Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Jedwabny Szlak / 06.03.2024
Klaudia Khan
Granice są sztuczne. W Pakistanie są też problematyczne
Pakistan, kraj ukształtowany na idei, zmaga się z niepewnością granic od momentu swojego powstania. Wymyślony zanim jakiekolwiek linie zostały naniesione na mapę, Pakistan pozostaje do dzisiaj obszarem, gdzie niezdefiniowane, sporne i często zmieniające się granice rysują złożony obraz narodowej tożsamości, suwerenności i regionalnych napięć.
Ceremonia wywieszenia flagi na granicy indyjsko-pakistańskiej Attari-Wagah (Shutterstock)
Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!
Niepewne granice
Pakistan został wymyślony jako kraj, zanim ktokolwiek zaznaczył na mapie jego granice. To, jak miała wyglądać nowa ojczyzna dla muzułmanów z subkontynentu indyjskiego, nie było do końca ustalone, a Pakistan pozostawał „niedostatecznie wyobrażonym obrazem złożonym z niepasujących do siebie elementów”, jak to wyraził Salman Rushdie. Z jednej strony, brak wyraźnej koncepcji posłużył do zdobycia dostatecznego poparcia dla utworzenia nowego państwa w czasie, gdy imperium brytyjskie przekazywało władzę lokalnej ludności. Z drugiej strony, doprowadził do secesji Pakistanu Wschodniego, dzisiejszego Bangladeszu, gdy okazało się, że niespójne idee trudno zamienić w spójną politykę wewnętrzną kraju funkcjonującego na dwóch terytoriach przedzielonych ogromnymi Indiami.
Dla Pakistanu, kraju zbudowanego na fundamencie idei, sprawa granic wydawała się z początku drugorzędna. O tym, które prowincje i księstwa wejdą w skład nowego państwa, miało zadecydować referendum. Kraj ten po raz pierwszy zaistniał bez granic. A te, które potem wyznaczono, jeszcze wielokrotnie zmieniano. Do dziś wiele z nich pozostaje niepewnych, spornych czy wręcz niezdefiniowanych. I dlatego tak fascynujących.
Według oficjalnej mapy, wydanej w 2020 roku przez ministerstwo obrony, północno-wschodnia granica Pakistanu jest otwarta i formalnie nie istnieje. Na dokumencie widnieje adnotacja: „frontier undefined” – granica nieokreślona. Co więcej, znowelizowana ustawa o geodezji i kartografii z tego samego roku surowo zabrania drukowania, wyświetlania, rozpowszechniania lub używania nieprawidłowych i nieoficjalnych map Pakistanu (na przykład takich „odcinających” Kaszmir) pod groźbą kary pozbawienia wolności do lat pięciu lub kary grzywny w wysokości pięciu milionów rupii. Nieuznana północno-wschodnia granica, tymczasowo zastępowana przez linię kontroli, czyli nie-granicę, dzieli sporne ziemie Kaszmiru i Dżammu na różnie nazywane terytoria: Wolne Dżammu i Kaszmir lub Kaszmir okupowany przez Pakistan – po zachodniej stronie nie-granicy oraz Dżammu i Kaszmir albo Dżammu i Kaszmir okupowane przez Indie – po wschodniej stronie.
740-kilometrowa linia kontroli dzieląca Kaszmir została zatwierdzona w 1972 roku podczas zawarcia pokoju w Simli, kończącego wojnę, w wyniku której Bangladesz stał się niepodległym państwem, i przebiega wzdłuż linii zawieszenia broni wyznaczonej w 1949 roku. Zgodnie z traktatem ustalenie granicy miało „rozpocząć proces ustanawiania trwałego pokoju” pomiędzy Pakistanem a Indiami. Jednak wzdłuż linii kontroli, po obu jej stronach, stacjonują liczne oddziały wojsk, a sporne terytorium na dłuższych odcinkach dzielą zasieki z drutu kolczastego. Czasem dochodzi do „wymiany ognia” lub „eskalacji konfliktu”. Ostatnia poważna konfrontacja w latach 2016–2018, kiedy linia kontroli na jakiś czas stała się linią frontu, zmusiła setki mieszkańców przygranicznych wiosek do ucieczki. Około 15 osób zginęło po indyjskiej stronie, 18 osób straciło życie po stronie Pakistanu.
