Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Bazylika / 14.03.2023
Jacek Hajduk

Po co Homer? Żyjemy w epoce, która straciła pamięć

Jaki jest związek między edukacją klasyczną a kondycją społeczeństwa? Jak znajomość Platona i Arystotelesa przekłada się na jakość debaty publicznej? Czy humanistyka może wybrnąć z kryzysu i jak jej w tym pomóc? Z Karoliną Wigurą, publicystką i historyczką idei rozmawiają Krzysztof Bielawski i Jacek Hajduk, filologowie klasyczni z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Najsłynniejszy polski filolog klasyczny, Tadeusz Zieliński, podczas wykładu wygłoszonego w Petersburgu w 1901 roku, mówił: „Zakorzeniło się społeczeństwie mniemanie, że starożytność jako pierwiastek kultury współczesnej pozbawiona jest wszelkiego znaczenia, gdyż z dawien dawna prześcignęły ją postępy myśli nowoczesnej. Znawca sprawy natomiast powie wam, że nasza kultura umysłowa i moralna nigdy tak blisko świata antycznego nie stała, nigdy go tak bardzo nie potrzebowała. A i my też nigdy tak do jego zrozumienia i przyjęcia nie byliśmy przygotowani jak właśnie w dobie obecnej. Nastręcza się atoli pytanie, w jaki sposób wykształcenie klasyczne wpływa na umysłowe i moralne udoskonalenie ludzkości”.

Czy słowa te nie brzmią obecnie równie aktualnie jak 120 lat temu? Czy dziś, w 2023 roku – w świecie pandemii i kryzysów władzy, wielkich migracji i wyniszczających wojen – wartości, jakie niesie ze sobą kultura klasyczna, nie stanowią punktu orientacyjnego jeszcze pewniejszego? Czy powrotu do źródeł – do wspólnego europejskiego dziedzictwa – nie potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek?

„Bardzo istotne jest postawienie pytania o miejsce tradycji antycznej w naszym codziennym myśleniu – mówi prof. Karolina Wigura, publicystka i uczona, historyczka idei. – Jest ono istotne, ponieważ żyjemy obecnie w epoce, która straciła pamięć. My nie pamiętamy nawet własnego kanonu lektur. Kto z nas, po zakończeniu szkoły średniej, zajmuje się jeszcze Kochanowskim albo Rejem? Kto cytuje polskich klasyków myśli albo literatury, występując w radiu albo telewizji? My, historycy idei, jesteśmy wytrenowani w tym, żeby rozmawiać ze zmarłymi. I czy ci zmarli są sprzed dwudziestu lat, czy sprzed dwóch tysięcy lat, to nie ma większego znaczenia. Z nimi się po prostu rozmawia”.

Ale rozmowa ze zmarłymi to także rozmowa z przyjaciółmi. Czytając Arystotelesa, Platona, Cycerona czy św. Augustyna, pozostajemy w stałym dialogu z tradycją. Niezależnie od tego, czy rozmowę tę prowadzimy w szkole (na lekcji łaciny czy polskiego), w sali wykładowej czy w przestrzeni publicznej. Dialog ten trwa od kilku tysiącleci, przeżywa, co jasne, lepsze i gorsze momenty, a co jakiś nawet czas – i w takim momencie zdajemy się tkwić obecnie – pojawia się pytanie, czy nie pojawiło się ryzyko trwałego zerwania tego dialogu. Są to zwykle momenty głębokiego kryzysu cywilizacyjnego. W takich chwilach obecność antyku zdaje się istotniejsza niż w czasie pokoju i spokoju. To kryzys bowiem zmusza człowieka do zadawania pytań o sprawy najważniejsze. A do tych należą przecież: sens i cel życia, dziedzictwo i tradycja, istota wspólnoty.

Nie chodzi tu bynajmniej o nostalgię. Nie chodzi też o bezcelowe szafowanie nazwiskami, tytułami czy cytatami z dzieł Greków i Rzymian. Tradycja ta jest nie tylko początkiem, ale i wspólną płaszczyzną, szeroką platformą, która daje możliwość porozumienia. „Ludziom, którzy się ze sobą nie zgadzają, którzy reprezentują inne poglądy, którzy mają sprzeczne analizy rzeczywistości, pozwala to znaleźć wspólny grunt” – zauważa Wigura.

Idealnie byłoby – choć jest to oczywiście projekt utopijny – gdyby można było powiedzieć: niezależnie od tego, po której stronie jesteśmy i jakie mamy poglądy, wszyscy czytaliśmy Platona i Arystotelesa. Wówczas, mimo że się różnimy, w istocie jesteśmy razem, wszyscy – w Polsce i Europie, w świecie Zachodu – jesteśmy wspólnotą. Bez wspólnej bazy myślowej konstruktywny dialog okazuje się niezwykle utrudniony.

