Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 12.07.2021
Piotr Andrusieczko
Morze Czarne polem narastającego konfliktu
Jakiekolwiek pojawienie się okrętów NATO na Morzu Czarnym czy kwestionowanie przynależności Krymu do Rosji prowadzą do nerwowych reakcji Moskwy. Kreml najbardziej by sobie życzył, by społeczność międzynarodowa o aneksji półwyspu po prostu zapomniała.
Flota Czarnomorska w porcie w Sewastopolu (fot. Shutterstock)
Od momentu rozpadu ZSRR i ogłoszenia niepodległości przez Ukrainę akweny Morza Azowskiego i Czarnego wraz ze statusem Półwyspu Krymskiego stały się polem konfrontacji między Rosją i Ukrainą. Kulminacją była aneksja Krymu przez Rosję w 2014 r., którego konsekwencją jest nie tylko konflikt między dwoma państwami, ale również nasilenie konfrontacji między Zachodem i Rosją.
Kreml nerwowo reaguje na jakiekolwiek próby kwestionowania przynależności Krymu, który po jego odebraniu Ukrainie pełni rolę „niezatapialnego lotniskowca”. Półwysep nie tylko zapewnia hegemonię w akwenie Morza Czarnego, ale również umożliwia realizację strategicznych celów na Bliskim Wschodzie.
Ani Ukraina, ani Zachód nie mają jednak zamiaru zapomnieć o aneksji Krymu i uznać go za rosyjskie terytorium.
Brytyjczycy: Krym to Ukraina
Przypomniano o tym Rosji 23 czerwca, gdy brytyjski niszczyciel rakietowy HMS „Defender” przepływał w pobliżu Krymu, zmierzając z Ukrainy do Gruzji.
Ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej poinformowało, że o godz. 11:58 czasu moskiewskiego brytyjski niszczyciel przekroczył granicę „rosyjskich wód terytorialnych”. Brytyjczycy zostali uprzedzeni przez Rosjan o użyciu broni w przypadku „naruszenia granicy”, ale mieli nie zareagować na komunikat. O godz. 12:06 i 12:08 rosyjski okręt straży granicznej oddał w kierunku brytyjskiego niszczyciela strzały ostrzegawcze, a o godz. 12:19 samolot bojowy Su-24M wykonał nalot uprzedzający, zrzucając cztery bomby przed brytyjskim niszczycielem. Według informacji ministerstwa obrony FR, okręt opuścił rosyjskie wody terytorialne o godz. 12:23.
Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii zaprzeczyło, by na kursie okrętu Rosjanie użyli broni. Londyn stwierdził również, że zgodnie z prawem międzynarodowym niszczyciel znajdował się na ukraińskich wodach terytorialnych. Na drugi dzień powtórzył to osobiście premier Boris Johnson, przypominając, że Wielka Brytania nie uznaje rosyjskiej aneksji Krymu. „To część suwerennego ukraińskiego terytorium. To bardzo ważne, że powinniśmy przestrzegać prawa i domagać się swobodnej żeglugi najkrótszą trasą między dwoma punktami – i tak właśnie uczyniliśmy” – stwierdził Johnson.
Rosyjscy wojskowi obserwowali brytyjski niszczyciel oraz niderlandzką fregatę „Everton”, odkąd wpłynęły na Morze Czarne 14 czerwca. Moskwę niepokoi zbyt częste przebywanie jednostek NATO na tym akwenie. Obce okręty wojenne mogą w myśl podpisanej w 1936 r. Konwencji z Montreux mogą przebywać na Morzu Czarnym tylko 21 dni.
Morska Bryza niepokoi Rosję
Jeszcze wcześniej, bo na początku czerwca, przedstawiciel ministerstwa obrony FR Igor Konaszenkow stwierdził, że rosyjskie siły zbrojne będą uważnie śledziły przygotowania do morskich ćwiczeń wojskowych na Ukrainie Sea Breeze 2021. To cykliczne wielonarodowe ćwiczenia organizowane przez Ukrainę i USA od 1997 r. Ale w tym roku trwające od 28 czerwca do 10 lipca manewry były rekordowe. Wzięło w nich udział 5 tys. żołnierzy, 40 samolotów, 32 okręty i 18 zespołów sił specjalnych z 32 państw.
