Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Strefa buforowa zmienia życie przy granicy polsko-białoruskiej
Mieszkańcy polskiego pogranicza w północno-wschodniej części kraju są niezadowoleni w związku z faktem, że przyjeżdża do nich mniej turystów, ale czują się bezpiecznie. Na samej granicy migranci zgromadzili różnego rodzaju narzędzia, za pomocą których przedostają się z Białorusi na polską stronę. Białoruska redakcja Biełsatu sprawdziła, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej po wprowadzeniu strefy buforowej, co Polacy z obszarów przygranicznych myślą o Białorusinach i po co w zaporze są bramy.
Znak zakazu wstępu w pobliżu granicy między Polską a Białorusią. Białowieża, Polska. 18 czerwca 2024 roku. (zdjęcie: belsat.eu)
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Słup przy zaporze na granicy Polski z Białorusią. Białowieża, Polska. 18 czerwca 2024 roku.
W celu ochrony przed nielegalnym przekraczaniem przez migrantów granicy z Białorusią, 13 czerwca Polska wprowadziła w pasie przygranicznym strefę buforową. Obowiązuje ona na odcinku 60,67 km wzdłuż granicy białorusko-polskiej i sięga 0,2-2 km w głąb Polski. Nie można tam przebywać bez specjalnego zezwolenia polskiej Straży Granicznej. Dziennikarze i przedstawiciele organizacji pomagających migrantom w kłopotach mogą jednak uzyskać takie zezwolenie.
„Rozumiem, dlaczego Polska chciała zbudować zaporę na granicy z Białorusią”
Biełsat otrzymał takie pozwolenie i wyruszył ku granicy z Białorusią. W Białymstoku nie odczuwa się napiętej sytuacji, ale im bliżej granicy, tym wyraźniej widać, że życie tutaj do pewnego stopnia się zmieniło. W okolicach Hajnówki można zauważyć pojazdy wojskowe. Nasi reporterzy odnotowali ich około 10. Widoczne są też wojskowe ciężarówki oraz specjalne małe pojazdy, którymi można przejechać przez las, gdzie nie dotrze normalny samochód.
W Białowieży, turystycznej miejscowości położonej przy granicy, panuje cisza i spokój, jest raczej pusto. Natrafiamy na turystę, który przyjechał zobaczyć wyjątkowe miejsce w Europie – Białowieski Park Narodowy. To Sebastian z Niemiec. Jak mówi, jest to jego pierwszy dzień w Białowieży i planuje spędzić tu 3-4 dni. Mężczyzna słyszał o problemie migracji.
Bez większych szczegółów, ale czytałem ogłoszenia, że nie można teraz zbliżać się do granicy.
Nasz rozmówca podkreśla, że czuje się tu bezpiecznie. Mówi, że kryzys migracyjny to cały zestaw problemów.
Nie mogę stwierdzić, czy migranci są dobrzy, czy źli. To wielowarstwowy problem i potrzebujemy odpowiednich rozwiązań. Musimy patrzeć indywidualnie na poszczególne przypadki. Rozumiem, dlaczego Polska chciała zbudować zaporę na granicy z Białorusią, ale jest to problem dla zwierząt. Żubry nie mogą już przekraczać granicy. To smutne dla dzikiej przyrody, ale z punktu widzenia ludzi jest to zrozumiałe – mówi Sebastian.
W centrum wioski znajduje się sklep z pamiątkami i tradycyjnymi polskimi przysmakami. Pracuje tam Hanna, która pochodzi z Białorusi.
Od kiedy pojawiła się strefa buforowa, turystów jest bardzo niewielu. To przestraszyło ludzi. Różnie to było z biznesem, ale teraz jest znacznie mniej ludzi – mówi.
Kobieta nie odczuwa jednak żadnego zagrożenia i ze zrozumieniem podchodzi do środków ochrony granic.
