Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Barszcz / 12.04.2023
Ihar Melnikau

Zemsta bolszewików. Historie Białorusinów, którzy uciekli do Polski ze Związku Radzieckiego

W latach 30. XX wieku mieszkańcy sowieckiej Białorusi masowo uciekali do Polski – jedni przed represjami politycznymi, inni przed głodem i kolektywizacją. Polskie władze były wobec nich podejrzliwe, choć po przesłuchaniu zazwyczaj pozwalały im się osiedlać na terytorium północno-wschodnich województw. Żaden z uciekinierów chyba nie zdawał sobie sprawy, że w 1939 roku upomni się o niego NKWD.
Foto tytułowe
17 batalion KOP „Dawidgródek”. Święto żołnierza polskiego i raport oddziałów (fot. Wikipedia)

Podczas moich licznych wypraw na byłą przedwojenną granicę polsko-sowiecką na Białorusi często spotykałem starych ludzi, którzy opowiadali o ucieczce obywateli radzieckich do Polski w latach 30. XX wieku. „Gdy zaczęła się kolektywizacja w Sowietach, gdy ludzi zaczęli sądzić i rozstrzeliwać, to pobiegli do nas, do Polski. I wielu tu zostało. Pracowali na ziemi, żyli. A potem, w 1939 roku, jak bolszewicy przyszli, to ich szukali. […] Sowieci mieli listy uciekinierów, wszystko wiedzieli. Nas, miejscowych, też pytano, czy znamy tych, którzy z BSRR przyszli” – opowiadała mi w 2013 roku mieszkanka rejonu stołpeckiego [obecnie w centralnej Białorusi – przyp. red.] Nadzieja Wasilewicz. Analiza dokumentów wskazuje, że specjalne grupy NKWD, które po 17 września 1939 roku działały na terenie północno-wschodnich województw II RP, rzeczywiście szukały tych, którzy kiedyś uciekli z sowieckiej Białorusi na zachód.

Tragiczne losy poleszuka

W 1933 roku w przygranicznym z Polską rejonie żytkowickim szalał głód. Władze bolszewickie zaczęły ponadto wysiedlać mieszkańców gospodarstw znajdujących się w strefie przygranicznej. Białoruski chłop Artem Soczyłowicz, którego polityka nie interesowała i który od rana do wieczora pracował w polu, aby wyżywić rodzinę, stanął przed wyborem: albo udać się w głąb ZSRR, albo uciec do Polski, gdzie mieszkał jego ojciec. A granica była bardzo blisko, zaledwie kilkaset metrów od domu. Rodzina Soczyłowiczów uciekła do wsi Milewicze.

Ojciec Artema natychmiast poinformował polskie władze o „gościach z BSRR”. Młodszy Soczyłowicz został zabrany na policję na przesłuchanie w sprawie przekroczenia granicy, życia na sowieckiej Białorusi i bolszewickiej infrastruktury granicznej. Na pytania polskich policjantów Artem odpowiadał powściągliwie, ale – jak się zdaje po lekturze dokumentów – szczerze. Nie miał nic do ukrycia: uciekli z powodu głodu, a granicę bolszewicy wzmacniali. Polskie władze nie uwierzyły uciekinierowi i skierowały go do Łunińca. W tamtejszej komendzie policji podjęto decyzję o deportacji rodziny Soczyłowiczów do ZSRR.

Ojciec Artema zdał sobie sprawę, jaki błąd popełnił, i zaczął prosić policjantów, aby nie oddawali bolszewikom syna i jego żony, Paraski, ponieważ poddadzą ich represjom. Wkrótce z Łunińca przyszedł papier, w którym młodej rodzinie pozwolono osiedlić się na terenie Polski (nie jest jasne, co wpłynęło na zmianę decyzji). Kilka lat później Artem i Paraska otrzymali polskie obywatelstwo. Zapewne wydawało im się, że ich życie się poprawia. W 1937 i 1938 roku Artem wyjeżdżał do pracy sezonowej na Łotwie, a za zarobione tam pieniądze nabył w Milewiczach ziemię, na której zbudował własny dom.
Atak armii sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku (fot. IPN, za Wikicommons)

Rankiem 17 września 1939 roku mieszkańcy Milewicz obudzili się od strzałów i eksplozji. Wojska sowieckie zniszczyły strażnicę Korpusu Ochrony Pogranicza „Milewicze” i wkrótce żołnierze w budionówkach, którzy przeprawili się przez rzekę Słucz, pojawili się we wsi. 21 października 1939 roku funkcjonariusze NKWD aresztowali Artema Soczyłowicza. Radzieckie służby specjalne miały w rękach polskie dokumenty jego przesłuchania z 1933 roku. Artema pytano, skąd wiedział o radzieckiej Straży Granicznej i ile razy na polecenie Polaków podróżował do ZSRR.

