Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 25.01.2022
Ola Hnatiuk
Los dał nam niepodległość, lecz nie zdołaliśmy jej utrzymać. Ukraina w dzienniku Myrona Korduby
Po wydaniu dziennika Myrona Korduby historię polityczną Ukrainy lat 1918–1923 należałoby napisać od nowa. Zapiski odnalezione dopiero dwie dekady temu, po raz pierwszy opublikowano w całości. Dla historyka taki dokument to wielka gratka
Pociąg pancerny ""Vilna Ukraina" (Wolna Ukraina), dowodzony przez Strzelców Siczowych, Ukraińskiej Galicyjskiej Armii, rok 1919 (fot. Wikipedia) „Po raz pierwszy wstałem z łóżka po chorobie hiszpańskiej i poszedłem do gimnazjum, gdzie dowiedziałem się od dyrektora Artymowycza, że stał się prawdziwy cud. Bukowińska Rutenia, która całe cztery lata spała snem sprawiedliwego, nie dając oznak życia, nagle postanowiła się przebudzić, a pierwszym tego sygnałem ma być narada poświęcona sytuacji politycznej, zwołana na dziś o szóstej wieczorem w Ukraińskim Kasynie, na jutro natomiast w sali Domu Ludowego zaplanowano wiec”.
Tak się zaczyna dziennik jednego z najwybitniejszych ukraińskich historyków, Myrona Korduby (1876–1947), wydany w zeszłym roku przez Wydawnictwo Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie. Zapis datowany na 12 października 1918 roku otwiera kronikę wydarzeń ukraińskiej walki o niepodległość (1918–1920) na Bukowinie i w Galicji i jej związku z niepodległościowym zrywem na ziemiach ukraińskich, do 1917 roku wchodzących w skład Rosji.
Sytuacja w bukowińskich Czerniowcach, gdzie w latach 1900–1918 (z przerwą w okresie okupacji miasta przez Rosjan) Korduba mieszkał i pracował jako profesor w gimnazjum, w ciągu kilku tygodni jesieni 1918 roku zmieniała się jak w kalejdoskopie: ustąpił lider społeczności ukraińskiej, lojalny wobec Austro-Węgier bukowiński deputowany do Rady Państwa baron Mykoła Wasylko, wybrano delegatów do Ukraińskiej Rady Narodowej, która miała się zebrać we Lwowie w połowie października, ogłoszono deklarację o dążeniu do zjednoczenia wszystkich ziem ukraińskich, wreszcie Ukraińcy przejęli władzę w mieście i na Północnej Bukowinie. Ustąpili następnie pod naporem wojsk rumuńskich, a wszyscy ukraińscy działacze zostali aresztowani.
Korduba, wypuszczony wiosną 1919 roku z czerniowieckiego więzienia pod warunkiem opuszczenia Bukowiny, odnowił mandat członka Ukraińskiej Rady Narodowej i rozpoczął pracę w Stanisławowie, tymczasowej stolicy Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Po jej upadku przeniósł się do Lwowa. Pozostał aktywnym uczestnikiem ukraińskiego życia politycznego, społecznego oraz intelektualnego. Działalności tej nie przerwał nawet wówczas, gdy znalazł się w Warszawie. Jako wykładowca, a następnie profesor Uniwersytetu Warszawskiego miał wielu studentów, jednym z nich był Jerzy Giedroyc. Ten, wspominając czasy swoich studiów, z wdzięcznością pisał o Kordubie jako tym, dzięki któremu zyskał orientację nie tylko w ukraińskiej historii, ale i ukraińskiej perspektywie na stosunki polsko-ukraińskie.
Po II wojnie światowej Korduba pozostał we Lwowie. Próbował wrócić do pracy dydaktycznej na uniwersytecie, lecz władze sowieckie zażądały zbyt wysokiej ceny: miał poddać krytyce czołowego historyka ukraińskiego, Mychajłę Hruszewskiego. Korduba w odpowiedzi wygłosił wykład, w którym powtórzył tezy swojego wystąpienia sprzed dwóch dekad, na wielkim jubileuszu Hruszewskiego zorganizowanym przez Ukraińską Akademię Nauk w Kijowie w 1928 roku. Nadwątlone przez dwie wojny zdrowie Korduby nie wytrzymało nagonki, jaką po tym wystąpieniu rozpętały władze. Zmarł na wylew wiosną 1947 roku.
