Państwo Kuczmy często działało niezgodnie z prawem, ale było na swój sposób efektywne – jak większość reżimów autorytarnych. Tymczasem w państwie „pomarańczowym” zapanowało i bezprawie, i dysfunkcjonalność.
Wiosną 2005 roku wsiadłem w Kijowie w podmiejski pociąg. Specyfi ką takich pociągów na Ukrainie jest tłok, ludzie stoją w przejściach, panuje nerwowa atmosfera: ktoś otwiera okno, bo mu duszno, ktoś inny je zamyka, bo wieje. Czuć wyziewy alkoholu, zapach niemytych ciał i taniego jedzenia. Młodzi mężczyźni siedzący naprzeciwko mnie pili piwo „z gwinta” i narzekali na naszą władzę. – Jestem rozczarowany – stwierdził najbardziej wstawiony chłopak. – Stałem na Majdanie! Wierzyłem im. A oni tymczasem… – Swołocz! Kłamcy! – dopowiedział drugi.