Podróżując przez Kaszmir po pakistańskiej stronie, wzdłuż rzeki Neelum, która częściowo pokrywa się z linią kontroli, widzimy flagi Indii po drugiej stronie rzeki, przypominające nam, że ta rzeka nie łączy, lecz dzieli ludzi. Druty kolczaste, wojskowe patrole i posterunki straży granicznej uzbrojonej w karabiny kontrastują z idyllicznym krajobrazem zielonej doliny, ozdobionej piękną drewnianą zabudową i kwiatowymi ogrodami.
Okaleczony kraj
Na południe od spornego terytorium granica pomiędzy Indiami a Pakistanem przecina dostatni Pendżab – Krainę Pięciu Rzek. Granica w Pendżabie, znana jako linia Radcliffe’a, została nakreślona ręką brytyjskiego prawnika, któremu powierzono to nader odpowiedzialne zadanie, mimo że nigdy wcześniej nie był na subkontynencie indyjskim.
Gdy parlament brytyjski zadecydował ostatecznie o wycofaniu z Indii, ostatni gubernator, lord Mountbatten, zadziwił wszystkich, ogłaszając 15 sierpnia 1947 roku jako datę przekazania władzy – dziesięć miesięcy wcześniej, niż oczekiwano. Pośpiech pogłębił chaos, który opanowywał kraj w przededniu podziału, a Cyril Radcliffe, brytyjski prawnik wyznaczony do wytyczenia granic obu nowych państw, miał zaledwie czterdzieści dni na ustalenie nowego porządku na subkontynencie.
Podział Indii uważany jest za jedną z największych przymusowych migracji w historii, obejmującą ponad 15 milionów osób, spośród których około połowę stanowili muzułmanie przedostający się do Pakistanu i mniej więcej tyle samo hinduiści i sikhowie przedostający się do Indii. Po drodze zginęło lub zostało zabitych ponad milion osób, a 75 tys. kobiet zostało uprowadzonych i zgwałconych. Według antropolożki Rashmi Sadany to „samo przejście – gwałtowne i dezorientujące – doprowadziło do powstania obu krajów”.
Nowa, narzucona odgórnie granica często zaskakiwała ludzi, którzy znaleźli się po jej niewłaściwej stronie. Jedno z najbardziej znanych opowiadań Saadata Manto, uznanego pisarza tworzącego w urdu, opisuje absurd i okrucieństwo podziału. W opowiadaniu Toba Tek Singh tytułowy bohater, znany pod nazwą rodzimej wioski, jest jednym z pacjentów szpitala psychiatrycznego w nowo powstałym Pakistanie, którzy mają zostać „wymienieni” na pacjentów z Indii, na podobnej zasadzie, na jakiej wymienia się jeńców wojennych. Lecz Bishen Singh nie wie, czy jego wioska Toba Tek Singh leży obecnie w Indiach czy w Pakistanie i gdzie znajduje się jego rodzina. Odwiedzający go goście, urzędnicy i lekarze przekazują mu sprzeczne informacje. Opowiadanie kończy się sceną załamania nerwowego bohatera – na pasie granicznym, ziemi niczyjej pomiędzy drutem kolczastym odgradzającym Indie a ogrodzeniem okalającym Pakistan.