Ukraińcy na Księżycu
Dziennik Korduby odnaleziono w częściach w dwóch różnych lwowskich archiwach ponad ćwierć wieku temu. Dopiero teraz udało się je scalić i wydać w naukowym opracowaniu. Dokument obejmuje okres niecałych siedmiu lat, od października 1918 do lutego 1925 roku, przy czym zapiski z ostatnich dwóch są raczej skąpe, natomiast te z okresu 1919–1922 obfitują w szczegóły życia politycznego, religijnego, społecznego i naukowego.
Dziennik nie jest po prostu kroniką wydarzeń Ukraińskiej Rewolucji (nazwa przyjęta w ukraińskiej historiografii dla walki o niepodległość w latach 1917–1921) i nie to stanowi o jego wartości, gdyż takich dokumentów opublikowano w ostatnim stuleciu niemało. Przynosi szczegółowy, nad wyraz wstrzemięźliwy w ocenach obraz wydarzeń, jakie nastąpiły już po przegranej wojnie z Polską. Niekiedy autor nie kryje goryczy. 1 listopada 1923 roku odnotowuje: „Piąta rocznica fali wydarzeń, gdy sam los dał nam niepodległość, lecz nie zdołaliśmy jej utrzymać”.
Jak to zazwyczaj w dziennikach, tłem jest życie codzienne, ale najważniejszą treścią są kolizje życia politycznego kilku pierwszych powojennych lat. Nawet laikowi lektura tego dziennika ukaże znane mu wydarzenia z całkiem nowej perspektywy. Specjalista przetrze oczy ze zdumienia, bo niektóre fragmenty dziennika sprawiają, że historię polityczną tego okresu należałoby napisać od nowa. Dla historyka taki dokument to wielka gratka.
Badaczom zajmującym się wojną polsko-ukraińską Dziennik pozwoli wypełnić luki w wiedzy o relacjach dwustronnych. Stworzony przed ponad stu laty mit „bratobójczej wojny” już najwyższy czas odłożyć do lamusa.
Ale też bardziej współczesna interpretacja konfliktu polsko-ukraińskiego jako „wojny dwóch patriotyzmów” w zderzeniu z komentarzem Korduby raczej się nie ostanie: „ładne plany mają nasi sąsiedzi. Polacy żądają całej i niepodzielnej Galicji, Rumuni – niepodzielnej Bukowiny, a Ukraińcom pozostaje prawo do samostanowienia na Księżycu”. Prawo do samostanowienia – Wilsonowska formuła zakończenia wojny i ustanowienia nowego ładu w Europie opartego o sprawiedliwy, trwały pokój – było najważniejszym argumentem narodów Europy Środkowo-Wschodniej w ich dążeniu do niepodległości. Ukraińcy stali się największym narodem Europy, któremu prawa tego odmówiono pod presją sąsiadów: Polski, Rosji i Rumunii.
Próby Dziennika nie wytrzymuje również utarty w ukraińskiej historiografii pogląd o sojuszu Piłsudski–Petlura jako „zdradzie” interesów Ukraińców galicyjskich, jak też o nieprzejednanej nienawiści, jaką żywili wobec Petlury galicyjscy politycy, i niechęci naddnieprzańskich przywódców wobec Galicjan. Od Korduby dowiadujemy się o gotowości ukraińskich polityków w Galicji do udzielenia poparcia temu sojuszowi. Zanim jednak do tego zdążyło dojść, sytuacja na froncie radykalnie się zmieniła – bolszewicy latem 1920 roku zajęli prawie całą Galicję Wschodnią, a strona polska już we wrześniu podjęła z nimi, bez udziału ukraińskiego sojusznika, pertraktacje pokojowe.
