Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Moscoviada > Kreml / 12.02.2023
Andreas Umland

Konstytucja Rosji uniemożliwia przerwanie agresji na Ukrainę

Istnieje wiele powodów, dla których negocjacje między Kijowem a Moskwą w sprawie zakończenia wojny nie przyniosą rezultatów albo nie odbędą się w ogóle – nie mówiąc już o zapewnieniu trwałego pokoju. Głównym jest zasadnicza konfrontacja między konstytucjami Ukrainy i Rosji.
Foto tytułowe
(Shutterstock)

Niedawna nielegalna aneksja przez Rosję czterech terytoriów na południowo-wschodnich terenach Ukrainy, a mianowicie obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, stanowi ogromne wyzwanie. Powiększa to problem, który już powstał po równie skandalicznym zajęciu militarnym przez Rosję i nielegalnym przyłączeniu Półwyspu Krymskiego prawie dziewięć lat temu.

Dwa kraje muszą nie tylko omówić między sobą szereg kwestii politycznych, ale także rozstrzygnąć podstawowy spór prawny. Rosja nie tylko od prawie dekady łamie prawo międzynarodowe w sposób wcześniej niewyobrażalny. Aneksje Moskwy zmieniły też zasadniczo wewnętrzne prawo rosyjskie. Na przykład ukraińska i rosyjska konstytucja wyraźnie roszczą sobie prawo do tego samego terytorium we wschodniej i południowej Ukrainie, w tym do Krymu.

Władimir Putin i Wołodymyr Zełeński jako prezydenci swoich państw są ponadto uważani przez swoje narody za „gwarantów” ich konstytucji i są zobowiązani do ich realizacji. Nawet gdyby jeden lub obaj chcieliby zawrzeć jakiś terytorialny kompromis, to ustawy zasadnicze ich obu państw wyraźnie im tego zabraniają. Oznacza to, że jedna lub obie konstytucje musiałyby zostać zmienione przed podjęciem jakichkolwiek merytorycznych rozmów pokojowych. Wymagałoby to jednak dużej większości w odpowiednich głosowaniach parlamentarnych. Jest to co najmniej trudne w przypadku putinowskiej Rosji i nierealne w przypadku Ukrainy.

Precedens krymski

Ten problem prawny istnieje od 18 marca 2014 roku, kiedy to Federacja Rosyjska oficjalnie zaanektowała Półwysep Krymski. Aneksja została oficjalnie uznana tylko przez kilka państw, mimo to Moskwa przedstawiła światu niewiarygodne wyjaśnienie naruszenia przez nią prawa międzynarodowego na Morzu Czarnym w 2014 roku. Wśród innych wątpliwych twierdzeń Kreml oświadczył, że skandaliczny czyn usprawiedliwia historia Krymu w imperium carskim i sowieckim.

Kremlowska narracja była ćwiczeniem z wybierania wyłącznie takich historycznych faktów, które pasują do z góry przyjętej tezy. Wiele rządów na świecie mogłoby – i niektóre to robią – prezentować podobne irredentystyczne narracje odwołujące się do tego czy innego epizodu historycznego. Oni również mogą zgłaszać roszczenia do pewnych terytoriów, które kiedyś należały do ich kraju, a teraz – w wyniku rzekomej niesprawiedliwości historycznej – leżą w innych państwach.

Bez względu na historyczną wątpliwość i polityczną wybuchowość retoryki Rosji z 2014 roku, nieoficjalnie wielu polityków i dyplomatów, a także część ekspertów na całym świecie, wzięło krymską bajkę za dobrą monetę. Dzieje się tak pomimo rzeczywistej historii Krymu oraz destrukcyjnego wpływu uznania rosyjskiej narracji na stabilność światowego porządku. Dorozumiane uznanie roszczeń Moskwy do półwyspu przez wielu nierosyjskich obserwatorów – nawet na Zachodzie – było jednym z powodów, dla których międzynarodowe sankcje w odpowiedzi na nadzwyczajne działania Rosji na przełomie lutego i marca 2014 roku były albo łagodne, albo w ogóle nieobecne.

Do niedawna sprawa Krymu była być może kwestią, której rozwiązanie można było albo odłożyć na odległą przyszłość, albo rozwiązać kiedyś w częściowej zgodzie z preferencjami Moskwy. To ostatnie można było zrobić np. poprzez tymczasową administrację międzynarodową półwyspu lub poprzez dalsze wzmocnienie i tak już dużej autonomii Autonomicznej Republiki Krymu na Ukrainie. Jednak odkąd we wrześniu 2022 roku Rosja zaanektowała cztery kolejne ukraińskie terytoria, wydaje się, że nie ma już takiej opcji.

Nowy impas

Nie tylko argumenty Kremla za niedawną, drugą aneksją południowych i wschodnich terenów Ukrainy są jeszcze bardziej wydumane niż te za aneksją Krymu przez Rosję w 2014 roku, ale wcześniej półotwarte pytanie o półwysep przerodziło się obecnie w bardziej pryncypialne i terytorialnie obszerniejsze pytanie o tożsamość, integralność i przyszłość całej Ukrainy. Problem krymski jest obecnie integralną częścią większego pytania o prawo do istnienia członka założyciela Organizacji Narodów Zjednoczonych. (Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka była członkiem ONZ od 1945 do 1991 roku). W efekcie za całkowitą przebudową całej nielegalnej ekspansji Rosji na zachód, zgodnej z życzeniami Ukrainy, opowiada się obecnie więcej osób i państw na całym świecie niż wcześniej.

