miejscowych dziewcząt”. Wówczas konflikt zakończył się pokojowo, a na prośbę ówczesnego wojewody badachszańskiego Jodgora Fajzowa, prokurator wystąpił w lokalnej telewizji i poprosił mieszkańców Badachszanu o przebaczenie za nieprzyzwoite zachowanie swoich podwładnych.

Jednak gdy 5 listopada 2021 roku zmienił się wojewoda – prezydent Rahmon odwołał Fajzowa, a pełniącym obowiązki szefa prowincji naznaczył Aliszera Mirzonabota Chudojberdiego – śledztwo przeciwko Zijobekowowi zostało wznowione.

Rodzina Zijobekowa przywiozła jego ciało do stolicy regionu, Chorogu, gdzie zaczął się wiec. Ludzie domagali się wyjaśnienia okoliczności śmierci mężczyzny. W czasie zamieszek, jakie wtedy wybuchły, zginęło jeszcze dwóch młodych mężczyzn. Od tamtego czasu w całym regionie odłączono internet i sieć telefoniczną. Tę ostatnią po kilku dniach przywrócono, ale internet nie działał aż do marca.

Jednocześnie nie toczyło się żadne śledztwo w celu wyjaśnienia śmierci Zijobekowa i dwóch pozostałych ofiar. Na przesłuchania wzywano za to kolejnych mieszkańców regionu, zdarzały się naloty na domy i rewizje, a na Pamirczyków (tak nazywa się mieszkańców Górskiego Badachszanu) żyjących w innych częściach Tadżykistanu, głównie w stołecznym Duszanbe, wywierano naciski.

Na prośbę Duszanbe zostało też deportowanych z Rosji kilku znanych Pamirczyków, którym w kraju wytoczono procesy. Chorogskie protesty z 16 i 17 maja były bezpośrednio spowodowane tym, że w stolicy ogłoszono wyroki dla Czorszanbe Czorszanbijewa, znanego badachszańskiego zawodnika MMA, i Amriddina Ałowatszojewa, lidera pochodzących z Górskiego Badachszanu migrantów w Moskwie. Pierwszy dostał 8,5 roku więzienia, drugi aż 18 lat. Zarzuty wobec obu wydawały się absurdalne. Oskarżano ich bowiem o próbę wywołania zbrojnego powstania i chęć oderwania całego regionu od Tadżykistanu.

Żeby skuteczniej radzić sobie z protestującymi w Chorogu, Duszanbe wysłało na Pamir kolumnę wojska. I to właśnie po to, żeby ją zatrzymać i nie dopuścić do rozlewu krwi w stolicy regionu, mieszkańcy położonego przy głównej drodze z Duszanbe Wamaru o świcie 18 maja wyszli na ulicę.

Ciała zabitych maltretowano po śmierci

Zdaniem miejscowych demonstranci nie byli uzbrojeni. Owszem, zablokowali drogę, ale nie przekraczali ram pokojowego protestu. Mundurowi otworzyli do nich ogień, również z helikoptera. Po niedługim czasie od trupów było gęsto na ulicach miasteczka. Martwych i rannych zabierano nie tylko do szpitala, ale na komisariat. Dopiero po pewnym czasie wydawano rodzinom.

– Ciała były tak zmasakrowane, że ludzie mieli problem, żeby poznać swoich bliskich. Sąsiedzi mojej mamy pochowali cudzego syna, bo wzięli go za własnego. Dopiero kiedy rodzice innego chłopaka dostali jego ciało, zorientowali się, że to nie ich dziecko – opowiada mi M., dziennikarka pochodząca z Roszanu, która od kilku lat mieszka w Holandii, a niedawno dostała tam status uchodźcy. Mimo to nie czuje się dość bezpieczna, by wystąpić w artykule pod własnym imieniem i nazwiskiem.
Jeden z protestów w Pamirze (fot. za Ludwika Włodek)

W trakcie dokonanej wobec blokujących przejazd wojska cywilów masakry i tuż po niej służby specjalne chodziły po domach całego Ruszanu. Do matki M. też przyszli. – Pytali ją, gdzie jestem, czy przysyłam pieniądze rodzinie. Państwowe tadżyckie media wymyśliły historię, że protesty zostały zorganizowane za pieniądze od Pamirczyków przebywających za granicą.

