Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Rosja / 28.07.2024
Aleksandr Musin

O demokracji w Rosji [MAGAZYN ONLINE]

Budowa demokracji w Rosji jest możliwa wyłącznie na ruinach jej politycznych tradycji kulturowych, na porzuceniu starych fundamentów umowy społecznej, obywatelskiego idiotyzmu, tolerancji dla korupcji i rewizji federalnej, a właściwie kolonialnej struktury kraju. (fragment artykułu)
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego pierwszego wydania magazynu online!



Niesamowity zbieg okoliczności czy wzór? Dzieło O demokracji w Ameryce francuskiego wicehrabiego i myśliciela politycznego Alexisa de Tocqueville’a wydane w latach 1835 i 1840 powstało mniej więcej w tym samym czasie co Listy z Rosji innego francuskiego arystokraty, markiza Astolphe’a de Custine’a (1843), czasami nazywanego „Tocqueville’em Rosji”. Wydaje się, że okres od rewolucji lipcowej 1830 roku do Wiosny Ludów był dla społeczeństwa francuskiego szczególnym czasem autorefleksji i odwoływania się do starych modeli władzy na Wschodzie i nowego ustroju na Zachodzie.

Niemniej tytułem tego eseju nie zapowiadam próby systematycznego opisu rosyjskich stosunków społeczno-politycznych w duchu Tocqueville’a. Ważne jest coś innego. Autor O demokracji w Ameryce jako pierwszy postawił problem tyranii większości w systemie demokratycznym jako zaprzeczenie praw mniejszości. Kwestię tyranii podejmuje w swoich listach Custine, upatrując w despotyzmie podstawy życia publicznego w Rosji. Jednak w tym przypadku tyrania okazała się nie tyle zaprzeczeniem swobód obywatelskich, co odzwierciedleniem prawa większości do uznania władzy tyrana i solidarności z nim.

W kontekście powszechnie uznanego rosyjskiego autorytaryzmu interesuje mnie analiza tych cech społeczno-politycznej historii Rosji, które zwykle są oceniane jako demokratyczne.
Pobierz magazyn ZA DARMO

Artykuł został opublikowany w pierwszym numerze magazynu Nowa Europa Wschodnia Online. Obecnie wszystkie numery magazynu są bezpłatne!

Uruchomiliśmy także Patronite.
Będziemy wdzięczni, jeżeli wesprzesz jego rozwój i dołączysz do społeczności Patronów.



Instytucje społeczne i procedury polityczne


Francuski filozof Gilles Deleuze zanotował na początku lat 50. XX wieku: „Tyrania to reżim, w którym jest wiele praw i niewiele instytucji; demokracja to reżim, w którym jest wiele instytucji, a bardzo mało praw” [tłum. A.M.]. Instytucje – wybory, system wielopartyjny, parlamentaryzm, trójpodział władzy, samorządność – uznawane są za formalne wskaźniki demokracji. Jak wyglądała sytuacja z prawami i instytucjami w historii Rosji, gdzie obfitości instytucji towarzyszyła obfitość praw służących systemowi autorytarnemu? Na czym polegał system przywództwa zbiorowego w Rosji i czy był w opozycji do przywództwa scentralizowanego i autorytarnego?

Rosja bywa postrzegana przez politologów jako reżim hybrydowy, który łączy elementy demokratycznego systemu oraz autorytarnych instytucji i metod rządzenia, a niekiedy jako system autorytarny. Jednak wojna hybrydowa jest już wojną, autorytaryzm hybrydowy jest nadal autorytaryzmem, zaś demokracja hybrydowa to już nie lub jeszcze nie demokracja. Podobnie postdemokracja nie jest już demokracją. Rzecz jasna, istota demokracji tkwi nie tyle w formalnych cechach instytucjonalnych, ile w zasadności ich istnienia, w procedurze podejmowania decyzji i w stopniu, w jakim uczestniczą w niej obywatele.

Demokracja w starożytnym greckim polis polegała na procedurze godzenia praw i obowiązków obywatela z prawami i obowiązkami jego współobywateli. Jednocześnie podejmowanie decyzji w wielopoziomowym systemie kolegialnego zarządzania było kontrolowane przez bardziej autorytatywny, najwyższy organ. System funkcjonował na zasadzie parlamentu dwu-, a nawet wieloizbowego. Demokracji odpowiadała hierarchia w podejmowaniu i zatwierdzaniu decyzji od dołu do góry. Kształtowała się piramida instytucji, której podstawą były pierwotne komórki społeczeństwa. Prawodawstwo miało na celu organizację działalności tych instytucji, a nie regulowanie działalności obywateli. Wybór rozwiązania musiał być uzasadniony i celowy, zgodny z procedurami i prawem.

