Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Bistro / 04.04.2022
Tomasz Otocki

Łotysze pomagają Ukrainie, choć stare podziały nadal są widoczne

Łotysze od tygodni biorą udział w akcjach wsparcia, zbierają pieniądze i udzielają gościny Ukraińcom uciekającym przed wojną. Równocześnie zmagają się z kremlowską propagandą. Wojna raz jeszcze uwidoczniła różnice między Łotyszami masowo popierającymi Ukrainę a społecznością rosyjską, która w ocenie agresji Moskwy tak jednoznaczna już nie jest.
Foto tytułowe
Demonstracja poparcia dla Ukrainy w Rydze (Shutterstock)

Dana Reizniece-Ozola jest znaną łotewską szachistką, byłą posłanką i byłą minister finansów. Przez kilka ostatnich lat nie miała kontaktu z polityką, jednak niedawno na Facebooku zamieściła apel: „Jeśli jesteś patriotą lub patriotką w wieku 18–55 lat i możesz poświęcić kilka dni w roku na zdobycie umiejętności obrony narodowej, dołącz do Gwardii Narodowej. Wejdź na stronę www.esizemessargs.lv, zostaw namiary, dostaniesz wezwanie i umówisz się na spotkanie w najbliższym batalionie. Pamiętaj, że Gwardia Narodowa jest także instytucją dla kobiet”. Sama Reizniece-Ozola już wypełniła odpowiednią deklarację.

Członkiem Gwardii Narodowej (i byłym wiceministrem obrony) jest także mer Rygi Mārtiņš Staķis. 9 marca osobiście wydawał obiady dla uchodźców w lokalnym Centrum Wsparcia Ukraińców utworzonym specjalnie na potrzeby ludności zbiegłej od wojny. Centrum położone jest w dawnym Domu Kongresów, gdzie powstał Łotewski Front Narodowy, który w latach 1988–1991 wywalczył Łotwie niepodległość. 25 lutego, dzień po agresji Rosji na Ukrainę, odbył się przed nim koncert zorganizowany przez władze Rygi, na którym zbierano środki na wsparcie dla zaatakowanego kraju. Zbiórka przeniosła się do internetu, do dziś trwa na portalu ziedot.lv.

„Na koncercie mój chłopak powiedział, że czuje się bezradny, że na pewno możemy zrobić coś więcej niż tylko słuchać piosenek o Ukrainie. Zawieźliśmy samochód pełen darów na granicę polsko-ukraińską”– mówi nam Airita, ryżanka. Inny mieszkaniec stolicy, Kārlis, wraz z przyjacielem ruszyli na granicę polsko-ukraińską, żeby przewieść uchodźców na Łotwę. „Za pierwszym razem jak pojechaliśmy, zrozumieliśmy, że ludzie się boją – przeżyli trudny czas i nie chcą z kimkolwiek wsiadać do samochodu. Kupiliśmy więc w pobliskim sklepie kartki papieru, długopis, napisaliśmy nasze numery telefonu i miasto, do którego wieziemy”– wspomina Kārlis.

Uchodźcy pojawili się w różnych miastach Łotwy. Gościnę zaoferowała nie tylko Ryga, ale także Dyneburg, Lipawa, Jełgawa czy Cēsis.

Jak zareagowali politycy?

Prezydent Egils Levits, premier Krišjānis Kariņš oraz minister obrony Artis Pabriks jednoznacznie potępili agresję Rosji na niepodległy kraj. „Rząd Łotwy przekazał rządowi Ukrainy rakiety przeciwlotnicze, pomoc humanitarną i pieniądze, poparł najostrzejsze sankcje wobec Rosji”– wylicza ekspert ds. bezpieczeństwa Olevs Nikers. Sejm zmienił prawo, pozwalając obywatelom Łotwy walczyć po stronie ukraińskiej, pierwsi ochotnicy już zasilili szeregi legionu cudzoziemskiego, w tym poseł Nowej Partii Konserwatywnej Juris Jurašs. Na Łotwę mają przybyć dodatkowe wojska amerykańskie i kanadyjskie, aby wesprzeć siły alianckie stacjonujące w bazie Ādaži, kilkadziesiąt kilometrów od Rygi. „Czujemy się bezpieczni, ale coraz bardziej martwimy się o naszych południowych sąsiadów – opowiada nam Olevs Nikers. – Osoby prywatne i firmy zebrały datki w wysokości ponad 2 milionów euro oraz różne towary i materiały. Związek zawodowy nauczycieli przekazał darowiznę w wysokości dziesięciu tysięcy euro, a nauczyciele to jeden z najgorzej opłacanych zawodów na Łotwie”.