Ćwiczenia Sea Breeze na tyle zaniepokoiły FR, że jej dyplomaci zażądali od USA rezygnacji z udziału w manewrach ze względu na „militarystyczne nastroje” w Kijowie. 30 czerwca, podczas corocznej telekonferencji, prezydent Władimir Putin stwierdził, że wielonarodowe morskie ćwiczenia wojskowe na ukraińskim terytorium stanowią poważny problem dla bezpieczeństwa Rosji, dodając, że niepokoi go „wojenne oswajanie” terytorium Ukrainy przez państwa zachodnie.
Według ukraińskiego wywiadu wojskowego po rozpoczęciu Sea Breeze 2021 Rosja w odpowiedzi wyprowadziła na otwarte morze niemal wszystkie okręty wojenne. 3 lipca również rosyjskie samoloty bojowe przeprowadziły nad Morzem Czarnym loty ćwiczebno-bojowe.
Ćwiczenia od początku wywołują emocje na Krymie. Było to widoczne zwłaszcza wtedy, gdy Ukraina skręcała w kierunku Zachodu w drugiej połowie pierwszej dekady XXI w., a jej prezydentem był Wiktor Juszczenko, który deklarował prozachodni kurs, w tym wolę integracji z NATO. Rosja miała jednak wówczas ułatwione zadanie, bo w 2006 r. wybory parlamentarne wygrała opozycyjna Partia Regionów, a w kraju działało wiele prorosyjskich sił politycznych i organizacji. Przeciwko przebywaniu okrętów i żołnierzy NATO na Krymie protestowali miejscowi politycy i aktywiści. 27 maja w porcie Teodozji w związku z przybyciem amerykańskiego okrętu USS „Adventage” rozpoczęła się pikieta po hasłem: „Nie dla NATO na Krymie”.
Działania prorosyjskich organizacji na półwyspie były podsycane oświadczeniami rosyjskich polityków i publikacjami w rosyjskich mediach. W Ukrainie wskazywano na deputowanego Dumy FR i dyrektora Instytutu Krajów Wspólnoty Niepodległych Państw Konstantina Zatulina, jako „kuratora” protestów. Ostatecznie Ukraina i USA podjęły decyzję o odłożeniu manewrów w 2006 r. Jako oficjalny powód wskazano konieczność odesłania amerykańskiego niszczyciela USS „Barry” w związku z konfliktem w Libanie.
Po aneksji Krymu i wybuchu wojny na Donbasie możliwości Rosji wpływania na sytuację wewnętrzną w Ukrainie zostały ograniczone. W 2014 r. nie udało się zrealizować projektu tzw. Noworosji, który miał na celu oderwanie od Ukrainy nie tylko Donbasu, ale również obwodu charkowskiego oraz całego pasa obwodów nadmorskich – od Mariupola do Odessy. Dla Rosji obszar ten pozostaje istotny z militarnego punktu widzenia, chociażby ze względu na bliskość Krymu.
Niezatapialny lotniskowiec
Po ogłoszeniu niepodległości przez Ukrainę stacjonująca na Krymie część Floty Czarnomorskiej powinna była przejść pod kontrolę Ukrainy, ale zbuntowała się przeciwko temu kadra oficerska. Od 1992 r. trwały negocjacje w sprawie podziału Floty. W 1997 r. podpisano odpowiednie porozumienie, które tego dokonało, a także określało warunki jej przebywania na terytorium Ukrainy. Zgodnie z porozumieniem rosyjska Flota Czarnomorska miała opuścić Ukrainę w 2017 r. Ale w 2010 r. nowy prezydent Wiktor Janukowycz podpisał z prezydentem FR Dmitrijem Miedwiediewem tzw. umowy charkowskie, zgodnie z którymi w zamian za zniżkę na rosyjski gaz przedłużył stacjonowanie Floty na Krymie do 2042 r. Porozumienie to straciło na znaczeniu wraz z aneksją Krymu przez Rosję, w której rosyjska Flota Czarnomorska brała aktywny udział.
