Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk / 02.11.2021
Dominik Héjj

Władza Orbana przestała być oczywista. Węgry czeka ostra batalia

Wiosną na Węgrzech powinny się odbyć wybory parlamentarne. Po raz pierwszy od przeszło dekady blok opozycyjny zrównał się w sondażach z rządzącą koalicją Fidesz-KDNP. Viktor Orbán przed potencjalną porażką będzie się bronić za wszelką cenę.
Foto tytułowe
(Shutterstock)


We wrześniu i październiku 2021 roku węgierska opozycja, zjednoczona na mocy porozumienia z grudnia 2020 roku, zorganizowała i przeprowadziła dwie tury prawyborów. To wyborcy, a nie partyjne gremia sześciu ugrupowań, zdecydowali o obsadzie list wyborczych w 106 okręgach jednomandatowych, a także o tym, kto będzie kandydatem zjednoczonej opozycji na premiera. Został nim bezpartyjny samorządowiec, burmistrz Hódmezővásárhely, konserwatysta i ojciec siódemki dzieci – Péter Márki-Zay.

Ugrupowaniem, które uzyskało największą liczbę kandydatów na posłów, okazała się Koalicja Demokratyczna, której liderem jest były premier Ferenc Gyurcsány (32 mandaty). Miejsce drugie przypadło Jobbikowi (29 mandatów), a kolejne – Węgierskiej Partii Socjalistycznej (18 mandatów), Momentum (15 mandatów), ugrupowaniu Dialog (7 mandatów) i partii Polityka Może Być Inna (5 mandatów).

W wyborach do Zgromadzenia Krajowego stawką nie jest porażka rządzącej koalicji Fidesz-KDNP (Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej), bo to wydaje się mało prawdopodobne, ale utrata większości konstytucyjnej, czyli zdobycia przez nią w przyszłym roku mniej niż 133 mandaty w 199-osobowym parlamencie.

W środowisku partii rządzącej można dostrzec pewne symptomy wskazujące na to, że coraz poważniej liczy się ona z tym scenariuszem. Jest to o tyle istotne, że z taką sytuacją mamy do czynienia po raz pierwszy. Ani w 2014, ani w 2018 roku Fidesz nie uważał opozycji za godnego uwagi oponenta. Teraz to się zmienia.

W sobotę 23 października obchodzono na Węgrzech święto narodowe upamiętniające powstanie 1956 roku. To także dzień, w którym Viktor Orbán wygłasza jedno z ważniejszych przemówień w ciągu roku. To z ostatniej soboty w największej mierze skupiło się na przeciwnikach politycznych. Jak mówił Orbán, opozycja przebrała wilka za owcę i udaje, że z tym wilkiem nie ma nic wspólnego. Jest nim oczywiście Gyurcsány. Największym zagrożeniem ze strony opozycji nie jest według szefa państwa nawet ona sama, ale sieci, w które jest uwikłana, sprzyjające jej media i całe otoczenie międzynarodowe – a zatem polityka unijna i oczywiście George Soros.

Stawka zbliżających się wyborów jest niezwykle wysoka, a zatem i rozwiązania, po jakie mogą sięgnąć rządzący, mogą być niekonwencjonalne. Na co zdecyduje się Orbán?

Opóźnianie wyborów

Od listopada 2020 roku na Węgrzech obowiązuje nieprzerwanie stan zagrożenia spowodowany pandemią COVID-19. To jeden z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych. Węgierska ustawa zasadnicza w przypadku stanu zagrożenia kraju (art. 49 konstytucji) i stanu wyjątkowego (art. 50) zakazuje organizacji wyborów, milczy jednak na ten temat w art. 53, na mocy którego można wprowadzić stan zagrożenia. W przypadku zakończenia dwóch pierwszych stanów nowe Zgromadzenie Krajowe należy wyłonić w ciągu 90 dni, ale w przypadku stanu zagrożenia pozostaje to w gestii rozporządzeń premiera, pozostających de facto poza wszelką kontrolą.

Charakter obowiązującego stanu zagrożenia spowodowanego pandemią, w tym niemożność organizacji wyborów i referendów, została wprowadzona rozporządzeniem Viktora Orbána jeszcze w marcu 2020 roku. Przed kilkunastoma tygodniami, w lipcu 2021 roku premier zmienił je, dopuszczając do organizacji referendów, tak by w styczniu bądź lutym przyszłego roku przeprowadzić referendum dotyczące, jak sam twierdzi, „ochrony dzieci przed ideologią LGBTQ”.

