Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Jedwabny Szlak / 08.05.2024
Klaudia Khan
Baltistan jest pełen piękna. Wielokulturowy region pielęgnuje tożsamość
W górnym biegu majestatycznej rzeki Indus, gdzie Himalaje spotykają się z Karakorum, olbrzymie lodowce wypełniają doliny, a wysokogórskie pustynie przykrywa śnieg, leży Baltistan. Chciałoby się powiedzieć, że Baltistan leży na północno-wschodnim krańcu Pakistanu, graniczącym z Chinami i Indiami, ale to nie do końca byłaby prawda. W tej odległej krainie za siedmioma górami – nazywanej często Małym Tybetem – tożsamość, przynależność polityczna i narodowa to skomplikowane sprawy.
Baltistan, Pakistan, Boisko do gry w polo w północnych obszarach Astore (Wiki Commons)
Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!
Według Konstytucji Pakistanu (artykuł 1) terytoria wchodzące w skład republiki to cztery prowincje: Beludżystan, Pendżab, Khyber Pakhtoonkhwa i Sindh; Terytorium Stołeczne Islamabadu; Terytoria Plemienne Administrowane Federalnie (FATA – obecnie zintegrowane z Khyber Pakhtoonkhwa i znane jako Newly Merged Districts); oraz „takie stany i terytoria, które są lub mogą zostać włączone do Pakistanu na drodze akcesji lub w inny sposób”. Gilgit-Baltistan, wcześniej znany jako Terytoria Północne, a jeszcze wcześniej jako Agencja Gilgit, nie jest tu wymieniony i wciąż nie stanowi pełnoprawnej części Pakistanu. Nawet pomimo tego, że niektóre z krajów obecnie tworzących „jednostkę administracyjną” (nie-prowincję) Gilgit-Baltistan oficjalnie podpisały akt akcesji warunkujący przyjęcie do państwa, które zaistniało na mapie świata 14 sierpnia 1947 roku.
Chociaż Islamabad nie uznaje terytorium Gilgit-Baltistanu za prawną część Pakistanu, od 1981 roku mieszkańcy tego regionu mają prawo do paszportu pakistańskiego i mogą ubiegać się o NICOP (pakistański dowód tożsamości). Nie mają jednak głosu w wyborach powszechnych – Gilgit-Baltistan wciąż nie ma reprezentacji w Zgromadzeniu Narodowym ani w Senacie. Lokalna ludność nie ma też prawa dochodzić zadośćuczynienia za pośrednictwem Sądu Najwyższego Pakistanu.
Dlaczego tak jest? Gilgit-Baltistan jest zakładnikiem historii w sporze o Kaszmir. Chociaż przynależność Terytoriów Północnych do regionu jest co najmniej sporna, rząd w Islamabadzie wciąż nie zabiera się za uregulowanie prawnego statusu tych ziem w nadziei, że gdyby w końcu doszło do plebiscytu mającego rozstrzygnąć przynależność Kaszmiru do Pakistanu lub Indii, głosy miejscowej ludności przeważyłyby szalę zwycięstwa na stronę Pakistanu. Pytanie tylko, czy cierpliwość lokalnej ludności nie wyczerpie się do tego czasu…
Wciągnięcie Gilgit-Baltistanu do sporu o Kaszmir zepchnęło region na margines w strukturze państwa i znacznie ograniczyło mieszkańcom możliwości dochodzenia swoich roszczeń na gruncie politycznym, prawnym i gospodarczym. A arbitralnie ustalone granice, które odcięły górskie krainy od historycznych ośrodków władzy, gospodarki i kultury, zmuszają mieszkańców do przedefiniowania tożsamości na podstawie sekty, regionu, kultury, pochodzenia etnicznego i języka.
