Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Jedwabny Szlak / 23.02.2022
Ludwika Włodek

Obrotna Niemka w roli białobrodego starca. Jak działają kirgiskie trybunały lokalnych autorytetów

Po jednej kontrowersyjnej decyzji w Kirgistanie rozpętała się dyskusja nad rolą sądów aksakałów, czyli lokalnych trybunałów, w których zasiadają wioskowe autorytety.
Foto tytułowe
Dwóch starszych mężczyzn w Karakol w Kirgistanie (fot. Shutterstock)

Pewnego dnia na początku grudnia zeszłego roku, przed świtem, szesnastolatka ze wsi Ismaił położonej kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Biszkeku jak co rano wyszła na przystanek. Wybierała się do pracy w knajpie, w centrum stolicy. Na ogół jeździła okazją, więc i tego dnia, gdy zatrzymał się przy niej samochód, po prostu wsiadła do środka, zadowolona, że dojedzie na czas.

Jednak gdy tylko wyjechali ze wsi, kierowca rzucił się na nią i, mimo że ugryzła go w rękę, obezwładnił, a następnie zgwałcił. Tak wynika z zeznań ojca dziewczyny, który o wszystkim doniósł na policję. Funkcjonariusze zarejestrowali zgłoszenie gwałtu (co w Kirgistanie nie jest takie oczywiste) i rozpoczęli poszukiwania sprawcy. Podejrzanego, starszego o kilkanaście lat od poszkodowanej, zatrzymano już następnego dnia (choć starał się ukryć pod swoim łóżkiem, jak skrupulatnie donosiły kirgiskie media). Okazał się sąsiadem dziewczyny, mężczyzną żonatym i ojcem kilkorga dzieci. Trafił do aresztu na dwa miesiące.

To jednak nie uspokoiło mieszkańców Ismaiła. Zorganizowali protest, w czasie którego pobili oficera policji. Tłum domagał się, żeby rodzina podejrzanego natychmiast wyprowadziła się ze wsi. To, co nastąpiło później, wywołało jeszcze większą konsternację i oburzenie mediów niż sam gwałt. Jak doniosło Radio Azattyk, pod naciskiem protestujących zebrał się miejscowy sąd aksakałów i nakazał rodzinie podejrzanego opuścić Ismaił w ciągu trzech dni. Rodzina, złożona nie tylko z żony i dzieci podejrzanego, ale także jego starych rodziców, następnego dnia faktycznie wyjechała.

W następstwie wydarzeń instytucją sądu aksakałów zainteresowały się nie tylko miejscowe, ale i zagraniczne media.

Wymyślona tradycja

Aksakał po kirgisku oznacza białobrodego. Tak od wieków w społecznościach Kirgizów (zresztą nie tylko, bo jest to słowo używane w całej Azji Środkowej) nazywano cieszących się autorytetem członków starszyzny plemiennej, których proszono o radę i z których życiowego doświadczenia korzystano przy rozsądzaniu sporów. Rady u aksakałow władcy Kirgizów zasięgali od wieków. Jednak sądy aksakałów jako ściśle określona instytucja działająca na podstawie konkretnych przepisów prawa pojawiły się dopiero po upadku ZSRR, w niepodległym Kirgistanie.

Jak zauważa w swoim tekście Sądy aksakałów: legitymacja tradycyjnych wartości społeczeństwa kirgiskiego z 2019 roku Natalia Alionkina z biszkeckiego American University of Central Asia (AUCA), pierwszy prezydent Kirgistanu Askar Akajew ciągle odnosił się do przeszłości, w której upatrywał legitymizację dla tworzonego przez siebie nowego ustroju niepodległego państwa. Uważał, że w dawnych tradycjach tkwią korzenie społecznej samoświadomości. Ich znajomość, podkreślał, „ma siłę jednoczenia społeczeństwa i napełnia ludzi energią tolerancji”. „Wielowiekowa historia Kirgistanu daje nam siłę, abyśmy w nowych warunkach formowali i umacniali podwaliny narodowej państwowości – demokratycznej i prawdziwie humanistycznej”, mówił Akajew w jednym z przemówień, cytowanym przez badaczkę.

