Białoruś jeszcze bardziej uzależnia się od ropy z Rosji
Białoruś jest dużym odbiorcą rosyjskiej ropy naftowej. W reakcji na wydarzenia 2020 r. reżim Aleksandra Łukaszenki zacieśnił współpracę z Moskwą. Próby lawirowania między dostawcami surowców energetycznych z różnych części świata kończą się, a Kreml uzyskuje kolejną metodę wpływania na Mińsk.
Białoruś należy do dużych odbiorców ropy naftowej z Federacji Rosyjskiej z racji funkcjonowania dwóch rafinerii w Mozyrzu oraz Nowopołocku, do których dostawy surowca odbywają się rurociągiem „Przyjaźń”. O ile w 2020 r. miała miejsce niewielka dywersyfikacja dostaw ropy naftowej (zakup ładunków innych niż z Rosji), o tyle w 2021 r. raczej nie można spodziewać się kontynuowania tego trendu. Jest to spowodowane przede wszystkim wydarzeniami z sierpnia 2020 r., a więc ponownym wyborem Alaksandra Łukaszenki na prezydenta Białorusi. Mające miejsce protesty i reakcja na te wydarzenia władz oraz społeczności międzynarodowej (np. stanowisko Litwy) spowodowały, że Białoruś podjęła kroki w kierunku jeszcze ściślejszej współpracy z Rosją, pogłębiając tym samym zależność energetyczną.
Na początku 2020 r. Rosja wstrzymała dostawy ropy naftowej na Białoruś (brak umowy międzyrządowej regulującej warunki dostaw) i wydawało się, że podejmowane kroki sprawią, iż Białoruś chociaż częściowo uniezależni się od Rosji.
Podjęte wówczas działania sprawiły, że pierwszy raz w historii rafinerie na Białorusi przerobiły surowiec z Norwegii, Arabii Saudyjskiej oraz USA. Duży był też udział dostaw z Azerbejdżanu, które łącznie wyniosły 720 tys. ton. To oczywiście niewiele w porównaniu do zdolności przerobowych zakładów w Mozyrzu oraz Nowopołocku, ale stanowiły „światełko w tunelu”. Inne kroki strony białoruskiej też niejako szły w kierunku niezależności, tym bardziej, że rozpoczęto rozmowy z Polską na temat rewersyjnego wykorzystania rurociągu „Przyjaźń” do dostaw surowca poprzez terminal naftowy w Gdańsku. Jednocześnie pojawiały się sygnały, że również Litwa mogłaby mocniej wesprzeć Białoruś, umożliwiając dostawy surowca nie tylko poprzez terminal naftowy w Kłajpedzie (co miało miejsce wielokrotnie), ale także wznowić tłoczenie ropy naftowej do rafinerii w Nowopołocku niedziałającym od 2006 r. rurociągiem (w tym przypadku jest potrzebne stworzenie na rurociągu rewersu). Niemniej po wyborach prezydenckich na Białorusi wszystkie te projekty stanęły w miejscu i nie można przewidywać zmiany tej sytuacji w najbliższym czasie. W 2021 r. rafinerie na Białorusi planują przerobić 18 mln ton i zapewne ponownie lwia część surowca będzie pochodzić z Rosji. Pomimo nowych warunków dostaw uzgodnionych pomiędzy Białorusią a Rosją pod koniec 2020 r., według których cena surowca jest porównywalna do tych międzynarodowych, raczej nie można liczyć na jakąś rewolucję, głównie ze względów technologicznych.