Starożytna demokracja była złożonym systemem nie tyle kompromisów, co kontroli i równowagi. Ten system pozwalał godzić nie tylko prawa obywateli, ale także sąsiednich państw-miast oraz angażować w swoją obronę nowe grupy ludności, które wcześniej nie korzystały z pełni praw i swobód. Pomimo słabości i możliwych nadużyć demokracji o jej skuteczności zadecydowały przezwyciężenie indywidualnego i grupowego egoizmu oraz nienadużywanie prawa. W świecie, w którym wszyscy polegali na sobie nawzajem, kluczem do sukcesu była dobrowolna rezygnacja z absolutnej suwerenności. Jednocześnie głównym warunkiem demokracji było jej rozprzestrzenienie się na wszystkie sfery życia publicznego: od służb komunalnych po administrację kościelną. Wyłączenie choćby jednej z nich groziło upadkiem całego systemu. Obywatela, który nie brał udziału w życiu publicznym, nie interesował się swoimi prawami i obowiązkami, nazywano idiotą. To słowo stało się wręcz symbolem kultury rosyjskiej, także za sprawą powieści Fiodora Dostojewskiego. Do tematu „kraju idiotów” wrócimy później.

Ani narodowy populizm, ani autorytaryzm, ani złe rządy nie mogły zostać wybrane w demokratycznym systemie. Demokracja, która pozwala dobrowolnie wybrać dyktaturę, nie jest demokracją. W tym sensie demokracji przeciwstawia się ochlokracja jako tyrania większości, zaniedbująca wolności, prawa, obowiązki i procedury.

Zatem, wbrew rozumowaniu współczesnych filozofów i politologów na temat sprzeczności między demokracją (głos większości) a prawami człowieka (głos jednostki lub mniejszości), demokracja wyrosła z ochrony praw i swobód obywatela, mimo że koncepcja tych praw i wolności ukształtowała się znacznie później, między końcem XVIII wieku a XX stuleciem. Demokracja była systemem antykorupcyjnym, zapobiegającym nie tylko łamaniu prawa, ale przeciwstawiającym się także przestępstwom gospodarczym, czy to dokonanym na własności prywatnej, czy na finansach publicznych.

Oczywiście taki system relacji międzyludzkich opierał się na niepisanej umowie społecznej w rozumieniu Epikura, Platona, Thomasa Hobbesa i Jeana-Jacquesa Rousseau oraz przyjętych w społeczeństwie procedurach jej przestrzegania, uwzględniających rywalizację jako sposób identyfikacji osoby lub grupy zdolnej do równoważenia interesów publicznych.

Ta początkowa rywalizacja polityczna, kwestia reputacji i umiejętność godzenia interesów publicznych w pełni ujawniły się w średniowieczu oraz w czasach nowożytnych. Demokratyczne elementy rządzenia rozwinęły się w życiu politycznym barbarzyńskich królestw pod wpływem starożytności i prawa rzymskiego. Wiadomo, że Wielka Karta Swobód w Anglii z 1215 roku i Złota Bulla na Węgrzech z 1222 roku podkreślały, że wolności i prawa były nadawane przez władców, króla Jana bez Ziemi i króla Andrzeja II, swoim poddanym spośród szlachty i arystokracji, a nie były ich zdobyczą. Tradycja parlamentów europejskich wyrosła także z rozszerzenia praw i składu rad królewskich. Należy jednak odróżnić deklaracje od rzeczywistości. W rzeczywistości osiągnięcia te były wynikiem rywalizacji społecznej, jeśli nie walki. Istotą pierwszych parlamentów było żądanie sprawiedliwego procesu, w którym skład sędziowski byłby mieszany, a proces odbywałby się na zasadach konkurencji. Na przykład parlament angielski z końca XIII wieku był przede wszystkim rozbudowanym zgromadzeniem kurii królewskiej, do którego doprowadziła miejscowa arystokracja normańska. Nie da się prześledzić związku tego wczesnego parlamentu ani z przednormańską radą królewską, zwaną witenagemotem, ani z archaicznymi zgromadzeniami ludowymi.

