Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Kaukaz / 23.02.2021
Przemysław Henzel
Gruzińskie momentum? Tbilisi nie ustaje w dążeniu do NATO
Droga Gruzji do członkostwa w NATO jest długa i wyboista, ale wydarzenia z ostatnich miesięcy są szansą na przyspieszenie. Dużo w tym względzie będzie zależało od nowego prezydenta USA Joego Bidena, ale pytaniem pozostaje, czy Stany będą chciały ponownie mocniej zaangażować się w regionie Kaukazu.
(U.S. Army, foto Sgt. Shiloh Capers)
Pod koniec września 2020 r. Jens Stoltenberg wezwał Gruzję do „pełnego wykorzystania” możliwości zbliżenia z Sojuszem Północnoatlantyckim i przygotowania się do członkostwa. Słowa sekretarza generalnego NATO padły w trakcie rozmowy z premierem Gruzji Giorgim Gacharią w kwaterze głównej w Brukseli. Stoltenberg pochwalił wtedy Tbilisi za demokratyczne reformy i modernizację sił zbrojnych, po raz kolejny wezwał także Rosję do wycofania żołnierzy z Abchazji i Osetii Południowej. Co prawda deklaracje o gotowości przyjęcia Gruzji w poczet członków NATO padały już wcześniej, ale jeszcze nigdy nie były one tak silne, jak teraz.
Nowy pakiet szans
Trzy miesiące później ministrowie spraw zagranicznych państw NATO zatwierdzili nową wersję pakietu pomocowego NATO–Gruzja (Substantial NATO–Georgia Package, SNGP), przyjętego po raz pierwszy na szczycie w Walii w 2014 r. Zaktualizowany dokument przewiduje rozwój powołanego w sierpniu 2015 r. Wspólnego Centrum Szkoleń i Ewaluacji NATO–Gruzja (ustanowionego w celu zbliżenia gruzińskich sił zbrojnych do standardów Sojuszu), a także zwiększenie obecności natowskich okrętów w gruzińskich portach, intensyfikację ćwiczeń wojskowych i poszerzenie współpracy w sektorze medycznym. Stoltenberg podkreślił przy tym, że NATO zapewnia Gruzji nie tylko wsparcie polityczne, ale także pomoc praktyczną w postaci szkoleń, sprzętu i logistyki.
Zapewnienia o możliwości akcesu Gruzji Stoltenberg podtrzymał także podczas wizyty prezydent Salome Zurabiszwili w kwaterze Sojuszu w styczniu. Szef NATO po raz kolejny podkreślił potrzebę kontynuowania demokratycznych zmian przez władze w Tbilisi. „Pracujemy nad tym razem. Kluczowym zadaniem dla Gruzji jest wdrażanie reform w drodze do członkostwa w NATO” – oświadczył. Czy wyrazistsza retoryka władz Sojuszu i zwiększenie zakresu pomocy oznaczają, że sprawa akcesji Gruzji zaczyna zyskiwać swoje momentum? Taki rozwój wypadków byłby ukoronowaniem wieloletnich starań władz w Tbilisi, które próbują doprowadzić do głębokiej geopolitycznej zmiany w południowej części Kaukazu.
Gruzja nawiązała relacje z NATO w 1994 r., przystępując do Partnerstwa dla Pokoju, ale działania na rzecz członkostwa nabrały tempa dopiero po Rewolucji Róż, gdy w 2004 r. prezydentem został Micheil Saakaszwili. Cień na integrację z Sojuszem rzucał jednak konflikt Tbilisi ze wspieranymi przez Rosję separatystami z Osetii Południowej. Po wojnie w latach 1991–1992 utworzono tam siły pokojowe, składające się z wojsk rosyjskich, gruzińskich i osetyjskich. W ten sposób Moskwa zyskała środek nacisku na Gruzję, służący do obrony wpływów w całym regionie.
Otwarte drzwi na Zachód
Ożywienie na linii NATO–Gruzja wywołało zaniepokojenie na Kremlu. Po przyjęciu pakietu pomocowego SNGP przez Sojusz rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa oświadczyła, że decyzja w tej sprawie budzi „poważne obawy” Rosji i podnosi kwestię „odpowiedniej reakcji” z jej strony.
Obawy przed antagonizowaniem Rosji spowolniły drogę Gruzji do członkostwa w NATO. Już w 2006 r. gruziński parlament jednogłośnie przyjął projekt ustawy, w której wezwano do integracji z Sojuszem. Potwierdzeniem tego kursu było referendum w 2008 r., w którym 77% uczestników poparło ideę akcesji.
