Nowa Europa Wschodnia (logo/link)

Jaromír Nohavica - portret subiektywny barda i agenta

Trudno być prorokiem we własnym kraju, zwłaszcza gdy pcha się pod górkę wózek obciążony grzechami z przeszłości. Jaromír Nohavica, czeski bard, kompozytor i poeta, niechętnie opowiada o współpracy z komunistyczną bezpieką. Pod koniec 2020 r. roku wydał nowy album studyjny. Nietypowy, bo nagrany techniką unplugged, wyłącznie z towarzyszeniem gitary akustycznej i akordeonu.
Foto tytułowe
Jaromír Nohavica, koncert Ostrawa-Poruba (foto. Jacek Proszyk / Wikicommons)

Wyjątkowość albumu Máma mi dala na krk klíč (Mama powiesiła mi klucz na szyi) sprowadza się jeszcze do jednej kwestii – po dłuższej przerwie Nohavica znów odważył się uchylić zakamarków swojej niespenetrowanej dotąd trzynastej komnaty.

Sześćdziesięciosiedmioletni artysta w ostatnich latach rzadko i z wielką niechęcią odnosił się do kwestii swojej współpracy z komunistyczną czechosłowacką służbą bezpieczeństwa (STB). Wolał opowiadać o futbolu, miłości do Banika Ostrawa, odkrywaniu młodych polskich zespołów hiphopowych, ale nie o „spotkaniu z dziwką”. Nohavica jest artystą, którego karierę śledzę od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Po części chciałbym się pokusić o usunięcie negatywnego balastu medialnego, jaki w ostatnich latach artysta dźwiga na plecach. Błądzić jest przecież rzeczą ludzką.