Tradycja zdobywania i obrony swoich praw, w tym prawa własności, stała się podstawą współczesnej demokracji. Należy zauważyć, że sprzyjały temu różnorodność i wielostanowość średniowiecznego społeczeństwa Europy Zachodniej: króla, Kościoła, arystokracji, szlachty, miasta, cechów kupieckich i korporacji rzemieślniczych. Stanowiło to dodatkowy bodziec do rywalizacji społecznej (i tworzenia społeczeństwa), która w wyniku rozwoju przybrała formy umowy społecznej w krajach europejskich dziś powszechnie nazywanymi demokratycznymi. Można stąd wyciągnąć ważny wniosek: demokracja w Europie nie wywodzi się z tradycji przedśredniowiecznej. Jest zdobyczą cywilizacyjną rozpowszechnioną u schyłku późnego średniowiecza. Obserwujemy też inny schemat: najpierw powstają instytucje oparte na prawach osobistych i prawie korporacyjnym, w tym na prawie własności, a dopiero potem w wyniku poszukiwania nowego systemu kontroli i równowagi tworzy się dla tych instytucji prawa. Warto przyjrzeć się zatem historii umowy społecznej i tradycji partycypacji w administracji publicznej i samorządowej w Rosji.


O historii umowy społecznej w Rosji


Astolphe de Custine napisał w liście z Moskwy 11 sierpnia 1839 roku: „Przyznajmy więc i nie przestańmy powtarzać, że nieograniczony despotyzm ma na ludzki umysł taki wpływ, jak upajający trunek… Ale, co powiększa moje zdziwienie i przerażenie, to fakt, że szaleństwo człowieka sprawującego tyranię tak łatwo udziela się ludziom jej doznającym; ofiary stają się najgorliwszymi wspólnikami katów. Oto, czego można dowiedzieć się w Rosji”. I jeszcze: „Absolutna władza, kiedy jest taka naprawdę, może w końcu zmącić najzdrowszy umysł, despotyzm oślepia ludzi, naród i władca upijają się razem winem tyranii. Wydaje mi się, że historia Rosji naocznie potwierdza tę prawdę”.

Przyczyną takiej solidarności między władzą a ludem nie jest ani lęk przed represjami, charakterystyczny dla współczesnych społeczeństw, ani sakralno-kosmologiczny stosunek do władzy, charakterystyczny dla społeczeństw archaicznych. Studium dziejów średniowiecza pokazuje, że jest to część umowy społecznej, tradycji relacji społecznych, które wówczas się rozwinęły i przetrwały w konserwatyzmie politycznym.

Wydawałoby się, że jest to sprzeczne z obserwacjami rosyjskich rewolucyjnych demokratów XIX wieku pokroju Wissariona Bielinskiego i tych nam współczesnych z sekty, którą wzorem świadków Jehowy można nazwać „świadkami demokracji w Rosji” (należą do niej rosyjscy liberałowie i opozycja, wierzący, że Rosja może łatwo przejść do demokracji po obaleniu Putina, bo istnieją ku temu przesłanki, na przykład tradycja). W historii rosyjskiej myśli politycznej często pojawia się cytat przypisywany Aleksandrowi Hercenowi, rosyjskiemu pisarzowi i działaczowi politycznemu popierającemu powstanie styczniowe w Polsce: „Państwo osiedliło się w Rosji jako armia okupacyjna. Nie postrzegamy państwa jako części siebie, części społeczeństwa. Państwo i społeczeństwo są w stanie wojny. Państwo prowadzi wojnę karną, podczas gdy społeczeństwo prowadzi wojnę partyzancką”.

Moskwa, 29.01.2023 r., Budynek Dumy Państwowej Zgromadzenia Federalnego (Shutterstock)


O ile pierwsze stwierdzenie Hercena nie budzi wątpliwości, o tyle drugie odzwierciedla jedynie jego stanowisko i opinie podobnie myślących ludzi zorientowanych na wartości europejskie, a nie przekonania żywione przez większość społeczeństwa rosyjskiego. Społeczeństwo to chętnie przystosowało się do istniejącego w ich kraju systemu władzy państwowej. Próba przedstawiania autorytaryzmu i dyktatury w Rosji jako charakterystycznych tylko dla epoki sowieckiej czy reżimu Putina pozbawiają oba zjawiska długiej tradycji i odmawiają im zakorzenienia w rosyjskiej kulturze publicznej. Tendencje autorytarne błędnie jawią się w tym świetle jako przypadek historyczny, który można łatwo pominąć.

