Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk / 23.07.2023
Benas Gerdžiūnas

Białoruś wykorzystuje imigrantów na granicy z Litwą. Wilno ma poważny problem prawny

Po audycji radia LRT na temat zatrzymań migrantów zadzwonił słuchacz, by zapytać: „Dlaczego Litwa jest jedynym krajem obwinianym o ograniczanie praw migrantów? Czy Łotwa i Polska przestrzegały zasad Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a Litwa nie?”.
Foto tytułowe
Imigrant w ośrodku tymczasowym na Białorusi (Shutterstock)


Na początek warto podkreślić, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nie tworzy przepisów migracyjnych, ale może ocenić, czy państwa członkowskie przestrzegają prawa UE. Dokładnie to uczynił Trybunał w czerwcu ubiegłego roku, orzekając, że zatrzymanie każdej osoby, która nielegalnie przekroczyła granicę, nie było zgodne z prawem.

Później, w czerwcu 2023 roku, Sąd Konstytucyjny powtórzył orzeczenie TSUE, stwierdzając, że umieszczanie ludzi w areszcie bez nakazu sądu jest niezgodne z konstytucją. Orzeczenie wywołało falę apeli posłów wzywających o oskarżenie ministra spraw wewnętrznych.


Czy to pierwszy raz, kiedy kraj „instrumentalizuje migrację”?


Obrona litewskiego rządu opiera się na argumentacji, że sytuacja jest wyjątkowa, a napływ migrantów, których Litwa zatrzymuje lub odsuwa od granicy, nie jest „naturalny”, ale stanowi rezultat zaaranżowanego spisku wrogiego reżimu.

Latem 2021 roku, kiedy Białoruś zaczęła kierować migrantów na zachód, bałtyccy, polscy i (później) brukselscy urzędnicy nazwali to „wojną hybrydową” i „zinstrumentalizowaną migracją”. Konsensus opierał się na przekonaniu, że Alaksander Łukaszenka, autokratyczny przywódca Białorusi, miał na celu wywołać u swoich unijnych sąsiadów chaos, zmuszając Brukselę do ponownego rozważenia sankcji nałożonych w następstwie brutalnej walki reżimu z opozycją.


W 2023 roku Wilno chciało, aby „zinstrumentalizowana migracja” została wyróżniona w nowej polityce migracyjnej UE opracowywanej w Brukseli. Według litewskich urzędników takie działania autorytarnych przywódców i krajów, które wykorzystują ludzi do gier geopolitycznych, zasługują na inne traktowanie niż to, co nazywają „naturalną presją migracyjną w Europie Południowej”.

Ale Białoruś nie była pierwsza.

Najbardziej znane przykłady zorganizowanej migracji stanowią Turcja i Maroko. W maju 2021 roku tysiące ludzi stłoczyło się w hiszpańskiej enklawie w Afryce Północnej, gdy Maroko próbowało wywrzeć presję na Hiszpanię, by ta wydała przywódcę rebeliantów. Następnie Madryt zatwierdził pomoc w wysokości 30 milionów euro dla Maroka w zakresie ochrony granic, co „przypominało umowę Turcji z Unią Europejską, w ramach której zapłacono jej za powstrzymanie napływu migrantów na europejskie wybrzeża”, jak podaje „The New York Times”.

Dlaczego więc reżimy postrzegają zorganizowaną migrację jako realną opcję wywierania presji? Według badaczki Kelly Greenhill, cytowanej w artykule „The Washington Post”, podejście to niestety się sprawdza – reżimy, które je wypróbowały, odniosły sukces w trzech czwartych przypadków. Mówiąc prościej, kraje zachodnie wyłożą gotówkę na zagraniczne rządy, aby utrzymać migrantów poza zasięgiem swojego wzroku.


Co jest niezgodne z konstytucją?


7 czerwca litewski sąd konstytucyjny orzekł, że zatrzymanie każdej osoby bez należytego procesu jest niezgodne z konstytucją. Innymi słowy, nie można wsadzać ludzi do więzienia bez nakazu sądowego.



„Przepisy ustawy o statusie prawnym cudzoziemców, zgodnie z którymi wszystkie osoby ubiegające się o azyl muszą być zakwaterowane w określonych miejscach bez prawa do swobodnego przemieszczania się po terytorium Litwy, a takie zakwaterowanie może trwać do sześciu miesięcy, są sprzeczne z litewską konstytucją” – powiedział Gintaras Goda, przewodniczący sądu.

Sąd nie wydał jednak orzeczenia w sprawie odsyłania imigrantów, które nadal pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań w zakresie kontroli granicznej w całej Unii Europejskiej.

„Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że źle wykonujemy swoją pracę, zarówno jeśli chodzi o zatrzymania, jak i odrzucanie wniosków o azyl” – powiedział prawnik Laurynas Biekša w wywiadzie dla radia LRT. „[Były przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Litwy Dainius] Žalimas stwierdził, że odsyłanie uchodźców jest również niezgodne z konstytucją, więc to tylko kwestia czasu, zanim sąd konstytucyjny to orzeknie” – dodał.