Państwo podziemne 20 lat wcześniej
Myron Korduba kreśli dzień po dniu obraz powojennej rzeczywistości, w pierwszych latach niezwykle trudnej dla galicyjskich Ukraińców, a zwłaszcza dla tych, którzy zaangażowali się w budowę struktur władzy cywilnej Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Niezbyt wiele dowiadujemy się o losach więzionych żołnierzy Ukraińskiej Galicyjskiej Armii, znacznie więcej natomiast o represjach władz polskich wobec duchowieństwa. Rzeczywista ich skala była dotychczas nieznana: to przeszło tysiąc aresztowanych księży. Dziennik pozwala na dokładne prześledzenie losów kilku z nich, z najbliższej rodziny autora.
Korduba siłą rzeczy stał się także kronikarzem Ukraińskiego Tajnego Uniwersytetu, części programu działania państwa podziemnego. Jako dziekan wydziału humanistycznego i wykładowca opisuje postawy kolegów, studentów, jak też szykany i represje ze strony administracji i policji polskiej, wkraczającej na zajęcia, odbierającej notatki z wykładów i traktującej je jako dowód przestępstwa przeciwko państwu polskiemu.
Przykładowo 25 maja 1923 roku Korduba pisze: „nowe represje przeciwko uniwersytetowi. Wczoraj policja wpadła na wykład o. Karchuta w Towarzystwie im. Szewczenki i zabrała profesorowi oraz studentom podręczniki i notatki; potem byli jeszcze w lokalu «Muzy», gdzie zastali studentów, czekających na dr. [Stefana] Baleya i przeprowadziła rewizję w lokalu «Besidy»”. Wiele nowego można się dowiedzieć z Dziennika również o zakulisowych działaniach ukraińskich uczonych, jak też o intrygach i złej woli władz, które spowodowały, że wbrew międzynarodowym zobowiązaniom nie dopuszczono do powołania legalnego Ukraińskiego Uniwersytetu.
Najciekawsze jednak w Dzienniku są zapiski poświęcone podziemnym strukturom ukraińskiego powojennego życia politycznego: władzom cywilnym i wojskowym, partiom politycznym, organizacjom kulturalnym i oświatowym. Państwo podziemne stworzone przez galicyjskich Ukraińców działało stosunkowo sprawnie pomimo permanentnej kontroli i inwigilacji ze strony polskich władz. Organizacja pomocowa, jedyna legalnie istniejąca w latach 1919–1922 ukraińska instytucja, podporządkowywała się władzom cywilnym. Władze wojskowe – Organizacja Wojskowa (późniejsza Ukraińska Organizacja Wojskowa) – również. Partie ukonstytuowały ponadpartyjną radę. To oczywista analogia z późniejszym o 20 lat Polskim Państwem Podziemnym. Tych działań był świadom Petlura. Gotów był je nawet wspierać: „wiadomo mu [Petlurze], że w Galicji konstytuują się władze cywilne i wojskowe, nie ma nic przeciwko temu, ale niechże mu nie kradną amunicji, bo to rzecz nadzwyczaj cenna”.
Korduba pisze również o kontaktach ukraińskich polityków z emigracyjnym rządem Jewhena Petruszewycza, o podsycanych przez niego nadziejach na pozytywne rozstrzygnięcie kwestii ukraińskiej niepodległości na forum międzynarodowym, jak też nieustannych tarciach między politykami w kraju i na emigracji.
Ola Hnatiuk - ukrainistka, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, doktor habilitowany nauk humanistycznych. Profesor nadzwyczajny w Instytucie Slawistyki PAN, profesor nadzwyczajny w Studium Europy Wschodniej Wydziału Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego, aktywna tłumaczka i popularyzatorka literatury ukraińskiej w Polsce.
Do 1922 roku wierzono w irlandzki scenariusz zyskania niepodległości, a nadzieje te nie były bezpodstawne, o czym świadczą zapiski dotyczące rozmów ukraińskich polityków z Davidem Lloydem Georgem w Genewie w 1922 roku.
Jako historyk Korduba potrafił przewidzieć, że ustanowiony przez traktat wersalski w czerwcu 1919 roku ład nie będzie trwały. Nierozwiązana kwestia ukraińska stała się kością niezgody w międzywojennej Europie.
Myron Korduba, Szczodennyk 1918–1925, Lwów 2021, Ukraiński Katolicki Uniwersytet, seria „Ukraina. Europa: 1921–1939”.