Podobnie agresja Rosji na Ukrainę nie powinna być postrzegana jako skutek kryzysu egzystencjalnego Rosjan, który powstał po rozpadzie ZSRR i polega na poszukiwaniu własnej tożsamości i przeznaczenia. Takie podejście jest tyleż iluzoryczne, co niebezpieczne. Sens rosyjskiej wojny nie polega na poszukiwaniu nowego porządku rzeczy, ale na afirmacji i samopotwierdzeniu starego, już zdyskredytowanego, obrazu świata, który doprowadził do dzisiejszego kryzysu w kraju, gdzie społeczeństwo okazało się solidarne z władzą. Ten fakt potwierdza nie tylko racjonalna analiza sytuacji, ale także dobitnie artykułowane przekonania faworyzowanego przez Europę dyrektora petersburskiego Ermitażu, Michaiła Piotrowskiego, który mimo że sam uważa się za Europejczyka i jest kawalerem francuskiego Orderu Narodowego Legii Honorowej, chlubi się tym, że inwazja na Ukrainę jest „samoafirmacją narodu rosyjskiego”. Słowa te doskonale wpisują się w narrację Putina, że celem tej wojny jest odbudowa „historycznej Rosji”. Rosjanie nie mogli wybrać innej drogi. Dlaczego?

Obojętność wobec demokracji i własnych praw w Rosji ma długą historię. Hercen trafnie konstatuje, że państwo naprawdę osiedliło się w niej jako armia okupacyjna, ponieważ powstało w wyniku podboju przez Normanów, choć podczas ich akulturacji i slawizacji pojawiła się nowa grupa etniczno-społeczna: Rusowie. Dali oni początek pierwszej dynastii państwa wczesnośredniowiecznego z centrum w Kijowie. Na temat podboju Europy Wschodniej przez Normanów imperialna i radziecka historiografia zazwyczaj milczy. Kolonizacja europejskich ziem różniła się w zależności od regionu: na zasadzie konsensusu z plemienną arystokracją na ziemi nowogrodzkiej na północy, podczas gdy w innych częściach Europy Wschodniej przybierała bardziej brutalne formy.

Do oddziałów Rusów jako rządzącej grupy etnospołecznej, obejmującej książąt z dynastii Rurykowiczów, książęcą świtę i oficerów oraz bojarów (książęcy drużynnicy i przedstawiciele miejscowej arystokracji), stopniowo dołączała także miejscowa ludność, głównie Słowianie. Zjawisko to zostało dobrze rozpoznane przez autorów orientalnych. Perski historyk i urzędnik z XI wieku Abu Said Mahmmud Gardizi napisał w swojej książce Zayn al-akbar (Perły wiadomości), że wielu Słowian przybywa do Rusów i służy im, aby tą służbą się zabezpieczyć.

Miejscowa ludność wybrała zatem strategię samozachowawczą nie tylko ze strachu, ale także ze względu na zysk. Źródła historyczne i archeologiczne wskazują, że zjednoczenie i solidarność miejscowej ludności słowiańskiej z Rusami polegały na uznaniu lojalności w zamian za gwarancję minimalnego komfortu życia, ekspansji kolonialnej (koniecznej dla wspólnot słowiańskich) i ewentualnego współudziału w gospodarce publicznej, a konkretnie w podziale mienia, który zależał od władzy. Nie chodziło tylko o wywindowanie społeczne czy przystąpienie do grupy Rusów, ale raczej o akceptację korupcji w społeczeństwie i możliwość uczestniczenia w niej. Używając nowoczesnej terminologii, można powiedzieć, że Rosja początkowo miała niski Indeks Percepcji Korupcji (ang. Corruption Perceptions Index, CPI). Oznacza to, że społeczeństwo rosyjskie praktyk uznawanych gdzie indziej za łapownictwo i kradzież nie postrzegało jako korupcję, co z kolei wskazuje na jej wysoki poziom w tym kraju. Taka sytuacja utrzymuje się do dziś.

