Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Ukraina / 24.08.2024
Adam Balcer
Nie byłoby niepodległej Ukrainy bez Ukraińskiej Republiki Ludowej. Koncentracja na UPA zaciemnia historię
W Polsce jesteśmy tak skupieni na UPA, że prawie nie dostrzegamy, jak wiele władze ukraińskie zrobiły po rewolucji godności, aby pogłębić wiedzę Ukraińców dotyczącą walki Ukraińskiej Republiki Ludowej o niepodległość. Okres URL jest niezwykle ważny, bo wtedy Kijów jednoznacznie dążył do stworzenia Ukrainy jako państwa czarnomorskiego włącznie z Krymem. Teraz mamy jednostki wojskowe odwołujące się do postaci ukraińskich admirałów czy generałów, którzy w latach 1918-1920 prowadzili kampanie wojenne na Krymie i południu kraju – mówią w wywiadzie z Adamem Balcerem Iza Chruślińska i Piotr Tyma.
Wieś Plyashevo, Ukraina, 05 lipca 2020 r: Rzeźby pomnika Kozaków zaporoskich w miejscu bitwy pod Beresteczkiem (Shutterstock)
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Adam Balcer: 24 sierpnia Ukraińcy świętują Dzień Niepodległości, upamiętniający uchwalenie deklaracji niepodległości z 1991 roku. W Polsce pamiętamy o tym, że Ukraina powstała z radzieckiej republiki, natomiast często nie zdajemy sobie sprawy, że deklaracja przywróciła niepodległość Ukrainy jako kontynuacji Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL), która istniała od 1917 do 1920 roku, a na obczyźnie do 1992 roku. URL, tak jak dzisiejsza Ukraina, podkreślała ciągłość z wcześniejszymi tradycjami państwowymi. Szczególnie ważne wówczas było – i jest również dzisiaj – dziedzictwo Kozaków zaporoskich jako wolnych wojowników…
Iza Chruślińska: Zawsze fascynowała mnie ta niezwykła determinacja i odwaga, z jaką przez cały XX wiek, a obecnie już trzecią dekadę XXI wieku, Ukraińcy nie poddają się, nie rezygnują i walczą o wolność, płacąc za każdym razem ogromną cenę, przede wszystkim ludzkiego życia, dewastacji kraju i ukraińskiej kultury. Mit kozacki odegrał doniosłą rolę w tworzeniu nowoczesnej ukraińskiej tożsamości narodowej, niezależnie od regionów. W pewnym stopniu każda ukraińska siła wojskowa w XX i XXI wieku odwoływała się do tego mitu. Na kijowskim Majdanie podczas rewolucji godności wśród jej uczestników stanowił najważniejszy etos, młodzi założyli osełedce [kosmyk włosów, zapleciony w warkocz lub rozpuszczony, noszony przez Kozaków zaporoskich – przyp. red.], ich odwaga była zakorzeniona także w literaturze ukraińskiej poświęconej Kozakom. Podobnie było w czasie wojny w Donbasie od 2014 roku – szczególnie dotyczy to ochotników, którzy poszli walczyć na Wschód. Dzisiaj obserwujemy dominację odniesień do historii Kozaczyzny i jej etosu oraz żywe dyskusje „co by było gdyby”, na przykład Chmielnicki i ugoda z Rosją versus Mazepa i zerwanie z Moskalami. Nawet w kwestii zerwania Ukrainy z moskiewskim prawosławiem i wyboru Konstantynopola mamy wizję powrotu do autokefalicznego prawosławia z czasów Kozaczyzny jako „prawdziwej” religii Ukrainy. Wielu młodych ludzi w szeregach armii ukraińskiej kultywuje wizję Kozaków walczących przez wieki o wolną Ukrainę. Bardzo popularne są publikacje wybitnego ukraińskiego historyka związanego z Harvardem, Serhija Płochija, poświęcone mitowi kozackiemu. Po 2014 roku miały one w Ukrainie kilka wydań, w Polsce są mało znane. Nad Wisłą dominuje mocno uproszczony i polskocentryczny, ukształtowany przez Sienkiewicza obraz Kozaków, bez uwzględnienia różnorodności ich dziedzictwa.
