Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk / 13.04.2022
Tomasz Otocki

Litwa utonęła w morzu ukraińskich flag. Kraj jest gotowy na pomoc uchodźcom z Ukrainy

Takiej solidarności nie mieliśmy w naszym społeczeństwie od dekad – Ewelina Dobrowolska, litewska minister sprawiedliwości polskiej narodowości, mówi Tomaszowi Otockiemu. Wojna na Ukrainie wymaga od Litwy większej uwagi w polityce wobec mniejszości narodowych. Tym bardziej, że 1 maja wejdzie w życie uchwalona przez litewski parlament ustawa legalizująca pisownię nazwisk polskiej mniejszości, a także Litwinek, które wyszły za mąż za cudzoziemców
Foto tytułowe
Ewelina Dobrowolska, litewska minister sprawiedliwości polskiej narodowości (fot. Twitter, za Ewelina Dobrowolska)

Co ustawa zmienia dla obywateli Litwy?

Do 1 maja mamy wciąż dużo do zrobienia. W tym tygodniu do Seimasu trafi projekt ustawy sporządzony przez Ministerstwo Sprawiedliwości o wpisie narodowościowym, który wspólnie z ustawą uchwaloną w styczniu pozwala na oryginalną pisownię nazwisk dla rodzin mieszanych oraz dla przedstawicieli mniejszości narodowych. Teraz w dokumentach będzie można zapisać w oryginalnym brzmieniu zarówno imię, jak i nazwisko, niestety bez znaków diakrytycznych typu „ł”, „ź”, „ć”, „ś” itd.

Z kolei ustawa, która będzie dyskutowana teraz w Seimasie, dotyczy wpisu o narodowości w dokumentach, bo to właśnie na jego podstawie będzie można skorygować imię i nazwisko, nie będą potrzebne żadne dokumenty dziadków, pradziadków itp. Jeśli ktoś będzie miał wpis „Polak” lub „Polka”, zyska prawo do korekty nazwiska. Obecnie nie obowiązuje na Litwie ustawa o mniejszościach narodowych, więc żeby zmienić swój wpis o narodowości albo skasować go, trzeba się udać do sądu.

Również do 1 maja będziemy musieli opracować specjalne rozporządzenie rządowe, które określi zasady zawarcia oryginalnej pisowni nazwisk w dokumentach.

Czy istnieje ryzyko, że w parlamencie zdominowanym przez konserwatystów i liberałów nie znajdzie się większość niezbędna do przyjęcia ustawy o wpisie narodowościowym?

Projekt w pierwszym czytaniu zebrał wystarczającą większość głosów, a wcześniejsza ustawa o oryginalnej pisowni nazwisk przeszła w styczniu dużą większością.
(fot. Wikicommons)

Główne problemy, jakie chciano rozwiązać poprzez ustawę o mniejszościach narodowych, w zasadzie rozstrzygamy już teraz. To wszystko mogłoby być częścią ustawy o mniejszościach narodowych. W sesji wiosennej jest wpisany jej rządowy projekt, który przygotowuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak to będzie wyglądało, trudno powiedzieć. Do 1 maja musimy zapewnić wejście w życie ustawy o oryginalnej pisowni nazwisk, ponadto mamy trudną sytuację geopolityczną: wybuchła wojna w Ukrainie.

W takich sytuacjach sprawy mniej istotne schodzą na plan dalszy.

Jako minister nie mogę powiedzieć, że jeden problem jest ważny, a drugi nie. Zapewnienie praw własnym obywatelom jest bardzo ważne, nasi obywatele muszą rozumieć, że państwo dba o nich, niezależnie od ich narodowości. Z drugiej strony widzimy, że Putin bardzo wykorzystuje temat mniejszości narodowych do swojej wojennej propagandy. Musimy się zastanowić, czy agresja Rosji na Ukrainę to najlepszy moment na otwieranie tematu ustawy o mniejszościach narodowych. Uważam, że jest zbyt ważny, by omawiać go właśnie teraz, gdy toczy się wojna.

Mamy teraz dużo problemów, takich jak wybuch mowy nienawiści wobec przedstawicieli mniejszości. Nie chciałabym, żebyśmy nad ustawą pracowali w takiej atmosferze.

Dostrzegasz więcej mowy nienawiści po wybuchu wojny w Ukrainie?

Zostało to już udowodnione przez badania. Jest to także przyczyna, dla której także Unia Europejska na spotkaniach ministrów sprawiedliwości poświęca więcej uwagi tej kwestii. Powinniśmy mieć definicję „mowy nienawiści” już na poziomie europejskim. Obecnie w każdym kraju jest rozumiana inaczej. A wiemy przecież, że hejtować w litewskim internecie może nie tylko ktoś mieszkający na Litwie. Potrzebne są nam europejskie regulacje w tej dziedzinie. Rosja toczy swoją wojnę także w sieci.

Wrócę jeszcze do tematu ustawy o mniejszościach narodowych. Swego czasu kontrowersyjnym tematem na Litwie były dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic w rejonach wileńskim i solecznickim. Są legalne, jeśli wiszą na prywatnych posesjach, ale nie ma ogólnej regulacji na ten temat. Czy ustawodawca nie powinien się pochylić nad tym problemem?

Sądzę, że ta sprawa wymaga dyskusji nie tylko w Seimasie, ale także w społeczeństwie. Otwieranie jej teraz jest bez sensu, skoro trwa wojna w Ukrainie. Sądzę, że de facto nie ma problemu z tabliczkami. Są one w Wilnie, ale także w rejonach można zobaczyć dwujęzyczną pisownię. Teraz musimy się skupić na dwóch tematach: wspomnianej ustawie o oryginalnej pisowni nazwisk i ustawie o wpisie o narodowości.