Gospodarka wczesnośredniowiecznego państwa ruskiego została zbudowana na grabieży, zbieraniu danin i trybutów z terytoriów, od społeczności i na szlakach handlowych. Wielkość daniny nie zawsze była ustalona i mogła zmieniać się dowolnie, co dawało przestrzeń do szerzenia się korupcji, nadużyć i czerpania osobistych korzyści po obu stronach – poborcy i płatnika. Uczestnictwo we władzy i powiązanie z władzą i gospodarką publiczną, nawet w najniższych warstwach społecznych ludności, gwarantowało poprawę sytuacji materialnej z użyciem środków przestępczych, na co władze nie tylko przymykały oko, ale wręcz do tego zachęcały. Stworzyło to warunki dla powstania „szarej gospodarki” zwykłych obywateli i „karmienia” urzędników. Pierwotnie przepis na sukces zwykłego Rosjanina utożsamiany był z możliwością zachowywania się jak urzędnik, który współuczestniczy w korupcji. Gospodarka oparta na czerpaniu zysków z eksploatacji sfery publicznej nie tylko burzyła zasady kształtowania się własności prywatnej, ale także rodziła wobec niej nieufność i wrogość, czemu towarzyszył rozwój społecznych tendencji wyrównujących.

System władzy średniowiecznej Rosji, znany jako „karmienie”, który oficjalnie istniał w XVI wieku, od początku stanowił podstawę rosyjskiego rządu. Oddając państwu przydzieloną mu część, urzędnik lub robotnik mógł wykorzystać swoją pozycję do wzbogacenia się. Co więcej, niski lub niewystarczający poziom wynagrodzeń zakładał korupcję jako sposób na uzupełnienie domowego budżetu. Taka sytuacja jest typowa dla gospodarek wschodnich. Orientalny bakszysz nie jest zwykłą europejską łapówką wręczaną urzędnikowi za łamanie prawa. Bakszysz to opłata obywatela na rzecz urzędnika za wypełnianie przez niego obowiązków służbowych. Charakterystyczna dla Wschodu nieufność wobec władzy w paradoksalnym połączeniu z zależnością od niej doprowadziła do ukrywania dochodów i niepłacenia podatków. Bakszysz okazał się sposobem na zmuszenie obywatela do płacenia urzędnikowi kwoty niezbędnej do wyrównania jego pensji celowo zaniżonej przez państwo. Ten korupcyjny schemat dopłat naturalnych istniał we wszystkich warstwach społecznych.

Tak fundamentalne podejście do podatków i wynagrodzeń urzędników stało w uderzającej sprzeczności z kluczową zasadą relacji między obywatelem a państwem w Europie chrześcijańskiej, sformułowaną w Liście św. Pawła do Rzymian (13:1–7) „teologią podatkową” – władza musi uczciwie wypełniać swoją misję karania złych („nie na próżno nosi miecz”!) i wspierania dobrych, bo z tego samego powodu obywatele płacą podatki. Innymi słowy władza opiera się na podatkach obywateli i musi przestrzegać przewidzianego dla nich wynagrodzenia.

Taką solidarność z władzami obserwujemy w słowiańskiej, a później rosyjskiej kolonizacji rolniczej. Podbój nowych ziem nie tylko pozwalał początkowo na uzyskiwanie niekontrolowanych dochodów z tych terytoriów, ale także zakładał pomoc państwa w ich utrzymaniu. Konsensus między władzą a ludem i umowa społeczna w Rosji pierwotnie miały podstawy ekonomiczne w skorumpowanej gospodarce. Ostatecznie wyrażał się on w kształtowaniu konstytutywnych elementów mentalności Homo russicus na przełomie XV i XVI wieku, gdzie interesy społeczeństwa i władzy znów się zbiegły, a pomogła w tym ekspansja zewnętrzna. Zarówno społeczeństwo, jak i władza – każde ze swoich własnych powodów – były zainteresowane kolonizacją chłopską i ekspansją polityczną, powiększaniem terytorium, eksploatacją nowych ziem i pobieraniem podatków od nowych poddanych. Jednocześnie kolonizacja umożliwiła władzy przekierowanie niezadowolenia społecznego na zewnątrz. To wszystko stało się archetypem kulturowo-antropologicznym dla większości Rosjan. W miarę ekspansji kolonialnej ludy podbite przystępowały do tradycyjnej rosyjskiej umowy społecznej, przekształcając się w Rosjan. Tym samym tolerancja dla korupcji uwarunkowana została nadzieją na uczestniczenie w niej w ramach archetypicznej umowy społecznej pomimo tego, że samą sytuację społeczno-ekonomiczną można było krytycznie ocenić jako niesprawiedliwą. Jednak taka krytyka nie naruszała zasad umowy, a jeśli przekształciła się w protest, to miał on charakter społeczny, a nie polityczny. W tym sensie stosunek Rosjan do władzy można określić mianem klasycznej ochlokracji.