Burzliwa historia
W zamierzchłej przeszłości, prawdopodobnie pomiędzy VIII a X wiekiem, Baltistan był częścią Imperium Tybetańskiego. Następnie krainą władali – mniej lub bardziej samodzielnie – miejscowi książęta z dynastii Maqpon. Trwało to aż do XIX wieku, gdy Baltistan został podbity przez sąsiednie księstwo Dżammu i Kaszmiru, rządzone przez dynastię Dogra. Przez ponad sto lat Baltistan pozostawał jego częścią, a okres rządów Dogrów i współpracujących z nimi lokalnych możnowładców to według wielu historyków najciemniejszy okres historii tych ziem
.
Działania Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, która w XIX wieku zainstalowała już w sąsiadującym Gilgicie swoich agentów politycznych, powoli degradowały władzę Dogrów nad Baltistanem, włączając go z czasem do Agencji Gilgit, ale gdy podjęto decyzję o podziale Indii, uznano przynależność Baltistanu – jak i innych krain w regionie Himalajów i Karakorum – do Dżammu i Kaszmiru. „Potworna była myśl, że Agencja Gilgit, której lojalność wobec Brytyjczyków nie zachwiała się przez ponad pół wieku, powinna teraz zostać wrzucona do tygla w procesie przekazania jej Kaszmirowi. I z pewnością byłby to tygiel, gdyby Agencja została zdana na łaskę przekupstwa, korupcji, nadużyć i nieefektywności urzędników w Kaszmirze w czasie, gdy stanowisko państwa byłoby niezwykle wątpliwe” – skomentował tę decyzję w 1947 roku William Brown, komendant Gilgit Scouts.
Brown miał swoje powody, by nie zgadzać się z decyzją o „zwrocie” Agencji Gilgit maharadży Dżammu i Kaszmiru. Miejscowa ludność – wśród której przeważali muzułmanie – być może na skutek agitacji także wolała związać swoją przyszłość z Pakistanem. W listopadzie 1947 roku stacjonujące w Gilgit paramilitarne oddziały Gilgit Scouts pod dowództwem Williama Browna dokonały zamachu stanu, obalając gubernatora Ghansarę Singha, reprezentującego Dżammu i Kaszmir, i ogłosiły autonomiczny rząd tymczasowy. W dwa tygodnie później władzę nad regionem przejął pakistański agent polityczny Khan Mohammad Alam Khan. Przez kolejne dekady regionalne księstwa rządziły się same, pozostając jednak pod kontrolą Islamabadu. Rząd Pakistanu oficjalnie zniósł status księstwa dla Baltistanu i innych górskich krain w 1974 roku. Od tego czasu władzę nad regionem sprawuje rząd federalny. Konflikty z Indiami w latach siedemdziesiątych XX wieku przyczyniły się też do zamknięcia granic, co również przybliżyło region do stolicy. I tu historia niepewnej przynależności politycznej Baltistanu i całego regionu mogłaby się zakończyć. Gdyby te górskie regiony utworzyły piątą prowincję, byłyby teraz formalnie częścią Pakistanu, zgodnie z oficjalnymi życzeniami lokalnych wodzów dawniej i zwykłych obywateli dzisiaj. Tak się jednak nie stało. Status Baltistanu i innych krain pozostaje niezdefiniowany i niepewny.
Pomimo tej niepewności Gilgit-Baltistan promowany jest jako „klejnot Pakistanu” i główna atrakcja turystyczna kraju. Jak napisał dziennikarz Jamil Nagri w artykule dla Dawn: „Lokalna mądrość podpowiada, że jeśli Pakistanowi to pasuje, Gilgit-Baltistan staje się formalną częścią kraju; a kiedy Pakistanowi wypada pokazać Gilgit-Baltistan jako terytorium sporne, tak właśnie jest przedstawiane”.
Kto swój?
Decyzja o włączeniu Gilgit-Baltistanu do Kaszmiru została podjęta odgórnie. Lokalne społeczności – często samookreślające się poprzez język, którego używają – nie znajdują z Kaszmirem żadnego pokrewieństwa etnicznego ani kulturowego. Bardziej logiczne wydają im się próby nawiązania kontaktu ze swoimi „rodakami”, posługującymi się pokrewnymi językami, którzy zamieszkują obszary przygraniczne. W przypadku Baltistanu, odciętego od kultury tybetańskiej, do której wciąż odwołują się mieszkańcy, takimi zagranicznymi ziomkami są przede wszystkim mieszkańcy Kargil i Ladakh, obecnie w granicach Indii.