Rosja traktuje Krym jako niezatapialny lotniskowiec, kontrolując nie tylko szeroko rozumiany akwen Morza Czarnego, ale też realizując zadania w regionie Morza Śródziemnego. Rosyjskie okręty stacjonujące w Sewastopolu brały też udział w operacjach u brzegów Syrii, gdzie Moskwa wspiera militarnie reżim prezydenta Baszszara al-Asada. Obecnie nieoficjalnie angażuje się też w wojnę w Libii.
Według ministerstwa obrony Ukrainy na początku 2020 r. rosyjskie siły na półwyspie liczyły niemal 32,5 tys. żołnierzy. Co więcej, do momentu aneksji Rosja nie posiadała tam ani jednego czołgu – we wrześniu 2018 roku miała ich już 40. Znacznie wzrosła też liczba transporterów opancerzonych – z 92 do 583, jednostek artylerii – z 24 do 162, a wyrzutni przeciwlotniczych do 16 (w tym najnowsze S-400). Oprócz tego w ostatnich latach przerzucono 100 dodatkowych samolotów bojowych, których liczba sięga teraz 122. Liczba okrętów zwiększyła się z 26 do 71, a łodzi podwodnych – z 1 do 7.
Rosja planuje tez znaczące zwiększenie liczby okrętów (w tym podwodnych) uzbrojonych w pociski manewrujące Kalibr, których najnowsze wersje mogą mieć zasięg do 2,6 tys. km oraz przenosić głowice termojądrowe.
Wewnętrzne jezioro z Morza Azowskiego
Oprócz Morza Czarnego, Ukraina i Rosją sąsiadują ze sobą w akwenie Morza Azowskiego. 1 lipca Władimir Putin wydał dekret, który daje rosyjskiej gwardii narodowej prawo do blokowania Zatoki Kerczeńskiej. Rosyjscy gwardziści ochraniają Cieśninę Kerczeńską i zbudowany w 2018 r. przez Rosję most łączący Krym z Krajem Krasnodarskim.
W 2014 r. Morze Azowskie stało się strefą przyfrontową. Rosyjska straż graniczna zwiększyła w Zatoce Kerczeńskiej liczbę kontroli statków płynących do ukraińskich portów. Moskwa zwiększyła też liczbę okrętów wojennych bazujących w tym rejonie. Kulminacją konfliktu było ostrzelanie i zajęcie 25 listopada 2018 r. ukraińskich kutrów wojennych, które płynęły z Odessy do Mariupola. Marynarze zostali wzięci do niewoli, a Ukraina ogłosiła na 30 dni stan wojenny w 10 obwodach.
Od tego czasu nie ustaje zatrzymywanie statków handlowych, które zmierzają do ukraińskich portów. Według grupy monitoringowej Instytutu Czarnomorskich Studiów Strategicznych średni czas niepotrzebnego przetrzymywania statków zmierzających do Mariupola i Berdiańska przez stronę rosyjską wyniósł na początku 2020 r. ponad 31 godz. Przepływające przez cieśninę jednostki czekają w kolejkach. Zdaniem ukraińskich ekspertów w związku z rosyjskimi działaniami do ukraińskich portów w porównaniu z poprzednimi latami dociera tylko połowa ładunków.
Po aneksji Krymu Rosja w pełni kontroluje Cieśninę Krymską i traktuje Morze Azowskie jako swój wewnętrzny zbiornik wodny. Nie jest to tylko związane z samą aneksją Krymu i „zamknięciem” przesmyku. Od rozpadu ZSRR nie udało się porozumieć Ukrainie i Rosji w sprawie rozgraniczenia wód Morza Azowskiego i Cieśniny Kerczeńskiej.
Ukraina wzmacnia swoja morską obronę
4 lipca podczas obchodów Dnia Marynarki Wojennej Ukrainy prezydent Wołodymyr Zełenski zaanonsował początek przekazywania w 2022 r. szybkich bojowych kutrów amerykańskiej produkcji Mark IV. Ukraińska marynarka ma otrzymać łącznie 16 takich jednostek, z czego 6 za darmo, w ramach amerykańskiej pomocy. Jednocześnie w Turcji rozpoczęto budowę pierwszej korwety Ada przeznaczonej dla Ukrainy – ma zostać dostarczona w 2023 r. Kijów zamówił cztery takie okręty w Turcji. Będą one stacjonować w rozbudowywanej bazie w Porcie Południowym w obwodzie odeskim. Obecnie przebywają tam już dwa kutry patrolowe amerykańskiej produkcji Island, a USA ma dostarczyć kolejne trzy.