Ważną figurą w tych odwołaniach do przeszłości był obraz mądrego starca, aksakała, który uosabiał wszelkie pozytywne cnoty w oczach społeczeństwa wychowanego w duchu szacunku dla starszych. Już nie tylko sam Akajew, ale i wielu innych kirgiskich polityków okresu transformacji uważało wykorzystanie symbolizujących wielowiekową mądrość aksakałów za prostą receptę na zbudowanie demokratycznego Kirgistanu.
(fot. Shutterstock)

Sądy aksakałów, które powołano w 1993 roku, były zdaniem innej badaczki z AUCA, Gulnary Ibrajewej, zinstytucjonalizowaniem popularnej koncepcji „mądrej starości”. Ich powołanie stanowiło część szeroko zakrojonego i popieranego przez wszystkie liczące się siły polityczne w państwie programu odwoływania się do źródeł własnej, rdzennie kirgiskiej kultury.

Co ciekawe, Alionkina zauważa, że „sądy aksakałów tylko udają prastare instytucje. W rzeczywistości nie są kontynuacją istniejących przed rewolucją sądów bijów [bij był lokalnym autorytetem feudalnym – przyp. L.W.]. Zostały powołane w zupełnie innych warunkach, w innej epoce, mają inne kompetencje i sposób działania”.

Mimo że postrzegane jako uosobienie kirgiskiej tradycji, sądy aksakałów mają więcej wspólnego ze współczesnymi sądami arbitrażowymi i z funkcjonującymi w czasach sowieckich tak zwanymi sądami towarzyszy. Alionkina nawet odnotowuje, że ustawa z 2002 roku kompleksowo opisująca funkcjonowanie sądów aksakałów, wnosząc zmiany w kodeksie postepowania cywilnego dotyczące stosunków pomiędzy nimi a sądami państwowymi, skopiowała stosowne fragmenty z radzieckich przepisów dotyczących analogicznych relacji pomiędzy sądami towarzyszy a sądami państwowymi.

Jednak świadomość, że sądy aksakałów są instytucją nową, która tylko odwołuje się do przeszłości, a nie reanimuje dawne tradycje, jest w społeczeństwie (a także wśród dziennikarzy piszących o sprawie) dość niska.

Nielegalna decyzja

Decyzja podjęta we wsi Ismaił jest klasycznym przykładem zastosowania zasady odpowiedzialności zbiorowej. Jako taka kłóci się z regułami demokracji, do której (przynajmniej teoretycznie) Kirgistan aspiruje, a także z przepisami kirgiskiego prawa, również tymi dotyczącymi samych sądów aksakałów.

Orozbek Bierdibajew, rejonowy prokurator, któremu podlegają sprawy z Ismaiła, przyznał to w rozmowie z Radiem Azattyk. Jednocześnie zapewnił, że jeśli dana decyzja jest niezgodna z obowiązującym prawem, jest nieważna i nie należy jej wykonywać. Twierdził, że rodzina podejrzanego o gwałt wyjechała nie dlatego, że tak zadecydował sąd aksakałów pod naciskiem wzburzonych mieszkańców, a dlatego, że tak było po prostu bezpieczniej i rekomendowały jej to miejscowe władze.

Według prawa, objaśnił prokurator, sądy aksakałów mogą rozpatrywać sprawy tylko w siedmiu przypadkach. Są to: spory rodzinne i własnościowe, niewypełnianie obowiązków wychowawczych przez rodziców i innych opiekunów, kwestie związane z prawami pracowników i ze stosunkami pracy, spory o użytkowanie ziemi, drobne przestępstwa, sprawy związane z przemocą domową oraz sprawy, w których działanie sądzonego nie ma znamion przestępstwa. We wszystkich siedmiu przypadkach sąd aksakałów może tylko wystosować ostrzeżenie, nakazać publiczne przeprosiny, udzielić nagany, nakazać winnemu zadośćuczynić materialnej szkodzie bądź nałożyć grzywnę. Zmusić do przeprowadzki nikogo nie może.

– Sądy aksakałów nie mają prawa nikogo wysiedlić – przyznała w rozmowie z portalem Mediazona przewodnicząca Stowarzyszenia Sądów Akasakałów Zamira Mamakiejewa. Jednocześnie próbowała jednak wytłumaczyć podjętą w Ismaile decyzję. Mówiła o ogromnym napięciu w społeczności i potrzebie podjęcia szybkiej decyzji. Zwracała uwagę na to, że gdyby członkowie sądu, zamiast sami podejmować decyzje, odwołali się do państwowych organów sprawiedliwości, te zajęłyby się sprawą w najlepszym wypadku po kilku tygodniach. A zdaniem Mamakiejewej trzeba było działać szybko, bo w wiosce mogło dojść do samosądu, wręcz linczu.