Wileńscy urzędnicy są zdania, że nie jest to do końca prawda. Uważają, że kraj jest atakowany, a migranci są odsyłani ze względu na sąsiedni reżim, który wykorzystuje siły bezpieczeństwa do przeprowadzania ludzi przez granicę. Przypuszczalnie sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby był to naturalny przepływ ludzi. W latach poprzedzających kryzys 2021 roku na Litwie składano kilkaset wniosków o azyl rocznie.

Co do zasady pushback jest nielegalny w świetle prawa międzynarodowego i unijnego. Zasadniczo, gdy grupa ludzi wjeżdża do kraju nielegalnie, na przykład gdy przekraczają lasy i bagna na Litwie, są traktowani jako pojedyncza grupa i wydalani razem, bez prawa do złożenia wniosku o azyl.

Władze litewskie utrzymują jednak, że dokonują „odwrotu” (apgręžimai), odsyłając ludzi z powrotem na Białoruś. Ponieważ jednak praktyka ta polega na zmuszaniu ludzi do powrotu przez granicę – jak to miało miejsce na zewnętrznych granicach UE, w tym w Grecji czy

Chorwacji – media, a także organizacje pozarządowe i obrońcy praw człowieka nazywają to „wypychaniem” (atstūmimai).

Ponieważ migranci są odsyłani, ich prawo do niezależnej oceny i prawo do ubiegania się o azyl są ignorowane. Sytuacja taka występuje również na Łotwie i w Polsce. Te trzy państwa koordynują swoje działania wobec reżimu mińskiego, na przykład ogłaszając stan wyjątkowy niemal w tym samym czasie, w 2021 roku, czy zawieszając regularne procedury azylowe.

Tymczasem podobne sztuczki retoryczne są stosowane w odniesieniu do rzeczywistych zatrzymań. Litwa nazywa je „tymczasowym zakwaterowaniem” (Laikinas apgyvendinimas), ale nawet sąd UE w orzeczeniu z 30 czerwca ubiegłego roku potwierdził, że są to zatrzymania.


Czy twarde granice są normalizowane w całej UE?


Węgry wyłamały się z unijnej tendencji w 2015 roku, gdy w obliczu kryzysu uchodźczego zdecydowały się na wprowadzenie twardych granic.

Urzędnicy europejscy publicznie skrytykowali prawicowy rząd Fideszu, podczas gdy większość państw członkowskich zgodziła się z obietnicą Angeli Merkel wir schaffen es („poradzimy sobie”) dotyczącą przyjmowania uchodźców.

Jednak kilka lat po kryzysie z 2015 roku sytuacja i nastroje wobec migrantów w Europie całkowicie się zmieniły.

„Jeśli uda nam się przyjąć korzystny [pakt migracyjny UE], okres wstrzymania przyjmowania migrantów potrwa do pięciu miesięcy” zamiast obecnych 28 dni, jak twierdzi Arnoldas Abramavičius, wiceminister spraw wewnętrznych Litwy. Zatem osoba, która nielegalnie przekroczyła granicę, może zostać zatrzymana na okres do pięciu miesięcy zgodnie z prawem UE.


„Prawo europejskie się zmienia, myślę, że stanie się bardziej rygorystyczne” – powiedział Abramavičius w wywiadzie dla radia LRT.

Oparte na solidarności algorytmy dzielenia się uchodźcami nie działały prawidłowo od 2015 roku, tysiące ludzi utknęło w krajach przyjmujących – głównie w Grecji, we Włoszech i w Hiszpanii. W tym czasie Ateny zrealizowały dwa scenariusze polityki migracyjnej, jak napisał Sarantis Michalopoulos, dziennikarz brukselskiego portalu informacyjnego EurActiv.

„Pierwszym z nich jest radzenie sobie z kryzysem migracyjnym w 2015 roku, kiedy to ówczesny lewicowy [grecki] rząd nie wprowadził zakazu przyjmowania imigrantów i przyjął miliony uchodźców. Odpowiedzią Europy było zamknięcie północnej granicy Grecji na Bałkanach i izolacja migrantów i uchodźców, by uniemożliwić im przedostanie się do Europy Środkowej” – napisał.

„Kilka lat później konserwatywny rząd stanął w obliczu mniejszych przepływów migracyjnych, lecz rosnących oskarżeń o stosowanie pushbacków. Równocześnie zbiera pochwały za ochronę granic UE. Chociaż rząd w Atenach stanowczo zaprzecza jakiemukolwiek zaangażowaniu w przepychanki, dowody wskazujące na to, że jest inaczej, piętrzą się, łącznie z filmami publikowanymi powszechnie w internecie”.

Michalopoulos trafnie podsumowuje rzekomo zmieniającą się perspektywę w Brukseli: „Ochraniaj granice UE, ale nie chcę wiedzieć, jak”.