A Ty zamierzasz zmienić imię i nazwisko z „Evelina Dobrovolska” na „Ewelina Dobrowolska”?

To pytanie zadają mi wszyscy, a ja odpowiadam: do 1 maja mam obowiązek, żeby wszystkie rozporządzenia i ustawy zostały przyjęte. Dopiero gdy wszystko ostatecznie wejdzie w życie, będę podejmować decyzję.

Jesteś znana nie tylko z walki o prawa mniejszości narodowych, ale także społeczności LGBT+. Projekt ustawy o związkach partnerskich przepadł już w obecnym sejmie, między innymi głosami lewicy. Kwestie związane z osobami LGBT+ są bardzo ważne, wręcz tożsamościowe dla Twojego ugrupowania – Partii Wolności. Czy jest jeszcze szansa, żeby ten projekt uchwalić?

To nie tylko ważne dla naszej partii, ale dla obywateli Litwy, którzy mają nie tylko różną narodowość, ale także różną orientację seksualną. Decyzja powinna zapaść, ale pytanie, jak szybko, w jaki sposób powinniśmy zebrać głosy i jaka to ma być ustawa. Głosów koalicji nie wystarczy, potrzeba rozmowy z opozycją. Obecnie pracujemy ze wszystkimi ugrupowaniami.

Rozumiemy, że to ważna kwestia nie tylko dla osób homoseksualnych, ale także dla tych par heteroseksualnych, które nie chcą brać ślubu. To trochę podobnie jak z ustawą o pisowni nazwisk: mówi się o osobach LGBT+ czy Polakach, ale prawo jest dla wszystkich obywateli. Tak czy inaczej projekt ustawy jest wpisany w wiosenną sesję Seimasu.

A jak Litwini zareagowali na uchodźców z Ukrainy?

Takiej solidarności nie mieliśmy w naszym społeczeństwie w ciągu ostatnich dwóch, trzech dekad. W ramach inicjatywy „Stiprūs Kartu” ludzie rejestrują swoje mieszkania i domy, by móc udostępnić je Ukraińcom. Wiele osób jeździ na Ukrainę, przywozi uchodźców, także przekraczając polską granicę. Mamy kilka NGO-sów, które bezpośrednio wspierają Ukraińców. Cała Litwa utonęła w morzu ukraińskich flag.

W Polsce mówi się, że pomoc dla Ukraińców to nie zasługa rządu, a społeczeństwa obywatelskiego i samorządów. Uważasz, że samorządy na Litwie poradzą sobie, udźwigną problem?

Tendencja w Polsce i na Litwie jest podobna. Największe miasto otrzymuje najwięcej uchodźców, bo tam jest najwięcej możliwości, pracy, mieszkań etc. Rzeczywiście obowiązków spada na samorządy, bo z definicji są one najbliżej obywateli. Sądzę, że najważniejsza jest współpraca rządu, samorządów oraz NGO-sów. Bez niej nie udźwigniemy tego problemu. Jeśli NGO-sy czy samorządy dobrze sobie radzą, to jako rząd staramy się nie dublować ich pracy, tylko udzielać pomocy tam, gdzie to niezbędne.

Uchodźcy na Litwie zostali zwolnieni na dwa lata z obowiązku znajomości języka państwowego, gdy podejmują pracę. Czy państwo ma jakiś pomysł na to, jak stymulować ich do nauki litewskiego, jeśli wojna się przedłuży i zostaną na Litwie?
Ewelina Dobrowolska urodziła się w 1988 roku w Wilnie. W 2011 roku ukończyła studia prawnicze na Uniwersytecie Michała Römera. Pracowała w Europejskiej Fundacji Praw Człowieka w Wilnie, reprezentując obywateli Litwy w sądach w sprawach o dyskryminację, mowę nienawiści i naruszenia praw człowieka. Od 2020 roku jest posłanką z ramienia liberalnej Partii Wolności, a także pełni funkcję minister sprawiedliwości w konserwatywno-liberalnym rządzie Ingridy Šimonytė.
Tomasz Otocki - zastępca redaktora naczelnego Przeglądu Bałtyckiego, członek zarządu Fundacji Bałtyckiej. O krajach bałtyckich pisze od 2010 roku, wcześniej związany m.in. z Programem Bałtyckim Radia Wnet, Nową Europą Wschodnią, a także polskimi portalami na Litwie. Współpracuje również z drukowaną prasą polonijną (Wilno, Dyneburg, Brześć n/Bugiem). Najbardziej interesuje go tematyka łotewska. także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.

Ta ustawa była przyjęta ad hoc, bo nikt nie spodziewał się takiej fali uchodźców. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, co będzie za dwa lata i czy będzie wtedy konieczne jakieś wsparcie dla nauki języka litewskiego. Większość uchodźców chce jak najszybciej podjąć pracę, nie chcą żyć „na garnuszku”. Najczęściej szukają tymczasowego zajęcia, bo liczą na to, że niedługo będą mogli wrócić na Ukrainę.

Ukraińskie dzieci chodzą do różnych szkół. Na przykład jeśli pochodzą z regionów kraju, w których nie trwają działania zbrojne, to najczęściej prowadzone jest nauczanie zdalne. Po prostu kontynuują naukę w swoich szkołach. Część dzieci wybrała także szkoły litewskie, polskie lub rosyjskie. To tak naprawdę bardzo indywidualna sprawa, mamy różne przypadki. Jestem przekonana, że każda rodzina znajdzie to, czego potrzebuje.

Wyzwań jest dużo, ale państwo litewskie bardzo chce pomóc uchodźcom.