Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Barszcz / 29.01.2023

Do rażenia prądem nie da się przyzwyczaić

W donieckim obozie koncentracyjnym siedziałem z hakerami, blogerami i zwykłymi przestępcami. Wszyscy zostali zatrzymani za szpiegostwo, ekstremizm i terroryzm, na przykład za posty w mediach społecznościowych, nawet za samo polubienie hasła „Donieck to Ukraina” – Zorianie Vareni opowiada Stanisław Asiejew, autor wydanych niedawno przez Kolegium Europy Wschodniej więziennych wspomnień „Świetlana Droga”
Foto tytułowe
Autentyczne drzwi prowadzące do więzienia Izolacja. Anglojęzyczne wydanie książki Stanisława Asiejewa w wydawnictwie Harvarda (fot. Twitter)

Byłeś więźniem obozu koncentracyjnego w Doniecku. Co to za miejsce?

To tajne więzienie, które powstało w budynku dawnej fabryki metali izolacyjnych, zamkniętej w latach 90. Od 2010 roku do momentu przybycia tam separatystów mieściła się przestrzeń artystyczna o nazwie Izolacja. W czerwcu 2014 roku obiekt zajęli prorosyjscy bojownicy i przekształcili w bazę wojskową sił specjalnych, a piwnice oraz pomieszczenia administracyjne dawnego zakładu zamieniono w cele dla więźniów. Dziś to nielegalne więzienie. Nowoczesny obóz koncentracyjny.

Dlaczego tam zostałeś zamknięty?

Do Izolacji trafiłem z powodu mojej działalności dziennikarskiej. Od 2015 do 2017 roku, kiedy zostałem schwytany, pracowałem dla Radia Swoboda. Robiłem materiały o tym, co dzieje się na terenie tak zwanej „Donieckiej Republiki Ludowej” (DRL). Zostałem aresztowany, kiedy kręciłem materiał o Dniu Republiki w centrum Doniecka. Nie wiem, jak mnie znaleźli, ale na pewno nie był to przypadek. Prawdopodobnie FSB miało o mnie jakieś informacje. Chociaż nie wiem, kto dokładnie wiedział, że tego dnia robię reportaż. Wszystko zaczęło się od wylegitymowania mnie przez patrol policji.

Cały czas rozumiałem ryzyko, ale nie spodziewałem się, że mnie zidentyfikują. Przedsięwziąłem cały szereg środków, które nie powinny były do tego doprowadzić. Przede wszystkim techniczne: korzystałem ze wszystkich sieci społecznościowych za pośrednictwem specjalnych, zaszyfrowanych przeglądarek, żeby nie dało się mnie namierzyć. Pisałem pod pseudonimem „Stanisław Wasin”. Miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Jak długo byłeś w niewoli?

Początkowo wtrącono mnie do piwnicy tzw. Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego DRL na półtora miesiąca. To było w samym centrum Doniecka. Potem zostałem przeniesiony na 28 miesięcy do Izolacji. Tam przez pierwszy miesiąc trzymano mnie w piwnicy, potem przeniesiono do celi. Po 20 miesiącach trafiłem do więzienia, gdzie spędziłem jeszcze 18 dni. Następnie był znowu obóz na półtora miesiąca, wymiana i wolność.

Moi bliscy dowiedzieli się, że trafiłem do więzienia, dopiero po sześciu tygodniach. Mama cały czas mnie szukała, chodziła po wszystkich szpitalach, kostnicach, policji, nawet przychodziła do ministerstwa, gdzie przebywałem, ale nic jej nie powiedziano.

Jak wyglądało miejsce, w którym byłeś przetrzymywany?

Zależy od miejsca, w którym mnie trzymano. Cela, w której byłem po raz pierwszy, była czteroosobowa, 10 metrów kwadratowych. Dwupiętrowe prycze, zrobione przez samych więźniów, stół, dwa krzesła, toaleta z przegrodą, plastikowe okna. Metalowe drzwi i kraty.

Kto siedział z tobą?

