Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Rosja / 31.07.2024
Paulina Siegień

Rosja straciła sportową chwałę. W tej dekadzie wybiera igrzyska śmierci

W 2014 roku w Soczi Władimir Putin uroczyście otwierał Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Gdy zapalał olimpijski znicz, z jego twarzy nie schodził pełen zadowolenia, triumfalny uśmiech. W końcu udało się niemożliwe – zorganizowanie zimowej olimpiady w regionie, gdzie panuje klimat podzwrotnikowy z kapryśną zimą. Organizacji imprezy poza warunkami atmosferycznymi nie sprzyjały także inne czynniki. Intensywnej budowie obiektów sportowych i okołosportowej infrastruktury towarzyszyły równie intensywne afery korupcyjne. Mimo to wszystko udało się ukończyć na czas i za chwilę rosyjscy sportowcy mieli zdobywać liczne medale ku chwale ojczyzny i jej prezydenta, dla którego organizacja igrzysk olimpijskich była wyrazem osobistych ambicji.
Foto tytułowe
Soczi, Rosja, 07.02.2014, Prezydent Rosji Władimir Putin podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich na stadionie Fisht (Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!



Igrzyska w Soczi, które zaczęły się w lutym 2014 roku, miały być – i przez chwilę były – szczytowym momentem budowania międzynarodowej pozycji nowej, postsowieckiej Rosji. Rosji, która co prawda podupadła w latach dziewięćdziesiątych, ale potem wstała z kolan, odrodziła się, a przede wszystkim wzbogaciła pod panowaniem oświeconego autokraty – Władimira Putina. Rosji, która wreszcie zajęła należne jej miejsce wśród największych potęg tego świata. W końcu nie każdy kraj jest w stanie wziąć na siebie ten gigantyczny wysiłek, jakim jest organizacja największych międzynarodowych zawodów sportowych.

Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Rosja nie była jednak w stanie długo utrzymać tej narracji i wykreowanego na potrzeby igrzysk wizerunku. Olimpiada w Soczi skończyła się 23 lutego 2014 roku, a kilka kolejnych dni i tygodni, kiedy rosyjska armia zajęła ukraiński Krym i rozpoczęła atak na Donbasie, stały się symbolem szybkiego upadku tego budowanego przez lata, lecz – jak się okazało – pozornego rosyjskiego sukcesu. Niedługo później na jaw zaczęły wychodzić kolejne skandale dopingowe wśród rosyjskich sportowców, które doprowadziły do dyskwalifikacji wielu z nich z jakichkolwiek międzynarodowych zawodów.

Dlatego Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu to już czwarte z kolei, w których Rosjanie zetknęli się z ograniczeniami. W ramach kary za nielegalny doping na poprzednich imprezach rosyjscy zawodnicy mogli występować nie jako reprezentacja krajowa, ale np. jako „sportowcy z Rosji” albo jako „reprezentacja Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego”. Musieli także przechodzić dodatkowe testy antydopingowe. Politycy i propaganda utyskiwali na ten stan rzeczy, ale mimo to sportowcy jeździli na igrzyska. W Tokio w 2021 roku „rosyjska” reprezentacja liczyła ponad 300 osób.

W tym roku do letnich igrzysk w Paryżu dopuszczono tylko 15 sportowców z Rosji. Poza ciągnącą się za rosyjskimi zawodnikami aferą dopingową pojawił się jeszcze jeden powód – rosyjska inwazja na Ukrainę w lutym 2022 roku. Doszło do niej zaledwie kilka dni po zakończeniu zimowych igrzysk w Pekinie, gdzie występowało ponad 200 Rosjan. Po ataku na Ukrainę większość światowych federacji sportowych w ramach sankcji zdecydowała się nie dopuszczać do zawodów Rosjan i Białorusinów – tych drugich ze względu na udział łukaszenkowskiej Białorusi w wojnie przeciwko Ukrainie. W 2023 roku MKOL na czas nieokreślony zdyskwalifikował Rosyjski Komitet Olimpijski (OKR), a więc ostatecznie pozbawił go prawa wystawiania na igrzyska krajowej reprezentacji.

