Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Jedwabny Szlak / 01.07.2021
Katarzyna Rodacka
Tłumacz na celowniku. Dawni sojusznicy porzucili go w Afganistanie
Z Abdulem Wahidem Sadatem, obywatelem Afganistanu, który pracował jako tłumacz dla niemieckiej armii podczas jej pobytu na terenie Afganistanu, rozmawia Katarzyna Rodacka.
Abdul Wahid Sadat (archiwum własne rozmówcy) Kiedy ostatni raz słyszałeś, że talibowie zabili kogoś, kto tak jak ty pracował jako tłumacz dla zachodnich wojsk?
Jeden z byłych tłumaczy czekał na wizę do Francji, miał wszystkie dokumenty, wkrótce miał wyjeżdżać. Został zamordowany w połowie czerwca.
Ty też czekasz na decyzję w kwestii relokacji. Ile to już lat?
Pod koniec 2013 r. zakończyła się moja umowa z niemieckim ministerstwem obrony, dla którego pracowałem jako tłumacz. Dokładnie tego samego dnia otrzymałem oficjalne zaproszenie na wyjazd wraz z rodziną do Niemiec. Powiedziano mi, że powinienem się udać do ambasady Niemiec w Kabulu, żeby otrzymać wizę. Pojechałem tam, bo miałem wszystkie dokumenty, które uprawniały mnie do odbioru wizy. W ambasadzie powiedziano, że poinformują mnie o przebiegu procedury i że powinienem czekać. Czekałem tak dwa lata, bez podania żadnego powodu oznajmiono mi, że ambasada nie wyda mi tej wizy. Od tego czasu domagam się jakiegokolwiek wyjaśnienia oraz dalszego zajęcia się moją sprawą.
Dlaczego odrzucili twój wniosek o wyjazd?
Nikt mi nigdy nie powiedział, z jakiego powodu. Wykorzystano mnie, nie tylko jako tłumacza. Pomagałem podczas operacji militarnych, dwukrotnie byłem w Niemczech na szkoleniach. Mam różne odznaczenia, zarówno od generałów niemieckich, jak i od afgańskiego rządu, które dotyczą mojej pracy jako tłumacza dla Bundeswehry. Byłem z tymi ludźmi praktycznie przez całą dobę. Nie wiem już, do kogo mam się zwrócić i gdzie iść w mojej sprawie.
Jeśli zachodnie wojska opuszczą Afganistan, jestem pewien, że ja i inni tłumacze znajdziemy się na celowniku. Pracując dla Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF), zostaliśmy uznani przez talibów za zdrajców i szpiegów. Polują na nas.
I dlatego nie wychodzisz z domu?
Tak. Czasem tylko wyjdę po drobne zakupy.
Nie pracujesz?
W Afganistanie, jeśli pracowałeś dla sił międzynarodowych, np. dla NATO lub ISAF, to nie masz żadnych szans na posadę państwową. Uważają, że skoro pracowałem dla obcokrajowców, to pewnie dalej jestem szpiegiem. Ale też boję się iść do pracy. Jeśli zacznę wychodzić z domu, mogą mnie po prostu zabić.
Kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy w styczniu 2020 r., mówiłeś, że żyjesz głównie z oszczędności. Masz je jeszcze?
To nie jest życie. To próba przetrwania. Zostały mi resztki oszczędności oraz odziedziczyłem niewielką kwotę po mojej mamie, która zmarła 3 miesiące temu.
Pamiętam, że kiedy jeszcze żyła, namawiała cię, żebyś nie czekał na wizę, tylko na własną rękę uciekał z Afganistanu. Myślałeś kiedyś na poważnie o tym, żeby dostać się do Europy przez zieloną granicę?
Nie wyjechałbym nawet z Mazar-i Szarif, gdzie mieszkam. A nawet jeśli by mi się to udało, to nie dotarłbym nawet do Kabulu.
Na tej trasie talibowie mają przynajmniej 15 punktów kontrolnych. Ale to prawda, moja świętej pamięci mama tak mi radziła. Mówiła: „Wahid, wyjeżdżaj, bo inaczej zginiesz”. Ale nie zostawiłbym dzieci ani żony w Afganistanie.
A wyjazd całą rodziną byłby zbyt niebezpieczny.
Co sprawdzają na tych punktach kontrolnych?
