Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Jedwabny Szlak / 05.08.2024
Klaudia Khan

Widzą i opisują wojnę. Młodzi Palestyńczycy rysują życie w Gazie

Zbrojny konflikt w Strefie Gazy trwa od dziesięciu miesięcy. Od dnia ataku Hamasu na południowy Izrael 7 października 2023 roku, w którym zginęło 1139 osób, a 250 zostało wziętych do niewoli, Izrael nieustannie bombarduje Gazę. Młodzi Palestyńczycy opowiadają i rysują wojnę, która burzy ich życie, lecz muszą w niej żyć.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!



Oficjalnie Izrael dąży do zniszczenia Hamasu, odzyskania zakładników i pacyfikacji Gazy. Jednak międzynarodowi eksperci, sojusznicy, a nawet członkowie administracji Izraela są sceptyczni co do tego, czy te zamierzenia są wykonalne i czy ataki na ludność cywilną pomogą w osiągnięciu tych celów.

W ciągu dziewięciu miesięcy zginęło ponad 38 000 Palestyńczyków. Niemal cała ponad dwumilionowa populacja Gazy została wysiedlona, a większość miast w Strefie Gazy obrócona jest w gruzy. Niemal codziennie gdzieś w Gazie pozbawieni domów Palestyńczycy, koczujący w obszarach tymczasowo oznaczonych jako bezpieczne, otrzymują rozkazy ewakuacji. Jest jednak coraz mniej miejsc, do których mogą uciekać.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Nie widać końca konfliktu trwającego od dziesięcioleci, a według niektórych już ponad wiek, ale datę 7 października 2023 roku zapamiętają wszyscy – zarówno Izraelczycy, którzy tego dnia stracili bliskich, jak i Palestyńczycy, dla których ten dzień będzie symbolem początku bezprecedensowych cierpień mieszkańców Strefy Gazy.

Dla wielu młodych Palestyńczyków zamieszkujących Strefę Gazy 7 października oznaczać będzie dzień, w którym ich mniej więcej normalne życie nagle się skończyło. Jak tłumaczy mi Mohammed al-Qudwa, młody poeta, który w pierwszych dniach ofensywy ewakuował się z rodziną z północnej Gazy, wojna spadła na nich nagle i była szokiem. Jednym ze sposobów radzenia sobie z nim było spisanie – a później także zilustrowanie – historii, których doświadczyli on i jego rówieśnicy. W ten sposób tworzą swego rodzaju kronikę wojny, widzianej i opowiedzianej przez młodych ludzi, którzy nie mogli przed nią uciec.


Godzina Zero


Mohammed, łącząc się ze mną przez Skype, opowiada: „Pierwsza historia zaczyna się o siódmej rano. To nasza godzina zero. Siódmego października wiele osób jak zwykle wyszło rano do pracy czy do szkoły i wtedy nagle zaczęła się wojna. Jakby przyszła znikąd. Wszystkich nas zaskoczyła.

W naszym komiksie opowiadamy historię chłopca, Adhama, który jak co rano pojechał do szkoły na rowerze, bo jego szkoła była daleko. W tym czasie zaczęła się wojna, a wkrótce do jego domu przyszli izraelscy żołnierze. To zdarzyło się już siódmego października, w wielu miejscach na północy Gazy wysiedlenia zaczęły się wcześnie, chociaż media podają, że dopiero trzynastego października. Kazali jego matce ewakuować się z domu. Rodzeństwo Adhama – brat i siostra, którzy chodzili do szkoły bliżej domu – wróciło już, ale Adhama ciągle nie było. Jego matka dzwoniła do szkoły, chciała się dowiedzieć, gdzie jest jej syn, ale w szkole nic nie wiedzieli. Ona też nie wiedziała, czy powinna czekać na Adhama, czy ratować pozostałą dwójkę, a żołnierze kazali jej się wynosić, iść do diabła.

To jest prawdziwa, niewymyślona historia. Wielu z nas musiało się zmierzyć z podobnym dylematem: czy czekać na bliskie osoby i ryzykować życie, czy uciekać i ratować siebie i tych, którzy na nas polegają”.