Praktycznie wszystkie partie polityczne wsparły Ukrainę. Także te odwołujące się do społeczności rosyjskojęzycznej (27% mieszkańców Łotwy to Rosjanie, około 40% to rosyjskojęzyczni). Bardziej umiarkowana Socjaldemokratyczna Partia „Zgoda”, zareagowała jednoznacznym potępieniem agresji. W sejmie głosowała za rezolucją dotyczącą wsparcia europejskich ambicji Ukrainy (ostatecznie padło 83 głosów „za”, nikt nie głosował „przeciwko”). Negatywnie partia wypowiedziała się za to w sprawie przemianowania części ryskiej ulicy Antonijas, przy której znajduje się ambasada Rosji, na ulicę Niepodległości Ukrainy. Radni „Zgody” nie wzięli udziału w głosowaniu, zaś jej polityk Konstantins Čekušins, w 2020 roku kandydat na mera, nazwał całą procedurę „politycznym chuligaństwem”.

Inaczej zachowała się partia z elektoratem całkowicie rosyjskojęzycznym (na „Zgodę” głosują także Łotysze), Rosyjski Związek Łotwy (LKS). Radni LKS nie tylko głosowali przeciwko zmianie nazwy ulicy Antonijas, ale opowiedzieli się również przeciwko zerwaniu partnerstwa Rygi z Mińskiem i Moskwą. Europosłanka Rosyjskiego Związku Łotwy Tatjana Ždanoka jako jedna z jedenastu parlamentarzystów nie przyłączyła się do rezolucji potępiającej Rosję i wspierającej Ukrainę.

Zadowolona z przemianowania ulicy Antonijas jest wicemer Rygi Linda Ozola. „Mocno wpłynęła na nie opinia publiczna – przyznaje. – Rada miasta była prawie zasypana pomysłami zmian nazw ulic”.

Centrum Wsparcia Ukraińców

Ryskie Centrum Wsparcia Ukraińców to pierwszy taki ośrodek dla uchodźców na terytorium Łotwy. Współpracują przy nim państwo, samorząd oraz organizacje pozarządowe. „Centrum działa w oparciu o zasadę «jednego okienka». W ośrodku działa państwowa straż graniczna, która pomaga w rejestracji, identyfikacji i porządkowaniu dokumentów. Instytucja zapewnia również pomoc dla Łotyszy, którzy chcą przyjąć w swoim domu Ukraińców. Przy Centrum działa stoisko Urzędu ds. Obywatelstwa i Migracji. Tam są wydawane wizy i zezwolenia na pobyt” – mówi nam Linda Ozola. Ukraińcy rejestrują się również w bazie Centrum Mieszkańców Osiedli (specjalna jednostka utworzona w 2021 roku przez władze Rygi, by wspierać rozwój terenów położonych poza centrum miasta). Wówczas uzyskują dostęp do pomocy społecznej udzielanej przez miasto, usług edukacyjnych, w tym miejsca w przedszkolach, i pomocy medycznej. Ryga przyjmuje obecnie Ukraińców w kwaterach turystycznych i pokrywa koszty ich pobytu przez trzy miesiące. Pierwszego dnia działalności z usług Centrum skorzystało 750 rodzin, jednak uchodźców wciąż przybywa.

Jak na wojnę zareagowały mniejszości?

Władze łotewskie zareagowały na propagandę płynącą z telewizji rosyjskich, odłączając dostęp do 18 kanałów. Z mediami kremlowskimi Łotysze walczą od lat. Wielu ekspertów przyznaje wprost: społeczność rosyjską straciliśmy przez dekady propagandy płynącej z kanałów Federacji Rosyjskiej. Igor Watolin, działacz mniejszości rosyjskiej, ale tej krytycznej wobec Kremla, gdy pytamy go, w jaki sposób na wojnę zareagowała społeczność rosyjskojęzyczna, odpowiada: „Wielu Rosjan nie chce mówić wprost, kogo popiera. Na jednej z naszych demonstracji była kobieta, która później powiedziała przez telefon do znajomej: czuję się ze swoimi poglądami jak w oblężonym Kijowie”.