Linia Radcliffe’a biegnąca częściowo wzdłuż rzeki Rawi, podzieliła ludzi, których łączył ten sam język i kultura. W pierwszych latach po podziale nielegalny handel transgraniczny, który był właściwie kontynuacją stosunków ekonomicznych łączących miejskie ośrodki prowincji od wieków, znacznie przewyższał legalną wymianę towarów, jak twierdzi Ilyas Chattha w książce The Punjab Borderland. Mobility, Materiality and Militancy, 1947–1987. Działalność szmuglowników oraz obawy dotyczące możliwości nielegalnego przekraczania granicy, która podobnie jak nowo wytyczone wschodnie granice Polski po wojnie dzieliła często wioski i rodziny, zmotywowała Indie do postawienia płotu na kilku odcinkach. Sama granica, jak pisze Sadana, „do dzisiaj przypomina o przemocy ze strony państwa”.
Na jedynym funkcjonującym przejściu granicznym pomiędzy Indiami a Pakistanem, Attari-Wagah, codziennie około czwartej w południe, najwyżsi i najlepiej prezentujący się spośród żołnierzy wojsk przygranicznych stają naprzeciwko siebie, posyłając sobie wzajemnie starannie wyreżyserowane wrogie spojrzenia. Przy okrzykach „kibiców” zgromadzonych na trybunach po obu stronach granicy rozpoczyna się ceremonia opuszczenia flag, w czasie której żołnierze wykonują pokaz XVII-wiecznej brytyjskiej musztry „beating retreat”. Żołnierze indyjscy i pakistańscy, ubrani w galowe mundury i czapki ozdobione wachlarzami, kłaniają się i maszerują w tę i tamtą stronę, wykonując regulaminowe wysokie kopnięcia w powietrze. Profesjonalni mistrzowie ceremonii skandują patriotyczne hasła, powtarzane przez tłum. „Pakistan Zindabad!” – niech żyje Pakistan! – słychać po stronie Wagah. „Hindustan Zindabad!” – niech żyją Indie! – dobiegają nas okrzyki z drugiej strony. Na krótką chwilę bramy graniczne otwierają się, następuje krótki transgraniczny uścisk dłoni pomiędzy wojskowymi, a przez granicę przejeżdżają nieliczne pojazdy. Po zakończeniu ceremonii naładowane patriotyzmem tłumy rozjeżdżają się do domów. Graniczna atrakcja turystyczna została zaliczona.
Trudne pogranicze
Tymczasem na zachodzie granica Pakistanu oddzielająca kraj od sąsiedniego Afganistanu od ponad wieku jest źródłem nieustannych sporów. Znana jako linia Duranda, zachodnia granica przecina ziemie zamieszkane po obu stronach przez Pasztunów i jako taka nigdy nie była przez nich w pełni zaakceptowana. Co prawda, to rząd afgański w 1888 roku wystosował list do gubernatora Indii z prośbą o formalne wyznaczenie granicy, jednak zaproponowana przez Brytyjczyków i niepodlegająca negocjacji nowa granica nigdy nie została w pełni uznana przez Afganistan. W czasach wielkiej gry, gdy carska Rosja przejmowała kolejne chanaty środkowej Azji, Brytyjczycy uznali utworzenie strefy buforowej pomiędzy imperiami za sprawę priorytetową, i to właśnie Afganistan miał pełnić tę rolę.
Po wycofaniu się Brytyjczyków z subkontynentu indyjskiego Pakistan uznał linię Duranda za dziedziczną i nie zamierzał jej renegocjować z Afgańczykami, którzy domagali się zwrotu ziem na zachód od rzeki Indus. Kolejne rządy w Kabulu kwestionowały ważność umowy w sprawie granicy sygnowanej przez Królestwo Afganistanu i imperium brytyjskie, porozumienie miało w dodatku termin ważności stu lat. Z punktu widzenia Kabulu od 1993 roku linia Duranda nie obowiązuje.