Podczas szczytu w Bukareszcie w 2008 r. Gruzja nie została objęta Planem Działań na rzecz Członkostwa (Membership Action Plan). Propozycji zgłoszonej w tej sprawie przez USA i Polskę sprzeciwiły się wtedy Francja i Niemcy, choć podtrzymano formułę „otwartych drzwi”. Zaledwie cztery miesiące później wybuchła wojna gruzińsko-rosyjska. W jej wyniku Abchazja i Osetia Południowa ogłosiły niepodległość, której – poza Moskwą i kilkoma jej sojusznikami – nie uznała społeczność międzynarodowa. Dwie separatystyczne republiki są ogromną przeszkodą na drodze do członkostwa Gruzji w NATO, ponieważ Sojusz nie przyjmie państwa, którego część pozostaje pod obcą okupacją.
Pomimo porażki w starciu z Rosją Gruzja nie zawróciła z drogi na Zachód. Wręcz przeciwnie – polityka Kremla wobec Kaukazu jeszcze bardziej skonsolidowała wysiłki Tbilisi na rzecz trwałej geopolitycznej reorientacji. Miesiąc po zakończeniu wojny w Osetii Południowej utworzono Komisję NATO–Gruzja w celu wzmocnienia współpracy politycznej i wojskowej.
Przyczółek NATO nad granicą Rosji
Militarnym wymiarem natowskich aspiracji Tbilisi był udział w operacjach wojskowych Sojuszu w Kosowie, Afganistanie i na Morzu Śródziemnym. Wzmacnianiu relacji z NATO służyło także zacieśnianie więzi ze Stanami Zjednoczonymi. W latach 2003–2008 Gruzja uczestniczyła w misji stabilizacyjnej w Iraku. Po wybuchu wojny w Osetii Południowej gruzińscy żołnierze zostali w ekspresowym tempie przetransportowani przez Amerykanów do kraju. Po zakończeniu walk USA dostarczyły Gruzji pomoc humanitarną i przekazały miliard dolarów na odbudowę. Rok później oba kraje podpisały kartę strategicznego partnerstwa wzmacniającą współpracę w obszarach instytucji demokratycznych i społeczeństwa obywatelskiego, walki z korupcją, zwiększaniu inwestycji, modernizacji gruzińskiej armii, reformy edukacji i programu wymiany studenckiej.
Szczególny charakter relacji z Waszyngtonem pokazuje także list otwarty z listopada 2020 r. podpisany przez 45 gruzińskich ekspertów zajmujących się kwestiami bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Skierowany do sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo list zawierał apel o ustanowienie stałej rotacyjnej obecności amerykańskich sił zbrojnych w Gruzji w celu zwiększenia stabilności Kaukazu i Morza Czarnego. Eksperci podkreślili, że „większość z zagrożeń dla bezpieczeństwa wynika z ambicji Rosji na rzecz odtworzenia strefy wpływów z czasów sowieckich na obszarze, który Moskwa postrzega jako bliską zagranicę”.
Specjalny status dla Gruzji i Ukrainy?
Dla Gruzinów jedynym realnym sposobem na powstrzymanie agresywnych działań Moskwy jest integracja z Sojuszem Północnoatlantyckim. W regionie cały czas żywa jest pamięć o aneksji Krymu dokonanej przez Rosję w 2014 r. i trwającym konflikcie w Donbasie. W poszukiwanie modus operandi dla Gruzji i Ukrainy włączył się ostatnio także Alexander Vershbow, zastępca sekretarza generalnego NATO w latach 2012–2016. Kilka dni po apelu gruzińskich ekspertów do Mike’a Pompeo, podczas konferencji think tanku Atlantic Council zaproponował, by obu krajom przyznać status „członków stowarzyszonych” NATO.
Według Vershbowa takie rozwiązanie pomoże przybliżyć perspektywę akcesji Gruzji i Ukrainy do Sojuszu w sytuacji, gdy części ich terytoriów są de facto okupowane przez Rosję. Odnosząc się do motywacji Kremla, dyplomata ostrzegł, że oba kraje będą tkwić w stanie zawieszenia tak długo, jak długo Rosją będą rządzili przywódcy gotowi użyć siły, by zablokować ich drogę do członkostwa w NATO. Pomysł dotyczący nadania Gruzji i Ukrainie statusu „członków stowarzyszonych” opiera się na doświadczeniach Sojuszu ze współpracy z takimi krajami jak Japonia, Korea Południowa czy Australia, ale realizacja tej koncepcji byłaby uzależniona od politycznej woli państw członkowskich.