MOSKWA, 24.10.1991 r., Prezydent ZSRR Michaił Siergiejewicz Gorbaczow na Kongresie Prawników (fot. Lew L. Miedwiediew)


Możliwość bycia częścią systemu i uzyskania tych samych profitów co skorumpowani urzędnicy była zawsze atrakcyjna dla znacznej części Rosjan. Opowiadanie Nikołaja Leskowa Bezwstydnik (1877) z cyklu Szlachetne czyny nie dają bogactwa przyczyny ukazuje zdolności adaptacyjne narodu rosyjskiego do sytuacji stworzonej przez władze. Autor opisuje chłodną odmowę skorumpowanego urzędnika aprowizacyjnego Anempodysta Pietrowicza młodemu oficerowi marynarki wojennej, który publicznie oskarżył go o kradzież podczas wojny krymskiej, gdy w okopach ginęli żołnierze i oficerowie. Charakterystyczne jest to, że przyjaciele próbowali odwieść go od takiej publicznej eskapady, przyzwalając w gruncie rzeczy na korupcję: „W Anglii może być więcej uczciwych lub przynajmniej przyzwoitych ludzi niż wśród nas, więc to jest twoja prawda. Tu nie ma się co dziwić. Tam opłaca się być uczciwym człowiekiem, ale nie opłaca się być łajdakiem – cóż, tam rozwinęli się w myśl takiej idei. Tam przecież wychowując jeszcze małe dziecko, mówią mu: «bądź dżentelmenem» i tłumaczą mu, co to znaczy; ale nam powiedziano: «Szlachetne czyny nie dają bogactwa przyczyny». Cóż, dziecko jest mądre: wie, co robić. Tak to idzie. Trzeba sobie to wszystko rozsądnie wyobrazić z punktu widzenia zysku, a nie po swojemu, jak tam na morzu – wszyscy są idealistami”.

Odpowiedź skorumpowanego urzędnika zaskakuje rozumieniem psychologii społecznej: „Wszyscy jesteśmy ludźmi rosyjskimi i wszyscy mamy z naszej bogatej natury do wszystkiego odpowiednią zdolność. My, Rosjanie, jak koty: gdziekolwiek nas rzucicie, nie uderzymy pyskiem w błoto, tylko wylądujemy na czterech łapach; robimy to, czego wymaga sytuacja: jeśli trzeba umrzeć, to umieramy, a jeśli trzeba ukraść, to kradniemy. Wy zostaliście przydzieleni do walki i zrobiliście to w najlepszy możliwy sposób: walczyliście i ginęliście jak bohaterowie, a wasza sława rozlała się na całą Europę. My znaleźliśmy się w sytuacji, gdzie można było kraść, i kradliśmy tak skutecznie, że nas też znają wszyscy. A gdyby nas zamienić rolami, gdyby na przykład przyszedł taki rozkaz, żeby nas, złodziei, wszystkich postawić w okopach, a was, oficerów, przesunąć do zaopatrzenia, to my, złodzieje, byśmy walczyli i ginęli, a wy byście kradli” [tłum. A.M.].





W kontekście opowiadania Leskowa stosunki społeczne w Rosji przypominają wehikuł czasu, który zawsze przywraca krajowi jego archetyp. O kradzieżach pracowniczych w Związku Radzieckim (zjawisko nesunow od rosyjskiego czasownika oznaczającego „nosić”, „wynosić”) napisano wiele, ale zjawisko to bynajmniej nie było formą protestu przeciwko systemowi, lecz sposobem przystosowania się do niego. Nawiasem mówiąc, dostosowywanie się do systemu władzy w Rosji zawsze było niebezpieczne nawet dla opozycji (która marzyła o zmianie tej władzy od wewnątrz). W rezultacie to nie opozycja zmieniła władzę, ale władza zmieniła opozycję.

Nowe stosunki społeczno-gospodarcze w postradzieckiej Rosji nie wyeliminowały ani kradzieży i korupcji (zwłaszcza w sektorze publicznym), ani dystrybucji i wykorzystywania finansów państwowych. Zmieniły tylko formę. Ta obserwacja może zabrzmieć szokująco, ale śledztwa Fundacji Walki z Korupcją założonej w 2011 roku przez opozycjonistę Aleksieja Nawalnego, demaskujące kradzieże na najwyższych szczeblach władzy w Federacji Rosyjskiej, budzą nie tyle oburzenie opinii publicznej, ile zainteresowanie, a nawet podziw.