Zatrzymują samochód. Patrzą do środka. Sprawdzają twoje dokumenty. Korzystając ze swojej siatki donosicieli, wiedzą, kto pracował dla sił zachodnich. Jeśli mają wobec ciebie jakiekolwiek wątpliwości, to każą ci wysiąść, sprawdzają twój telefon. Od razu kontaktują się ze swoimi współpracownikami, żeby dowiedzieć się czegoś o tobie. Na pewno odkryliby, że pracowałem jako tłumacz, a wtedy zabiliby mnie na miejscu.
A nie myślałeś, żeby zamiast czekać na wizę do Niemiec, wyjechać do jakiegoś innego kraju? Np. do sąsiedniego Iranu?
Z trójką dzieci to nieco skomplikowane. Już wolę zostać w Afganistanie. Iran też nie jest bezpiecznym i dobrym miejscem. Poza tym sytuacja, w której się znajduję, to odpowiedzialność Niemiec. To oni powinni nam pomóc.
Jak wygląda sytuacja w Mazar-i Szarif?
Sytuacja jest tu bardzo zła, nie tylko dla mnie jako byłego tłumacza, ale dla wszystkich mieszkańców. W mieście co jakiś czas wybucha samochód pułapka. Niektóre dzielnice płoną. Na ulicach jest raczej pusto.
Jesteście w domu cały czas. Co robicie przez cały dzień?
Przy domu mam mały ogródek, którym się zajmuję, podlewam rośliny. Zajmuję się też moją rodziną, dziećmi, żoną. Sprzątam. To wszystko. W nocy nie mogę zasnąć, bo za bardzo martwi mnie życie.
Co z dziećmi? Ile mają lat?
Najstarszy syn ma prawie 8 lat, córka 4 lata. Nasz najmłodszy synek nieco ponad rok.
Ten najstarszy chodzi do szkoły?
Nie, uczymy go w domu.
Nikt ze szkoły nie dzwoni, żeby zapytać, czemu nie ma go na lekcjach?
W Afganistanie nikt się nikim nie przejmuje. Myślisz, że tutaj ktoś dzwoniłby ze szkoły w takiej sprawie? To nie do wyobrażenia. Ten kraj pogrąża się w ruinie, więc nikt nie będzie się przejmował, że jakieś dziecko nie chodzi do szkoły. Tutaj panuje korupcja i wojna. Co jakiś czas pali się jakaś szkoła lub szpital. Tu nikt nie przejmuje się edukacją. 57% Afgańczyków jest analfabetami.
Więc czego się uczycie w domu?
Uczę mojego syna pisać i czytać. Nie jest jeszcze w tym dobry, ale on i ja dajemy z siebie wszystko.
A co robi twoja żona?
Też jest ze mną w domu, nie pracuje. Kiedyś dziennikarze z niemieckiej telewizji publicznej ZDF nakręcili o mnie krótki reportaż. Od tego czasu nasze życie stało się jeszcze gorsze. Z tego powodu moja żona Malika zaczęła nosić burkę w miejscach publicznych, wcześniej nigdy nie zasłaniała twarzy. Ale zaczęto nas wytykać na ulicy palcami, a mnie potępiano za to, że pokazałem w telewizji swoją rodzinę. Jeszcze bardziej boimy się wychodzić na ulicę. Chodzimy jednak czasem do sklepu i przyznam, że w tej kwestii pandemia nam trochę pomaga. Wszyscy muszą nosić maski i nie tak łatwo jest kogoś rozpoznać.
Ktoś wam pomaga? Czy możesz w ogóle na kogoś liczyć?
Mieszka z nami moja siostra z mężem i wspólnie jakoś dajemy radę. Szwagier też pracował dla armii niemieckiej. Ale oni wkrótce wyjadą, bo dostali wizę do Niemiec.
Jak sądzisz – co się dalej wydarzy? Dla was i dla Afganistanu?
Katarzyna Rodacka - dziennikarka, iranistka. Pisała m.in dla Przekroju, Miesięcznika ZNAK, Holistic News, Magazynu Kontakt. Zainteresowana tematyką post-konfliktową, prawami człowieka oraz tą częścią świata, która mówi po persku.
Nie mam pojęcia. Tego się nie da przewidzieć. Coraz więcej osób zdobywa broń, żeby walczyć przeciwko talibom. To powoli wymyka się spod kontroli i jest bardzo niebezpieczne. Natomiast pod koniec czerwca ogłoszono w mediach, że osoby, które pracowały dla niemieckich sił zbrojnych, zostaną relokowane. Ale nic więcej nie wiadomo. Tutaj ciężko stwierdzić, co będzie za godzinę albo jutro, nie mówiąc już o dalszej przyszłości.