Ktoś musi chronić granicę. U nas migrantów nie widać, łapią ich gdzieś w lesie, a tutaj jest bardzo spokojnie, więc niech przyjeżdża więcej turystów. Na to liczymy i my, i lokalne restauracje – podkreśla Hanna.
„To są ludzkie tragedie, ale mamy bardzo różne kultury”
Spotykamy mężczyznę z Polski, który również przyjechał tu na urlop. Mówi, że wybrał to miejsce, ponieważ jest spokojne. Słyszał o problemie imigrantów, ale uważa, że pisze się o nim więcej niż potrzeba.
– Nic się nie dzieje – rozgląda się po parku i uśmiecha się.
Trudno mu wyrazić opinię na temat zapory na granicy:
Służby graniczne są potrzebne, aby chronić granicę, a to, w jaki sposób to robią, w ogóle mnie nie interesuje.
Marta, okoliczna mieszkanka, uważa, że strefa buforowa to dobre rozwiązanie, dzięki któremu czuje się bezpiecznie. Kobieta powiedziała, że w strefie nie ma nic złego, ale cała sytuacja została wyolbrzymiona przez media. Dlatego jest jej przykro, że turyści przestali przyjeżdżać.
Ludzie myślą, że wszystko jest tu zamknięte i zabronione, ale to tylko 200 metrów od granicy. Nie spotkałam się z chamstwem czy nieuprzejmym nastawieniem strażników granicznych czy policji, jak to zostało przedstawione w filmie Agnieszki Holland „Zielona granica” – mówi.
Kobieta zauważa, że kryzys migracyjny znacznie pogorszył relacje między Polakami i Białorusinami.
Relacje powinny być dobre, sąsiedzkie, żeby polityka na nie nie wpływała. Kiedyś mieliśmy świetne relacje. Szkoda, że się pogorszyło – mówi Marta.
Nasza rozmówczyni nie jest wrogo nastawiona wobec migrantów przybywających z Białorusi, ale nie podoba jej się kryzys migracyjny.
To są ludzkie tragedie, ale mamy bardzo różne kultury. Wszyscy powinniśmy skupić się na pomocy tym ludziom w ich ojczyznach. Ci, którzy krzyczą, że powinniśmy ich tu przyjąć, niech zabiorą jedną osobę tygodniowo do swoich domów i uświadomią sobie, że nie da się tak żyć – mówi Marta.
Białoruś za ogrodzeniem
Przy wejściu do lasu niedaleko granicy, w na ławce siedzą dwie kobiety, a w lesie obok jeszcze jedna idzie ścieżką turystyczną, która biegnie równolegle do granicy. My podchodzimy bliżej, gdzie teraz prawie nikt nie ma wstępu. Około 85 metrów przed zaporą na granicy z Białorusią polscy pogranicznicy proszą nas o zatrzymanie się – nie możemy iść dalej. Oprócz nich jest jeszcze radiowóz policji.
Stąd widać ogrodzenie, za którym znajduje się Białoruś. Są też dwie drewniane drabiny, których części są sklejone taśmą klejącą i plastikowymi spinaczami. Nie wygląda to zbyt solidnie, ale też nie są one przeznaczone do wielokrotnego użytku. To przedmioty, które pozostawili po sobie migranci po przedostaniu się na polską stronę. Za zaporą po polskiej stronie znajduje się kolejne ogrodzenie z drutu kolczastego. Po odchyleniu prętów ogrodzenia migranci ustawiają drabinę i przechodzą nad nim. Wśród przedmiotów z Białorusi na ziemi pozostawiono pudełko wyrobów nikotynowych.
Podczas gdy przyglądamy się sytuacji na granicy, przy ogrodzeniu robi się głośno – przejeżdżają dwa quady, ale zaraz wszystko cichnie. Nie możemy zbliżyć się do granicy ani kręcić się po okolicy, więc wracamy pod nadzorem straży granicznej.
Od początku roku ponad 19 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy
Jak podają przedstawiciele Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, obecnie sytuacja na granicy w związku z kryzysem migracyjnym zaostrzyła się – ich napływ w ostatnich miesiącach rośnie.
