Polowanie na oligarchów w Armenii
„Mamy dla Ciebie propozycję. Przelejesz pewną kwotę na konto pewnej
fundacji, dogadamy jeszcze jak, i już nigdy nie wrócisz do Armenii, przynajmniej
nie w najbliższym czasie”. Te słowa z polecenia Nikola Paszinjana
miał wypowiedzieć w Rzymie Artur Wanecjan, były szef Narodowej Służby
Bezpieczeństwa Armenii.
Luksusowe samochody w Erywaniu (Shutterstock)Film
Ja, Wanecjan i Paszinjan: odrzucona oferta nakręcił we własnej kuchni Mikajel
Minasjan – zięć poprzedniego prezydenta (i chwilowo premiera) Serża Sargsjana;
sam – szara eminencja, dyplomata, przedsiębiorca. Kuchnia jak kuchnia – mała,
ciasnawa i bez okna. Może chociaż blat jest z włoskiego marmuru… Jednak uchylenie
drzwi do tej politycznej kuchni pozwoliło Ormianom zobaczyć, jak pod przykrywką
walki z korupcją gotuje się środowisko starych i nowych elit. I na moment
sami zabuzowali, rozsyłając dalej wiele mówiący o Armenii obraz. Zwłaszcza gdy
okazało się, że choć premier nabrał wody w usta, to Wanecjan przyznał, że za jego
wiedzą spotkał się w Rzymie z Minasjanem, a Państwowa Służba Śledcza wszczęła
postępowanie przeciw – byłemu już – urzędnikowi z porewolucyjnej ekipy.
Jeden czort
Wojna wypowiedziana elitom i oligarchicznemu systemowi była głównym motorem
rewolucji 2018 roku. Przez dziesięciolecia okazywało się bowiem, że nie ma
żadnego innego narzędzia, które pozwoliłoby obywatelom Armenii wpływać na polityczną
i społeczną rzeczywistość; wybory nie oddawały faktycznej woli społeczeństwa,
były zmanipulowane przez wykorzystanie przewagi silniejszych wobec słabszych
(słynny posowiecki
adminresurs) albo sfałszowane.
Gdy protesty okazały się
równie jałowe, co krwawe (w 2008 roku po użyciu siły przez wojsko zginęło dziesięć
osób), za jedyne racjonalne działanie na rzecz własnego interesu uznano sprzedaż
głosów kandydatowi, który zaproponuje więcej. W kraju, w którym niedawno podniesiono
płacę minimalną do sumy odpowiadającej około 520 złotym, każdy grosz
się liczy, a dodatkowa „stówka” ma większe przełożenie na rzeczywistość niż ten czy
tamten reprezentant w parlamencie: jeden czort! Zwłaszcza gdy w Zgromadzeniu
Narodowym i na najwyższych urzędniczych stanowiskach w państwie zasiedli oligarchowie
dzierżący monopole na praktycznie wszystko – od całych sieci supermarketów
po import poszczególnych produktów – oleju, mąki, cukru.