Kogo tam nie było! Górnicy, hakerzy, blogerzy, prawdziwi przestępcy. Wszyscy zostali zatrzymani za szpiegostwo, ekstremizm i terroryzm. Siedzieli za posty w mediach społecznościowych, nawet za samo polubienie hasła „Donieck to Ukraina”. Wszystkie takie rzeczy były monitorowane przez specjalny oddział separatystów.

Podczas niewoli byłeś ciągle torturowany.

Głównie przez rażenie prądem elektrycznym. Przeszło przez to 99% więźniów, którzy trafili do Izolacji. Te tortury są specyficzne. Nie da się przyzwyczaić do bólu, do tego, jak prąd przepływa przez całe twoje ciało. Dochodziło też do bicia, poniżania godności ludzkiej i tortur psychicznych.

Bicie można wytrzymać, ale dla większości ludzi granicą nie do przekroczenia jest przemoc seksualna. To potężna broń psychologiczna, nie fizyczna. Egzekutorzy doskonale rozumieją jej wpływ na więzionych mężczyzn. To jedna z najgorszych tortur.

Kim byli egzekutorzy?

Było może siedmiu lub ośmiu. To nie byli Rosjanie, tylko miejscowi, z Doniecka, częściowo z SBU, częściowo z policji, nawet jeden były wojskowy. Współpracownicy organów ścigania, którzy przeszli na stronę okupanta. Podobało im się torturowanie nas. Klasyczni sadyści i psychopaci. Robią to od lat.

Więźniowie musieli też pracować, co to były za roboty?

Byle co. Od sprzątania śniegu po rozładunek amunicji. Więźniowie byli zabierani na budowę poligonu lub do prac na podwórku. Mnie nie zabierali do prac, co uratowało mi zdrowie. Bali się, że mogę uciec. Moja historia stała się znana na Ukrainie i na świecie, a uwolnienie było monitorowane przez Czerwony Krzyż i ONZ. Moja cena jako więźnia wtedy wzrosła, dlatego FSB zabroniło władzom Izolacji wysyłać mnie poza budynek.

W Izolacji przebywali nie tylko mężczyźni. Czy kobiety też poddawano torturom? Czy traktowano je inaczej?

Wiem o trzech celach z około 15–17 kobietami, nieznana mi liczba była przetrzymywana jeszcze w piwnicy.

Warunki miały nawet gorsze. Również wobec nich stosowano rażenie prądem. My, mężczyźni, byliśmy torturowani seksualnie dla groźby, na przykład kiedy nie chcieliśmy podpisać dokumentów, ale do kobiet oprawcy mieli naturalny pociąg. Przemoc seksualna wobec nich była stosowana o wiele częściej.

Czy w Izolacji zdarzały się przypadki syndromu sztokholmskiego, kiedy ofiara odczuwa przywiązanie do kata?

Izolacja jest zbudowana na syndromie sztokholmskim. Pomiędzy ofiarami a oprawcami istniały bardzo dziwne relacje psychologiczne, zarówno u mężczyzn, jak i kobiet. Widziałem to cały czas. Przejawiało się to ze strony więźniów wobec administracji, mogli z nimi żartować, zdawało się, że byli w przyjacielskich stosunkach, gdy byli wyprowadzani do pracy. Chociaż ci sami ludzie cały czas bili ich i torturowali.

Czy można przyzwyczaić się do strachu?

Zależy, jaki to strach. Podczas tortur zamiast strachu pojawia się szok, nie ma nawet czasu się przestraszyć. Strach pojawia się później, kiedy już użyją wszystkich swoich psychicznych środków przeciwko tobie. Tam uczą cię bać się. A podczas tortur to zupełnie inne emocje.

Czy myślałeś o samobójstwie?

Oczywiście, że o tym myślałem. W takim miejscu to norma. Istniały różne opcje, jak można to zrobić, ale pytanie brzmi, co cię przed tym powstrzymuje. Przede wszystkim są to krewni i bliscy, których chcesz zobaczyć. To wszystko, co masz. Pomogła mi wiara, że mimo wszystko zostanę wymieniony. Bez takiej wiary jest bardzo trudno.
Stanisław Asiejew (drugi od lewej) w Polsce. Razem z nim po prawej stronie Dmytro „Orest”Kozacki, fotograf pułku Azow z czasów obrony zakładów Azowstal w Mariupolu. Wywiad Zoriany Vareni z nim także na portalu NEW. Pozostali: Ernest Wyciszkiewicz, dyrektor Centrum Mieroszewskiego oraz Żenia Klimakin, z-ca redaktora naczelnego Nowej Polszy - Новая Польша (fot. Twitter)

W takich miejscach ludzie zwracać się ku religii, jak to u ciebie było?

