Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Jedwabny Szlak / 30.08.2022
Marta Burza

Ewakuacja z Afganistanu i co dalej?

Z Shafim po raz pierwszy rozmawiałam w grudniu, przez internet. Prowadziłam lekcję języka polskiego dla trzyosobowej grupy Afgańczyków ewakuowanych w sierpniu z Afganistanu i zamieszkujących obóz dla uchodźców pod Lublinem. Zaczynaliśmy od podstaw, czyli od alfabetu, „Dzień dobry”, „Jak się masz?” i „Skąd jesteś?”. Minęło pół roku. Shafi jest już w Krakowie. Dostał stypendium na uniwersytecie, rozmowę rekrutacyjną odbył po polsku – w tym języku od października będzie studiować. – Jestem szczęśliwy – mówi.
Foto tytułowe
Uchodźcy z Afganistanu na Uniwersytecie Warszawskim (zdj. Facebook Inicjatywa na rzecz studentów z Afganistanu)

Ewakuacja zachodnich dyplomatów, obywateli oraz afgańskich tłumaczy i współpracowników ruszyła 15 sierpnia, gdy talibowie po błyskawicznej ofensywie weszli do stolicy. Tym samym obalili prozachodni rząd i przejęli władzę w Afganistanie. 30 sierpnia, dwie dekady po rozpoczęciu interwencji wojskowej w tym kraju, Amerykanie wycofali z tego kraju swoich ostatnich żołnierzy. Ewakuowano ponad 122 tysięcy osób. „Niecałe 1100 osób trafiło do Polski” – informował wtedy wiceszef MSZ Marcin Przydacz, podsumowując kończącą się misję ewakuacyjną. Wśród nich znalazł się 22-letni Shafi, który trafił pod opiekę Inicjatywy na rzecz studentów z Afganistanu.

Siła oddolnego działania

Inicjatywa na rzecz studentów z Afganistanu to oddolne przedsięwzięcie studentów wolontariuszy z Warszawy i Krakowa, którego celem jest wsparcie ich afgańskich rówieśników w rozpoczęciu nowego życia w Polsce.

„Wierzymy, że możliwość kontynuacji wcześniej obranych ścieżek rozwoju pomoże im nie tylko w integracji z polskim społeczeństwem, ale także przywróci poczucie bezpieczeństwa i stabilności” – piszą założyciele Inicjatywy na jej stronie na Facebooku.

– Ruch zawiązał się oddolnie, choć od samego początku mogliśmy liczyć na wsparcie władz i wykładowców Uniwersytetu Warszawskiego – zaznacza Marta Tomczak, doktorantka i założycielka Inicjatywy. Początki były trudne: w bardzo krótkim czasie należało określić spektrum potrzeb studentów z Afganistanu oraz wybrać spośród nich te, które można byłoby realnie zaspokoić. Następnym krokiem była rekrutacja wolontariuszy oraz wypracowanie modelu współpracy pozwalającego na osiągnięcie celów Inicjatywy. – Dopiero gdy wszystko było już gotowe, mogliśmy zabrać się za kampanię informacyjną wśród ewakuowanych osób, by w ogóle mogły się dowiedzieć, że w Polsce powstał ruch, który chce ich wesprzeć w zrozumieniu lokalnej kultury i dostaniu się na studia wyższe – tłumaczy Marta.

– Trudno jest rozmawiać o studiach w Polsce bez poczucia klimatu polskich uniwersytetów – mówi dalej. Dzięki wsparciu, w tym finansowemu, fundacji ICAD wspomagającej pomoc rozwojową i fundacji HumanDoc specjalizującej się w kompleksowym zarządzaniu projektami, jeszcze w grudniu Inicjatywa zorganizowała wycieczkę do Warszawy dla osób, które mogłyby być zainteresowane dalszym kształceniem w naszym kraju. – Oprowadzaliśmy ich wtedy po Uniwersytecie Warszawskim. Pokazywaliśmy im budynki uniwersyteckie i sale wykładowe – wspomina Marta i podkreśla, że w trakcie tego spaceru uwagę wszystkich szczególnie przykuł Shafi. Niespodziewanie wszedł na mównicę, powitał wszystkich po polsku i w imieniu kolegów wyraził wdzięczność za ciepłe przyjęcie w Polsce. – Zrobiło to na wszystkich duże wrażenie, a kiedy spotkaliśmy się kilka miesięcy później, w maju, mówił już płynnie po polsku – kwituje Marta. Przypadek Shafiego pokazuje, że jeśli się chce i ma się czas oraz zaangażowanych lektorów, to można nauczyć się języka w bardzo krótkim czasie.