Jeszcze kiedy trwał protest, w całym Górskim Badachszanie znów odłączono internet (źle działa do dziś) i sieć telefoniczną (wznowioną ją po kilku dniach).

Sama M. też jest ciągle nękana. – Po każdym moim poście dotyczącym tego, co się dzieje w Górskim Badachszanie, znajduję kilka wiadomości od nieznanych osób. Grożą mi, obrażają mnie. To fejkowe konta założone przez tadżyckie władze, mają służyć zastraszaniu. Tak samo jak te bestialstwa dokonywane na już zabitych uczestnikach demonstracji. Ich ciała specjalnie maltretowano po śmierci, rodzinom wydawano w jak najgorszym stanie, żeby nikomu nie przyszło do głowy więcej protestować.

Wersję M. potwierdza Anora Sarkorowa. – W tłumieniu demonstracji w Wamarze brały udział ściągnięte z Duszanbe oddziały tadżyckiego specnazu Alfa. Wszystkie ciała wydane rodzinom były nagie i nosiły ślady nie tylko ran postrzałowych, ale także bicia oraz innych obrażeń. Zabitych i ciężko rannych przebierano w inne stroje. To dlatego, że początkowo władze chciały bronić wersji, że zamieszki to dzieło radykałów z Afganistanu, który jest przecież rzut beretem, po drugiej stronie rzeki Pjandż.

Zdaniem Sarkorowej większość zabitych to młodzi ludzie, urodzeni w latach 90. Wśród ofiar byli nie tylko uczestnicy protestu, także świadkowie, którzy próbowali filmować wydarzenia, oraz przypadkowi przechodnie. Jeszcze gdy trwała pacyfikacja demonstracji, zaczęły się przeszukania w domach. Ludzi wyciągano z łóżek, często podczas rewizji zabierano cenne rzeczy, odbywała się grabież w biały dzień i zastraszanie.

Ginący liderzy Pamirczyków

Kilka dni później, 22 maja, tadżyckie służby zabiły w Chorogu jednego z niekwestionowanych liderów społecznych na Pamirze, Mamadbokira Mamadbokirowa. W Pamirze nazywali go po prostu Bokirem. Był komendantem polowym w czasie tadżyckiej wojny domowej, która wybuchła niedługo po rozpadzie ZSRR, wiosną 1992 roku. Region Górskiego Badachszanu przystał wtedy do sił opozycji. Ta wojna, mimo że próbuje się ją czasem ubrać w szaty ideologiczne – islamiści kontra zwolennicy świeckiego państwa – była wojną regionów.

Biedne i w czasach sowieckich pozbawione dostępu do władzy prowincje stanęły przeciwko nomenklaturze partyjnej, kierowanej przez pochodzących z bogatej tadżyckiej północy. Jedynym wyjątkiem był dzisiejszy prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmonow (wtedy jeszcze z rosyjską końcówką w nazwisku). Przystał ze swoim biednym, południowym Kulabem do sił północy, co okazało się na tyle słusznym manewrem, że dziś Rahmon jest najsilniejszą osobą w państwie, a jego rodzinny region, w tym jego ukochana Dangara, opływa w bogactwa, w przeciwieństwie do Pamiru, który wciąż klepie biedę i nie ma na nawet porządnej drogi, która prowadziłaby do stolicy kraju.
Jedyna droga prowadząca ze stolicy kraju do Górskobadachszańskiego Wilajetu Autonomicznego została zbudowana w czasie radzieckiej inwazji na Afganistan, by ułatwić transport wojska i zaopatrzenia. Od lat 80. nigdy nie została wyremontowana, miejscami już w ogóle nie ma na niej asfaltu. Jest bardzo niebezpieczna, a jazda z Duszanbe do Chorogu – mimo odległości około 600 kilometrów – zajmuje kilkanaście godzin, czasem więcej.
Wojna skończyła się w 1997 roku. Na mocy porozumienia pokojowego oddziały opozycji zostały inkorporowane do struktur siłowych, a jej dowódcy dostali państwowe posady. Bokir pełnił funkcję kierownika straży granicznej w pamirskim rajonie Murgabu, aż do 2007 roku. To w tym mniej więcej czasie Rahmon zaczął się pozbywać dawnych opozycjonistów z państwowych posad. Bokir wrócił do swojego rodzinnego Chorogu, gdzie aż do śmierci cieszył się ogromnym autorytetem, mimo że władze wielokrotnie próbowały go oskarżać o działalność przestępczą, handel narkotykami i inne nielegalne praktyki.