To trudne pytanie. Ludzie w Izolacji stają się bardzo religijni. Wszyscy się modlili, widziałem muzułmanów, protestantów i prawosławnych. Ale ja mam coś przeciwnego: odsunąłem się od Boga z powodu cierpienia, jakie widziałam. To było subiektywne, irracjonalne uczucie. Przestałem wierzyć.

Czy mówili, że twoi bliscy mogą pojawić się w Izolacji?

Oczywiście. Stale. To metoda tortur psychicznych. Ciągle to mówili, gdy odmawiałem zrobienia czegoś. Na przykład nie chciałem udzielić wywiadu propagandowemu kanałowi Rosja 24. Powiedziano mi wtedy, że jeśli się zgodzę, moja mama będzie w pobliskiej celi i się z nią zobaczę. Więc zrobiłem, co chcieli. To był zainscenizowany wywiad o byciu szpiegiem, o tym, jak przyznaję się do szpiegostwa przed kamerą. Politycznie było to dla nich ważne, aby pokazać, że jestem cały i zdrowy – i abym przyznał się do zbrodni.

Jak przyzwyczaiłeś się do wolności po wymianie?

To proces, który trwa do dziś, chociaż zostałem zwolniony w 2019 roku. Nie wiadomo, czy to się kiedykolwiek skończy. Odciążam się bieganiem, na początku starałem się mniej czytać i oglądać materiałów o wojnie.

Zmieniłem okoliczności. Wyjechałem na rehabilitację do Czech, gdzie nie było mowy o wojnie.

Powrót do życia to kwestia czasu i przyzwyczajenia. Im więcej czasu mija, tym jest łatwiej. Na początku bałem się zejść do metra ze względu na tłok, teraz już nie mam tego strachu. Chociaż nadal nie do końca przyzwyczaiłem się do ludzi.
Stanisław Asiejew jest ukraińskim pisarzem i dziennikarzem, urodzonym w Doniecku w 1989 roku. Gdy w 2014 roku Donbas zajęli wspierani przez Rosję separatyści, relacjonował z Doniecka wydarzenia w regionie. W latach 2015–2017 stworzył około pięćdziesięciu artykułów i fotoreportaży dla Radia Swoboda. W czerwcu 2017 roku został uprowadzony i bezprawnie osadzony w więzieniu; spędził w nim dziewięćset sześćdziesiąt dwa dni. Wolność odzyskał pod koniec 2019 roku, w ramach dwustronnej wymiany jeńców między Ukrainą a Rosją. Autor powieści Melchiorowyj słon, ili Czełowiek kotoryj dumał(2015). W 2023 r. Wydawnictwo KEW wydało książkę Świetlana Droga

Zoriana Varenia jest politolożką z Ukrainy. Mieszkała w Kijowie. Obecnie współpracuje z polskimi mediami, w tym z Radiem 357.

Inne artykuły Zoriana Varenia

Wyszedłem z Izolacji z pesymistycznym spojrzeniem na człowieka jako takiego. Mimo to uśmiecham się, żartuję, prowadzę normalne życie towarzyskie, mam znajomych, nie zamykam się w sobie. Nie spiłem się, chociaż wiele osób, z którymi siedziałem, rozwiązuje ten problem alkoholem.

Co robiłeś po rozpoczęciu wielkiej wojny?

24 lutego zabrałem mamę na Zakarpacie, następnego dnia wsiadłem do pociągu do Kijowa, a 26 lutego wstąpiłem do Obrony Terytorialnej.

Co było najstraszniejsze w tym czasie?

Kiedy weszliśmy do Buczy i Irpienia. Nawet po tym, co sam przeżyłem, nie byłem gotowy na zobaczenie togo, co tam ujrzałem.