Samym zawodnikom pozostawiono jednak pewne furtki. Pierwsza z nich to zmiana obywatelstwa, a więc start pod inną flagą. Wśród startujących w różnych dyscyplinach zawodniczek i zawodników rosyjski niezależny portal Hołod doliczył się ponad 70 osób, które urodziły się w Rosji, jednak nie wszystkie z nich trenowały i rozwijały karierę sportową w kraju. Obecnych w Paryżu sportowców, którzy zdążyli kiedykolwiek wystąpić jako reprezentanci Rosji i dopiero potem zmienili obywatelstwo, dziennikarze portalu naliczyli 53, a z nich 23 osoby zdecydowały się na zmianę kraju, który reprezentują, już po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej wojny przeciwko Ukrainie. Przed 2022 rokiem głównym powodem zmiany przynależności państwowej była duża wewnętrzna konkurencja w Rosji, która obniżała szanse na sportowe sukcesy. Taka sytuacja panowała zwłaszcza w sportach walki. Nie mniejszą rolę odgrywała kwestia finansowa. Zabiegające o dobrych zawodników związki (np. z Kazachstanu) oferowały dużo lepsze wynagrodzenie i warunki do treningów.

Po lutym 2022 roku część rosyjskich sportowców miała inną motywację. Wśród nich był mistrz w kolarstwie torowym Michaił Jakowlew, którzy przeniósł się do Izraela, przyznając, że myśl o zmianie obywatelstwa i reprezentacji przyszła od razu 24 lutego 2022 roku. W Rosji nazwano go zdrajcą. Hołod przytacza także historię pochodzącej z Jakucji lekkoatletki Sardany Trofimowej, która w 2022 roku zaczęła występować w reprezentacji Kirgistanu. Na oskarżenia o to, że nie jest patriotką swojego kraju, odparła, że czuje się patriotką Jakucji.

Najwięcej Rosjan, którzy zmienili obywatelstwo nie wcześniej niż w 2022 roku, występuje na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w reprezentacji Serbii (cztery osoby). Kolejne kraje, które przyjęły rosyjskich zawodników pod swoje skrzydła, umożliwiając im start w zawodach, to Cypr i Uzbekistan (po trzy osoby). Po dwoje Rosjan startuje w paryskich igrzyskach jako reprezentanci Francji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pojedyncze osoby występują zaś m.in. w barwach takich krajów, jak Bułgaria, Włochy, państwa Azji Centralnej, Izrael, Grecja, Albania, a nawet Bahrajn.

Drugą furtką, którą MKOL oficjalnie zaproponował zawodnikom i zawodniczkom z Rosji, był występ neutralny, czyli bez flagi, bez odgrywania hymnu podczas dekoracji medalowych, w jednolitym stroju pozbawionym państwowych symboli i kolorystyki. Dodatkowo MKOL stworzył specjalny filtr, mający sprawdzić, czy dopuszczeni do występu w paryskich zawodach sportowcy z Rosji na pewno nie wyrażali poparcia dla wojny w tej czy innej formie albo czy nie mają poprzez kluby związków z rosyjskimi strukturami siłowymi. A o takie relacje nietrudno, bo tradycyjnie wiele klubów sportowych powstawało jako zaplecze dla służb – jak choćby moskiewskie Dynamo, założone w 1923 roku przez grupę czekistów za zgodą Feliksa Dzierżyńskiego. W procesie sprawdzania sportowców zakwalifikowanych wstępnie do zawodów MKOL zwracał szczególną uwagę na podlegający rosyjskiemu Ministerstwu Obrony klub CSKA, czyli Centralny Sportowy Klub Armii.