Precedens z czasów Zimnej Wojny
Podobną opinię rok wcześniej wyraził także gen. Ben Hodges, dowódca Armii USA w Europie w latach 2014–2017, a obecnie ekspert think tanku Center for European Policy Analysis. W wywiadzie dla radia Voice of America stwierdził, że precedensem na korzyść Gruzji jest fakt przyjęcia do Sojuszu Republiki Federalnej Niemiec w 1955 roku, „gdy Niemcy Wschodnie były okupowane przez kilkaset tysięcy sowieckich żołnierzy”. Hodges podkreślił, że członkostwo Gruzji w NATO wzmocni bezpieczeństwo sojuszników w regionie Morza Czarnego, a budowa Anaklii, portu, który może stać się łącznikiem między Europą i Azją, przyniesie Tbilisi także znaczące korzyści gospodarcze. Co więcej, realizacja tego projektu pozwoli Gruzji na zdywersyfikowanie infrastruktury transportowej w związku z niepewną geopolityczną sytuacją na Kaukazie.
Zwiększenie obecności NATO na Morzu Czarnym wzmocniłoby wiarygodność działań Sojuszu na południowym odcinku flanki wschodniej. W ten sposób wysłałby on jasny sygnał Rosji dotyczący gotowości do realizowania długoterminowej strategii bezpieczeństwa w regionie. Z kolei Gruzja, wzmocniona członkostwem w NATO, mogłaby odegrać większą rolę w stabilizowaniu sytuacji na Kaukazie. Przekonuje o tym oferta mediacji, z jaką wystąpiło Tbilisi w czasie kolejnej wojny w Górskim Karabachu między Armenią a Azerbejdżanem.
Czas strategicznych decyzji
Członkostwo Gruzji w NATO to realna szansa na zmianę układu sił na Kaukazie i częściowe ograniczenie wpływów Rosji. Realizacji geopolitycznych planów Tbilisi służy także proces zacieśniania relacji z Unią Europejską (od lipca 2016 r. Gruzja jest państwem stowarzyszonym), który jest dodatkowym wsparciem dla demokratycznych reform. Pod koniec grudnia 2020 r. gruziński parlament jednogłośnie przyjął rezolucję, w której uzyskanie członkostwa w NATO i Unii Europejskiej określono mianem priorytetów gruzińskiej polityki zagranicznej. Najważniejszą kwestią w tej chwili pozostają konkretne daty akcesji.
Irakli Kobakhidze, sekretarz rządzącej partii Gruzińskie Marzenie – Demokratyczna Gruzja, zapowiedział, że jego kraj będzie się ubiegał o pełnoprawne członkostwo w Unii Europejskiej w 2024 r. Z kolei w pierwszych miesiącach 2021 r. odbędzie się szczyt NATO, w którym udział weźmie nowy prezydent USA Joe Biden. Głównym tematem rozmów będzie kontynuacja misji Sojuszu w Afganistanie, a także kwestia wyzwań ze strony Rosji. Oznacza to, że pojawi się również szansa na przedyskutowanie przyszłości relacji Gruzja–NATO.
Co zrobi ekipa prezydenta Bidena?
Czy prezydentura Joego Bidena, który w trakcie kampanii wyborczej zapowiedział wzmocnienie relacji z państwami NATO, przybliży jednocześnie Gruzję do członkostwa w Sojuszu? Gen. Jarosław Stróżyk z Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints powątpiewa, czy sprawy Kaukazu automatycznie znajdą się na czele listy zagranicznych priorytetów Waszyngtonu. – Zainteresowanie może być punktowe, tylko w momentach, gdy będą działy się tam rzeczy, które mogłyby wpłynąć na zagrożenia w regionie – zaznaczył wojskowy w rozmowie z Jarosławem Kociszewskim.
Ekspert Fundacji Stratpoints podkreślił jednak, że po agresji na Ukrainę w państwach NATO wzrosła świadomość dotycząca zagrożenia ze strony Rosji. Choć prezydent Biden – jak tłumaczy gen. Stróżyk – podejmie „delikatne próby ocieplenia relacji” z Rosją, to do odwilży nie dojdzie.
Przemysław Henzel - dziennikarz i redaktor. Absolwent stosunków międzynarodowych i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. W mediach od 2008 roku.
Tej sytuacji nie zmieni także kwestia Chin, nawet jeśli Amerykanie próbowaliby dogadać się z Rosjanami w sprawie ustalenia wspólnego stanowiska wobec globalnych ambicji Pekinu. Stróżyk podsumował: – Myślę, że jest to możliwe, ale z dużą dozą zasłużonego braku zaufania do prezydenta Władimira Putina.