Językiem Baltistanu, a zarazem najważniejszym wyznacznikiem lokalnej tożsamości, jest balti – jedyny język chińsko-tybetański używany w Pakistanie. Szacuje się, że liczba osób posługujących się balti wynosi około 400 tysięcy, spośród których większość mieszka w Baltistanie, ale także w głównych miastach kraju, gdzie osiedliła się diaspora Baltistańczyków, oraz po drugiej stronie granicy w indyjskim Ladakhu. Pomimo powszechnego użycia w Baltistanie język ten został uznany przez UNESCO za „zagrożony”, a lokalni aktywiści obawiają się o jego przyszłość. „Niewielu ludzi potrafi już mówić w czystym języku balti, coraz więcej jest w nim domieszek z urdu i angielskiego” – mówi Raza Ghalib, aktywista społeczny i nauczyciel, pochodzący z doliny Kachura w Skardu. System edukacji zbudowany wokół urdu i angielskiego przyczynia się do erozji lokalnych języków i dialektów, ale swój udział w tym procesie ma też technologia informacyjna: „Pojawienie się mediów elektronicznych/społecznościowych i internetu przyspieszyło tempo degradacji języka do bezprecedensowego poziomu. Wydaje się, że te platformy medialne przyspieszyły zanikanie leksykalnego języka balti, ponieważ młodzież balti nie jest w stanie wypowiedzieć całego zdania w swoim L1 [języku ojczystym] bez mieszania słów z dominujących języków (urdu i angielskiego)” – pisze Sajjad Hussain w „International Journal of Linguistics and Culture” (2023). Według Hussaina język balti jest „ofiarą imperializmu językowego, w którym traci pozycję na rzecz języków dominujących”.
„Po podziale Baltistanu w latach siedemdziesiątych ludzie dumni z przynależności do Baltistanu podejmowali wysiłki, aby ocalić język i pismo. Ale Baltistan ma skomplikowany system okupacji. Jesteśmy okupowani przez państwo i religię: religię pochodzącą z Iranu i okupację państwową przez Pakistan. Ludzie są przez to zdezorientowani. Nawet jeśli znają prawdę, znają swoją historię, czasami stają się bardziej religijni i zapominają o własnej tożsamości. Narzucony przez państwo system edukacji wywiera presję na używanie urdu i angielskiego, przez co nasz własny język zanika. Nie potrafią mówić czystym językiem balti bez wtrącania słów z urdu i angielskiego. Ludzie nie zdają sobie sprawy, co tracą” – mówi mi Zeba Batool, przewodniczka, vlogerka i działaczka społeczna pochodząca z Shigar w Baltistanie.
Jak się widzą, tak się piszą
Lokalni działacze mają nadzieję, że język balti przetrwa w codziennym użyciu, ale też – że zostanie wprowadzony do szkół w całym Baltistanie i stanie się językiem literatury i lokalnej kultury. Aby jednak do tego doszło, konieczna jest kodyfikacja języka, począwszy od pisma. I tutaj sytuacja się nieco komplikuje, ponieważ istnieje kilka konkurencyjnych systemów pisma dla języka balti.
Najpowszechniejsze w użyciu jest pismo Nastaʿlīq – persko-arabski system pisma, używany również w językach urdu, paszto i kilku innych językach pakistańskich. Dostępne są publikacje w balti pisane pismem Nastaʿlīq, a niektórzy działacze językowi uważają to za najlepszą opcję, biorąc pod uwagę powszechną znajomość alfabetu i jego związek z islamem. Są inni, którzy promują ujednolicenie alfabetu balti w alfabecie łacińskim, argumentując ten wybór powszechnym użyciem w Pakistanie oraz tym, że nowoczesne technologie informacyjne opierają się na tym alfabecie.