Dlatego też, gdy reżim w Mińsku otworzył kolejny korytarz migracyjny, udzielono poparcia dla litewskich twardych granic, nawet gdy obrońcy praw człowieka i organizacje pozarządowe protestowały. Kiedy komisarz UE Ylva Johansson przyjechała na Litwę, oświadczyła, że kraj ten jest zobowiązany do zapobiegania „nieautoryzowanemu dostępowi do strefy Schengen” i dlatego Unia musi wspierać Wilno.

Początkowo bałtyccy urzędnicy na temat zakulisowej zgody Brukseli wypowiadali się nieoficjalnie. Teraz publicznie mówią o rzekomym wsparciu.

„Pozwolę sobie przypomnieć, że otrzymaliśmy duże wsparcie od Komisji Europejskiej, agencji UE, państw członkowskich, a nawet krajów trzecich” – powiedziała litewska minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė, która jeszcze kilka tygodni temu twierdziła, że kroki kraju zostały zatwierdzone i skoordynowane w ramach UE.


Czy litewska minister spraw wewnętrznych trafi do więzienia?


Opozycja parlamentarna skorzystała z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, oświadczając, że Bilotaitė – która nadzorowała zarządzanie kryzysowe – może podlegać impeachmentowi.

Zarzuty te odzwierciedlają proces, który odbył się w Danii w 2021 roku, w wyniku którego była minister ds. imigracji Inger Støjberg została skazana na dwa miesiące więzienia. Zarzut dotyczył podpisanego przez nią w 2016 roku nakazu rozdzielenia par ubiegających się o azyl, z których jedna składała się z osób niepełnoletnich.

Støjberg wydała instrukcję w lutym 2016 roku, informując parlament, że „od tej pory żadne osoby ubiegające się o azyl w wieku poniżej 18 lat nie mogą być zakwaterowane razem ze swoim małżonkiem lub partnerem”. Później uznano, że naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka, a także ustawę o odpowiedzialności ministrów za manipulowanie procesem stanowienia prawa i niestosowanie się do ostrzeżeń prawnych z ministerstwa.

Analogicznie, opozycja w litewskim parlamencie zapowiada, że postara się udowodnić, jakoby Bilotaitė świadomie złamała konstytucję i nie dostosowała się do wielokrotnych ostrzeżeń ze strony instytucji międzynarodowych.

Obserwatorzy polityczni uważają jednak, że istnieją wyraźne przesłanki do tego, by groźby pod adresem Bilotaitė traktować jedynie jako polityczną zagrywkę opozycji, która ma na uwadze przyszłoroczne wybory parlamentarne.

Sytuacja na Litwie różni się od sytuacji w Danii także tym, że decyzje podjęte w Wilnie w szczytowym momencie kryzysu zostały zatwierdzone niemal jednogłośnie przez parlament, czyli przez tych samych ludzi, którzy teraz domagają się głowy ministra. W późniejszym czasie wprowadzono modyfikacje, które zostały podpisane przez prezydenta.


„Dlaczego Litwa jest jedynym krajem obwinianym o ograniczanie praw migrantów? Czy Łotwa i Polska przestrzegały zasad UE, a Litwa nie?”


Litwa nie jest jedynym krajem oskarżanym o ograniczanie praw migrantów, te same zarzuty stawiane są wielu państwom członkowskim położonym na granicach strefy Schengen. W następstwie orzeczenia TSUE Komisja Europejska wszczęła nawet procedurę prawną mającą na celu nałożenie sankcji na Węgry za ich politykę azylową.
Benas Gerdziunas jest dziennikarzem multimedialnym i fotografem mieszkającym w Wilnie na Litwie. Jego praca koncentruje się na konfliktach, wysiedleniach i traumie, a także na krajach bałtyckich i Europie Wschodniej. Od 2019 r. Benas jest współzałożycielem redakcji LRT English w litewskim nadawcy publicznym oraz korespondentem międzynarodowym. Jego prace pojawiały się w Al Jazeera, BBC, Bloomberg, DW, Politico, Spiegel, Stern, Le Monde, The Independent i innych.

Inne artykuły Benasa Gerdžiūnasa


Dlaczego zatem tylko Wilno, a nie Ryga czy Warszawa, zostało wspomniane przez sąd UE? Dlatego że to litewski sąd skierował sprawę krajową, złożoną przez obywatela Iraku w związku z jego przedłużającym się zatrzymaniem, do sądu w Luksemburgu z prośbą o wyjaśnienie prawa UE.

Podobne sprawy nie zostały skierowane do sądu z Łotwy czy Polski. Gdyby takie wnioski wpłynęły, orzeczenie prawdopodobnie byłoby takie samo, ponieważ „analiza i wnioski sądu powinny odnosić się bezpośrednio do sytuacji na Łotwie”, twierdzi Amnesty International. Odpowiedź zatem brzmi: nie. Nie tylko Litwa jest oskarżana o łamanie prawa UE.


Artykuł pierwotnie pojawił się w portalu LRT.lt