Kiedy w rozmowie spotykają się osoby o bardzo różnych poglądach, pewna wspólna baza, a tę stanowi określona edukacja, okazuje się niezbędna. Wigura mówi: „W książce, która napisaliśmy wspólnie z Tomaszem Terlikowskim, Polka ateistka kontra Polak katolik, ponieważ tak bardzo się nie zgadamy, to elementy filozoficzne są w którymś momencie ostatnią deską ratunku: «Zupełnie nie rozumiem, jak ty myślisz o świecie, nie przyjmuję tego sposobu myślenia, ale przynajmniej możemy porozmawiać o tekście, który oboje czytaliśmy i on do nas mówi»”.

To, kim jesteśmy i jak myślimy o świecie, stanowi wypadkową wielu czynników. Na naszą samoświadomość składają się długie wieki nawarstwiających się na siebie poglądów, wątków, dzieł. Edukacja klasyczna nie może i nie powinna mieć jednak charakteru ekskluzywnego. Im powszechniejsza jest bowiem znajomość łaciny (jak w ogóle: wiedza), tym cała społeczność silniej stoi na nogach. Wykształcenie klasyczne przekłada się w sposób bezpośredni na inne, bardzo różne obszary życia.

Krzysztof Bielawski, hellenista i współprowadzący rozmowę, przypomina: „Był taki eksperyment paręnaście lat temu w edukacji niemieckiej, że zlikwidowano łacinę w szkołach, co oczywiście odbiło się automatycznie spadkiem liczby miejsc na filologii klasycznej, dlatego że nie było potrzeby produkowania tych nauczycieli na potrzeby szkół, ale po pięciu latach, gdy zrobiono badania, okazało się, że ogólne wyniki dotyczące możliwości, umiejętności, abstrakcyjnego myślenia u młodzieży spadły tak gwałtownie, że w ciągu roku przywrócono system nauczania łaciny”.

Podobnie było we Włoszech, gdzie badania wykazały, że uczniowie uczący się łaciny znacznie lepiej radzą sobie z matematyką. Nie zmienia to jednak faktu, że edukacja klasyczna jest – w skali europejskiej – w kryzysie. W jednych krajach bardziej, w innych mniej poważnym. Ale kryzys trwa, widzimy go.

Dlaczego straciliśmy pamięć? Gdzie jest początek tego procesu? Czy można temu zaradzić, tę pamięć przywrócić?

Wigura wskazuje na dwa czynniki: „Jako społeczeństwa ponowoczesne żyjemy w nieustannym «teraz». To się wiąże z technologiami komunikacji, których używamy do tego, żeby ze sobą rozmawiać. W mediach społecznościowych ważne jest już tylko to, co teraz. Zamknięci w tej teraźniejszości zapominamy nie tylko o tekstach klasycznych, ale też o tym, co było rok temu”.

Jako drugi czynnik Wigura wskazuje brak dostępu do przekładów tekstów klasycznych. Dzieła Greków i Rzymian przestały stanowić część naszego kanonu lektur. Nowe tłumaczenia powstają rzadko, stare popadają w zapomnienie bądź się dezaktualizują. Podczas gdy w księgarniach w Wielkiej Brytanii, w Niemczech czy we Włoszech Homer, Owidiusz i Cyceron zajmują całe regały, w Polsce są niszą. Odcina to osoby, które nie czytają w językach obcych, od wspólnego dziedzictwa. Cierpią na tym nie tylko miłośnicy antyku, ale też uczeni – literaturoznawcy, historycy, filozofowie, religioznawcy – oraz odbiorcy ich dzieł, odbywa się to więc z ogólną szkodą dla humanistyki. A kondycja, w jakiej znajduje się humanistyka, jest papierkiem lakmusowym stanu danego społeczeństwa. Nie ma silnego państwa bez silnej kultury.

„Nie ma dobrych tłumaczeń, bo nie ma filologów klasycznych, a nie ma filologów klasycznych, bo nikt nie chce finansować instytutów filologii klasycznej, dlatego że filolodzy nie produkują tego, co jest postrzegane jako użyteczne dla całej społeczności, co dałoby się przełożyć na punkty, na podstawie których finansowana jest nauka. To jest zaklęte koło i nie wiemy, jak to przerwać” – mówi Bielawski.

Z czego wynika kryzys humanistyki? Skąd się bierze przekonanie, że ciekawe i ważne jest tylko to, co nowe? Jak ożywić zainteresowanie antykiem i w jakim celu?

Zapraszamy do posłuchania podcastów z cykli Kto zabił HomeraPo co Homer