Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Rosja / 16.02.2024
Wojciech Siegień

Aleksiej Nawalny nie żyje. Zabójstwo opozycjonisty to pragmatyka rosyjskiej dyktatury

Z komunikatu rosyjskiej służby więziennej dowiedzieliśmy się, że w piątek, 16 lutego 2024 r., o godzinie 14.17 czasu lokalnego w kolonii karnej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym zmarł skazany na dziewiętnaście lat ciężkiego łagru polityk Aleksiej Nawalny. Ale to nie jest prawda.
Foto tytułowe
Aleksiej Nawalny (Wiki Commons)


Posłuchaj podcastu NEWs: Aleksiej Nawalny, znany krytyk Putina, został zamordowany



W dniu śmierci Aleksieja Nawalnego – rosyjskiego opozycjonisty, wroga politycznego prezydenta Wladimira Putina – Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu wyraża swój sprzeciw wobec wszystkiego, co reprezentuje współczesna Rosja. To zbrodniczy reżim, bezwzględnie niszczący tych, którzy mają inną wizję świata.

Śmierć Aleksieja Nawalnego oraz niekończące się zbrodnie przeciwko narodowi ukraińskiemu są dowodem na to, że obrońcy wolności płacą w tej części świata najwyższą cenę.

Niech dzisiejszy dzień będzie dniem pamięci tych, którym totalitarny reżim zabrał zarówno wolność, jak i życie. Jako organizacja, której misją jest budowanie Europy jako wspólnoty ludzi wolnych, nie ustaniemy w działaniach przeciwko wrogom wolności na Kremlu, gdyż Zachód nie może pozwolić na takie czyny.

Kolegium Europy Wschodniej



Nawalny nie umarł, a został zamordowany. Śmierć nastąpiła w wyniku długotrwałych i systematycznych tortur stosowanych przez putinowski reżym, który traktował opozycjonistę jako śmiertelnego wroga. Oficjalny komunikat ze strony rosyjskiej służby więziennej mówi, że o godzinie 13, podczas spaceru, czterdziestosiedmioletni więzień Nawalny zasłabł, stracił przytomność i był reanimowany. Półtorej godziny później dosłownie cały świat obiegła informacja o jego śmierci. Ta wiadomość zszokowała zarówno Rosjan, jak i międzynarodową publikę śledzącą rosyjskie sprawy poza jej granicami. W sieci dostępne są nagrania datowane na dzień 15 lutego z posiedzenia sądu, na których widzimy Aleksieja. Krótko ostrzyżony i chudy, ale uśmiechnięty, żartuje, przerzucając się z sędzią kąśliwymi uwagami. Nic nie wskazuje na to, że jest w stanie zagrażającym życiu. A jednak nie żyje. Po kilku godzinach zaczęły się pojawiać informacje przekazywane nieoficjalnie przez administrację więzienną, że przyczyną śmieci mogła być zakrzepica krwi.






Reżim chciał śmierci polityka


Historia procesu Nawalnego i drakoński wyrok nie pozostawiały wątpliwości co do intencji Putina. Nawet brutalni mordercy nie dostają w Rosji takich wyroków jak on. Dziewiętnastoletni wyrok był jednak tylko wstępem do prawdziwej rozprawy nad głównym oponentem Kremla. Jak każda dyktatura, aparat putinowski charakteryzuje się sadyzmem w stosunku do egzystencjalnych wrogów, stąd praktyka tortur w stosunku do Nawalnego. W systemie srogich kolonii karnych w Rosji istnieją bowiem więzienia w obrębie więzień. To tzw. SZIZO – miejsca karnej izolacji szczególnie niebezpiecznych więźniów. Faktycznie jest to bestialski sposób deprywacji podstawowych potrzeb człowieka, także fizjologicznych. Nawalny podczas swojej prawie trzyletniej odsiadki przebywał w takim karcerze dwadzieścia siedem razy. Zazwyczaj siedział tam po kilka – kilkanaście dób. W sumie torturowano go w karcerze przez trzysta osiem dni. Ostatnio trafił tam 14 lutego – akurat na walentynki. Niewykluczone, że był to ponury żart ze strony administracji kolonii karnej.


Karcer i tortury


Nad Nawalnym znęcano się także poza karcerem. Adwokaci polityka regularnie donosili o odmowach udzielenia pomocy medycznej, kiedy Aleksiej skarżył się na nagłe pogorszenie się stanu zdrowia. Nagminnie podsyłano mu do celi specyficznych współwięźniów. Raz były to osoby chore na gruźlicę, innym razem – w ostrych psychozach, które mogły godzinami wyć. W jego celi nie było naturalnego światła, pozbawiano go też snu, wybudzając w nocy i sprawdzając celę. Ostatnio przydzielono mu ostro skloszardyzowanego współwięźnia, czyli – jak opisują to jego adwokaci – niestosującego się do podstawowych zasad higieny. Nawalny odmówił wejścia do celi ze względu na nieznośny zapach, w wyniku czego został pobity przez strażników i umieszczony tam siłą. Cała ta technika tortur była skierowana na spowodowanie rozłożonej w czasie, nieznośnie bolesnej śmierci, która nie powinna przyjść nagle, ale ma zjadać człowieka po kawałku. 16 lutego 2024 roku zaszło jednak coś nieoczekiwanego i przyszła znienacka.