Co złowieszcze, moskiewskie dokumenty aneksyjne z września 2022 roku i odpowiadająca im zrewidowana rosyjska ustawa zasadnicza wyraźnie wysuwają roszczenia do ukraińskich terytoriów, których Rosja w ogóle nie zajmuje. Terytoria te znajdują się pod kontrolą Kijowa, a nie Moskwy. W rzeczywistości żaden z czterech nowo zaanektowanych ukraińskich regionów nie został jeszcze w pełni zajęty przez siły rosyjskie. Jest to kuriozalnie sprzeczne z nową autodefinicją państwa rosyjskiego i stanowi naruszenie rosyjskiej konstytucji, która włącza te tereny do oficjalnego terytorium Federacji Rosyjskiej.

Z formalnego punktu widzenia Rosja przekształciła się obecnie w coś, co politolodzy i dyplomaci międzynarodowi nazywają państwem upadłym. Przed 2022 rokiem Moskwa była zajęta podważaniem suwerenności i integralności innych państw, takich jak Mołdawia, Gruzja i Ukraina, za pomocą środków militarnych i niemilitarnych. Teraz sama Federacja Rosyjska – zgodnie z własną konstytucją – jest państwem, które nie kontroluje w pełni swoich granic i terytoriów. To nie tylko kłopotliwa sytuacja polityczna dla Kremla, zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Tworzy też dziwne ramy prawne dla negocjacji między Kijowem a Moskwą.



O ile nie zostanie zmieniona rosyjska konstytucja, Putin lub inny rosyjski prezydent nie tylko nie byłby upoważniony do powrotu ukraińskich terytoriów kontrolowanych obecnie przez Moskwę pod kontrolę Kijowa. Konstytucja Rosji zdaje się udawać, że rosyjska głowa państwa musi dążyć do okupacji ukraińskich terytoriów. Oficjalny rosyjski negocjator byłby prawnie zobowiązany do nalegania na Kijów, by ten oddał Moskwie część terytorium Ukrainy – by dostosować tekst rosyjskiej konstytucji do realiów politycznych w terenie.

Niektórzy mogą pomyśleć, że oczywisty absurd takiej konstelacji dyplomatycznej jest wystarczający, aby z miejsca ją odrzucić. Prezydent Rosji lub inny negocjator ryzykowałby jednak oskarżenie o zdradę, gdyby zaproponował naruszenie rosyjskiej konstytucji, zgodził się na nie lub ugiął się przed presją. To samo dotyczy każdego ukraińskiego prezydenta lub innego negocjatora, który również jest zobowiązany przez swoją konstytucję do dążenia do jak najszybszego przywrócenia pełnej integralności terytorialnej i suwerenności politycznej Ukrainy.

Ten impas jest przyczyną braku poważnych negocjacji między Ukrainą a Rosją w sprawie Krymu już od prawie dziewięciu lat. Inaczej niż dziś, Kijów i Moskwa intensywnie negocjowały ze sobą od lata 2014 roku do początku 2022 roku, w tym w ramach mińskiej trójstronnej grupy kontaktowej i formatu normandzkiego. Ponieważ jednak kwestia statusu czarnomorskiego półwyspu stała się po jego oficjalnej aneksji przez Rosję grą o sumie zerowej między Moskwą a Kijowem, o Krymie nie było co dyskutować. Od września 2022 roku Moskwa doprowadziła do takiej samej blokady w stosunku do czterech innych regionów na południowym wschodzie Ukrainy.

Przyszłość pod znakiem zapytania

Wielu obserwatorów uważa, że osiągnięcie zawieszenia broni między Moskwą a Kijowem zależy od woli politycznej kilku polityków, takich jak prezydenci Rosji, Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Francji czy przewodnicząca Komisji Europejskiej itp. Pogląd ten ignoruje fakt, że rosyjskie poprawki konstytucyjne z 2014 i 2022 roku dotyczące oficjalnego terytorium Federacji Rosyjskiej stworzyły strukturalne przeszkody dla produktywnych negocjacji pokojowych z Ukrainą. Powszechne założenie, że lepsze lub inne działania polityczne i zaangażowanie dyplomatyczne ze strony Zachodu i Kijowa wystarczą do osiągnięcia trwałego porozumienia z Moskwą, jest więc naiwne.

Impas konstytucyjny nie jest jedyną przeszkodą dla sensownych negocjacji. Samo to wystarczy jednak, by być sceptycznym co do możliwości trwałego, niemilitarnego rozwiązania obecnego konfliktu. Takie zakończenie obecnej wojny byłoby możliwe – przy założeniu dalszej nieprzejednanej postawy Rosji – tylko w przypadku, gdyby Ukraina zrewidowała własną konstytucję.
Dr Andreas Umland jest analitykiem w Sztokholmskim Centrum Studiów nad Europą Wschodnią (SCEEUS) Szwedzkiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (UI), w którym obecnie bierze udział w przygotowywaniu raportu na temat przeszkód w negocjacjach rosyjsko-ukraińskich.

Inne artykuły Andreasa Umlanda

Byłoby to nie tylko – poza tym, że raczej mało prawdopodobne – niezadowalające dla większości Ukraińców. Postawiłoby to również pod znakiem zapytania przyszłą stabilność i istniejące granice innych państw. Ich obecne terytoria, zgodnie ze strategią Moskwy od 2014 roku, mogą być również zaanektowane przez sąsiadów poprzez interwencje wojskowe i aneksje polityczne.