Wydaje się, że obiektywne przesłanki do utrzymania stanu zagrożenia już nie istnieją. Na Węgrzech od dawna nie obowiązują niemal żadne obostrzenia, na stadion Puskása od wakacji wchodzi komplet kibiców, maseczki ochronne są obowiązkowe tylko w placówkach medycznych i (od 1 listopada 2021 roku) w środkach transportu publicznego, ale stan nadzwyczajny obowiązuje – z powodów politycznych.

Można sobie wyobrazić sytuację, zgodnie z którą wzrost mobilności z okazji Bożego Narodzenia spowoduje wzrost liczby zachorowań na koronawirusa, a tym samym wydłuży obowiązywanie stanu zagrożenia o kolejne tygodnie. Zgodnie z konstytucją wybory powinny odbyć się w kwietniu bądź maju.

Kiedy w lipcu Orbán zmieniał rozporządzenie i dopuszczał organizację referendum ogólnokrajowego, musiał przewidywać, że zorganizuje je wcześniej, niż skończy się stan zagrożenia. Ten w połowie września wydłużono do 1 stycznia, ale jego kolejne przedłużenie wydaje się bardzo możliwe, a wpływ na okres jego obowiązywania będą mieć przede wszystkim sondaże. Te od dłuższego czasu różnicę pomiędzy obozami Fidesz-KDNP a opozycji wyrażają w granicach błędu statystycznego.
Karykatura premiera Orbana. Mural w Budapeszcie (Shutterstock)

Kontestacja wyniku wyborczego

Szansa na to, że opozycja wygra wybory parlamentarne, jest jednak minimalna. Na jej wynik ma wpływ system wyborczy, który premiuje Fidesz. Przyjmijmy jednak, że koalicja Fidesz-KDNP ulegnie w wyborach. Czy Viktor Orbán uzna swoją porażkę? Sięgnijmy do 2002 roku, gdy jako ówczesny premier uległ ostatecznie dziesięcioma mandatami lewicowo-liberalnej koalicji socjalistów i demokratów (MSZP-SzDSz). Orbán wynik wyborów kontestował prawie rok. Uważał, że za jego porażką stoi koteria, oszustwo albo fałszerstwo wyborcze. Organizował masowe protesty, których nie powstrzymała nawet wygrana koalicji MSZP-SzDSz w wyborach samorządowych na jesieni 2002 roku. To wówczas sformowano tzw. „koła obywatelskie” – oddolne organizacje, których zadaniem była aktywizacja lokalnej społeczności, a także kontrola nad działaniami koalicji MSZP-SzDSz.

Z kolei w 2018 roku, pomimo wygranej w wyborach parlamentarnych, Orbán bardzo krytykował postawę Sądu Najwyższego (Kúrii), który podważył ważność pakietów wyborczych zza granicy (głównie z Serbii). Premier powiedział wówczas, że Kúria nie jest od podważania legitymacji społecznej, jaką uzyskała koalicja rządowa (podczas gdy do jej kompetencji należy stwierdzanie ważności wyborów). To wówczas w kręgach władzy narodził się pomysł zbudowania równoległego, w pełni zależnego od rządu Najwyższego Sądu Administracyjnego, który zajmowałby się kwestiami wyborów, mediów oraz partii. Co więcej, w grudniu 2018 roku sąd ten wpisano do węgierskiej konstytucji, a miał zacząć funkcjonować od 1 stycznia 2020 roku, jednak pod naciskiem UE na trzy tygodnie przed tą datą ponownie zmieniono konstytucję, usuwając z niej to ciało.

Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której im bliżej będzie do wyborów, tym większe będą szanse na takie nowelizacje bądź interpretacje okołowyborcze, które pozostawią furtkę w postaci niestosowanych dotychczas metod prawnego zaskarżenia wyniku wyborczego.

Obstrukcja

W węgierskim porządku prawnym istnieje pojęcie ustawy organicznej (sarkalatost törvény), którą uchwala się większością 2/3 głosów posłów obecnych na sali (przy pełnej to 133 głosy). Ten typ ustawy powstał na mocy porozumienia pomiędzy rządem a opozycją w 1990 roku, w zamian za instytucję konstruktywnego wotum nieufności. W założeniu miało to wymóc na parlamencie ponadpartyjne porozumienie w najważniejszych kwestiach. Jednak szczególnie po 2010 roku liczba tego typu ustaw wzrosła kilkukrotnie, betonując scenę polityczną i doprowadzając do sytuacji, w której nawet mimo utraty poparcia system stworzony przez Fidesz-KDNP może nadal funkcjonować. Dlatego też niemal każda istotna z perspektywy programu Orbána ustawa została zabezpieczona większością 2/3 wymaganą do jej zmiany. Tą większością wyłania się także wysokich urzędników – poczynając od sędziów Sądu Konstytucyjnego, przez przewodniczącego odpowiednika Krajowej Rady Sądownictwa, na przewodniczącym Rady Mediów Narodowych kończąc.