Nowe słowa


Wojna dla młodych ludzi oznaczała zupełnie nowe wyzwania, ale także nowe słowa i terminy, którymi opisuje się sytuację konfliktu. „Godzina zero” to jeden z nowych wojennych terminów, którego grupa młodych ludzi, w wieku od 17 do 22 lat, użyła w tytule swojego projektu.

Mohammed Al-Qudwa jest jednym z autorów opowiadań. W projekcie uczestniczą też Mayar Abdel Rahim Nateel – współautorka historii, oraz Hussein Ayman Al-Jarjawi, który narysował komiksy. Wspierają ich Bisan Nateel, koordynatorka grupy młodzieżowej w Deir al-Balah przy Instytucie Tamer, oraz Talal Murad, który także działa z Instytutem Tamer, a podczas mojej rozmowy z młodymi twórcami pomaga też w tłumaczeniu niektórych kwestii z arabskiego na angielski i odwrotnie.

Ilustracja do komiksu Husseina Aymana Al-Jarjawiego
Mohammed: „Zaczęło się od tego, że gdy przyjechałem do Deir al-Balah z północy, przez tak zwany bezpieczny korytarz, który wcale bezpieczny nie był, spotkałem Husseina i resztę znajomych. Opowiadaliśmy sobie o tym, co przeżyliśmy na północy, i chcieliśmy coś razem zrobić, żeby poradzić sobie z tymi doświadczeniami. Coś napisać, coś narysować...”.

Talal: „Na początku nie mieliśmy absolutnie nic, żadnych materiałów, żadnego papieru, nawet ołówków, żeby zacząć rysować. Ale tu niedaleko jest fabryka ciastek i w jej pobliżu znaleźliśmy mnóstwo kartonów do pakowania, których mogliśmy użyć. Zaczęliśmy pracować nad pomysłem. Wiedzieliśmy, że chcemy opowiedzieć o tym, co Mohammed i inni przeżyli na północy, o wysiedleniach, o tym, jak traktowali Palestyńczyków izraelscy żołnierze. Zaczęliśmy spisywać te historie”.

Mohammed: „Używaliśmy jakiegokolwiek papieru, który wpadł nam w ręce. Nawet papierowych kubków. Wiedzieliśmy, że doświadczamy historycznych chwil, że właśnie przed naszymi oczami zmienia się historia, i chcieliśmy opisać to, czego doświadczamy, zanim zginiemy, żeby nasze historie nie zginęły z nami”.

Talal: „Więc zaczęliśmy je spisywać, a w tym samym czasie Hussein zaczął rysować ilustracje do nich, i uznaliśmy, że komiks będzie najlepszą formą ich opowiedzenia. Chcieliśmy opracować nasze historie graficznie i szukaliśmy jakiegoś sposobu, żeby to zrobić. Udało nam się znaleźć używany iPad, na nowy i tak nie byłoby nas stać”.
Okładka komiksu Husseina Aymana Al-Jarjawiego

Mohammed: „Spisaliśmy wiele historii, chcieliśmy wybrać takie, które najlepiej odzwierciedlają nasze wspólne doświadczenia. Gdybyśmy mieli spisywać indywidualne historie, to każdy z nas miałby do opowiedzenia jedną traumatyczną historię na każdy dzień wojny”.

Bisan: „Przygotowujemy wydanie komiksów w formie książki. Prawdopodobnie będzie to dwanaście historii, na każdą godzinę dnia. W zbiorze znajdzie się historia dzieci, które wróciły ze szkoły i nie miały pojęcia, co się stało, historia dzieci, które umierały w szpitalu z braku tlenu, historia ludzi, którzy ewakuowali się na południe «bezpiecznym korytarzem», doświadczając po drodze prześladowań i przemocy, historie o życiu na południu, które zostało zakwalifikowane jako bezpieczny rejon, ale i tu spadły na nas bomby, i historie o życiu w namiotach...”.