21 czerwca w Odessie na pokładzie słynnego już HMS „Defendera” przedstawiciele Wielkiej Brytanii i Ukrainy podpisali memorandum o wspólnym budownictwie i projektowaniu okrętów wojennych. Wielka Brytania ma też pomóc Ukrainie w modernizacji stoczni. Z kolei straż graniczna Ukrainy ma otrzymać 20 okrętów patrolowych francuskiej produkcji Ocea.
Wzmacnianie marynarki to paląca potrzeba Ukrainy. „Morska część granicy jest obecnie najbardziej wrażliwa. Potrzebujemy wzmocnienia i mobilności na wodzie” – powiedział w marcu 2020 r. minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow.
Po aneksji Krymu Ukraina straciła część swojego potencjału bojowego, w tym infrastrukturę służąca do obrony wód terytorialnych. Obecnie siły morskie składają się z fregaty „Hetman Sahajdaczny”, trałowca „Heniczesk” i okrętu desantowego „Jurij Ołefirenko”. Resztę stanowią małe kutry artyleryjskie i rakietowe oraz okręty patrolowe straży pogranicznej.
Podpisane umowy na budowę i dostawy nowych okrętów nie są w stanie stworzyć skutecznej przeciwwagi dla rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Dlatego Ukraina chce bronić swojego wybrzeża również za pomocą przeciwokrętowych pocisków manewrujących własnej produkcji Neptun o zasięgu ponad 250 km. Pierwszy dywizjon tych rakiet ma wejść do użytku w tym roku. Ukraina planuje też wykorzystywać tureckie bezzałogowe bojowe aparaty latające Bayraktar TB2, których sześć znajduje się już na wyposażeniu sił powietrznych Ukrainy.
Duże rosyjskie ćwiczenia desantowe w kwietniu z użyciem okrętów ściągniętych na Morze Czarne z flot: Bałtyckiej, Kaspijskiej i Północnej pokazały, że Ukraina dramatycznie potrzebuje wzmocnienia marynarki wojennej.
Nie dać zapomnieć o Krymie
„Nasuwa się pytanie, dlaczego była potrzebna taka prowokacja? Po co to wszystko robiono? W celu podkreślenia, że ci ludzie nie szanują wyboru Krymczan o przyłączeniu do Federacji Rosyjskiej, że oni tego nie uznają?” – irytował się Putin 30 czerwca podczas wspomnianej telekonferencji. Ale nie tylko ćwiczenia Sea Breeze i przepływające w pobliżu Krymu natowskie okręty nie pozwalają Rosji zapomnieć o 2014 r.
23 sierpnia w Kijowie ma się odbyć szczyt inauguracyjny Platformy Krymskiej. To inicjatywa Zełenskiego, która ma służyć powołaniu nowego formatu międzynarodowych rozmów o Krymie. Czyli powrócić do tematu, który Rosja uważa za zamknięty. Dokładna agenda nie jest jeszcze znana. Udział w szczycie zapowiedziała między innymi Polska. Kreml nerwowo reaguje na działania Kijowa związane z Platformą Krymską. Według ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytra Kuleby szantażem i groźbami stara się zmusić poszczególne państwa do rezygnacji z udziału w szczycie Platformy.
Piotr Andrusieczko – dziennikarz, publicysta specjalizujący się w tematyce ukraińskiej. Współpracuje na stałe z Gazetą Wyborczą, serwisem Outriders i Radio Tok Fm. W konkursie Grand Press w 2014 r. został wybrany Dziennikarzem Roku.
Już w marcu rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych FR Marija Zacharowa uprzedziła, że „udział jakichkolwiek państw i organizacji w takich działaniach, z inicjatywą Platformą Krymską włącznie, będziemy rozpatrywać jako nieprzyjazny krok wobec Rosji, jako bezpośrednie naruszenie jej integralności terytorialnej”. Zdaniem Kuleby udział państw w Krymskiej Platformie to prosty test, czy są one „z Rosją i agresją, czy z Ukrainą i prawem międzynarodowym”.