Na początku tego roku zdarzały się dni, kiedy nie było ani jednej próby przekroczenia polskiej granicy, ale w ostatnim czasie każdego dnia dochodzi do 200 przypadków. Od początku tego roku było ponad 19 tysięcy takich prób, a tylko w czerwcu już około 3 tysięcy – mówi starszy chorąży Michał Bura.
Często próby te wiążą się z agresją i prowokacjami ze strony migrantów. Zdarza się, że niektóre grupy celowo przyciągają uwagę straży granicznej, aby inni mogli przejść.
Używają kamieni, pni, w kierunku polskich strażników granicznych leciały już petardy, a nawet używano gazu – mówi Bura.
W Polsce tylko w pierwszej połowie 2024 roku zatrzymano 200 osób zaangażowanych w przerzut migrantów. Jak mówi nasz rozmówca, zwykle są to cudzoziemcy, wśród nich wielu Ukraińców.
Śmierć polskiego żołnierza na granicy po ataku migrantów to tragedia, której, zdaniem Bury, polska Straż Graniczna się obawiała, ale zdawano sobie sprawę, że prędzej czy później coś takiego może się wydarzyć.
Widzieliśmy i wiedzieliśmy, z kim mamy do czynienia. Myślę, że taka śmierć żołnierza otworzyła też oczy tym, którzy nie zdawali sobie sprawy, jak trudną służbę pełnimy – mówi Bura.
Wcześniej mogli zapalić papierosa z białoruskimi strażnikami granicznymi
Białoruski Państwowy Komitet Graniczny wielokrotnie oskarżał polską straż graniczną o surowe podejście do migrantów. Był też przypadek, gdy pojawiło się doniesienie o rzekomej śmierci jednego z nich – polscy funkcjonariusze Straży Granicznej mieli przenieść ciało na białoruską stronę przez bramkę w ogrodzeniu.
Jak mówi sierżant Ewelina Lewkowicz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, doniesienia te nie są prawdziwe. Jednak w ogrodzeniu rzeczywiście jest bramka.
W ogrodzeniu pozostały bramy techniczne. Są one potrzebne ze względów technicznych. Na przykład do koszenia trawy po drugiej stronie, bo za płotem jeszcze kawałek ziemi należy do Polski. Mamy również do czynienia z osobami, które nie chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce. Są odprowadzane do bramki, aby mogły wrócić do kraju, do którego wjechały legalnie. W tej sytuacji jest to Białoruś – mówi Lewkowicz.
Ponadto od początku kryzysu migracyjnego polska Straż Graniczna przeznaczyła 4 miliony złotych na opiekę medyczną nad migrantami. Jednak służby podkreślają rozróżnienie na migrantów i uchodźców.
Różnica między migrantami a uchodźcami jest znacząca. Mamy przykład uchodźców z Ukrainy. Są to ludzie, którzy uciekają przed wojną do pierwszego bezpiecznego kraju. My jesteśmy tym bezpiecznym krajem. Migranci to ludzie, którzy emigrują do innych krajów. W Polsce w tym roku mieliśmy już do czynienia z osobami z 38 krajów, a w zeszłym roku z 55 krajów – mówi Lewkowicz.
Niestety sytuacja na granicy bardzo się zmieniła od początku kryzysu migracyjnego. Wcześniej dobrze współpracowaliśmy z białoruskimi służbami. Granica była chroniona zarówno przez nas, jak i przez białoruskich strażników. Mogliśmy razem zapalić papierosa na granicy – nasze relacje były normalne. Niestety teraz wiemy, że ludzie dostają się na granicę za zgodą i często z pomocą białoruskich służb. Do obywateli Białorusi i Rosji mieliśmy dobry stosunek. Byli, można powiedzieć, naszymi przyjaciółmi. Tak wyszło, że dzisiaj przejścia są zamknięte, ale mam nadzieję, że te czasy się skończą – podsumowuje Michał Bura