Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk / 07.10.2024
Karolina Zub

Toczy się wojna o topniejący lód. Rosja planuje ekspansje

Rola Dalekiej Północy we współczesnych stosunkach międzynarodowych i globalnym układzie bezpieczeństwa jest znacznie ważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Zapoczątkowana przez Federację Rosyjską wojna w Ukrainie pociągnęła za sobą szereg istotnych zmian i obaliła obowiązujący w regionie od czasów zimnej wojny paradygmat pokojowej współpracy. Arktyka stała się przedmiotem zażartej konkurencji, której stawką jest dostęp do paliw kopalnych, dróg handlowych i dominacja militarna.
Foto tytułowe
Patrol duńskiej marynarki wojennej (Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!



Arktyka, czyli obszar polarny skupiony wokół bieguna północnego, to jeden z ostatnich skrawków Ziemi o nieuregulowanym statusie prawnym. Obejmuje część lądową o powierzchni około 10 mln km² oraz Ocean Arktyczny (około 14,8 mln km²), którego wody oblewają brzegi Ameryki Północnej i Eurazji. Terytoria na Dalekiej Północy posiada osiem państw: Dania (za sprawą Grenlandii), Finlandia, Islandia, Kanada, Norwegia, Rosja, Szwecja oraz USA. Warto zaznaczyć, że wyłączna władza nad ponad połową regionu spoczywa w rękach największego państwa świata.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Arktyka często określana jest mianem „wielkiego rezerwuaru surowców”, szczególnie tych najbardziej pożądanych, czyli energetycznych. Z badań, najszerzej jak dotąd przeprowadzonych w 2008 roku przez US Geological Survey (Arktyczny Instytut Ameryki Północnej), wynika, że pod dnem Oceanu Arktycznego może znajdować się nawet 30% nieodkrytych światowych rezerw gazu ziemnego i 13% ropy naftowej. Teoretycznie w niedalekiej przyszłości ich eksploatację mają umożliwić dokonujące się na bezprecedensową skalę zmiany klimatyczne. Ocieplanie się klimatu zachodzi na całej kuli ziemskiej, jednak przejawy tego procesu są najbardziej widoczne na biegunie północnym, gdzie temperatury rosną niemal cztery razy szybciej niż w innych częściach globu. Prowadzi to m.in. do topnienia pokrywy lodowej, która stopniowo odsłania swoje zasoby, czyniąc je technicznie dostępnymi. Według szacunków Rady Arktycznej z 2017 roku Arktyka już w latach 2035-2040 będzie całkowicie wolna od lodu.

Nadzieje na wykorzystanie potencjału gospodarczego Dalekiej Północy państwa zaangażowane w arktyczny wyścig wiążą też z transportem morskim, będącym podstawą handlu międzynarodowego i światowej gospodarki. Przez Arktykę wiodą dwa potencjalne szlaki żeglugi handlowej. Pierwszym z nich jest najkrótsza droga z Europy do Azji – Przejście Północno-Wschodnie, które biegnie wzdłuż wybrzeży Syberii. Drugim – Przejście Północno-Zachodnie, prowadzące między arktycznymi wyspami Kanady. Udrożnienie traktów skróciłoby drogę z Europy do Azji o kilka tysięcy kilometrów, stanowiąc doskonałą alternatywę dla wykorzystywanych aktualnie tras, tj. przez Kanał Panamski oraz Kanał Sueski.


Przełomowy rok 2022


Przez ostatnie dwie dekady decydenci z różnych państw (nie tylko arktycznych) postrzegali Daleką Północ głównie poprzez pryzmat interesów ekonomicznych, miejsce, w którym z powodzeniem obowiązuje przyjęty w czasach zimnej wojny paradygmat pokojowej współpracy, a pełnoskalowy konflikt jest scenariuszem niemożliwym do spełnienia. Ze względu na uwarunkowania geograficzne, historyczne oraz gospodarcze największą wagę do kwestii arktycznych przywiązywała Federacja Rosyjska. Państwo to stanowiło również wyjątek wśród arktycznej ósemki, gdyż kremlowscy stratedzy nie koncentrowali się tylko na aspektach ekonomicznych, ale także na kwestiach związanych z bezpieczeństwem. Jaskrawo przebija się to w szeregu dokumentów strategicznych, podejmowanych w regionie działaniach, a także w wypowiedziach najwyższej rangi urzędników państwowych. Inne kraje pozostawały zdecydowanie w tyle za Kremlem, a region znajdował się na marginesie zainteresowania ich rządów.