Sytuacja na granicy skomplikowała się, gdy ZSRR wkroczył do Afganistanu w 1979 roku, a do Pakistanu zaczęli przyjeżdżać liczni uchodźcy z okupowanego kraju. Początkowo witani z otwartymi ramionami, przyjmowani jako goście zgodnie z zasadami pasztuńskiego kodeksu honorowego, po kilku dekadach uchodźcy z Afganistanu coraz bardziej drażnią rząd w Islamabadzie. 26 września 2023 roku minister spraw wewnętrznych Pakistanu ogłosił, że ponad milion Afgańczyków przebywających w kraju bez upoważniających ich do tego dokumentów zostanie deportowanych.
Kolejne konflikty i dziesięciolecia niestabilnych rządów w Afganistanie wpłynęły na to, jak dzisiaj wygląda zachodnia granica Pakistanu. Jak wyjaśniają Nira Yuval-Davis i Marcel Stoetzler w „European Journal of Women’s Studies” (2002):
Podczas gdy wcześniej granice zwykle wyznaczano w miejscach strategicznych, pozostawiając jedynie główne strefy przygraniczne, w których przynależność do określonego państwa była co najwyżej niejednoznaczna, mapy zachodnie przedstawiają granice jako ciągłe linie oddzielające zupełnie różne kraje, narody i stany. Nawet dzisiaj interwencje mocarstw zachodnich, takie jak rozpoczęcie wojny z Afganistanem, narzucają znacznie wyraźniejszą i trwalszą budowę granicy w górach między Afganistanem a Pakistanem.
Najważniejsze przejście graniczne w Torkham stanowi główny szlak towarowy dla odciętego od morza Afganistanu. Na krętych ścieżkach Przełęczy Chajberskiej kilometrami ciągną się kolejki tirów przewożących towary w obie strony. Pakistan i dalej Indie są jednymi z głównych odbiorców afgańskiej produkcji rolnej, przede wszystkim owoców, dlatego wszelkie zakłócenia ruchu na granicy wiążą się z kosztami. Gdy 6 września 2023 roku doszło do wymiany ognia pomiędzy wojskami pakistańskimi a afgańskimi stacjonującymi na granicy, przejście zamknięto na tydzień.
Kilka lat temu, tuż po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów, podróżowałam przez słynną Przełęcz Chajberską łączącą dziś Pakistan z Afganistanem, a od wieków stanowiącą przejście z Azji Środkowej na subkontynent indyjski, do przejścia granicznego w Torkham. To nie była moja pierwsza wycieczka w te rejony, ale tym razem granica była wyraźnie odmieniona. Gęsty płot, o którym z dumą opowiadał nam wojskowy z korpusu wojsk ochrony pogranicza podczas obowiązkowego przystanku w forcie Michni, prezentował się imponująco na tle brązowych, suchych szczytów Spin Ghar. Szlaczek ze stalowej siatki przypominał przygnębiająco, że nasz świat staje się coraz bardziej poprzecinany murami i coraz bardziej podzielony. A fizyczne granice postawione wysiłkiem ludzi chronią przywileje i władzę jednych, pozbawiając innych praw człowieka i godności.
Płot na granicy z Afganistanem przyczynił się w dużej mierze do ubóstwa i zaniku kultury pusztuńskich plemion koczowniczych znanych jako Kochi lub Powindah. Ci pasterze, przemieszczający się ze swoimi wielbłądami i owcami, wcześniej nie zwracali uwagi na granice międzynarodowe. Jednak wysiłki Islamabadu mające na celu uregulowanie ruchu między obydwoma krajami poprzez budowę płotu wzdłuż ponad 2600 kilometrów granicy sprawiły, że tradycyjne szlaki zostały odcięte, a wielu nomadów, którzy stracili dostęp do swoich pastwisk, było zmuszonych porzucić wędrowny tryb życia i tradycyjne zajęcia i osiedlić się po jednej stronie granicy.