Białoruś jest niestety niejako „skazana” na ropę naftową z Rosji, a przynajmniej co najmniej porównywalną gatunkowo – stąd też mające miejsce w 2020 r. dostawy podobnych gatunków z Norwegii, Arabii Saudyjskiej, a nawet z USA. Podjęte w ostatnich lat prace modernizacyjne białoruskich rafinerii są nakierowane na głębszy przerób ropy naftowej właśnie z Rosji, więc trudno w tych warunkach bez większych kosztów, ot tak, przerzucić się na inne gatunki surowca. Jest to mało opłacalne ekonomicznie tym bardziej, że sprowadzenie podobnych, a nawet innych gatunków (jest to możliwe biorąc pod uwagę poziom zaawansowania technologicznego białoruskich rafinerii) będzie dużo droższym rozwiązaniem.
Bliższa współpraca Białorusi z Rosją po wyborach prezydenckich – zgodnie z deklaracjami strony białoruskiej – ulegnie zapewne dalszej intensyfikacji, uwzględniając także zmianę kierunków eksportu paliw oraz być może zakup udziałów w kolejnym złożu ropy naftowej w Rosji.
W pierwszym przypadku Alaksandr Łukaszenka chce pozbawić Litwę oraz Łotwę wpływów z eksportu białoruskich paliw poprzez terminale naftowe w Kłajpedzie i Windawie jako odpowiedź na postawę tych państw w okresie protestów na Białorusi. W grudniu 2020 r. BNK (Belarusian Oil Company), odpowiadająca za eksport produktów paliwowych, zdecydowała się na wstrzymanie eksportu paliw poprzez terminal naftowy w Kłajpedzie. Paliwa będą transportowane zapewne przez terminale naftowe w Rosji, pomimo wzrostu kosztów takiej operacji szacowanej na poziomie 10-15 USD/tona.
W drugim przypadku Białoruś wyraziła chęć zakupu złoża naftowego w Rosji, co jest tylko teoretycznie dobrym rozwiązaniem. W okresie wstrzymania przez Rosję dostaw surowca w 2020 r. Białoruś otrzymywała ropę naftową rurociągiem Przyjaźń gównie od małych dostawców (eksport nie był realizowany przez Rosneft, Lukoil oraz Gazpromneft), w tym od firmy Yangpur, która należy do białoruskiego przedsiębiorstwa Belorusneft (roczna produkcja na poziomie 300 tys. ton jest niewielka). Oczywiście posiadanie własnych złóż jest zawsze korzystnych rozwiązaniem, ale w tym przypadku powoduje dalsze uzależnienie od Rosji, bowiem surowiec jest tłoczony rosyjskim systemem rurociągów.
Postawa Białorusi w regionie powoduje, że inni gracze nie próżnują. PKN ORLEN S.A. już przetransportował koleją pierwszą partię paliw z rafinerii na Litwie (Możejki) na Ukrainę trasą przez Polskę, a nie tradycyjnie przez Białoruś. W tych uwarunkowaniach białoruskie przedsiębiorstwa będą tracić na tranzycie paliw, tym bardziej, że dostawy produktów paliwowych z Litwy na Ukrainę w 2020 r. wzrosły o 9,4% w porównaniu do 2019 r.
Michał Paszkowski - doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce. Starszy Analityk w Zespole Bałtyckim w Instytucie Europy Środkowej w Lublinie. Autor licznych artykułu naukowych, analiz i ekspertyz z zakresu sektora energetycznego.
Zerwanie współpracy Białorusi z Rosją w kolejnych latach w odniesieniu do sektora paliwowego nie wchodzi w grę, a jednocześnie lawirowanie pomiędzy Rosją a innymi państwami także ulega ograniczeniu. Z Polską i Litwą współpraca wydaje się być obecnie zakończona, więc pozostaje jedynie Ukraina. Niemniej tutaj mogą mieć miejsce głównie dostawy surowca z Azerbejdżanu, a przynajmniej jest to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Znajdującej się zatem w trudnej sytuacji Białorusi nie pozostaje nic innego, jak starać się zmniejszać oddziaływanie energetyczne Rosji, co będzie niezwykle trudne. W efekcie dalsze ustępstwa polityczne i gospodarcze to tylko kwestia czasu, przy czym trzeba poczekać, jak będą one daleko idące.