Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 20.09.2023
Tomasz Otocki, Tomasz Snarski
Miłosierdzie to Wilno, solidarność to Gdańsk
Dzięki zrywowi Solidarności i gdańskiemu Sierpniowi ’80 możemy z dumą podkreślać, że korzenie humanizmu europejskiego mają nie tylko charakter śródziemnomorski, ale i bałtycki – mówi Tomasz Snarski, doktor prawa, filozof, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, poeta stale goszczący na Litwie w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Otockiemu.
(Shutterstock)
Jeśliby szukać jakiegoś miasta pokrewnego Gdańskowi w krajach bałtyckich, to byłaby to raczej hanzeatycka Ryga, stolica i najważniejszy port Łotwy, podobnie jak Gdańsk przez długi okres zdominowana przez kulturę niemiecką. Tymczasem ty od lat utrzymujesz, że ważne i ciekawe są właśnie związki wileńsko-gdańskie. Dlaczego?
Relacje Gdańska i Wilna są szczególne. Dokonują się na różne sposoby przede wszystkim poprzez ludzi, a konkretnie poprzez gdańszczan o wileńskim pochodzeniu, którzy swoją gdańską tożsamość wzbogacają poprzez pamięć o ukochanym mieście nad Wilią i utrzymują z nim stałe związki. Znaczna część współczesnych mieszkańców Gdańska ma korzenie kresowe, w tym z Wilna i Wileńszczyzny. To czuje się na każdym kroku.
Poza tym współpraca tych dwóch miast to sprawa wzajemnego partnerstwa na poziomie samorządowym i to od dłuższego czasu. W ramach tej współpracy od 18 lat organizowany jest festiwal kulturalny „Wilno w Gdańsku”, odbywający się w ramach Dni Wilna w Gdańsku, a połączony z wileńskim jarmarkiem. Nie ograniczamy się zatem do przeszłości, ale budujemy więzi oparte o współczesne, wspólne przedsięwzięcia.
Moim zdaniem Gdańsk i Wilno wiele łączy także w obszarze wartości bliskich tym miastom. W ubiegłym roku podkreślaliśmy to podczas festiwalu „Wilno w Gdańsku”, pokazując, że „miłosierdzie to Wilno, solidarność to Gdańsk”.
Co masz dokładnie na myśli?
Wilnu i Gdańskowi bliskie są ideały solidarności, miłosierdzia, wolności, ale także wielo- czy międzykulturowości. Ponadto warto spojrzeć na gdańsko-wileńskie relacje w kontekście budowania więzi bałtyckich. Dzięki zrywowi Solidarności i gdańskiemu Sierpniowi ’80 możemy z dumą podkreślać, że korzenie humanizmu europejskiego mają nie tylko charakter śródziemnomorski, ale i bałtycki. Europejski humanizm wyrósł z basenu Morza Śródziemnego, jednak w XX wieku umocnił się i odrodził nad Bałtykiem. Szczególna współpraca Gdańska i Wilna jest w tym kontekście naturalna i ze wszech miar pożądana. Łączy nas nie tylko historia, ale codzienne, żywe relacje.
Po 1945 r. do Gdańska przeprowadziło się wielu kresowiaków, w tym wielu Polaków z Litwy. Korzenie wileńskie znajdziemy u rodziny nieżyjącego już prezydenta Pawła Adamowicza, podobnie jak u byłego marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, który wciąż ma na Litwie krewnych. Do rangi symbolu urasta, że w tym roku zmarła najstarsza gdańszczanka, ostatnia żyjąca absolwentka gimnazjum polskiego w Poniewieżu, Kalina Łukaszewicz, rocznik 1912. Jakoś ta Litwa ciągle się przewija w Trójmieście.
Wspomniany wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz jest naszym stałym gościem. W ubiegłym roku pięknie przywoływał podczas jednego z festiwalowych spotkań wspomnienia swojej mamy o Wilnie i piasku nad Wilią, podobno najlepszym na świecie. Liczę na to, że także podczas tegorocznej edycji festiwalu usłyszymy niejedną ciekawą historię.
Uważam, że Gdańsk jest najbardziej wileńskim miastem na świecie, oczywiście zaraz po samym Wilnie. Świadczą o tym ludzie, ale to także miejsca związane z Wilnem. W gdańskich kościołach często można natrafić na obraz Matki Ostrobramskiej, co świadczy o niezwykle silnym przywiązaniu nie tylko do miasta, ale do całej tradycji przeżywania wiary przez Polaków z Litwy. Do tego cieszy fakt, że rosną młode pokolenia, które pamiętają o wileńskich korzeniach swoich przodków. W ten sposób powstaje wyjątkowo piękna tożsamość „wileńskich gdańszczan”, którzy już urodzili się w Gdańsku, będącym dla nich małą i pierwszą ojczyzną, ale którzy jednocześnie mają świadomość związków z Litwą.