Po co Kremlowi śmierć Nawalnego


Śmierć, prawie każda, jest tragedią dla bliskich. Tak stało się w przypadku żony i dzieci Nawalnego. W kilka godzin po śmierci Aleksieja głos zabrała wstrząśnięta Julia Nawalna, która stwierdziła, że nie wierzy w oficjalne informacje i czeka na ich potwierdzenie od zaufanych osób. Rzeczniczka Nawalnego, Kira Jarmysz, poinformowała, że na miejsce – czyli do kolonii karnej znajdującej się za kołem polarnym – wylatuje od razu adwokat polityka. Niestety komentarze Dmitrija Pieskowa, informacje w mediach podporządkowanych Kremlowi i w telegramach kremlowskich propagandystów nie pozostawiają wiele nadziei, że jest to ponury żart aparatu dyktatora. Nie odmawiając tragizmu sytuacji, wiele osób na świecie od razu zaczęło spekulować nad politycznym znaczeniem tej śmierci, zadając sobie brutalne w swoim pragmatyzmie pytanie: komu na rękę jest zamordowanie Nawalnego właśnie teraz?


Frontowy kontekst


Morderstwo Nawalnego trzeba zatem rozpatrywać w dwóch podstawowych kontekstach, można powiedzieć – frontowych. Chodzi mi o front wojenny oraz front wyborczy nadchodzących wyborów prezydenckich w Rosji. W przypadku pierwszego, wojennego frontu wiemy, że od wielu dni dochodzą z Kremla głosy o potrzebie rozmów o zawieszeniu broni. Armia rosyjska ponosi ogromne straty pod Awdijiwką i choć pomoc amerykańska stoi pod znakiem zapytania, widać coraz bardziej zdecydowane działania w Europie. Niebawem do Ukrainy mogą przylecieć samoloty F-16, a Ukraińcy koncentrują się na masowej produkcji dronów. Wszystko to powoduje, że nie widać pozytywnych scenariuszy szybkiego zakończenia militarnego konfliktu dla Rosji, a narastające problemy gospodarcze i być może konieczność dalszej mobilizacji wiosną pogłębiają beznadziejną sytuację. Rozmowy pokojowe – i to najlepiej na warunkach rosyjskich – stają się dla Kremla sprawą kluczową.

Być może w tym świetle trzeba rozpatrywać medialną ofensywę, której częścią był głośny wywiad udzielony przez Putina Tuckerowi Carlsonowi. Po reakcjach światowych stolic na zabójstwo Nawalnego widać, że Kreml znalazł się w niekorzystnej sytuacji i całe wzmożenie wokół tego kuriozalnego wywiadu poszło jak para w gwizdek. Liderzy zachodnich demokracji patrzą na siebie oczyma swoich wyborców, a dzisiaj oni znów przypomnieli sobie, że Putin to nie żaden historyk z zamiłowania, a zwykły krwawy dyktator. Trudno sobie będzie teraz wyobrazić demokratycznych polityków chętnych do uściśnięcia dłoni Putina podczas inauguracji jakichś pokojowych rozmów z Ukrainą. Morderstwo Nawalnego to odłożenie ewentualnych negocjacji na kolejne miesiące, zanim znowu zacznie działać mechanizm amnezji, charakterystyczny dla zachodnich społeczeństw, od miesięcy „zmęczonych wojną” w Ukrainie.


Ruch Zachodu


Takie rozumowanie podpowiada pragmatyka polityczna. Ale wiemy, że dyktatury stają się nimi, wychodząc poza swoje granice. W rozumowaniu pragmatyki dyktatury morderstwo Nawalnego w przeddzień wyborów nabiera osobliwego sensu. W sytuacji rosnącej niestabilności systemu, czego dowodem może być chociażby masowe poparcie dla Nadieżdina, zbierającego podpisy pod poparciem swojej kandydatury na wyborach prezydenckich, Putin demonstruje wszystkim wewnątrz kraju, że nie ma i nie będzie odwrotu. Kości zostały rzucone i on nie cofnie się nawet na krok. Morderstwo Nawalnego nabiera w ten sposób znaczenia niemal rytualnego obrzędu i jest ostatecznym argumentem szczególnie dla tych, którzy chcieliby wątpić w zdecydowanie dyktatora.

Od miesięcy widzimy, jak Putin czyścił przestrzeń publiczną z osób niezdecydowanych – ostatnio czystki dotknęły nawet środowisko lojalnych – zdawałoby się – artystów. Teraz przyszedł czas na ostateczny manewr: zamknięcie drzwi dla siebie i wszystkich uczestników aparatu reżimowego, dokładnie jak w sektach millenarystycznych szykujących się do zbiorowego samobójstwa.
dr Wojciech Siegień - etnolog, psycholog, absolwent Kolegium MISH UW, ekspert ds Europy Wschodniej. Prowadził badania terenowe w Białorusi i Rosji, a od 2017 roku w Donbasie. Specjalizuje się w problematyce militaryzacji społecznej i kulturowej. Wraz z Pauliną Siegień prowadzi podcast Na Granicy.

Więcej artykułów Wojciecha Siegienia

W każdym przypadku – czy morderstwa dokonanego umyślnie dzisiaj, czy nieplanowanego przyspieszenia śmierci, do której prowadziły systematyczne tortury – całkowicie zmienia to sytuację polityczną Rosji i samego Putina. Jeszcze w 2021 roku Joe Biden ostrzegał, że jeśli Nawalny umrze w więzieniu, będzie to miało destrukcyjne konsekwencje dla putinowskiej dyktatury. Cały demokratyczny świat czeka więc na ruch swoich liderów.

Projekt "Wspieramy Białoruskie Przebudzenie'24" został dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP kwotą 230 000 zł.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.


[wstawka][wstawka][wstawka]