Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 04.03.2021
Magdalena Chodownik
Sam ryż nie wystarczy. Senegal nie radzi sobie z problemem niedożywienia dzieci
Żyjemy w świecie, w którym co 3–4 sekundy na skutek niedożywienia i chorób z niego wynikających umiera jedna osoba. To ponad 9 milionów rocznie. Głód jest jednym z największych współczesnych wyzwań. Czy znajdziemy na niego skuteczny sposób?
(foto. Magdalena Chodownik)
Z dala od gwaru ulic senegalskiego miasta Bambey, pośród niewielkich budynków gromadzą się matki z dziećmi. Przewiązane chustami, przynoszą je na plecach, miarowo się kołysząc. Oparte o ich plecy dziecięce główki huśtają się w sennie. Starsi chłopcy i dziewczynki biegają wkoło, uporczywie trzymając się ich kolorowych sukien. Łapią je i ciągną w swoją stronę. W cieniu pod drzewem rozłożono kolorowe tkaniny, by zebrani mogli wygodnie usiąść. Wyglądałoby to jak rodzinny piknik, gdyby tym miejscem spotkań nie był ośrodek medyczny. I gdyby twarze matek nie były tak zatroskane.
Kilka metrów dalej lekarka otwiera drzwi jednego z budynków kliniki. Zaprasza matki z dziećmi do środka. Do niebieskiego pokoju zabiegowego wchodzą po kolei. Stoi tam niewielki wiatrak, który chłodzi powietrze w upalne dni, waga, na którą zaraz trafi dziecko, jest też kilka zeszytów i dzienników do zapisywania wyników badań. I miarka, która zaraz otoczy dziecięcą rękę. Lekarka, której kolorową suknię zasłania biały kitel, uśmiecha się porozumiewawczo. Kobiety odwdzięczają się uśmiechem. „Mam nadzieję, że dziś rezultaty będą lepsze” – mówi babcia Amy Sarr.
Amy ma 3 lata i zamiast uśmiechać się do babci, cały czas płacze. Tylko czasem powieki opadają jej ze zmęczenia. Na jej ustach widać infekcję, która powoduje ból. Dziewczynka krzywi się, wyrywa. „Przestała jeść już dawno temu, ale nie wiem, dlaczego”, wyznaje babcia. Drobne, chude ciało Amy wtula się w babciną sukienkę. Lekarka prosi o zdjęcie koszulki. Odsunięta od babci dziewczynka płacze jeszcze intensywniej. Pani doktor osłuchuje małą pacjentkę, kładzie ją na wadze. W końcu otacza jej ramię miarką, w połowie długości ramienia. Wygląda jak krótsza miarka krawiecka, na której liczbom przypisane są odpowiednie kolory: zielony oznacza zdrowe proporcje ciała, żółty – niepokojące, ale nie krytyczne. Ręka Amy Sarr wskazuje alarmowy kolor czerwony, ma w obwodzie 9,5 cm. Diagnoza: poważne niedożywienie. Dziewczynka dalej płacze.
Senegalskie domy
„W biednych senegalskich domach posiłki są skromne i dość monotonne” – tłumaczy lekarka, siostra zakonna Christine z ośrodka St. Martin w Bambey. „Zazwyczaj jest to ryż lub kuskus, którym jedynie sporadycznie towarzyszą warzywa”. Przyczyn jest wiele. Urozmaicenie w kuchni nie dość, że zazwyczaj kosztuje, to jeszcze wymaga więcej czasu i wiedzy, chociażby o tym, jak w zdrowy sposób tę żywność przetwarzać. Ważne jest bowiem, żeby nie tylko zaspakajała głód, ale także by dostarczała maluchom jak najwięcej witamin i substancji odżywczych.
Zapracowane kobiety, które często żyją w rodzinach wielodzietnych, nie zawsze są w stanie poświęcić wystarczająco dużo uwagi dzieciom, które są chorowite. Wynika to z braku czasu i pieniędzy. Dlatego, jak w przypadku Amy Sarr, jej matka oddała ją pod opiekę babci. Ufała, że ta zaopiekuje się nią, kiedy ona sama musiała wyjechać do pracy do odległego o 130 km Dakaru. Na miejscu o pracę było bardzo trudno, wyjechała więc z pozostałymi, zdrowymi dziećmi, nad którymi opieka jest mniej wymagająca. „Niestety, starsze osoby nie zawsze potrafią się odpowiednio zaopiekować wymagającymi dziećmi. Nie dlatego, że o nie nie dbają. Po prostu nie zawsze mają wystarczającą wiedzę” – wyjaśnia siostra Christine.
Tak właśnie było i w tym przypadku. Babcia Amy, mimo że sama urodziła i wychowała własne, zdrowe dzieci, nie umiała samodzielnie sobie poradzić z postępującą niechęcią wnuczki do jedzenia. Ryż, który od lat gotuje swojej rodzinie, przestał się sprawdzać. Nie wiedziała, co robić. Z czasem do niedożywienia doszło osłabienie organizmu i infekcja na wargach, która praktycznie uniemożliwiła Amy przyjmowanie pokarmu. Jej babcia zaczęła więc szukać pomocy w szpitalach, ale tam raz odesłano je z kwitkiem, kiedy indziej nie przygotowano adekwatnego programu żywieniowego – terapia zakończyła się zbyt szybko i nie przyniosła rezultatów. Po kilku tygodniach musiały znowu szukać pomocy. Znalazły ją w ośrodku St. Martin w Bambey.