Jeśli szukać podobieństw między losem Gdańska i Wilna, to byłaby to z jednej strony obecna „od zawsze” w obu miastach wielokulturowość, fakt, że do 1945 r. dominowały w nich zupełnie inne język i kultura niż obecnie. Jest jeszcze jeden ciekawy wątek: w dwudziestoleciu międzywojennym Wilno było miastem „utraconym” przez Litwę, bez którego Litwini nie chcieli się „uspokoić”, z kolei Gdańsk był obiektem polskich westchnień jako „wolne”, ale praktycznie zdominowane przez Niemców miasto. Czy te historyczne zbieżności są według ciebie wciąż obecne w obu metropoliach?
Mamy świadomość trudnych losów naszych miast, ale też tego, że owe trudności mogą być szansą na stworzenie prawdziwej wspólnoty i przestrogą przed zakusami nacjonalizmów i wykluczania kogokolwiek ze wspólnoty.
W Gdańsku szczególnie cenimy sobie otwartość i tolerancję, staramy się budować miasto będące domem dla każdego, świadomi, do czego prowadzi zanegowanie godności chociażby jednego człowieka, o czym przypominają okrucieństwa II wojny światowej. Jeżeli zaś chodzi o kulturę obu miast opisywaną z perspektywy narodowej, to moim zdaniem warto, by nie starać się na siłę etykietować kultury, która tak naprawdę bardzo rzadko, jeśli w ogóle, jest mononarodowa czy monoetniczna. Dlatego odkrywajmy wielokulturowość, a zarazem starajmy się o międzykulturowość, czyli o wzajemne relacje.
Tomasz Snarski urodził się w 1985 roku. Prawnik, nauczyciel akademicki, adwokat. Gdańszczanin pochodzący z rodziny o wileńskich korzeniach, filozof, autor monografii i artykułów naukowych z zakresu prawa karnego, filozofii prawa oraz praw człowieka, a także trzech tomów poezji. Działacz na rzecz praw językowych mniejszości polskiej na Litwie oraz polsko-litewskiej współpracy kulturalnej. Autor książek Wróblewski (2020) oraz Kościół katolicki wobec kary śmierci. Między prawem a filozofią i teologią (2021), a także tomików poezji: Przezpatrzenia (2012, 2014), Werblista (2016) i Żmuty (2021).
Angażujesz się w festiwal „Wilno w Gdańsku”, który ma także swoją drugą, braterską wersję „Gdańsk w Wilnie”. Ktoś mógłby pomyśleć, że to kolejna kresowa impreza, jakich wiele w Polsce, ale przecież tak nie jest. Pokazujecie również Wilno współczesne, dziś zdominowane przez kulturę litewską. W 2019 r. na festiwalu gościły Birutė Jonuškaitė, autorka poczytnej, przetłumaczonej na język polski powieści Maranta, a także Kristina Sabaliauskaitė, autorka tetralogii-bestsellera Silva Rerum. Rok później gościem była prof. Marija Drėmaitė, która przedstawiła współczesną wileńską architekturę.
Od kilku lat współpracuję z festiwalem „Wilno w Gdańsku”, a od 2020 r. mam zaszczyt być jego dyrektorem artystycznym. Jest to wyjątkowe przedsięwzięcie z kilku powodów. Po pierwsze, formuła festiwalowa ma charakter interdyscyplinarny. Gościmy muzyków, filmowców, literatów, ekspertów, ale także społeczników.
Po drugie, rzeczywiście staramy się wyjść poza wąsko ujęte środowisko, nazwijmy to kresowe, otwierając się tak naprawdę na wszystkich zainteresowanych. Innymi słowy, chcemy pokazać, że to, co gdańsko-wileńskie, jest tak naprawdę uniwersalne.
Po trzecie, dbam o to, by stworzyć wspólne gdańsko-wileńskie, a zarazem polsko-litewskie środowisko współpracy literackiej, dlatego naszymi gośćmi są w równym stopniu autorzy z obu krajów. W tym roku również zaszczyci nas swoją obecnością Birutė Jonuškaitė, ale też polscy twórcy z Wilna, by wskazać m.in. Romualda Mieczkowskiego czy Józefa Szostakowskiego. Pokazujemy też różnorodność Wilna, we współpracy z ambasadą Republiki Litewskiej zaprezentujemy wystawy plenerowe poświęcone litewskim Tatarom. Jednocześnie na naszej festiwalowej scenie wystąpi m.in. żydowski zespół Fajerlech z Wilna.
Podczas festiwalu odbywają się także panele eksperckie. W ubiegłym roku rozmawialiśmy m.in. z prof. Marią Mendel z Uniwersytetu Gdańskiego o pedagogice Wilna i Gdańska, o tym, czego nas mogą nauczyć nasze miasta. W tym roku m.in. odbędzie się spotkanie autorskie z Barbarą Szczepułą poświęcone jej ostatnio wydanej książce W domu wroga, w której znajdują się reportaże o trudnej powojennej rzeczywistości Gdańska, zasiedlanego przez ludność kresową. Będziemy też rozmawiać z Iloną Lewandowską oraz Anetą Anrą, które podjęły się w swoich książkach tematyki Holokaustu na Litwie.