Mohammed: „Zatytułowaliśmy nasz zbiór komiksów Godzina Zero, bo to wyrażenie słyszeliśmy często od początku walk, ale także dlatego, że podczas tej wojny to czas nas zabija. Przed siódmym października mieliśmy swoje życie, swoje codzienne zajęcia, uczyliśmy się w szkołach i na uniwersytetach, spędzaliśmy czas z przyjaciółmi. Teraz nie wiemy, co zrobić z naszymi dniami, nie wiemy, czy warto cokolwiek zaczynać... Czasem, kiedy pracujemy nad naszymi projektami albo pomagamy w obozach, nagle musimy wszystko rzucić i uciekać przed bombami... Nasze dni nie mają żadnego porządku”.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Bożonarodzeniowe namioty


Mohammed: „Szkic historii Bożonarodzeniowe namioty został opublikowany na Facebooku i Instagramie. Podczas gdy cały świat świętował Boże Narodzenie i wszędzie na świecie ludzie składali sobie życzenia, myśleli o swoich nadziejach i marzeniach, my mieliśmy tylko nadzieję, że świat się skończy. Ten czas to był chyba najtrudniejszy okres dla nas wszystkich... Działy się straszne rzeczy... Życie w Gazie tak bardzo różni się od życia gdziekolwiek indziej na świecie, i w tym czasie czuliśmy to bardziej niż zwykle”.

Strony historii Bożonarodzeniowe namioty podzielone są na dwie części. Po lewej stronie mamy Gazę, a po drugiej – resztę świata. Gdy na świecie zapala się świeczki, by stworzyć uroczysty nastrój, w Gazie świeczki stanowią jedyne źródło światła, ale trzeba ich używać oszczędnie. Święty Mikołaj roznosi wymarzone prezenty, ale mieszkańcy Gazy dostają jedynie kartony z pomocą żywnościową. „Nawet nasze marzenia przestały się spełniać i zostały zastąpione pomocą humanitarną”, mówi jedna z postaci w komiksie.

Historia kończy się wierszem, napisanym przez Mohammeda po arabsku, który opisuje grę w życie na nowych zasadach. W tym nowym świecie każde życzenie może skończyć się śmiercią.


Ilustracja do komiksu Husseina Aymana Al-Jarjawiego
Pomimo wszystko


Rozmawiam z Renad Qubbaj z Tamer Institute for Community Education – organizacji non profit, działającej w Palestynie od 1989 roku. Instytut Tamer organizuje programy edukacyjne, warsztaty twórcze, publikuje książki – także te napisane przez młodych uczestników ich warsztatów. I chociaż wojna w Gazie wywróciła życie do góry nogami, koordynatorzy Instytutu Tamer wciąż działają, angażując dzieci i młodzież ze zrujnowanych miast i z obozów dla wysiedlonych w twórcze działania. Czy w czasie wojny jest potrzeba twórczego zaangażowania? – pytam Renad.

„Udział w naszych warsztatach i zajęciach pozwala na chwilę uciec od wszystkiego, co dzieje się wokół, to czas dla umysłu i duszy. Wiemy, że to dla nich ważne, bo dzieci i młodzież w obozach pod koniec zajęć proszą nas, abyśmy przyjechali znowu następnego dnia – zazwyczaj udaje nam się zorganizować trzy – cztery zajęcia tygodniowo w jednym miejscu, ale zapotrzebowanie jest większe.

Dzieci bardzo chcą być tego częścią, chcą móc się bawić, wspólnie myśleć, na chwilę wyjść z tego mechanizmu przetrwania. Angażując się w różne zajęcia, myślami przenoszą się gdzie indziej, na krótki czas odrywają się od trudnej rzeczywistości, mogą zajrzeć w głąb siebie i podążać za swoimi uczuciami.

Może w pierwszych miesiącach, październiku i listopadzie, była lekka obawa, ludzie kwestionowali potrzebę takich zajęć, ale to jest ważne dla dzieci i teraz rodzice też widzą, jakie to ma znaczenie”.


To, co nas zabija


Chociaż zajęcia twórcze mają pomóc dzieciom i młodzieży w Gazie na chwilę zapomnieć o wojnie, to właśnie wojna, wysiedlenia i głód są często tematem ich twórczości.

O różnych formach zaangażowania i o pokonywaniu trudności mówi mi Bisan, łącząc się ze mną z kafejki internetowej w południowej Gazie. „Jednym z naszych projektów były warsztaty «To nie moja historia». Razem z dziećmi zrobiliśmy instrumenty muzyczne z tego, co było pod ręką: użyliśmy puszek, pustych opakowań, łyżek... Takie zajęcia to forma terapii. Pokazujemy dzieciom, które doświadczają wojny, że nadal mają głos, że mogą same opowiedzieć swoją historię.