Zdaniem strony ukraińskiej nawet 15 rosyjskich sportowców pod neutralną flagą to i tak za dużo. Ukraińskie organizacje i politycy zabiegali na różnych forach, by wszystkich Rosjan wykluczono z udziału w paryskich igrzyskach. Dopuszczenie ich do zawodów uważają za skandal w sytuacji, kiedy wielu ukraińskich sportowców zginęło w wyniku rosyjskiej agresji, część z nich walczy na froncie, a ci, którzy na igrzyska pojechali jako reprezentacja Ukrainy – łącznie 140 osób, które będą walczyć o medale w 23 dyscyplinach – trenowali w skrajnie trudnych warunkach, niekiedy dosłownie pod ostrzałem. Międzynarodowy Komitet Olimpijski wysłuchał argumentów strony ukraińskiej, ale zdecydował, że sprawiedliwiej będzie, jeśli po spełnieniu wyśrubowanych kryteriów zawodnicy i zawodniczki z rosyjskimi albo z białoruskimi paszportami będą jednak mogli wziąć udział w olimpijskich zmaganiach (białoruskich zawodników, którzy zdecydowali się wystąpić w neutralnym statusie, pojechało do Paryża 17).

Wesprzyj nas na PATRONITE


Co ciekawe, przez filtr MKOL-u przeszło więcej sportowców z Rosji, ale nie wszyscy zdecydowali się na start w zaproponowanej formule i ostatecznie nie pojechali do Paryża. W tym gronie było kilkunastu zawodników dżudo, ulubionego sportu Władimira Putina. Rosyjskie federacje dżudo i sportów walki wystąpiły wspólnie z oświadczeniem, wyrażającym wsparcie dla tych zawodników, którzy zdecydowali się nie jechać na igrzyska, odrzucając w ten sposób „upokarzające warunki startu”. W oświadczeniu stwierdzono także, że metody kwalifikacji do startu w olimpiadzie są niesportowe, opierają się bowiem na politycznych intrygach. Do tego argumentu rosyjska propaganda ucieka się bez przerwy, odkąd rosyjski sport jest na cenzurowanym – rosyjscy sportowcy są dyskryminowani i pokrzywdzeni z przyczyn politycznych. Także udokumentowane przypadki dopingu, które doprowadziły do wykluczenia sportowców z zawodów, są przedstawiane jako spisek, mający na celu odarcie rosyjskich sportowców z należnych im medali. W pielęgnowanej przez kremlowską propagandę wizji świata nie ma bowiem uczciwych sportowców – wszyscy oszukują, ale tylko Rosja jest za to karana.

To, że nie wszyscy zakwalifikowani do udziału w igrzyskach Rosjanie zdecydowali się na wyjazd do Paryża, wynika więc także z silnej presji, wywieranej zarówno przez związki sportowe, jak i propagandę, która w Rosji już dawno zastąpiła opinię publiczną. Za kwintesencję tego podejścia można uznać wypowiedziane przez szefową Rosyjskiej Federacji Gimnastyki Artystycznej Iriny Viner słowa – że sportowcy, którzy pojadą na letnie igrzyska, to „reprezentacja meneli bez flagi, hymnu i kibiców”. Nic dziwnego, że w gronie 15 rosyjskich sportowców na igrzyskach aż 7 to tenisiści i tenisistki. To silnie zindywidualizowana dyscyplina sportu, w której gra się przede wszystkim na własne nazwisko, a nie na sukces kraju. Występ bez oznaczenia flagą państwową nie jest zatem końcem świata, a stosunkowo wysokie zarobki w tenisie sprawiają, że zawodnicy i zawodniczki są też o wiele bardziej niezależni od związków i federacji, a więc od politycznej presji, niż reprezentanci innych dyscyplin.