Paradoksalnie ten tolerancyjny stosunek do korupcji wyraził Josif Brodski w swoim wierszu z 1972 roku Listy do rzymskiego przyjaciela: „Mówisz, że wszyscy gubernatorzy to złodzieje? Ale złodziej jest mi droższy niż krwiopijca”. Bohater literacki, a wraz z nim społeczeństwo i kultura rosyjska, wolą złodziei od krwiopijców, zapominając, że od kradzieży do morderstwa jest tylko jeden krok. Ten krok to wojna, która pozwala ukryć fakt kradzieży w śmierci i zniszczeniu. Jednocześnie w utworze wybrzmiewa zupełnie obojętny stosunek do wojny („Co tam w Libii, mój Postumusie, albo gdzieś tam? / Czy naprawdę do tej pory jeszcze wojujemy?”) [tłum. A.M.].

Korupcja była i jest postrzegana jako sposób na nienaruszanie nierówności w społeczeństwie, możliwość wyrównywania szans życiowych. W tym sensie wojna i masowa mobilizacja są w świadomości rosyjskiej „wielkim wyrównywaczem” w duchu koncepcji Waltera Scheidla przedstawionej w książce The Great Leveler i nie spotykają się z publicznym oporem. Poza tym stanowią część umowy społecznej, w tym związanej z nią ekspansją zewnętrzną.

Niemniej korupcja to nie tylko przekupstwo, uchylanie się od płacenia podatków czy kradzież publicznych pieniędzy i mienia. Korupcja jest podstawą i konsekwencją rozkładu osoby i społeczeństwa, bo tworzy wzajemną odpowiedzialność, solidarność i lojalność, zmusza jednostkę do podporządkowania się opinii większości. Korupcja niszczy zdrową konkurencję w gospodarce i życiu publicznym, prowokuje społeczny egoizm, rujnuje więzi poziome w społeczeństwie, przyczynia się do jego atomizacji, a tym samym zmniejsza zdolność obywateli do przeciwstawiania się autorytaryzmowi.

Procesy te są w różnej mierze charakterystyczne dla każdego społeczeństwa. Jednak w Rosji mają one swoją specyfikę: w jej historii od początku zwarta grupa społeczna jeszcze w warunkach bezstanowego społeczeństwa sprawowała władzę, tworząc kolektywne przywództwo. Jest taki epizod w Powieści minionych lat przypisywanej kijowskiemu mnichowi Nestorowi o chrzcie Rusi, a właściwie Rusów, w 988 roku. Książę Włodzimierz w Kijowie posłał gońców do grodu, mówiąc: „Jeśli nie przyjdzie kto jutro nad rzekę, czy bogaty, czy ubogi, czy biedak, czy niewolnik – przeciwnikiem mi będzie”. To usłyszawszy, ludzie z radością szli, radując się i mówiąc: «Jeśliby to niedobre było, nie przyjęliby tego kniaź i bojarzy»”. Oczywiste jest, że mamy przed sobą zwykły topos literatury średniowiecznej o mądrym władcy i wdzięcznym narodzie. Można go jednak uznać za symbol i archetyp stosunków społeczno-politycznych w Rosji.

W tym sensie system władzy w Rosji nigdy nie był monarchiczny, ale miał charakter kolegialny, należy go postrzegać jako oligarchię opartą na ochlokracji. Monarchię w Rosji trudno uznać za monarchię absolutną. Wódz – książę, monarcha, sekretarz generalny czy prezydent – był ważny, ale nie należy go przeceniać. Wokół niego zawsze tworzył się ścisły krąg uosabiający władzę mniejszości (drużyna, Duma Bojarska, Biuro Polityczne Komitetu Centralnego, spółdzielnia dacza Ozer, której członkowie tradycyjnie byli członkami Rady Bezpieczeństwa Putina). Wspólnie z nim władca podejmował decyzje i dzielił odpowiedzialność. Rosjanin solidaryzuje się nie tyle z osobowością wodza, ile ze zbiorowym portretem odnoszącej sukcesy grupy, która w tej chwili przewodzi historii. Na upadek lidera w wyniku kryzysu czy klęski militarnej (Dymitr Samozwaniec, car Mikołaj II, Michaił Gorbaczow, być może Putin po klęsce w Ukrainie i rosyjskim kryzysie społecznym, politycznym i gospodarczym) społeczeństwo może patrzeć z entuzjazmem jako na konsekwencję naruszenia umowy społecznej.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Autorytaryzm w Rosji nigdy nie był dyktaturą, ale zawsze był juntą. Jednocześnie ochlokrację należy interpretować jako tyranię większości przestrzegającej umowę społeczną. Сharakterystyczne jest to, że władze w Rosji starają się unikać identyfikacji z oligarchami jako zjawiskiem negatywnym w oczach obywateli. Dla opinii publicznej oligarchowie to wielcy biznesmeni, którzy próbują wpływać na rząd, jednak sami bezpośrednio władzy nie sprawują. Jednak w rzeczywistości oligarchia to tylko rządy mniejszości. W Rosji ta mniejszość jest zmuszona zdać się na tyranię większości, obiecuje jej bezkarność i możliwość wzbogacenia się w przypadku poparcia dla władzy. W tym kraju nie bogactwo rodzi władzę, ale władza rodzi bogactwo. Oznacza to nie tylko konieczność bycia lojalnym wobec władzy, ale także odrzucenie osobistej odpowiedzialności za życie polityczne kontrolowane przez państwo.