Jesteśmy wciąż ludźmi i potrzebujemy więcej niż tylko jeść i pić. Mamy swoje marzenia, mamy swoje nadzieje. A te puszki, które widzisz – dostajemy je w paczkach żywnościowych. Ale tego rodzaju pomoc tak naprawdę nam nie pomaga, tylko nas niszczy, bo zabija nasze marzenia. Teraz mamy puszki, ale pamiętamy, że nasze życie było o wiele lepsze niż te puszki”, mówi Bisan.

„Pomimo wojny kontynuujemy naszą pracę z dziećmi i młodzieżą, bo wierzymy, że nawet jeśli teraz nasze zajęcia dają im krótkotrwałe wytchnienie, to w pewnym sensie przygotowują je do procesu wychodzenia z traumy po wojnie. Chcemy, żeby nasze dzieci wciąż rozwijały się umysłowo i duchowo, i żeby wyszły z tego silne”, tłumaczy mi Renad.


Nowe obowiązki


Wojna oznacza dla dzieci w Gazie nowe obowiązki. To często dzieci wysyła się, by stały w kolejce po pomoc żywnościową, po wodę, po chleb. To one przynoszą do domu ciastka rozdawane przez organizacje humanitarne. Dzieci uczą się też wymieniać albo nawet sprzedawać niektóre towary, żeby zdobyć pieniądze na inne potrzebne rzeczy, na bardziej pożywne jedzenie. Jeśli uda im się sprzedać ciastka, może uzbierają na mięso na obiad dla rodziny. „W czasie wojny zjedzenie kurczaka to ogromny przywilej. Na początku inwazji kurczak kosztował trzy dolary, teraz kosztuje trzydzieści”, tłumaczy mi Renad.

Na dzieciach spoczywa teraz dużo większa odpowiedzialność: muszą troszczyć się o całe swoje rodziny, zbierać drewno i makulaturę na opał, zdobywać żywność. Uczestnictwo w zajęciach oferowanych przez Instytut Tamer, a także inne lokalne organizacje, to dla nich chwilowa odskocznia, powrót do dzieciństwa, które wojna bez litości zabiera.

Wojna zmienia też znaczenie znanych słów i przynosi ze sobą nowe wyrażenia, nowe terminy, które dzieci i młodzież bardzo szybko przyswajają. Renad opowiada mi o tym, jak dzieci w Gazie tworzą nowy wojenny alfabet, oswajając trudne i niebezpieczne słowa, które od niedawna definiują ich życie. Ten alfabet – po ukończeniu projektu – zostanie opublikowany przez wydawnictwo Instytutu Tamer.

Klaudia Khan - "Po mamie Kaszubka, po tacie Polka, po mężu Pasztunka". Na co dzień mieszka z rodziną w Islamabadzie, gdzie do niedawna pracowała jako nauczycielka polityki globalnej, aktualnie działa w organizacji pozarządowej udzielającej pomocy uchodźcom. Okazjonalnie dziennikarka. Z wykształcenia specjalistka do spraw zrównoważonego rozwoju, która pasjonuje się tradycyjną wiedzą ekologiczną.

Inne artykuły Klaudii Khan
Komiks Godzina Zero, nad którym wciąż pracują Mohammed, Mayar i Hussein, także zostanie opublikowany przez Instytut Tamer. „Te komiksy to wojna z perspektywy młodych ludzi, którzy sami podjęli inicjatywę spisania tych historii, sami je zilustrowali, bez żadnych instrukcji ze strony dorosłych… To w całości ich projekt”, mówi z dumą Renad.

Młodzi ludzie mają potrzebę mówienia o tym, co przeżywają, czego doświadczają od października. Wielu z nich regularnie pisze na social mediach, informując nie tylko bliskich i znajomych, ale też cały świat o tym, co się z nimi dzieje. To także dzięki nim możemy niemal na żywo oglądać ludobójstwo w Gazie. A czy możemy je przerwać?