Granica irańsko-pakistańska przebiega przez 900 kilometrów pustynnego terenu. To pogranicze w dawnym stylu – niezamieszkane, oddzielające dwa kraje swym bezludnym ogromem. Od tysiącleci granicę tę przekraczali handlarze i podróżnicy. Nowe reguły gry – wizy, kontrole graniczne, cła i ograniczenia w handlu międzynarodowym, a także płoty stawiane przez pograniczników – zakłóciły ustalony przez wieki rytm przepływu ludzi i towarów, ale nie udaremniły go całkowicie.
Granica w Beludżystanie słynie z nieszczelności. Wśród najbardziej dochodowych towarów, które przewozi się nielegalnymi szlakami, są ropa, gaz i inne materiały petrochemiczne. Ponieważ Iran objęty jest międzynarodowymi sankcjami, ich import do Pakistanu jest uważany za nielegalny. Jednak przemyt irańskiego paliwa od dziesięcioleci jest wysoce dochodowym biznesem po obu stronach granicy, a biznes ten kwitnie od czasu nałożenia przez Stany Zjednoczone sankcji na Iran w 2013 roku.
Nieszczelna granica pomiędzy Pakistanem a Iranem umożliwia też transfer ludzi, polegających na „przewoźnikach”, którzy pomagają się dostać do Europy tym najbardziej zdesperowanym. Najbardziej znanym szlakiem przemytniczym jest Naukundi, funkcjonujący od lat 70. XX wieku i – według dziennikarzy pakistańskiego dziennika „The Dawn” – stanowiący główne źródło dochodu lokalnej ludności. Jak wspomina cytowany przez artykuł starszy Beludż: „Nawet w czasach Bhutto [pomiędzy 1971–1977 – przyp. aut.] byliśmy świadkami przemycania ludzi, zwłaszcza Bengalczyków i mieszkańców Sri Lanki, szlakiem Naukundi. Byliśmy wtedy dziećmi i kradliśmy im torby, buty i inne rzeczy!”. Dzisiaj szlakiem Naukundi podróżują głównie Afgańczycy i Pakistańczycy, gotowi zaryzykować wszystko, nawet życie, by dostać się do lepszego świata.
Granica oddzielająca Pakistan od Iranu również dzieli ziemie zamieszkane przez Beludżów. Pakistańska prowincja Beludżystan sąsiaduje przez granicę z irańskim Beludżystanem i Sistanem. I chociaż rządy w Islamabadzie i w Teheranie oficjalnie uznają granicę wyznaczoną w terenie w 1953 roku, wśród Beludżów, szczególnie tych zaangażowanych w walkę o niepodległy Beludżystan, słychać głosy dezaprobaty. Zaheen Shah, analityk polityczny, twierdzi, że: „Celem separatystów zawsze był niezależny Beludżystan, obejmujący zarówno pakistański, jak i irański Beludżystan”. Wojownicy Frontu Wyzwolenia Beludżystanu korzystają też z nieszczelności granicy, aby w razie potrzeby móc się schronić po drugiej stronie.
Klaudia Khan - "Po mamie Kaszubka, po tacie Polka, po mężu Pusztunka". Na co dzień mieszka z rodziną w Islamabadzie, gdzie do niedawna pracowała jako nauczycielka polityki globalnej, aktualnie działa w organizacji pozarządowej udzielającej pomocy uchodźcom. Okazjonalnie dziennikarka. Z wykształcenia specjalistka do spraw zrównoważonego rozwoju, która pasjonuje się tradycyjną wiedzą ekologiczną.
Jak napisał profesor Jerzy Bański w artykule Granica w badaniach geograficznych – definicja i próby klasyfikacji: „każda bowiem granica, bez wyjątku, jest wytworem ludzkiego umysłu”. Te, które określają Pakistan, zostały wymyślone w większości przez nie-Pakistańczyków i stanowią element trudnej kolonialnej przeszłości. Według niektórych badaczy sam koncept granicy jako linii definiującej obszar państwa został subkontynentowi indyjskiemu narzucony przez władze kolonialne i jest źródłem nieustannych tarć pomiędzy krajami, które wciąż nie uznają swoich i sąsiednich granic.