Moja fascynacja Kozaczyzną rozpoczęła się od książki „Chołodnyj Jar” Jurija Horlis-Horskiego, którą przeczytałam jednym tchem. Jest to znakomita książka z motywami autobiograficznymi o heroicznej, partyzanckiej walce Ukraińców z bolszewicką Rosją, toczonej od 1917 aż do 1922 roku, najdłużej w Ukrainie. Nieprzypadkowo mieszkańcy Chołodnego Jaru i okolicznych wsi koło Czerkas odwoływali się do tradycji kozackich. Nazwali się kozakami, dowódców nazwali atamanami, ich odziały to były sotnie. W tym regionie była to rzecz naturalna, wynikała z pamięci historycznej, rodzinnych przekazów o przodkach – Kozakach. Olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie mistyka miejsca, Chołodnego Jaru, gdzie toczy się akcja powieści. Jar był bastionem XVIII-wiecznych hajdamaków, o którym pisał Szewczenko.
Jednocześnie powieść, którą przywołałam, jest tragiczna, bo jest opowieścią o klęsce. Zresztą i los samego autora, oficera armii atamana Petlury, był tragiczny. Został najprawdopodobniej zamordowany przez Sowietów. Po lekturze książki bardzo chciałam skonfrontować wizję literacką z rzeczywistością. I tak po kilku latach znalazłam się w Chołodnym Jarze i się nie rozczarowałam. Odkryłam wówczas również Subotów, rodzinną wieś Bohdana Chmielnickiego. Miał tam swoje włości oraz kancelarię. Został pochowany w cerkwi, która stoi do dzisiaj, choć nie ma pewności, co stało się z jego szczątkami. Innym miejscem, które oddziałuje na mnie w podobny sposób, jest Chortyca, część dawnej Siczy Zaporoskiej, półwysep na Dnieprze, dzisiaj część miasta Zaporoża. Jest to miejsce ważne nie tylko dla ukraińskiej historii, ale także dla różnych cywilizacji i ludów, m.in. starożytnych Scytów.
Dla Ukrainy kluczowa jest wizja ciągłości historycznej, w tym szczególnie walki z rosyjską dominacją. Współcześni Ukraińcy odwołują się do Kozaków, do URL. W tej sztafecie pokoleń odwołują się też do UPA jako organizacji, która walczyła o niepodległość Ukrainy przeciw Rosji i także inspirowała się bohaterami walk z „mołojeckiej” przeszłości. To jest najważniejsze dziedzictwo UPA, z którego są dumni ukraińscy żołnierze walczący dzisiaj pod Charkowem czy w Donbasie. Wiele osób z Ukrainy, w tym historyków, publicystów mających autorytet w Polsce, próbowało to wytłumaczyć Polakom. Jednak każdorazowo spotyka się to z odrzuceniem, a UPA w Polsce sprowadza się wyłącznie do Wołynia, Galicji Wschodniej oraz mordów na ludności polskiej.
Z tego samego powodu tak popularny nad Dnieprem jest dziś hetman Iwan Mazepa, który rzucił rękawicę Piotrowi I Wielkiemu…
I.C.: Dokładnie tak. Mazepa stał się znowu ważny dla Ukraińców jako kozacki symbol walki. Moskale nienawidzili go tak bardzo, że zaczęli nazywać Ukraińców „mazepińcami”. To samo stało się podczas I wojny światowej i tuż po jej zakończeniu, gdy Ukraińcy próbowali stworzyć niepodległe państwo. Wówczas największym wrogiem Moskwy stał się ataman Petlura, a w ich propagandzie pojawił się termin „petlurowcy”. W Polsce jesteśmy tak skupieni na UPA, że prawie nie dostrzegamy, jak wiele władze ukraińskie zrobiły po rewolucji godności, aby pogłębić wiedzę Ukraińców o walce URL o niepodległość. Między innymi dzięki ukraińskiemu IPN-owi ten okres zmagań z białą i czerwoną Rosją wszedł do mainstreamu. Poprzez posty w mediach społecznościowych, artykuły, wystawy, konferencje, broszury, filmy, gry i książki ten temat zyskał popularność, trafił pod strzechy.