„Nigdzie nie chodziłem i nie współpracowałem z nikim” – odpowiadał białoruski chłop. Przesłuchania jednak trwały, aż śledczy znalazł słaby punkt: „O czym mówiłeś podczas przesłuchania na policji w 1934 roku?”. „O naczelniku strażnicy sowieckiej” – odpowiedział Artem. To wystarczyło, by został oskarżony o nielegalne przekraczanie granicy sowiecko-polskiej i zdradę ojczyzny. 27 czerwca 1940 roku skazano mężczyznę na osiem lat obozu w Workucie. W 1948 roku Artem wrócił do rodzinnej wioski, ale rok później został ponownie aresztowany i oskarżony o… szpiegostwo. W maju 1949 roku chłopa skazano na deportację. Jego dalsze losy nie są znane.

„Szpieg” z okręgu Bobrujskiego

Pod koniec 1939 roku radzieckie służby specjalne w Łunińcu aresztowały Włodzimierza Poddubskiego. Podczas przesłuchań przyznał, że do 1930 roku mieszkał we wsi Jaźwiny w okręgu Bobrujskim BSRR. Następnie został aresztowany przez GPU i oskarżony o agitację kontrrewolucyjną. Wraz z Włodzimierzem aresztowano także jego brata Adama. Obaj zostali przewiezieni do więzienia w Bobrujsku, skąd Włodzimierz uciekł, dotarł do Zasławia i nielegalnie przekroczył granicę polsko-sowiecką. Adam w kwietniu 1930 roku został zesłany za Ural.
Radzieckie wojska w Polsce we wrześniu 1939 (fot. Wikicommons)

W Polsce Włodzimierz osiadł we wsi Deniskowicze w powiecie łuninieckim i związał się z antyradziecką organizacją „Bractwo rosyjskiej prawdy”, a w 1933 roku został zwerbowany przez polski wywiad i kilkakrotnie udał się do BSRR, gdzie przebywał w rejonie starobińskim u Eustachego Chamicewicza. Tego ostatniego władze radzieckie aresztowały w październiku 1937 roku i rozstrzelały za współpracę z polskim wywiadem.

Włodzimierz Poddubski przyznał, że zbierał dla Polski informacje o sowieckich umocnieniach granicznych, a także o budowie dróg i linii telefonicznych. Podczas przesłuchań podawał coraz to nowe nazwiska, a funkcjonariusze NKWD informowali swoich przełożonych w Mińsku o nowych aresztowanych „szpiegach”. W rezultacie Poddubski został rozstrzelany, a kilka innych osób, które zostały przez niego wspomniane, skazano na wysokie kary pozbawienia wolności.

W tej sprawie został też wymieniony dawny mieszkaniec rejonu słuckiego Aleksiej Rożaniec, który podczas kolektywizacji w 1930 roku uciekł do Polski. Według wywiadu sowieckiego został zwerbowany przez polskie służby wywiadowcze do pracy na terenie BSRR w rejonie linii kolejowej Słuck-Tymkowicze. Później polski wywiad wykorzystywał Rożańca do organizowania przerzutów z terytorium sowieckiego agentów i osób, które były gotowe do współpracy z polskim wywiadem. Ostatecznie Rożaniec został rozstrzelany.

Kogo do obozu, kogo do ziemi

W listopadzie 1939 roku w ręce funkcjonariuszy NKWD wpadł Bronisław Jaźwiński, który w 1932 roku wraz z żoną Marią zbiegł na terytorium II RP. Po przesłuchaniu przez żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza małżeństwu pozwolono osiedlić się we wsi Żaterewo w powiecie stołpieckim. W 1939 roku Bronisław został aresztowany przez nieświeską grupę operacyjną NKWD. Sowieckie organy specjalne oskarżyły mężczyznę o współpracę z polskim wywiadem. Oskarżenie NKWD wobec Jaźwińskiego opierało się na zeznaniach mieszkańca pogranicza sowiecko-polskiego Iwana Smoczyńskiego, do którego rzekomo jesienią 1933 roku nielegalnie z Polski Jaźwiński przybył i zwerbował go do współpracy. 10 stycznia 1938 roku Smoczyński został rozstrzelany, a jego zeznania wykorzystano w 1940 roku przeciwko Jaźwińskiemu, który został skazany na pięć lat katorgi obozowej (został zwolniony we wrześniu 1941 roku na mocy amnestii obywateli polskich po ataku Trzeciej Rzeszy na ZSRR).