Istnieje jeszcze inna opcja – tybetańskie pismo Yige, używane do zapisu tekstów w balti pomiędzy VIII a XVI wiekiem. Jednak Yige, alfabet przez wielu uważany za najbardziej autentyczny i najbardziej reprezentatywny dla brzmienia języka balti, jest jednocześnie najmniej rozpowszechniony – jedynie garstka miejscowych potrafi w nim czytać i pisać. Chociaż (na razie) pozostają w mniejszości, zwolennicy Yige są najbardziej wokalni w swojej kampanii. Aktywiści szerzą wiedzę o alfabecie tybetańskim i tybetańskich korzeniach, które są na nowo odkrywane i odtwarzane, organizują weekendowe zajęcia językowe i tworzą sztukę.
Grupa artystów i aktywistów z balti pracuje nad produkcją teledysku do pieśni w języku balti, z napisami w Yige. „Ten teledysk będzie moim drugim projektem mającym na celu odrodzenie i zachowanie muzyki ludowej i języka balti, zapisanego w oryginalnym skrypcie. Próbujemy stworzyć film w stylu vintage, który przedstawi styl życia mieszkańców balti w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych [XX wieku]” – mówi mi Niaz Ali, wokalista, jeden z artystów zaangażowanych w projekt. „Pokazujemy tradycyjne stroje, takie jak suknie ślubne, które były noszone w tamtych czasach. Ale chcemy też pokazać, jak powojenny podział Baltistanu i zajęcie przygranicznych wiosek przez armię indyjską doprowadziły do szkód w stosunkach międzyludzkich, gdy granica rozdzieliła osoby należące do tej samej rodziny”.
Zeba Batool, która jest także zaangażowana w projekt, ma nadzieję, że przyczyni się on do wzmocnienia więzów z innymi Baltistańczykami, mieszkającymi poza Pakistanem. Ma ku temu powody osobiste: członkowie jej rodziny znaleźli się po przeciwnych stronach granicy po podziale, o którym mówią wszyscy w Baltistanie, ale o którym oficjalnie milczy Pakistan. Podczas konfliktu indyjsko-pakistańskiego w 1971 roku, gdy wszystkie oczy były zwrócone na Wschodni Pakistan, który już wkrótce miał stać się Bangladeszem, niewielki kontyngent armii indyjskiej rozpoczął ofensywę na Linię Kontroli – de facto granicę – rozciągającą się pomiędzy regionem Baltistanu a Ladakhem i zajął cztery wioski, które wciąż pozostają po stronie Indii. „Nie da się przekroczyć granicy i odwiedzić bliskich, zdarzało się, że moi krewni z obu stron granicy wyjeżdżali do Iranu, by tam się spotkać. Teraz mamy internet i możemy się łączyć poprzez wideorozmowy, nadal mamy ze sobą kontakt” – mówi Batool.
Ali i Batool widzą w Yige pomost łączący ich z innymi narodami posługującymi się zbliżonymi do balti językami w Nepalu, Ladakhu i Tybecie. W zeszłym roku teledysk wyprodukowany przez Niaza Alego i jego towarzyszy zdobył popularność wykraczającą poza granice Baltistanu, co potwierdzają komentarze pozostawione na YouTube: „Wyrazy miłości ze wschodniej strony Himalajów ♥ z Nepalu! Świetna robota przy tworzeniu tej muzyki”; „Piękna piosenka! Jestem z Tybetu i mamy ten sam język! Rozumiem każde słowo, które śpiewasz i było to bardzo poruszające!”; „Pozdrowienia z Kargil, czuję, że ta piosenka została napisana z okazji naszej separacji! Miłość do wszystkich braci i sióstr z Gilgit Baltistanu”.
Kim jesteśmy?