Jednak miłośnicy kresowej przeszłości znajdą także coś dla siebie.
Jednym z naszych partnerów jest Oddział Pomorski Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. Zawsze szanujemy tradycję i historię. Będziemy prezentować wydawnictwa wileńskie, w tym związane z kwartalnikiem „Znad Wilii”, który jest wspaniałym źródłem wiedzy o historii, kulturze i współczesności Litwy, a także nawiązuje do tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jednym z naszych gości będzie także Tomasz Grzywaczewski, z którym porozmawiam o jego wspaniałej reporterskiej książce Wymazana granica. Śladami II Rzeczpospolitej.
Posłuchaj podcastu:
Jesteś prawnikiem, wykładowcą, filozofem, ale też poetą. Wspomniałeś już, że festiwal odwiedza Romuald Mieczkowski, założyciel i redaktor kwartalnika „Znad Wilii”, postać ci bardzo bliska, która wpłynęła na twoje wybory poetyckie. Ale zarazem na „Wilnie w Gdańsku” możemy spotkać młodych twórców z Wilna, takich jak Tomasz Rogoża czy Tomas Tamošiūnas.
Przed chwilą mówiliśmy o przeszłości i szacunku dla niej, ale na nic by się to zdało, gdybyśmy nie otworzyli się na młode pokolenia. Kultura przetrwa o tyle, o ile będzie się rozwijać. Szukamy zatem młodych artystów, którzy mają okazję przedstawić swoje dokonania, ale także nawiązać kontakty i czerpać z doświadczenia dojrzałych twórców.
W Wilnie rosną młode pokolenia twórców i trzeba uczynić wszystko, by ich zachęcić do rozwoju. Inna rzecz, czy będą chcieli i potrafili to wykorzystać. Wileńskie korzenie wręcz predestynują do wartościowego dorobku, to jednak wymaga nie tylko talentu, ale także pracy i uczenia się od innych. Jestem wdzięczny, że mogę cieszyć się współpracą z Romualdem Mieczkowskim i środowiskiem „Znad Wilii”, w tym uczestniczyć co roku w Międzynarodowym Festiwalu Poezji „Maj nad Wilią”. Tak, to środowisko w znacznej mierze mnie literacko ukształtowało i to najlepszy dowód na to, jak bardzo w środowisku twórczym potrzebujemy wspólnych spotkań, międzynarodowych, międzykulturowych i międzypokoleniowych.
Nazywasz Wilno „stolicą miłosierdzia”. Opowiedz, jak zaczęła się twoja współpraca z siostrą Michaelą Rak, założycielką jedynego na Litwie hospicjum. Co ważnego z działalności tej placówki można by przeszczepić do Gdańska?
Gościem specjalnym festiwalu będzie siostra Michaela Rak z wileńskiego Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki, która zaprezentuje działalność tej wyjątkowej placówki, znajdującej się w sercu Wilna, łączącej ludzi, niezależnie od ich narodowości czy wyznania. Warto przy tej okazji wspomnieć, że Gdańsk ma jedne z najstarszych w Polsce tradycje ruchu hospicyjnego. Tak naprawdę zatem nie musimy niczego „przeszczepiać”, gdyż po prostu od lat współpracujemy i znamy się bardzo dobrze. To, co jest nam jednak potrzebne, to siła, by nie ustawać w rozwijaniu wspólnych inicjatyw. Wspólnie możemy osiągnąć znacznie więcej dobrego. Osobiście cieszę się, że mogę nazywać wileńskie hospicjum moim domem i być, jako jego wolontariusz i przyjaciel, częścią hospicyjnej rodziny. To dodaje mi sił, napawa nadzieją i radością. Z siostrą Michaelą Rak znamy się już długo i dziękuję Panu Bogu za to, że postawił ją na drodze życia moich bliskich i mojej.
Może poproszę jeszcze o parę słów szczegółowej informacji, w jakiej formule festiwal odbędzie się w tym roku? Rozumiem, że pandemia nie będzie już was tak bardzo ograniczać jak podczas poprzedniej edycji?
Tomasz Otocki - zastępca redaktora naczelnego Przeglądu Bałtyckiego, członek zarządu Fundacji Bałtyckiej. O krajach bałtyckich pisze od 2010 roku, wcześniej związany m.in. z Programem Bałtyckim Radia Wnet, Nową Europą Wschodnią, a także polskimi portalami na Litwie. Współpracuje również z drukowaną prasą polonijną (Wilno, Dyneburg, Brześć n/Bugiem). Najbardziej interesuje go tematyka łotewska.
Festiwal będzie miał formułę mieszaną. Większość spotkań odbędzie się na miejscu, w ramach jarmarku wileńskiego. Oczywiście będziemy przestrzegać wszystkich ograniczeń związanych z epidemią. Część spotkań odbędzie się formule online. Chcemy także, by festiwal, który odbędzie się od 3 do 5 września, był inspiracją do całorocznej współpracy na różnych polach i w różnych środowiskach.
Artykuł został wznowiony. Pierwszy raz został opublikowany 25.08.2021