Również w 1932 roku do Polski uciekł Atanazy Kamiński, którego władze radzieckie skazały na najwyższą karę za działalność kontrrewolucyjną. Komiczność sytuacji polegała na tym, że mężczyzna, wykorzystując chwilę nieuwagi strażników, uciekł prosto z sali sądowej. Władze polskie zezwoliły mu na osiedlenie się w powiecie łuninieckim. W 1939 roku Kamiński został aresztowany przez NKWD i wkrótce wykonano wyrok sprzed siedmiu lat.

W 1930 roku w Smoleńsku policja polityczna aresztowała 24-letniego mieszkańca powiatu Kosowskiego, Białorusina, słuchacza Fakultetu Robotniczego w Smoleńsku (jednostki naukowej, która szykowała włościan oraz robotników do przystąpienia do studiów na uniwersytecie) Wasilija Molosza. Bolszewicy oskarżyli chłopaka o pracę dla polskiego wywiadu, najprawdopodobniej z powodu jego miejsca urodzenia, które znajdowało się w granicach Polski. W rezultacie „trójka” OGPU (komisja składająca się z kierownika obwodowego oddziału Zjednoczonego Państwowego Zarządu Politycznego, sekretarza miejscowej komórki partii oraz prokuratora) skazała studenta na 10 lat łagru. Podczas transportu do obozu w Kuzniecku Wasilijowi udało się uciec, następnie przekroczyć granicę sowiecko-polską i wrócić do domu rodziców. Po prawie 10 latach bolszewicy aresztowali go ponownie. Do zarzutu z 1930 roku dodali oskarżenie, że Molosz zdradzał policji członków Komunistycznej Partii Białorusi Zachodniej powiatu kosowskiego. Mężczyzna został rozstrzelany.

Uciekali całymi rodzinami

„Na początku lat 30. zaczęto wysiedlać mieszkańców pogranicza. Wielu zdecydowało się na ucieczkę do Polski.

Tak więc Anton Tumilowicz w 1932 roku postanowił udać się na zachód ze swojego gospodarstwa. Ogłosili, że będą wywozić. Wysłali wozy, a nocą uciekł w stronę Nieświeża” – zaznaczył w rozmowie ze mną mieszkaniec wsi Kołosowszczyzna Franciszek Stulba. Po przekroczeniu granicy polskie władze zezwoliły 25-latkowi na osiedlenie się w kraju. Podjął pracę w folwarku Kolbiszyce w powiecie Kleckim. W październiku 1939 roku Anton został aresztowany przez NKWD. W lipcu następnego roku oskarżono go o nielegalne przekraczanie granicy i skazany na osiem lat pracy obozowej.

Podobny los spotkał mieszkańca rejonu drysieńskiego, Fiodor Gołosuj. „Miał cztery córki. Zabrał swoją szwagierkę, dzieci i poszedł do Polski. Zimą poszli. Jego dom znajdował się 20 metrów nad rzeką. W 1933 roku przekroczyli granicę” – opowiadał mi mieszkaniec rejonu wierchniedźwińskiego, Dmitrij Lejczyński. W marcu 1940 roku NKWD aresztowało mężczyznę i oskarżyło go o nielegalne przekraczanie granicy i pracę dla polskiego wywiadu. W sierpniu 1940 roku „trójka” skazała go na osiem lat pracy obozowej. Białorusin został wysłany do obozu w Uchcie. W sierpniu 1941 roku Gołosuj, jako obywatel Polski, został objęty amnestią.

W rejonie mińskim (przed wojną zasławskim) znajduje się wieś Malauki. W tej miejscowości mieszkał Białorusin Iwan Dudarczyk. W 1936 roku uciekł na Zachód. Polski wywiad miał jednak wobec niego inne plany.
Ihar Melnikau - doktor historii, adiunkt Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Zajmuje się okresem międzywojennym na terenie województw północno-wschodnich II RP, przedwojennej granicy polsko-radzieckiej na Białorusi, oraz służby Białorusinów w przedwojennym Wojsku Polskim. Autor 15 monografii historycznych. Laureat nagrody im. L. Sapiehy w 2020 za zachowanie historycznej spuścizny Białorusi.

Inne artykuły Ihara Melnikau

Wkrótce skierowano go do BSRR z zadaniem wywiadowczym. W październiku 1937 roku został aresztowany przez NKWD i w grudniu tego samego roku na podstawie artykułu 68 Kodeksu karnego BSRR (współpraca z wywiadem zagranicznym) skazany na śmierć. W styczniu 1938 roku mężczyzna został rozstrzelany. Jego szczątki są najprawdopodobniej pochowane w Kuropatach.

Ofiarami NKWD padły setki mieszkańców BSRR, którzy w latach 30. uciekli do Polski. Szczególnie przejmujące jest to, z jaką skrupulatnością sowieckie służby specjalne szukały w 1939 roku tych, którzy przed wybuchem II wojny światowej uciekli do Polski. O losie tych ludzi i o ich tragedii należy pami