Można przyjąć, że główną zasadą umowy społecznej w Rosji, której podstawowe zasady ukształtowały się już na etapie wczesnego państwa w XI–XII wieku, było to, że obywatele otrzymywali wszystkie prawa i korzyści odgórnie, bezpośrednio od władzy. W stosunkach tych nie było miejsca na ustrój demokratyczny jako walkę o swoje prawa. Pierwotny brak praw otrzymanych oddolnie i tradycji ich ochrony został wręcz powiązany z brakiem własności prywatnej, która przecież leży u podstaw społeczeństwa demokratycznego, co zauważył już w 1999 roku Richard Pipes w Property and Freedom (Własności i wolności). Wiadomo, że własność prywatna nie eliminuje autorytaryzmu, ale jej brak stoi na przeszkodzie demokracji i jej wolności.

Prawa polityczne implikują wolność i wybór: z prawa można korzystać bądź nie. Obywatele Rosji dobrowolnie stali się „idiotami”, nie tylko w rozumieniu starożytnym, wyrzekając się swoich praw i wolności, w nadziei otrzymania korzyści od władzy w ramach umowy społecznej, ale i w rozumieniu współczesnym: wyrzekając się społecznego i technicznego postępu i poprawy jakości życia.

Aleksandr Musin – doktor habilitowany, historyk i archeolog z Petersburga. Od 2023 roku profesor wizytujący na Uniwersytecie w Caen, we Francji (program PAUSE, Collège de France). Stypendysta polskich instytucji naukowych, m.in. Funduszu im. Królowej Jadwigi (Uniwersytet Jagielloński), Kasy im. Józefa Mianowskiego – Fundacji Popierania Nauki, programu Thesaurus Poloniae, Polskiego Instytutu Studiów Zaawansowanych oraz Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia (dzisiaj Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego). Od 2014 roku otwarcie sprzeciwia się rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Inne artykuły Aleksandra Musina
W rezultacie w Rosji rozwinął się patrymonialny model stosunków społecznych oparty na unii oligarchii i ochlokracji. W życiu społecznym i politycznym władze odpowiedzialne za stabilność społeczeństwa stosowały zasadę sinusoidy administracyjnej. Na sytuacje kryzysowe mają dwie strategie polityczne: autorytarną presję oraz redystrybucję odpowiedzialności w postaci ograniczonej samorządności, liberalnych reform imitujących demokrację i europejską kulturę polityczną, a nawet protestów. W ten sam sposób reformy i rewolucje w Rosji są swego rodzaju darem od władz. Tak czy inaczej, są inicjowane odgórnie w wyniku rozłamu w oligarchii na tle gwałtownego pogorszenia poziomu życia i spadku dochodów (obywatele przyczyn tego stanu rzeczy upatrują w naruszeniu umowy społecznej).

Konflikty interesów, brak zgody co do ścieżki rozwoju i sprzeczności polityczne wśród elit, które wyszły na jaw (czemu towarzyszyło wahanie oraz brak stabilności i pewności w samym aparacie represyjnym), dają początek odgórnie nadanej (dozwolonej) możliwości rewolucji i uzbrajają ją w nowe hasła polityczne. Jednak po przezwyciężeniu lub zneutralizowaniu kryzysu wygrywają stare autorytarne hasła powrotu do konserwatywnej przeszłości.


Przeczytaj cały artykuł w magazynie "PRZYWÓDZTWO"