Językowe wyzwanie

– Na początku, kiedy przyjechałem do Polski, było trudno. W obozie dla uchodźców, w którym mieszkałem, prawie nie mieliśmy lekcji polskiego; przez cztery miesiące odbyło się ich dosłownie kilka. Dostałem za to podręcznik do nauki języka i bardzo się cieszyłem – mówi Shafi. W obozie była też mała biblioteczka, gdzie sam się uczył. Problemem był jednak brak praktyki i styczności z użytkownikami języka polskiego. – Bez kontaktu z ludźmi ciężko było mi wyćwiczyć nową wiedzę i się sprawdzić. Próbowałem rozmawiać z paniami, które dla nas gotowały, i innymi Polakami, którzy przewijali się przez obóz. Brakowało mi tego kontaktu z ludźmi, nie miałem wtedy motywacji – opowiada dalej.
Shafi - jeden z bohaterów reportażu (zdj. Facebook, Inicjatywa na rzecz studentów z Afganistanu)

Wiele zmieniło się po tym, jak przyszedł e-mail informujący, że Shafi został przyjęty do utworzonego przez Inicjatywę edukacyjno-integracyjnego programu „Rok Zero”. Łącznie zostało nim objętych 25 osób, które wyraziły chęć podjęcia w Polsce studiów. Aplikacji wraz z listami motywacyjnymi nadesłano blisko 60. Jego słuchacze mają zapewnione lekcje języka polskiego i angielskiego, doradztwo akademickie, psychologiczne, administracyjne i zawodowe. Poza doradztwem psychologiczno-zawodowym, którego udzielali specjaliści, wszystkie aktywności prowadzą wolontariusze: studenci i doktoranci z Warszawy i Krakowa.

Mają także szansę na udział w regularnych wydarzeniach integracyjnych, wykładach z zakresu polskiego savoir-vivre, lokalnej historii i kultury; otrzymują wsparcie materialne (laptopy, materiały biurowe, wyżywienie). Dla niektórych osób nie bez znaczenia była także gwarancja darmowego miejsca w akademiku Uniwersytetu Warszawskiego i możliwość promocji kultury afgańskiej w ramach otwartych wydarzeń organizowanych na tymże Uniwersytecie – w maju studenci zorganizowali Dni Afgańskie, podczas których mieli okazję opowiedzieć gościom o muzyce, strojach, tradycyjnych grach i szeroko pojętej kulturze swojego kraju.

– Inicjatywa pomogła mi na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim odzyskałem wtedy nadzieję. Nie jest łatwo opuścić swój kraj i zostawić za sobą całe dotychczasowe życie: studia, karierę – mówi Shafi i przyznaje, że jego marzeniem było kontynuować naukę w Polsce. W Kandaharze był najlepszym studentem, na kształcenie się poświęcał cały swój czas. Tutaj skupił się na języku. Oprócz regularnego kursu spędza nad polskim cztery godziny dziennie. – Na początku każdy język jest trudny, ale wszystko zależy od dobrego planu. Zawsze byłem optymistą, chociaż polska gramatyka wydaje mi się bardzo skomplikowana – mówi i dodaje, że bez języka żyje się trudno. Nie wszyscy mówią po angielsku, niektóre sprawy ciężko załatwić. – Kilka razy miałem kłopoty na przykład w urzędzie miasta. Teraz już wszystko potrafię załatwić po polsku – kwituje.