Śmierć Bokira i wcześniejsze aresztowania Czorszanbijewa czy Ałowatszojewa były, jak się okazało, tylko preludium do szeroko zakrojonej rozprawy z Górskim Badachszanem. W kolejnych dniach tadżyckie służby zabijały i aresztowały następnych pamirskich przywódców. 24 maja tadżycka telewizja państwowa nadała absurdalny i kłamliwy film, w którym o zorganizowanie chorogskich i wamarskich zamieszek oskarżono grupę pamirskich działaczy społecznych. Oprócz Bokira mieli się w niej rzekomo znaleźć Alim Szerzamonow (mieszkający w Europie) oraz pochodząca z Pamiru działaczka społeczna i dziennikarka Ulfatchonim Mamadszojewa i jej były mąż, generał Chołbasz Chołbaszow. Ostatnia dwójka została już wcześniej aresztowana i w telewizji przyznała się do winy.

– Znam Ulfatchonim od lat. Mimo to, patrząc na to nagranie, nie poznaję jej. Ta piękna, dostojna kobieta wygląda na nim jak cień człowieka. Jestem pewna, że grozili jej, najprawdopodobniej szantażowali, że zrobią coś jej dzieciom. Znam te metody, wobec mnie i moich bliskich stosowano podobne – mówiła mi Sarkorowa. Później nastąpiły kolejne śmierci i zatrzymania pamirskich liderów. Zabito dwóch współpracowników innego komendanta polowego, uśmierconego jeszcze w 2012 roku Imamnazara Imamnazarowa – Zoira Radżabowa i Chursanda Mazorowa. Natomiast do aresztu trafili m.in. były pułkownik tadżyckiego KGB, a ostatnio śmiały krytyk tadżyckich władz, Pamirczyk Mamadsułton Mawłonazarow oraz Tolib Ajombekow, także były komendant polowy, brat innego, najsłynniejszego chyba badachszańskiego komendanta polowego Abdulamona Ajombekowa, który ze względu na swoją ułomność, miał ksywkę Aljosza Gorbun (Aljosza Garbus). W czasie wojny domowej Gorbun otwarcie przyznawał, że handluje narkotykami z Afganistanu, ale zapewniał, że cały zysk przeznacza na dozbrajanie swoich oddziałów i zakup jedzenia dla głodujących w odciętym od dostaw Pamirze rodaków. Zginął w 1994 roku i aż do czerwca bieżącego roku miał swoją ulicę w Chorogu. Już po aresztowaniu jego brata Toliba posłuszne Duszanbe władze miasta ogłosiły zmianę jej nazwy.

Symbolicznego dławienia pamirskiej dumy było więcej. 13 czerwca tadżyccy wojskowi zniszczyli widniejący nad Chorogiem symbol ismailitów – ułożony na górskim zboczu herb z kolorowych kamieni. To miał być cios w samo serce górnobadachszańkiej tożsamości. Mieszkańcy tego regionu są bowiem właśnie ismailitami. Przynależność do tej nielicznej odmiany szyickich muzułmanów, zwanych inaczej ósemkowcami, od wiary w ośmiu imamów, innych niż na przykład dominujący w Iranie odłam dwunastkowców, jest jednym z ich głównych wyróżników. Pozostałe to odmienny od tadżyckiego język, a właściwie języki. Na Pamirze mówi się bowiem językami wschodnioirańskimi (tadżycki należy do zachonioirańskich). Pamir był najpóźniej skolonizowaną przez Rosję częścią Azji Środkowej, przypadł imperium carów dopiero w 1905 roku, na mocy porozumienia z Wielką Brytanią, która z podporządkowanych sobie Indii, również sięgała po ten region. Sam w sobie nie przedstawiał dla ówczesnych potęg żadnej wartości, ale otwierał drogę na Afganistan.