„Z pochodzenia jesteśmy Tybetańczykami, wiele nas łączy z ludnością Ladakhu i innych sąsiednich regionów. Dzieli nas tylko religia”
– przekonywał mnie Muhammad Arif, przewodnik i działacz społeczny ze Skardu. Według niego Baltistan ma bardzo wiele do zaoferowania światu, ale niewielu turystów tu zagląda – szczególnie w porównaniu z Ladakhem czy Nepalem, bo Pakistan nie cieszy się najlepszą opinią.
„W Pakistanie dochodzi do wielu konfliktów, ale północne regiony są spokojne i bezpieczne. Żaden turysta nie był nigdy zagrożony w Baltistanie”.
Na ulicach Skardu można spotkać obcokrajowców, szczególnie amatorów wspinaczki, himalaistów. Tablica przy drzwiach hotelu, w którym zatrzymałam się w czasie pobytu w Skardu parę lat temu, była szczelnie zapełniona naklejkami i wizytówkami pozostawionymi przez turystów z Zachodu; nie brakowało też polskich akcentów. I chociaż przemysł turystyczny jest ważną gałęzią lokalnej gospodarki, to nie wszyscy mieszkańcy Baltistanu mają pożytek z turystów. „Opłaty za pozwolenie na wspinaczkę na nasze szczyty pobierane są przez rząd w Islamabadzie, my na tym nie korzystamy” – mówi Arif.
Lista zażaleń do Pakistanu jest dużo dłuższa. Wielu uchodźców z regionu Kargil, którzy musieli opuścić swoje wioski przy granicy w czasie konfliktu w 1999 roku, wciąż nie może powrócić na swoje ziemie – wiele gospodarstw jest zrujnowanych, niektóre są zajęte przez pakistańską armię. Wiele przesiedlonych rodzin zdecydowało się na pozostanie w Skardu, które jest dla nich regionalną stolicą, ale mieszkają na osiedlach często bez dostępu do prądu i wody, a dla ich dzieci brakuje miejsc w szkołach.
Na przedmieściach Skardu, na osiedlu Mujahir zamieszkiwanym przez rodziny wysiedlone z regionu Kargil, spotykam Dawooda – nauczyciela, który prowadzi nieformalną szkołę dla dzieci uchodźczych, w klasie zaadaptowanej z pokoju gościnnego w domu jego brata. Rano Dawood pracuje jako nauczyciel urdu w prywatnej szkole w Skardu. Popołudniami on i jego żona na zmianę uczą dzieci, których rodzice zostali zmuszeni do opuszczenia swoich wiosek i przeniesienia się do Skardu w następstwie działań wojennych. Dzieci w klasie Dawooda mówią wieloma językami – on też zna kilka i stara się dotrzeć do każdego dziecka i jak najlepiej je wspierać. „Ich rodziny wciąż na nowo przeżywają tragedię wojny i wysiedlenia” – wyjaśnia. „Ale dla tych dzieci edukacja jest najlepszą nadzieją na przyszłość”.
Klaudia Khan - "Po mamie Kaszubka, po tacie Polka, po mężu Pasztunka". Na co dzień mieszka z rodziną w Islamabadzie, gdzie do niedawna pracowała jako nauczycielka polityki globalnej, aktualnie działa w organizacji pozarządowej udzielającej pomocy uchodźcom. Okazjonalnie dziennikarka. Z wykształcenia specjalistka do spraw zrównoważonego rozwoju, która pasjonuje się tradycyjną wiedzą ekologiczną.
Baltistan jest pełen piękna. Są tu majestatyczne ośmiotysięczniki, błękitne jeziora i białe piaszczyste pustynie, wysmukłe topole rosnące wzdłuż dróg i starożytne fortece na wzgórzach. Jednak ten pocztówkowy obraz, promowany przez Islamabad, mający na celu przyciągnięcie turystów, nie w pełni oddaje prawdę o Małym Tybecie. Filmy promujące region i przewodniki turystyczne nie wspominają o zamkniętych granicach, przesiedleniach, beznadziei. Nie mówią też nic o dumie, wytrwałości i determinacji mieszkańców, by Baltistan pozostał Baltistanem.