Równo dekadę po igrzyskach w Soczi Rosja postanowiła obrazić się na MKOL, a paryskie igrzyska uznać nie tylko za nieuczciwe, ale i obrazoburcze. Chociaż w ramach bojkotu żadna stacja telewizyjna w Rosji nie transmituje paryskiej olimpiady, to propaganda uważnie się jej przygląda i szeroko ją komentuje. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oburzała się, że pochodnię olimpijską niósł „raper-narkoman Snoop Dogg”, a rosyjski senator Aleksiej Puszkow stwierdził, że ceremonia otwarcia była „skrajnie zideologizowana”, jej celem zaś było „narzucenie światu nowego pogaństwa”. Z kolei rosyjskie celebrytki Ksenia Sobczak i Anastazja Iwlejewa, które jeszcze niedawno zmuszone były publicznie kajać się za udział w tzw. nagiej imprezie, z pogardą krytykowały estetyczny wymiar zorganizowanego w Paryżu przedstawienia. Gimnastyczka artystyczna Wiktoria Komowa, która na igrzyska nie pojechała, wyznała natomiast, że „chce się jej rzygać na taką ceremonię otwarcia”. Wśród komentarzy były też wypowiedzi o balu u szatana, o tym, że Francja przebiła dno, że Zachód sam wydał na siebie wyrok i wiele podobnych słów, utrzymanych przekonanie, że już w dniu inauguracji paryskie igrzyska stały się katastrofą. Nie zabrakło i praktycznych uwag, jak choćby deputowanego Żurawlowa, który z Moskwy odkrył, że łóżka w wiosce olimpijskiej są bardzo słabej jakości i wytrzymują co najwyżej trzy dni, podczas gdy na łóżkach z igrzysk w Moskwie w 1980 roku wychowały się już trzy pokolenia sportowców.

Mimo bojkotu igrzysk – polegającego w praktyce na jednoczesnym ich nieoglądaniu i krytykowaniu każdego najdrobniejszego nawet szczegółu – Rosja nie rezygnuje ze swoich mocarstwowych ambicji, których przedłużeniem są sukcesy sportowe. W czerwcu w Kazaniu odbyły się konkurencyjne igrzyska BRICS (BRICS Sport Games). To piąta edycja tej imprezy, ale bodaj pierwsza, która zgodnie z oficjalnym rosyjskim przekazem rzuciła wyzwanie MKOL-owi. Kreml zdaje się bowiem wierzyć, że razem z państwami zrzeszonymi w BRICS można zbudować równoległą rzeczywistość, odwzorowując znienawidzone zachodnie modele i instytucje.

Paulina Siegień - z wykształcenia etnografka, rosjoznawczyni i filolożka rosyjska. Absolwentka Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Z zawodu dziennikarka, tłumaczka i redaktorka naszego portalu. Stale współpracuje z „Krytyką Polityczną” i „Newsweek”. Autorka książki Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu, za którą otrzymała Nagrodę Conrada oraz nominację do Nagrody Ambasador Nowej Europy.

Inne artykuły Pauliny Siegień
Według organizatorów tegorocznych Igrzysk BRICS w Kazaniu udział w imprezie potwierdziło 90 państw. Ale dziennikarze szybko zauważyli, że faktycznie w zawodach uczestniczy o wiele mniej reprezentacji. Niektóre kraje wystąpiły z flagą podczas inauguracji, ale nie wystawiły żadnych zawodników w żadnych dyscyplinach. Jak nietrudno się domyślić, Rosja okazała się liderką w klasyfikacji medalowej, a zaraz po niej znalazła się Białoruś. Nie było to trudne, bo pozostałe reprezentacje wystawiły na tę imprezę drugi garnitur sportowców, gdyż pierwszy był zajęty treningami na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Na ceremonii otwarcia, niedostępnej dla publiczności – oficjalnie z powodu zbyt małej liczby miejsc na trybunach kompleksu Kazan Expo – zabrakło Władimira Putina. Rosyjski prezydent wystąpił za to zdalnie z krótkim przemówieniem. Ale do historii przejdą nie jego słowa, a złoty medal rosyjskiego pływaka synchronicznego Aleksandra Malcewa, który samotnie stał na podium podczas dekoracji. Był jedyną osobą, która startowała w tej dyscyplinie. Najwyraźniej tak w Rosji postrzegana jest uczciwa konkurencja.