Piotr Tyma: To dotyczy nie tylko Ukrainy. Na przykład filmowcy z Kijowa zjeździli całą Polskę, dotarli do rodzin dzieci petlurowców, pokazali miejsca związane z nimi. Ich dokument był emitowany w jednej z głównych ukraińskich stacji. Potem na podstawie filmu powstała książka. Bardzo ważna była także wielka wystawa o walce URL o wolność na Chreszczatyku, głównej ulicy Kijowa. Przed 24 lutego przyjeżdżało tam bardzo wielu Ukraińców. Zwiedzali Majdan Niezależności i oglądali tę wystawę. To była znakomita wystawa, pokazująca przeglądowo historię Ukrainy od początku I wojny do klęski Petlury, z bardzo poruszającymi zdjęciami. Myślę, że to dziedzictwo sprzed 100 lat jest tak ważne dla współczesnych Ukraińców, bo wówczas Petlura i inni walczyli – tak jak dzisiaj oni – w obronie własnego państwa, które chciała zniszczyć Rosja, biała i czerwona. No i współczesne pokolenie jest bardzo idealistyczne, podobnie jak ich przodkowie sprzed ponad 100 lat. Bohaterstwo z czasów URL porusza dzisiaj i będzie poruszać jutro. Nie ma w tym nic dziwnego, jeżeli wiemy cokolwiek o historii URL i jej bohaterach. Na przykład o bitwie pod Krutami z 1918 roku, gdy kwiat młodzieży ukraińskiej, walcząc z agresją bolszewickiej Rosji, w obronie Kijowa oddał życie. Nie ma wątpliwości, że Ukraińcy dostrzegają analogie między Krutami i współczesnymi wydarzeniami. W efekcie w armii ukraińskiej są dzisiaj jednostki odwołujące się do postaci i miejsc związanych z URL, w tym Republiki Chołodnego Jaru czy generała Marko Bezruczki, który w 1920 roku walnie przyczynił się do pokonania bolszewickiej Armii Konnej.
W badaniach opinii publicznej dotyczących wiedzy o postaciach historycznych w Ukrainie i stosunku do nich wynika, że z okresu URL kluczową postacią nie jest Petlura, ale Mychajło Hruszewski, pierwszy przywódca URL i ojciec historiografii ukraińskiej. Petlura jest zdecydowanie mniej znany czy pozytywnie oceniany.
I.C.: Petlura, ze względu na to, że współpracował z Polakami i nie wyszedł na tym najlepiej, jest postacią dwuznaczną. A ponieważ został zamordowany przez agenta sowieckiego, jest jednocześnie postacią tragiczną. Co więcej, Moskale nadal szczerze go nienawidzą. Nie przypadkiem dzisiaj jego grób na cmentarzu Montparnasse w Paryżu jest regularnie bezczeszczony. Ukraińcy to mazepińcy, petluriwcy i banderiwcy. Taką narrację o wrogach tworzy propaganda rosyjska. Dlatego jestem pewna, że popularność Petlury w Ukrainie będzie rosła. Już przed 24 lutego w Połtawie, czyli miejscu jego urodzenia, postawiono jego popiersie i umieszczono tablicę pamiątkową. Powstał film dokumentalny, który pokazuje ślady Petlury w Ukrainie. Przywraca się pamięć o nim, bo wielu Ukraińców nadal go nie zna.
To pokazuje, jak głęboko ukraińska pamięć historyczna została zdewastowana w czasach sowieckich, które były niczym lobotomia dla narodowej świadomości.
P.T.: W czasach sowieckich historia była straszliwie manipulowana, znaczna część przeszłości została wymazana. W Ukrainie w latach 90. i 2000. nie mogło być mowy o ciągłości. Kilkanaście lat temu nadal silny był w Ukrainie „implant” sowiecki. Jeszcze kilka lat temu wiele osób uznawało Breżniewa i Stalina za pozytywne postacie historyczne. Teraz mamy do czynienia z procesem całkowitego odrzucenia sowieckiej historii, ale to odrzucenie też jest procesem. Inaczej wygląda na poziomie elit, inaczej na poziomie lokalnym. Moja koleżanka jest w społecznej komisji zajmującej się usuwaniem pomników z okresu sowieckiego. I dlatego wiem, że w obwodzie lwowskim jest wciąż kilkadziesiąt takich pomników. Dopiero teraz są usuwane.
To pomniki upamiętniające jakieś konkretne postacie czy na przykład Armię Czerwoną?