Wrażliwość na prawa kobiet

Kontrowersyjna i nielegalna decyzja z Ismaiła rozpętała burzę komentarzy i rozpoczęła debatę o przydatności instytucji sądów aksakałów.

– Jeśli faktycznie byłaby to decyzja podjęta przez sąd aksakałów, stanowiłaby poważne piętno na reputacji tej instytucji. Oznaczałoby to, że wracamy do średniowiecza – przyznała w rozmowie ze mną Natalia Alionkina, autorka cytowanego powyżej artykułu, która kilka lat spędziła na badaniu sądów akasakałów w regionie czujskim na północy Kirgistanu.

Alionkina ma wątpliwości, czy kontrowersyjna decyzja była faktycznie werdyktem sądu aksakałów: – Prawie automatycznie decyzje wydawane przez różne lokalne autorytety łączy się z działalnością sądów akasakałów. Niesłusznie, bo przez to oczernia się instytucję, która w moim przekonaniu ma bardzo pozytywny wpływ i w ogromnej większości przypadków doskonale rozumie zakres swoich kompetencji – tłumaczyła mi. W mediach pojawiła się informacja, że w zebraniu uczestniczył także miejscowy imam, co wskazywałoby na to, że było to po prostu grono lokalnych autorytetów, a nie sąd aksakałaów sensu stricto.

O pracy sądów aksakałów badaczka jest bardzo dobrego zdania, choć podkreśla, że może mówić tylko o tych przedstawicielach instytucji, z którymi osobiście się zetknęła i których orzeczenia studiowała.
Trzy kobiety przed jurtą nad jeziorem Song Kul (fot. Shutterstock)

Wbrew temu, co może sugerować nazwa, Alionkina podkreśla, że w sądach aksakałów wcale nie zasiadają sami mężczyźni. Zetknęła się z wieloma charyzmatycznymi i kompetentnymi kobietami, które pełniły funkcje przewodniczących bądź sekretarzy sądów. Jej ulubioną przewodnicząca takiego sądu była pewna obrotna Niemka z przedmieść Biszkeku. Choć badaczka nie prowadziła statystyk, jej zdaniem równowaga płci w sądach aksakałów może być nawet lepiej zachowana niż w sądach państwowych.

Wydaje się to zresztą wielce prawdopodobne. Do niedawana za zasiadanie w sądzie aksakałów nie można było liczyć na żadne wynagrodzenie. A wszędzie na świecie to kobiety częściej niż mężczyźni podejmują się pracy wolontariackiej. Dopiero najnowsza konstytucja, zatwierdzona wiosną ubiegłego roku w referendum, jednoznacznie określiła, że działalność sądów ma być finansowana z lokalnych budżetów i że chodzi nie tylko o opłacanie sali, w której odbywają się posiedzenia, czy kserowanie potrzebnych dokumentów, ale także o wynagrodzenie za pracę.

Decyzje podejmowane przez sądy aksakałów są też zdaniem Alionkiny często bardziej prokobiece niż wyroki sądów państwowych. Potwierdził to projekt UN Women (organu ONZ zajmującego się działaniami na rzecz równości płci). Jego celem było zbadanie, czy sądy aksakałów bronią ekonomicznych praw kobiet. Alionkina, która brała w nim udział, opowiedziała mi, że za wstępną hipotezę przyjęto, że jako instytucje tradycyjne nie będą tego robić. Okazało się coś zupełnie odwrotnego. – Kiedy zrobiliśmy wywiady w regionach i zbadaliśmy zebrane materiały, zrozumieliśmy, że sądy aksakałów były często wrażliwsze na problem ekonomicznej dyskryminacji kobiet niż państwowe.

Zdaniem naukowczyni dzieje się tak dlatego, że te ostatnie są związane prawem, które w Kirgistanie nie zawsze stoi po stronie kobiet. Tymczasem sądy aksakałów działają z pozycji moralno-etycznych, odwołują się do sumienia, a niekoniecznie do obowiązujących przepisów prawa.