Paradygmat pokojowej współpracy stopniowo kruszył się od 2014 roku po aneksji Krymu przez Federację Rosyjską, wywołaniu wojny w Donbasie, a także nałożeniu sankcji gospodarczych na państwo-agresora przez Zachód. Coraz wyraźniejsze były też oznaki remilitaryzacji rosyjskiej części regionu. Moment otrzeźwienia dla pozostałych państw arktycznej ósemki nastąpił dopiero w lutym 2022 roku, kiedy to m.in. z rosyjskich terytoriów arktycznych wystartowały bombowce strategiczne, które od ponad dwóch i pół roku niszczą ukraińską infrastrukturę cywilną.

Wybuch największego konfliktu zbrojnego w naszej części Europy od czasów zakończenia II wojny światowej zmienia system bezpieczeństwa i układ sił również na Dalekiej Północy. Paradygmat pokojowej współpracy zdecydowanie przestaje obowiązywać.


Nowi członkowie NATO


Po dekadach wymuszonej neutralności (w przypadku Szwecji bezaliansowości) decyzja dwóch państw arktycznych o przystąpieniu do Sojuszu Północnoatlantyckiego wywołała panikę wśród rosyjskich elit wojskowych i politycznych. Siergiej Szojgu, pełniący funkcję ministra obrony narodowej Rosji (do maja 2024 roku), już w pierwszych tygodniach pełnoskalowej wojny zapowiedział, że „w obliczu krwawej wojny Rosji z Ukrainą konieczne jest wzmocnienie zdolności bojowych w Arktyce” i „remilitaryzacja” Półwyspu Kolskiego.

Przedstawiciel rosyjskiego MSZ, Nikołaj Korczunow, w maju 2022 roku groził, że „chęć przystąpienia Finlandii i Szwecji do NATO spowoduje, że Arktyka może przekształcić się w teatr działań wojskowych”. W typowo rosyjskim stylu przestrzegał też te dwa państwa nordyckie przed „niezamierzonymi incydentami”, które nie tylko będą stanowić wyzwanie dla bezpieczeństwa, ale mogą także wyrządzić poważne szkody delikatnemu ekosystemowi Arktyki.

W marcu 2023 roku Wiktor Tatarincew, będący ambasadorem Rosji w Sztokholmie, oznajmił, że przystąpienie Finlandii i Szwecji do aliansu, które pociąga za sobą niemal podwojenie granicy Rosji z NATO, w żaden sposób nie poprawi bezpieczeństwa w Europie. „Nowi członkowie wrogiego bloku staną się uzasadnionym celem rosyjskich działań odwetowych, w tym o charakterze militarnym” – zapowiedział rosyjski dyplomata.

Według doniesień Ukraińskiej Niezależnej Agencji Informacyjnej (UNIAN) sam prezydent Putin pod koniec stycznia 2023 roku, na specjalnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa FR poświęconym ekspansji Rosji, miał powiedzieć, że „Ukraina to za mało” i postawić za cel rozszerzenie terytoriów rosyjskich również na Dalekiej Północy. W kwietniu br. w wywiadzie udzielonym państwowej agencji informacyjnej RIA przywódca największego państwa świata oznajmił niezadowolonym tonem, że stosunki Rosji z Finlandią były perfekcyjne do momentu, dopóki ten kraj nie stał się członkiem NATO. Zapowiedział też rozmieszczenie wojsk na ciągnącej się 1300 km granicy z Finlandią: „nie mieliśmy tam wojsk, teraz będziemy mieć”.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Groźby kierowane w kierunku Finlandii i Szwecji, zapowiedzi odwetu i otworzenie nowego frontu w Arktyce nie przyniosły oczekiwanych przez Kreml rezultatów. Kolejno – Finlandia w kwietniu 2023 roku i Szwecja w marcu 2024 roku zostały członkami najpotężniejszego sojuszu obronnego w dziejach świata.

Histeryczne reakcje Rosjan niekoniecznie są przesadzone, biorąc pod uwagę, jak ogromną zmianę dla NATO i regionu arktycznego, tak ważnego z punktu widzenia rosyjskich interesów, pociąga za sobą akcesja tych dwóch nordyckich państw.