Zdrowo i lokalnie
Przy innym budynku kliniki, w cieniu innego drzewa, siedzi kucharka. Małym nożykiem najpierw obiera, a później kroi warzywa. Skrobie powoli, dokładnie, bez pośpiechu. Na końcu wrzuca wszystko do wielkiego garnka, podlewa wodą, miesza. Nakłada przykrywkę i czeka. Przygotowuje jedzenie dla zebranych dziś w ośrodku dzieci. Głodne stąd nie wyjdą.
Prócz samego diagnozowania choroby czy podania leku w terapii żywieniowej jest ważne, by podejść do problemu długofalowo – tak, by z jednej strony stopniowo wyprowadzić dziecko z niedożywienia, a z drugiej, by raz uzyskany i ustabilizowany zdrowy stan utrzymać. Do tego potrzebna jest umiejętność przygotowywania wartościowych posiłków. Lekarze w ośrodku St. Martin w Bambey wiedzą, że prócz dzieci należy zaopiekować się także ich matkami – wytłumaczyć im, jak należy gotować, żeby karmić zdrowo i smacznie, ale też tak, by nie obciążać dodatkowo skromnych budżetów domowych. Możliwości finansowe większości podopiecznych kliniki są bardzo ograniczone. Siostra Christine kontynuuje: „Kuchnia, jaką proponujemy naszym podopiecznym, opiera się na produktach lokalnych, łatwo dostępnych i niedrogich. Co więcej, dajemy matkom gotowe przepisy po to, by same nie musiały wymyślać coraz to nowych potraw. To im bardzo ułatwia życie, szczególnie, że wiele z nich ma więcej niż jedno dziecko i często, prócz sprawowania nad nimi opieki, starają się jeszcze pracować”.
Kiedy w garnku gotuje się obiad, kolejne kobiety z dziećmi wchodzą na badania. Niektóre z niepokojem patrzą na czerwone sektory na miarkach otaczających chudziutkie ramiona ich pociech. Inne z ulgą patrzą na zmieniające się z wizyty na wizytę kolory – z czerwonego na żółty, z żółtego na zielony. Ten ostatni oznacza prawidłową masę ciała.
Polska pomoc
Duża skala niedożywienia wśród najmłodszych dzieci stało się jednym z większych wyzwań w Senegalu. Dotyczy ono około 17% najmłodszych obywateli tego kraju, choć w zależności od sezonu i regionu odsetek ten może być jeszcze większy. W czasie gorszego urodzaju dostępność do zróżnicowanego jedzenia jest dodatkowo ograniczona. Głód najczęściej doświadcza dzieci między drugim a trzecim rokiem życia – dotyka prawie co czwarte z nich. W najbardziej skrajnych przypadkach doprowadza do śmierci (śmiertelność wśród dzieci do 5. roku życia wynosi 45 na 1000 urodzeń), w łagodniejszych – skutkuje opóźnieniem ich rozwoju oraz chorobami, których osłabiony organizm nie może zwalczyć.
W walkę z tym problemem zaangażowała się także Polska Misja Medyczna, która pomaga lokalnym ośrodkom, takim jak ten w Bambey, przygotowując szkolenia dla pracujących w nich lekarzy i dietetyków, organizując badania i prezentacje kulinarne oraz drukując publikacje poświęcone planom żywieniowym, w tym książkę kucharską pod tytułem Zdrowo i lokalnie, z przepisami opartymi na łatwo dostępnych, rodzimych produktach.
„Prowadzimy program zapobiegania niedożywieniu «Zdrowo i lokalnie», w trakcie którego wypracowaliśmy model szkolenia pozwalającego podnieść umiejętności pracowników służby zdrowia w tym zakresie. Wypracowaliśmy też narzędzia do prowadzenia szkoleń, m.in. publikację pod tym samym tytułem i filmy edukacyjne” – mówi Xymena Dyduch, koordynatorka projektów w Polskiej Misji Medycznej. Trenerzy współpracujący z organizacją skrzykują się poprzez media społecznościowe, pozostając w kontakcie ze szkolonymi przez nich medykami.
Choć sytuacja dzieci w Senegalu powoli się polepsza, a odsetek dzieci niedożywionych zaczyna spadać, problem pozostaje aktualny, szczególnie na terenach wiejskich, gdzie jego świadomość i możliwość uzyskania pomocy medycznej jest znacznie mniejsza. Wszystko to potęguje bieda – ponad 1/3 mieszkańców Senegalu żyje poniżej progu ubóstwa, czyli za mniej niż 2 dolary dziennie.
***
Magdalena Chodownik - wyróżniana i nagradzana reporterka, fotografka i producentka, związana z polskimi i zagranicznymi mediami. Pracowała jako korespondentka w krajach UE, Azji Południowo-Wschodniej, Europy Wschodniej i Kaukazu, Bałkanów, Zatoki Perskiej i Ameryki Północnej. Była stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa RP, European Investigative Journalism, Thomson Reuters Foundation, Balkan Fellowship for Journalistic Excellence oraz stypendium im. L. Ungera.
Amy Sarr czekają kolejne konsultacje lekarskie. Do jej wyzdrowienia jeszcze długa droga. Dziewczynka pozostaje pod opieką ośrodka i jego programu żywieniowego. Powoli zaczyna jeść.