P.T.: Przede wszystkim Armię Czerwoną. W większości są to typowe sowieckie pomniki, jakby wyszły z tej samej matrycy, takie „kopiuj wklej”, jak pomniki Lenina. Te pomniki legitymizowały system ZSRR, bo „wojna ojczyźniana” stała się jego kluczowym filarem. Zatem jeśli patrzymy na Ukrainę, to musimy brać pod uwagę, że odcięcie się od sowieckiej narracji historycznej, choć zdecydowanie przyspieszyło po rewolucji godności, nadal jest procesem i nie da się wszystkiego od razu zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Desowietyzacja współistnieje z procesem przywracania pamięci o pozytywnych postaciach historycznych, o których komunizm nie pozwalał mówić, takich jak Petlura.
Skoro jesteśmy przy wojnie ojczyźnianej, to w Rosji uwydatnia się jej powiązania z Ukrainą, szczególnie z Krymem, gdzie są aż dwa miasta-bohaterowie: Sewastopol i Kercz. Krym jest bardzo zmitologizowany przez Rosję.
Jakie waszym zdaniem historyczne znaczenie ma Krym dla Ukraińców? Nie dla krymskich Tatarów, ale dla mieszkańców Lwowa czy Kijowa?
P.T.: Widzimy w historii Ukrainy dwie osie: wschód-zachód i północ-południe. Południe kraju w świadomości ukraińskiej często nie było wystarczająco obecne i tak naprawdę słabo funkcjonowało poza rosyjską i sowiecką narracją, w którą wierzyło wielu Ukraińców. A Krym to przecież najważniejszy region południowej Ukrainy i do tego – tak jak cała Ukraina – przez wieki stanowił miejsce skrzyżowania kultur i etnosów. I także dlatego okres URL jest tak ważny – wtedy Kijów jednoznacznie dążył do stworzenia Ukrainy jako państwa czarnomorskiego włącznie z Krymem. Dopiero teraz mamy jednostki wojskowe odwołujące się do postaci ukraińskich admirałów czy generałów, którzy w latach 1918-1920 prowadzili kampanie wojenne na Krymie i południu kraju.
I.C.: Kolejna sprawa to kwestia centrum versus peryferie w kulturze i historii ukraińskiej. Po 1991 roku w ukraińskiej kulturze dominowały dwa główne obszary: centralna część wokół Kijowa jako stolicy oraz zachodnia Ukraina jako obszar o najsilniejszej tożsamości językowej, kulturowej i historycznej. Obecnie obserwujemy emancypację innych regionów. Panuje większy pluralizm i opowieści „peryferii” zadomawiają się w „centrum”. Dziś nie tylko w gronie specjalistów mówi się dużo o ważnych postaciach literatury i kultury wywodzących się z Donbasu. To samo dzieje się w przypadku Krymu, gdzie epizody z jego historii, na przykład tworzenie się nowoczesnych elit krymsko-tatarskich czy represje wobec ruchu krymsko-tatarskiego stały się częścią ogólnoukraińskiej pamięci historycznej. Mariupol jest dobrym przykładem tego, jak miasto uważane wcześniej za prowincjonalne, za sprawą heroicznej obrony i męczeństwa mieszkańców wyrosło na centralny punkt na symbolicznej mapie Ukrainy. W Mariupolu widać też, jak po rewolucji godności rozpoczął się proces odzyskiwania historii południa dla Ukrainy. Rozpoczęły się poszukiwania miejsca, gdzie znajdowała się cerkiew kozacka, mimo że miasto rzekomo założyła Katarzyna Wielka, a wcześniej nic tam nie było.
Pamiętam zdziwienie w Ukrainie, a także poza nią, jakie wzbudziło zachowanie mieszkańców Chersonia, którzy zatrzymywali rosyjskie czołgi gołymi rękoma.
Adam Balcer – politolog, antropolog kultury, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu.
Wydaje mi się, że Ukraina środkowa i zachodnia nie miały wystarczającej świadomości siły ukraińskiej tożsamości na południu i wschodzie. Nagle się okazało, że właśnie gdzieś na południu, na tych niedowartościowanych „kresach”, zwykli ludzie naprawdę czują się Ukraińcami i są gotowi zginąć dla kraju. Sądzę, choć wiem, że to tragiczne stwierdzenie, że pełnoskalowa wojna, poza zniszczeniem, śmiercią, represjami, stworzyła także nową, silniejszą Ukrainę: bardziej pluralistyczną, a jednocześnie bardziej spójną. I te zmiany są nieodwracalne.