Gdy biznesmen wygrywa z przywódcą duchowym

Włączenie Górskiego Badachszanu do Tadżyckiej Republiki, najpierw autonomicznej w ramach Uzbekistanu, a potem już związkowej, wcale nie było oczywistym posunięciem. Pamirczycy zachowali swoją odrębność. Wielu Tadżyków nie uważa ich za rodaków, wypominają im inną wiarę i obyczaje.
Udział Górskiego Badachszanu po stronie opozycji w czasie wojny domowej przypieczętował jego odmienny status w Republice Tadżykistanu. Prezydent Rahmon nigdy nie ufał Pamirczykom, a ich autonomii nie traktował poważnie. Konflikty między centrum a prowincją wybuchały co kilka lat. Najpoważniejszy miał miejsce latem w 2012 roku. To wtedy Duszanbe o zamordowanie tadżyckiego generała oskarżyło ludzi Toliba Ajombekowa.

Starcia zbrojne pomiędzy nimi a nasłanymi ze stolicy wojskami trwały kilka dni, a konflikt zakończył się, kiedy brat Ajombekowa wraz z kolegą dobrowolnie oddali się w ręce policji.

W sporze mediował wtedy żyjący na Zachodzie przywódca wszystkich ismailitów, Aga Khan IV. Do niedawna uchodził w Pamirze za wielkiego bohatera. Przypomniał sobie o swoich współwyznawcach w latach 90. i zrobił wiele dla wspierania ich w najtrudniejszym momencie wojny domowej. Dostarczał im między innymi żywność za pomocą mostu powietrznego utworzonego z wynajętych przez siebie samolotów. Później zbudował w Chorogu uniwersytet, a jego dobroczynna fundacja zakładała w regionie szkoły i prowadziła projekty rozwoju infrastruktury i społeczeństwa obywatelskiego. Jednocześnie jednak Aga Khan stara się mieć dobre kontakty z Rahmonem. Jest nie tylko przywódcą duchowym, ale i biznesmenem.

– Tym razem zwyciężył w nim przedsiębiorca. – przyznała Anora Sarkorowa. – Nie wsparł Pamirczyków w trudnej sytuacji, tylko wezwał do przestrzegania prawa. Nie wiadomo, co to miało oznaczać, bo jeśli ktoś łamał w tym czasie prawo, to raczej tadżyckie władze, a nie mieszkańcy Pamiru domagający się sprawiedliwości. Takie zachowanie Aga Khana sprawiło, że ludzie poczuli się bardzo zawiedzeni.

Nie tylko polityka Aga Khana powoduje, że mieszkańcy Górskiego Badachszanu czują się osamotnieni.

Aresztowania trwają, do Duszanbe są zwożeni kolejni więźniowie, a stołeczni adwokaci, także zastraszeni przez władze, nie chcą się podejmować ich obrony. Nieliczne i słabe w Tadżykistanie niezależne media już właściwie nie piszą o sytuacji w Pamirze. Największy niezależny portal informacyjny, Asia Plus, poinformował, że władze mu zagroziły zamknięciem, jeśli będzie nadal relacjonował wydarzenia z Chorogu i okolic. Niezależny pamirski portal internetowy Pamir Daily News został zablokowany w Tadżykistanie.

Świat się musi dowiedzieć

Uczestnicy pokojowych apeli, jakie jeszcze wiosną mieszkańcy poszczególnych rajonów Górskiego Badahszanu wystosowywali do władz, są wyłuskiwani na podstawie nagrań wideo krążących w sieci, a następnie aresztowani lub zastraszani. – Rewizjom towarzyszą grabieże – mówiła mi Sarkorowa. – Wojskowi, którzy z karabinami maszynowymi na ramieniu towarzyszą robiącym rewizje policjantom, wynoszą z domów cenne przedmioty, takie jak telewizory czy inny sprzęt RTV/AGD. Po zamordowaniu Bokira z jego domu służby zabrały nawet starego opla. To samo dzieje się w domach innych zabitych i aresztowanych Pamirczyków.