Zmiana rzeczywistości strategicznej w Arktyce


Położony nad Morzem Barentsa Półwysep Kolski liczy 100 tys. km2 i słynie z zapierających dech w piersiach krajobrazów, które polski odbiorca mógł podziwiać w filmie Lewiatan (reż. Andriej Zwiagincew) nominowanym w 2015 roku do Oscara. Na tle surowej i nieokiełznanej przyrody rozgrywają się dramaty bohaterów, stojących przed trudnymi wyborami moralnymi. Śledzimy ich zmagania z naturą i barbarzyńskim systemem, który gardzi jednostką, a jej prawa ma za nic. Zdaje się, że ta historia nie może mieć dobrego zakończenia.

Arktyczny półwysep ma też inne oblicze – jest to jedno z najbardziej zmilitaryzowanych miejsc na Ziemi. Część jego krajobrazu stanowią bazy okrętów nawodnych i podwodnych o napędzie nuklearnym wraz z pociskami międzykontynentalnymi; zamknięte miasta, do których wstęp jest możliwy tylko po uzyskaniu zgody Federalnej Służby Bezpieczeństwa; stocznie i składowiska odpadów radioaktywnych. Na Półwyspie Kolskim rozmieszczone są również jedne z największych na świecie magazynów głowic nuklearnych, a także lotniska, z których mogą startować bombowce strategiczne przeznaczone do zrzucania bomb jądrowych.

Od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę zdecydowanie częściej ze strony kremlowskiej propagandy płyną groźby użycia broni jądrowej. Są one kierowane nie tylko do władz napadniętej Ukrainy, Finlandii i Szwecji, ale także wszystkich członków koalicji antyputinowskiej sformowanej pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych. Warto przypomnieć, że Arktyka ze względu na swoje położenie geostrategiczne zapewnia możliwość atakowania dowolnego obiektu na kuli ziemskiej oraz doskonałe warunki do ukrywania się i maskowania. W rezultacie region stanowi naturalną trasę przelotu międzykontynentalnych balistycznych pocisków rakietowych w potencjalnym konflikcie jądrowym. To przez tereny Dalekiej Północy wiodą najkrótsze trasy między potencjalnymi przeciwnikami: Rosją i USA.

Obecność Finlandii i Szwecji w NATO zmienia rzeczywistość strategiczną w regionie. Siedmiu z ośmiu członków Rady Arktycznej pozostaje częścią jednego sojuszu polityczno-wojskowego, co zdecydowanie zwiększa ich możliwości operacyjne na tych kluczowych obszarach. Stawia także sojuszników w silniejszej pozycji w przypadku konieczności odpowiedzi na agresywne działania Kremla, nie tylko te poniżej progu wojny czy też związane z bezpieczeństwem ekologicznym tych wrażliwych obszarów. Od kiedy w szeregach NATO znajdują się Finlandia i Szwecja, zdecydowanie łatwiej jest wytrącać Rosji argument o rozpętaniu wojny nuklearnej, bo Półwysep Kolski, gdzie składuje swój arsenał nuklearny, może być szybko i stosunkowo w prosty sposób odcięty od macierzy przez siły natowskie. Potencjalna destabilizacja strategicznego półwyspu stanowi dla Rosji egzystencjalne zagrożenie.

Jedyne połączenie lądowe między Półwyspem Kolskim a Rosją kontynentalną stanowi wąski, około 700-kilometrowy odcinek – Przesmyk Kolski – ciągnący się wzdłuż granicy z Finlandią. Składa się on zaledwie z jednej linii kolejowej, jednej drogi, a także linii wysokiego napięcia, które zostały poprowadzone przez gęsto zalesione obszary. Ich uszkodzenie nie stanowiłoby trudnego zadania dla dobrze wyszkolonego, nawet niewielkiego oddziału żołnierzy, np. fińskich, będących potomkami wojskowych, którzy w 1939 roku stawiali silny opór ZSRR, by bronić fińskiej państwowości.