Komunikacja międzykulturowa

Praca w środowisku międzykulturowym jest wymagająca, a czasem może przysporzyć wielu nieporozumień. – Zaczynając pracę, zdecydowana większość z nas – czyli wtedy ponad 50 osób – nie miała żadnego doświadczenia nie tylko w pracy z osobami z Afganistanu, ale i w ogóle z uchodźcami – opowiada Marta Tomczak. Dlatego poproszono wykładowców z Zakładu Iranistyki oraz Wydziału Psychologii UW o wsparcie w tym zakresie. Wykładowcy bardzo się zaangażowali i zorganizowali spotkania z kulturoznawcami, psychologami i osobami mającymi szeroko rozumiane doświadczenie w terenie. – Wszyscy przekazali nam sporą dawkę wiedzy, choć niektórzy z niedowierzaniem kręcili głowami, gdy słyszeli, na co chcemy się porwać – mówi Marta i dodaje, że po warsztatach miała wręcz ochotę się wycofać, inni wolontariusze również. – Ale słowo się rzekło, nie było już odwrotu – kwituje ze śmiechem. W trakcie warsztatów nie skupiano się tylko na pozytywach pracy w międzykulturowym środowisku i na tym, co można z tego wynieść, wręcz przeciwnie. Duży akcent kładziono na to, jakie kłopoty mogą pojawić się po drodze. – Warsztaty pozwoliły nam w jakimś stopniu się na nie przygotować – opowiada Marta. Podkreśla jednak, że w codziennej praktyce przyczyną wielu problemów były nie tyle różnice kulturowe, co cechy indywidualne danej osoby. Współpracując z małą grupą osób z kraju, o którym wcześniej nie miało się większego pojęcia, łatwo przypisać zaobserwowane w niej zachowania, w szczególności te złe, różnicom kulturowym. To prosta droga do powstawania stereotypów. – Dlatego tak ważne były dla nas te szkolenia: wyczuliły nas na to, co jest normą, a co nie, i kiedy należy zacząć stawiać kategoryczne granice – podsumowuje Marta.

Uchodźca uchodźcy nierówny

Zgodnie z afgańskim savoir-vivre działa się tak, by nie sprawić rozmówcy przykrości. Jeśli komuś się coś nie podoba, to z reguły się o tym nie mówi albo mówi bez przekonania i czeka się, aż druga strona sama się zorientuje. – To się faktycznie podczas naszych działań wielokrotnie powtarzało – mówi Marta.
Kolejna różnica to niechętne proszenie o pomoc. – Kiedy ktoś ma problem, to z reguły o tę pomoc się nie zwraca.

Shafi z kolei wspomina o tym, jak Polska dobrze zachowała się w stosunku do uchodźców z Ukrainy. Częścią nauki polskiego jest między innymi zaznajamianie się z mediami, choćby czytając nagłówki artykułów, a w tych regularnie pojawiały się informacje o Polakach oferujących gościnę czy transport z granicy. – Nadal nie do końca rozumiem, jakie są różnice między uchodźcami z Ukrainy i tymi pochodzącymi z innych krajów, wszyscy opuściliśmy ojczyznę z powodu wojny – mówi Shafi, który kilka dni wcześniej postanowił przygotować na zajęcia z polskiego rozprawkę pod tytułem „Co człowiekowi odbiera wojna?”.

Pornografia w muzeum

– Jednym z największych wyzwań, z którymi się obecnie mierzymy w naszej grupie, jest szok kulturowy – mówi Marta Tomczak, wspominając wizytę w jednym z warszawskich muzeów. – Pani przewodniczka pokazywała nam obrazy historyczne, między innymi te przedstawiające różne bitwy, aż w końcu jeden z chłopców zauważył, że mamy smutną historię, że jest w niej tyle śmierci. Na to pani, która nas oprowadzała, z uśmiechem oznajmiła, że pokaże nam coś weselszego – mówi założycielka Inicjatywy. Grupa została zaproszona do sali ze sztuką z XIX wieku, a na obrazach z tego okresu jest niemało nagości. – Widać było, że niektórzy byli zawstydzeni. W końcu ktoś nie wytrzymał i zapytał, czy nasz rząd zgadza się na to, żeby w muzeum była pornografia. Trzeba było wytłumaczyć, że to jest nawiązanie do antyku, pozbawione jakiegokolwiek erotycznego podtekstu.

Uchodźcy, którzy przybywają do nowego kraju, odczuwają stres związany z funkcjonowaniem w nowym, nieznanym środowisku. – Często szok kulturowy utożsamiamy z tym, co widoczne na pierwszy rzut oka: inne ubrania, kuchnia, zwyczaje. Natomiast kultura to także inne sposoby wyrażania emocji, przekonania i wartości – mówi koordynatorka sekcji psychologicznej Inicjatywy na rzecz studentów z Afganistanu Dominika Adamczyk.
Dni Afganistanu na Uniwersytecie Warszawskim (zdj. Facebook, Inicjatywa na rzecz studentów z Afganistanu)