Rosyjskojęzyczny polityk Vjačeslavs Dombrovskis zamieścił na Facebooku wyniki badania ośrodka Factum, z którego wynikało, że jedynie 16,9% rosyjskojęzycznych wspiera wojnę na Ukrainie, zaś 51,6% jest przeciwko. Wśród Łotyszy proporcje wynoszą odpowiednio: 2,7% oraz 92,6%. Ten sondaż wielu osobom dodał otuchy. Jednak później przyszedł kolejny, który już nie jest tak jednoznaczny. Wynika z niego, że wśród łotewskich rosyjskojęzycznych tyle samo popiera działania Moskwy i Kijowa, jednak większość nie popiera nikogo, zaś część osób nie wyrobiła sobie jeszcze zdania. „57% rosyjskojęzycznych na Łotwie nie zdecydowało, po której stronie stanąć w kwestii wojny na Ukrainie. Myślę, że niektórym trudno jest przyznać, że popełnili błąd, wierząc w propagandę Kremla. Każdy z nas najlepiej, jak potrafi, musi wytłumaczyć tym ludziom, co tak naprawdę dzieje się na Ukrainie”– pisze na Facebooku polityk centroprawicowej Jedności, sam pochodzenia rosyjskiego, Andrejs Judins.

„W Związku Polaków na Łotwie nie ma zrozumienia dla opcji prokremlowskiej”– deklaruje jednoznacznie jego przewodniczący Ryszard Stankiewicz. Polskie szkoły działające na Łotwie włączyły się aktywnie w pomoc dla Ukrainy. Ryska wywiesiła na swym budynku żółto-niebieską flagę.

Co będzie dalej?

Łotwa będzie musiała odrobić lekcję w wymiarze politycznym, gospodarczym i militarnym. Wciąż nie wiadomo, jak sankcje wymierzone w Moskwę wpłyną na gospodarkę kraju, który przez lata żył z tranzytu oraz dobrych relacji gospodarczych z Rosją i Białorusią. „Już wcześniej zwracano uwagę na konieczność zwiększenia budżetu obronnego. Uzgodniony przez polityków wzrost z 2,3 do 2,5% PKB pozwoli na szybszą realizację wielu celów i może złagodzić braki w personelu Narodowych Sił Zbrojnych oraz Gwardii Narodowej”– mówi Olevs Nikers.

Na razie Łotwa znajduje się wśród europejskich jastrzębi. Jej obywatele walczą w Ukrainie, w ostatnim tygodniu dużo Łotyszy wyrażało żal, że NATO nie zgodziło się na ustanowienie nad Ukrainą no fly zone. Rozczarowany był także cytowany przez nas ekspert ds. bezpieczeństwa Olevs Nikers.
Tomasz Otocki - zastępca redaktora naczelnego Przeglądu Bałtyckiego, członek zarządu Fundacji Bałtyckiej. O krajach bałtyckich pisze od 2010 roku, wcześniej związany m.in. z Programem Bałtyckim Radia Wnet, Nową Europą Wschodnią, a także polskimi portalami na Litwie. Współpracuje również z drukowaną prasą polonijną (Wilno, Dyneburg, Brześć n/Bugiem). Najbardziej interesuje go tematyka łotewska.
Na razie Łotysze angażują się w pomoc materialną dla uchodźców z Ukrainy, chodzą na demonstracje pod ambasadą i konsulatami Rosji, organizują akcje wsparcia w internecie. Rząd jednoznacznie potępia agresję, podobnie jak wszystkie partie obecne w parlamencie. Ze wsparciem dla uchodźców pospieszyły samorządy, aktywnie zareagowało społeczeństwo obywatelskie. W kraju, który sam przeżył trwającą pół wieku okupację sowiecką, jest to najzupełniej zrozumiałe.