Na dowód przytoczyła dwa przypadki. Jeden dotyczył posagu. Dla sądów państwowych jest on częścią majątku wspólnego i w razie rozwodu powinien być dzielony między małżonków. Jednak sądy aksakałów często odwołują się do starej kirgiskiej, muzułmańskiej tradycji, w której posag stanowi zabezpieczenie dla kobiety na wypadek rozwodu i namawiały skłócone pary, a zwłaszcza mężów i ich rodziny, by zostawiały rozwódkom rzeczy lob pieniądze, które te wniosły do małżeństwa jako posag.
Sąd Najwyższy w Biszkeku (fot. Wikicommons)

Druga historia dotyczyła wdowy. Rodzina jej męża kazała jej wynieść się z domu, gdzie mieszkała z dziećmi i mężem. Był bowiem zbudowany na długo przed ich ślubem. Formalnie wdowa nie miała do niego prawa. Sad aksakałów przekonał jednak braci męża, żeby wypłacili kobiecie odszkodowanie, za które mogłaby kupić adekwatne lokum dla siebie i małoletnich dzieci. W tym procesie, co wspominała Alionkina, członkowie sądu apelowali do sumienia krewnych zmarłego mężczyzny. Najwidoczniej skutecznie.

Te niekonwencjonalne metody działań bardzo się badaczce podobają. – Zobaczyłam niesamowitą pracę tych sądów. To, jak zasiadające w nich osoby odwołują do moralności, korzystają ze swojej życiowej mądrości. Przewodnicząca jednego z nich zwracała się do kobiety: „Jesteś przecież matką, podejdź do tego jako matka”. To takie granie na emocjach, na które nie pozwala sobie sąd państwowy, ale czasami bywa bardzo skuteczne, zwłaszcza gdy w grę wchodzi wrażliwość na sytuację kobiet w społeczeństwie.

Zdaniem Alionkinej przez to, że członkowie sądów aksakałów pochodzą z danej miejscowości, bardzo dobrze znają wszystkie strony sporu, więc mają lepszy kontekst dla podjęcia sprawiedliwej decyzji. – Wysłuchają szczegółów, znają rodziny tych ludzi, wiedzą, kto czym żyje, jaki bagaż niesie przez życie. Dzięki temu rozumieją przyczyny konfliktów, które są często inne niż bezpośredni pretekst. Te nieformalne techniki rozwiązywania sporów często działają na korzyść kobiet, których nasze formalne prawo nie broni w sposób wystarczający – zapewniała mnie Alionkina.

Nie oceniajmy przez pryzmat jednej sprawy

Obecne władze Kirgistanu z prezydentem Dżaparowem na czele zdają się bardzo przychylnym okiem patrzeć na tradycyjne instytucje społeczne. Dowodem jest nie tylko ujęcie działalności sądów aksakałów w nowej konstytucji, ale także sformalizowanie instytucji Kurałtaju, czyli zjazdu plemiennego praktykowanego przez wieki w koczowniczych społecznościach Azji Środkowej. W nowoczesnym Kirgistanie ma on pełnić rolę ciała doradczego, swoistego metaparlamentu. Wielu kirgiskich prawników krytykowało ten pomysł jako rozmywający kompetencje parlamentu.

Podobnie mogą działać sądy aksakałów, czego dowód mieliśmy w grudniu, w Ismaile. Jednak odnosząc się do doświadczenia Alionkinej, należy też docenić pozytywne aspekty działalności tych sądów. Ich stosukowo łatwa dostępność i szybkość działania mogą być świetną alternatywą dla skorumpowanego, zawalonego sprawami i przez to bardzo powolnego oficjalnego wymiaru sprawiedliwości.

Nie bronię decyzji z Ismaiłu, zwłaszcza że nie wiadomo, przez kogo tak naprawdę została podjęta. Społeczeństwo kirgiskie, które wystarczająco napatrzyło się na to, jak prawdziwi przestępcy, skorumpowani politycy i biznesmeni okazują się bezkarni, łaknie szybkiej i skutecznej sprawiedliwości. Decyzja o wysiedleniu rodziny domniemanego gwałciciela z Islamiła wychodziła naprzeciw temu pragnieniu.
Ludwika Włodek jest socjolożką i reporterką. Pracuje jako adiunktka w Studium Europy Wschodniej, gdzie kieruje specjalizacją Azja Środkowa.

Inne artykuły i podcasty Ludwiki Włodek
Nie da się jej ocenić inaczej niż negatywnie. Mimo to warto patrzeć na użyteczność instytucji sądów aksakałów nie tylko przez jej pryzmat. Jeśli rzeczywiście dzięki nim, tak jak twierdzi Alionkina, wiele wdów nie musiało po śmierci mężów wyprowadzać się ze swoich domów, a wiele rozwódek mogło rozpocząć nowe życie po rozstaniu choćby z minimalną poduszką bezpieczeństwa, jaką były pieniądze z posagu, warto, aby te sądy nie tylko trwały, ale i się rozwijały.