Tłumaczy, że nabycie kompetencji kulturowych, które umożliwiają funkcjonowanie w nowym środowisku, zależy między innymi od sposobu, w jaki osoba została przyjęta w nowym kraju. Obecnie brakuje programów pomagającym uchodźcom radzić sobie nawet z oczywistymi różnicami kulturowymi; nie istnieją programy mające na celu zapoznanie ich z Polską historią, zwyczajami. – Brakuje przede wszystkim szeroko zakrojonej edukacji kulturowej, która pomoże dostrzec niuanse danej kultury, bez popadania w stereotypy. Chociaż nie można całkowicie zapobiec pojawieniu się szoku kulturowego, można złagodzić jego skutki – mówi. Wszystkie działania wspierające takie osoby powinny uwzględniać także kulturę i zwyczaje obowiązujące w kraju, z którego one pochodzą, natomiast programy skierowane do uchodźców z Afganistanu są prowadzone w oderwaniu od specyfiki regionu.

O relacjach damsko-męskich się nie mówi

– Już abstrahując od naszej grupy, znam dziewczyny, Afganki, które swobodnie korzystają z Tindera. Wiedzą, że my to robimy i też chcą spróbować, to normalne. Tylko że to może być dla nich niekiedy niebezpieczne – mówi Marta Tomczak. Tych dziewczyn, często niespełna 20-letnich, nikt nie uczulił na to, że na ludzi trzeba uważać, że to nie jest normalne, kiedy ledwo poznany przez aplikację chłopak próbuje im wmówić, że wszystkie Europejki idą do łóżka na pierwszej randce i one też powinny. Dla nas to od razu brzmi absurdalnie, ale dla kogoś z zupełnie innego kręgu kulturowego wcale nie musi. – Łatwo zostać wykorzystaną, szczególnie, gdy bardzo chce się zaimponować i pokazać nowo poznanej osobie, że utożsamia się z europejskimi wartościami – dodaje Marta Tomczak.

– Na jednym z naszych spotkań zorganizowano sesję anonimowych pytań. Jedno szczególnie zapadło mi w pamięć – mówi Marta. Dziewczyna nosząca hidżab napisała, że boli ją, kiedy jedzie autobusem pełnym ludzi, a mimo to nikt koło niej nie siada. Zapytała, czy ludzie się jej brzydzą. – Te osoby musiały unikać siadania koło niej, mając dobre intencje, pewnie nie chciały naruszać jej komfortu, lub po prostu bały się, kierując się negatywnymi stereotypami. Ona odebrała to jednak inaczej. Ta sytuacja pozwoliła mi zrozumieć, że nieważne ilu szkoleń byśmy nie przeszli, i tak zawsze możemy popełnić błąd, przez który druga strona poczuje się źle – tłumaczy Marta. – Z tego względu od teraz wychodzę z założenia, że mamy prawo nie wiedzieć, jak się zachować, i jedynym rozwiązaniem jest po prostu zadawanie pytań, gdy coś budzi nasze wątpliwości.
Marta Burza - Marta Burza - indolog, turkolog i absolwentka Podyplomowych Studiów Pomocy Humanitarnej, a z pasji dziennikarka. W wolnych chwilach włóczy się po świecie. Pisała dla Gazety Krakowskiej, Krytyki Politycznej i portalu Popmoderna.pl, a w Gazeta.pl redaguje newsy. Interesują ją migracje, nierówności społeczne i Azja Południowa

Inne artykuły Marty Burzy

– Co mnie zaskoczyło? Polacy dużo narzekają! O problemach Afganistanu mógłbym napisać książkę, a tutaj naprawdę z mojej perspektywy jest dobrze. Wiem, że wiele rzeczy nie funkcjonuje idealnie, po prostu porównuję to z moim krajem – tłumaczy Shafi. Wielokrotnie podkreśla, że czuje się tutaj bardzo dobrze, choć na początku zderzenie z życiem w zupełnie innym kraju było dziwne i przerażało. – Z każdym dniem jest coraz lepiej, mam motywację i wsparcie otoczenia. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mógł mówić po polsku jak Polak – podsumowuje.


Artykuł powstał we współpracy z Centrum Edukacji Obywatelskiej w ramach projektu “I Am European: Migration Stories & Facts for the 21st Century” ufundowanego przez Unię Europejską. Treść nie musi odzwierciedlać poglądów fundatorów.