Gołomianka
Opowieść o nim można rozpocząć od powstania styczniowego, w którym
był jednym z dowódców, a zakończyć kupletem rozbrzmiewającym na jego
cześć w Zielonym Baloniku. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że największym,
wręcz monumentalnym, widzimy go nad Bajkałem, gdy jako zesłaniec
pochyla się nad nieznanymi jeszcze małżem i kiełżem czy rozwikłuje
tajemnicę małej gołomianki.
Gołomianka (Wikicommons)Zanim w lutym 1864 roku do drzwi adiunkta Szkoły Głównej w Warszawie, przyrodnika
i medyka Benedykta Dybowskiego załomotała żandarmeria, zdążył jeszcze
wynieść do Gabinetu Zoologicznego i zaszyć w wypchanej antylopie suhaka album
z kopiami „wszystkich nominacji i ze spisem dokładnym rozmaitych rozporządzeń
Rządu Narodowego”. Carscy śledczy, mimo że nie znaleźli dowodów w mieszkaniu,
wiedzieli, kto zacz i trzydziestojednolatek został uznany za jednego z piętnastu
kierowników powstania styczniowego, którzy wraz z dyktatorem Romualdem
Trauguttem mieli zawisnąć na stokach Cytadeli. Plotka głosi, że w jego sprawie interweniował
sam Otto von Bismarck i – jak pisano w „Kurjerze Warszawskim” –
„JW. Namiestnik [Fiodor Fiodorowicz von Berg], na mocy Najwyższej nadanej sobie
władzy, zmienił karę na zesłanie do ciężkich robót po pozbawieniu wszelkich
praw stanu: Ilnickiego [Tomasz Ilnicki, główny księgowy powstania] i Dybowskiego
w kopalniach, pierwszego na lat piętnaście, a ostatniego na lat dwanaście”.
„Z Bogiem i choćby mimo Boga!”
Wraz z innymi skazańcami na Sybir wyruszył 10 sierpnia i szczęśliwie uczestniczył
w „pokazowym transporcie” – nie ogolono im głów, szli bez łańcuchów, odprowadzani
przez najbliższych na dworzec w Warszawie, ruszyli pociągami przez
Petersburg i Moskwę do Niżnego Nowogrodu. Na stacjach witali ich Rosjanie i Polacy,
obdarowując paczkami i drobnymi pieniędzmi. W mieście, w którym Oka
wpływa do Wołgi, kończyły się tory, a wraz z nimi dobiegł kresu niemal sielankowy
odcinek.