W relacjach z Białorusią, po pierwsze, wyciągajmy wnioski
Polska samodzielnie niewiele zdziała na Białorusi, co nie oznacza, że nie należy korzystać ze środków oddziaływania, które Warszawa posiada, podkreśla Leszek Szerepka, były ambasador Polski w Mińsku w rozmowie dla czasopisma Nowa Europa Wschodnia.
(Shutterstock)Jaką rolę w polityce
wobec Białorusi może odegrać
Polska?
Nie ma wątpliwości,
że sama Polska może zrobić niewiele.
Przez lata denerwował mnie brak konsekwencji
w działaniach Warszawy i to, że
ona się daje tak łatwo rozgrywać przez
Łukaszenkę. To jest sprawny polityk, ale
to nie Klemens von Metternich. On postępuje
według sprawdzonych wzorców,
powtarza się. I tak się jakoś składa, że gdy
była potrzebna nasza pomoc, to my się
zgłaszaliśmy, a jak było to już niepotrzebne,
to on nas odsuwał. I my się na to godziliśmy.
Dawaliśmy się wykorzystać jako
żyranci bez zabezpieczenia.
Nawet w czasie ostatniej próby „otwarcia
na Łukaszenkę” nie udało się chociażby
sprawić, żeby Związek Polaków
na Białorusi uzyskał podstawy legalnego
działania. Myśmy dawali mu czek, nie
żądając od niego żadnych działań. Nam
wystarczyło, że Łukaszenka powiedział:
„Nie przejmujcie się, będzie dobrze”. Powinniśmy
żądać, żeby to było zabezpieczone
prawnie. Gdy przystajemy na takie
stwierdzenie, że będzie dobrze, to czynimy
z białoruskich Polaków zakładników.