– Panuje atmosfera strachu – przyznała inna Pamirka, mieszkająca w Moskwie Asli (ona także boi się podać swoje pełne nazwisko w obawie o bliskich wciąż przebywających w Rosztkalińskim Rajonie). – Większość wojska wycofali już z regionu, bo było potrzebne na północy kraju, gdzie trwa konflikt graniczny z Kirgistanem. Jednak ci wojskowi, którzy zostali, zachowują się po chamsku. Głośno przeklinają, hałasują. Potrafią zaczepić dziewczynę na ulicy. Wcześniej coś takiego byłoby nie do pomyślenia, natychmiast znalazłaby się ktoś, kto zwróciłby takiemu nieobytemu chłopakowi uwagę, dziś pamirscy mężczyźni na prośbę swoich żon i matek siedzą cicho. Panuje terror, za niemniejszy konflikt z władzami można iść do więzienia.

Zarówno Asli, jak i Anora Sarkorowa mówią o tym, że coraz więcej mieszkańców Górskiego Badachszanu myśli o emigracji. Już wcześniej był to region koszmarnie niedoinwestowany, z którego najwięcej młodych ludzi wyjechało do pracy w Rosji, niektóre wsie są od dawna opustoszałe. Teraz jednak zacznie się fala migracji z przyczyn politycznych. Uciekinierzy już nie będą chcieli dostać się do Rosji, bo tam też nie mogą się czuć bezpieczni, a na Zachód, może także do Iranu.

– Moi krewni mówią, że jest coraz więcej ogłoszeń o sprzedaży domów, naszych pięknych pamirskich domów – opowiada mi Asli. – Dla Pamirczyka taki dom to świętość, takich domów się nie sprzedawało, tylko przekazywało z pokolenia na pokolenie, dziś jednak zastraszeni ludzie są zmuszeni to zrobić. – Pamirskie domy są przepiękne, drewniane, bogato rzeźbione. Każda część domu ma znaczenie symboliczne, np. w centralnym pokoju znajdują się kolumny, które symbolizują imama Alego, Fatimę, imama Husejna etc.

Świat, przejęty tragedią rozgrywającą się w związku z agresją Rosji na Ukrainę, w ogóle nie ma pojęcia, co dzieje się na Pamirze. Również większość Tadżyków nie zaprząta sobie głowy losem swoich ziomków. Uważają, że ich to nie dotyczy, lub boją się zareagować. Tymczasem Pamirczycy ostrzegają, że rozprawa z Górskim Badachszanem to tylko poligon doświadczalny. Ten gigantyczny region, który stanowi blisko połowę terytorium Tadżykistanu, zamieszkany jest jedynie przez 250 tysięcy Pamirczyków. Dla nich stu zabitych i setki aresztowanych to ogromna strata. W skali całego kraju ta tragedia się rozmywa. Rahmon od 30 lat rządzi krajem żelazną ręką i już przyzwyczaił swoich rodaków do brutalnych metod. Jednak wielu miejscowych ekspertów twierdzi, że po Pamirze przyjdzie czas na kolejne regiony, że Rahmon chce ostatecznie zdusić wszelkie przejawy jakiejkolwiek niezależności w swojej republice, którą od dawna traktuje jak własny folwark.

– Po 30 latach niepodległości dorobiliśmy się iście stalinowskiego reżimu, jak w najgorszych mrokach ZSRR – mówi Anora Sarkorowa. – Świat nie powinien tego ignorować. Na razie Rahmon uciekinierów ze swojego kraju przedstawia jako islamskich terrorystów.
Ludwika Włodek jest socjolożką i reporterką. Pracuje jako adiunktka w Studium Europy Wschodniej, gdzie kieruje specjalizacją Azja Środkowa. Autorka niedawno wydanej książki „Buntowniczki z Afganistanu”.

Inne artykuły Ludwiki Włodek

O Pamirczykach pewnie też tak będzie próbował mówić, choć dla każdego, kto się zna, jest oczywiste, że pamirska odmiana islamu jest jedną z najbardziej liberalnych na świecie. Naszą kulturę próbuje się zniszczyć od lat. W całym Wilajecie Górskiego Badachszanu nie działała oficjalnie ani jedna szkoła, ani jedno medium, gdzie można by mówić naszymi pamirskimi językami, nasza kultura jest eliminowana, a najlepsi synowie i córki naszego narodu są zabijani i prześladowani. Świat musi się o tym dowiedzieć.