Jeżeli opozycja wygra, ale nie uzyska niezbędnej większości, dotychczasowa koalicja może zastosować obstrukcję, która doprowadzi do paraliżu państwa w postaci nie tylko niemożności uchwalania istotnych ustaw, ale także obsadzania urzędów. Już teraz w parlamencie leży nowelizacja ustawy o prokuratorze generalnym, która podniesie większość niezbędną do obsadzenia tego urzędu do 2/3, a w przypadku nieuzbierania takiej większości kadencja urzędującego prokuratora zostanie automatyczne przedłużona. To nie przypadek, podobnie jak nagła rezygnacja Moniki Karas, przewodniczącej Narodowej Rady ds. Mediów i Komunikacji, której kadencja formalnie dobiega końca we wrześniu 2022 roku. W przypadku braku większości 2/3 Fidesz musiałby w celu wyboru następcy przewodniczącej porozumieć się z opozycją. Jednakże teraz, dzięki decyzji Karas, Fidesz-KDNP na pewno wyłoni kogoś na kolejnych dziewięć lat już niedługo.

Opozycja twierdzi, że ma pomysł, w jaki sposób przywrócić na Węgrzech praworządność w oparciu o nową konstytucję. Nie znamy jednak żadnych szczegółów. Intuicja podpowiada, że być może zostanie zwołana konstytuanta, a wynik prac parlamentu, projekt konstytucji uchwalony większością zwykłą, zostanie poddany pod referendum ogólnokrajowe. Co ważne, nie może to być jakakolwiek zmiana konstytucji, bowiem zgodnie z jej art. 8 nie można przeprowadzać́ referendum ogólnokrajowego w sprawie zmian w ustawie zasadniczej. Tutaj jednak chodzi o całą ustawę.



Odwróćmy sytuację. Jeżeli wybory wygra Fidesz-KDNP, ale straci większość konstytucyjną, to opozycja, głosując wraz z Fideszem, będzie w stanie wdrażać także swoje ustawy w ramach handlu wymiennego, a także obsadzać swoimi ludźmi część urzędów, co byłoby dla niej bardzo cenne, bowiem zaczęłaby brać udział w rządzeniu państwem. Paradoksalnie byłaby to transformacja w kierunku nowego systemu postorbánowskiego, nie na mocy jakiejś rewolucji politycznej, ale współrządzenia i wyrównania szans między obozami politycznymi przed kolejnymi wyborami w 2026 roku.

Wcześniejsze wybory

Wśród możliwych scenariuszy znajduje się jeszcze jeden: odmowa uznania wyniku wyborów, czyli gra na wcześniejsze kolejne wybory. Są dwie podstawowe możliwości doprowadzenia do tej sytuacji. Pierwsza to niemożność wybrania rządu. Zgodnie z ustawą zasadniczą Węgier prezydent może rozwiązać Zgromadzenie Krajowe i zarządzić nowe wybory, gdy po zakończeniu misji dotychczasowego rządu Zgromadzenie Krajowe nie wybierze nowego premiera w ciągu 40 dni, licząc od dnia złożenia przez prezydenta pierwszej propozycji osoby zaproponowanej na ten urząd. Druga możliwość to sytuacja, w której do 31 marca nie zostanie uchwalony budżet na dany rok, a więc mogłoby to dotyczyć budżetu na rok 2023, bowiem tradycyjnie budżet uchwalany jest latem poprzedzającego roku, na ostatnim posiedzeniu Zgromadzenia Krajowego przed przerwą wakacyjną.

Przedstawione powyżej scenariusze należy traktować jako political fiction będące przeglądem możliwych do zastosowania środków zmierzających do utrzymania władzy pomimo porażki koalicji Fidesz-KDNP.
Dr Dominik Héjj, politolog, starszy analityk w Instytucie Europy Środkowej, twórca portalu kropka.hu poświęconego polityce węgierskiej.
Dopóki koalicja dysponuje większością konstytucyjną, dopóty będzie w stanie wprowadzić do porządku prawnego rozwiązania, które dotychczas nie były jeszcze stosowane, a są wręcz trudne do wyobrażenia.