W przypadku wybuchu w Arktyce pełnoskalowego konfliktu nie do przecenienia byłaby również rola Szwecji. Ze względu na uwarunkowania geograficzne nie stałaby się pierwszym celem ataku Rosji. Dlatego właśnie terytorium tego nordyckiego państwa doskonale nadaje się do pełnienia zaplecza bloku państw zachodnich na północnym kierunku operacyjnym. Przez Szwecję przemieszczałyby się siły natowskie, konieczne do obrony terytoriów dwóch innych państw arktycznych – Norwegii i Finlandii.

O wzrastającej świadomości znaczenia Dalekiej Północy w globalnym układzie sił świadczy zorganizowanie przez Sojusz Północnoatlantycki jednych z największych ćwiczeń wojskowych od czasów zakończenia zimnej wojny – Nordic Response – w marcu br. W arktycznych manewrach tuż przy granicy z Rosją wzięło udział około 20 tysięcy żołnierzy z 14 państw (w tym Szwecji, która w czasie ich trwania została 32. członkiem NATO). Głównym celem ćwiczeń było testowanie prowadzenia lądowych, powietrznych i morskich działań zbrojnych w trudnych warunkach arktycznych i przygotowanie planu obrony flanki północnej.

Istotnym elementem świadczącym o próbach umocnienia się sił natowskich na północnym kierunku operacyjnym jest budowa arktycznej stacji satelitarnej, przeznaczonej do zwalczania wrogich pocisków rakietowych. Na jej lokalizację została wybrana wyspa Andøya (około 300 km za kołem podbiegunowym, terytorium należące do Norwegii), na której wcześniej stacjonowała norweska flota pojazdów obserwacyjnych P-3 Orion. Na tej małej, ale mającej strategiczne znaczenie wyspie powstanie także nowa arktyczna baza dronów dalekiego zasięgu. Baza, zlokalizowana w odległości około 800 kilometrów od Siewieromorska, będącego główną siedzibą Floty Północnej, jest pierwszą tego typu instalacją poza terytorium Stanów Zjednoczonych.

Podczas gdy NATO podejmuje konkretne działania na Dalekiej Północy, tylnymi drzwiami do Arktyki wchodzi nowy gracz, którego obecności nie można lekceważyć.


Chiński Smok w Arktyce


W lutym 2023 roku Departament Obrony Narodowej Kanady poinformował, że z wód należących do kanadyjskiej części Arktyki wyłowione zostały chińskie boje monitorujące. Podstawową funkcją tego typu urządzeń jest oznaczanie tras nawigacji. Mogą także służyć do zbierania poufnych informacji przez wojsko i wywiad. W październiku minionego roku kanadyjskie władze wystosowały ostrzeżenie do ludu Inuitów, zamieszkującego arktyczne tereny państwa przed „wpływami obcych mocarstw”. Mowa tutaj w szczególności o tajnych operacjach chińskich i rosyjskich mających na celu próby wywierania nacisku na proces podejmowania decyzji przez parlament inuicki oraz inne organy inuickiej administracji. Należy zaznaczyć, że jednym z narzędzi stosowanym przez „obce mocarstwa” do pozyskania przychylności miejscowej ludności, a tym samym zwiększenia wpływów na Dalekiej Północy, są inwestycje infrastrukturalne. Ten modus operandi przetestowany został w innych częściach świata, przynosząc Chinom ogromne korzyści. Teraz przyszła pora na Daleką Północ, która od 2017 roku stanowi część szerszej chińskiej strategii poszerzania globalnych wpływów.

Od lat 90. ubiegłego wieku Chiny przejawiają zainteresowanie terenami skupionymi wokół bieguna północnego. Jednak po raz pierwszy chińskie interesy i roszczenia względem regionu zostały spójnie przedstawione na początku 2018 roku w arktycznej białej księdze. W tym strategicznym dokumencie Chiny określają się mianem „państwa okołoarktycznego” (terytorium ChRL oddalone jest około 1500 kilometrów od Arktyki), wyrażają ambicje, aby pełnić rolę ambasadora interesów państw spoza regionu na Dalekiej Północy.

Arktyka została uznana przez Państwo Środka za część inicjatywy Pasa i Szlaku, a najbardziej oczywiste roszczenia Chin, które są jednym z najbardziej chłonnych rynków energii na świecie, dotyczą sektora energetycznego i potencjalnego wydobycia cennych złóż surowców. Inny, niezwykle istotny aspekt z chińskiej perspektywy stanowią kwestie związane z transportem morskim. Za sprawą arktycznych szlaków żeglugowych, które mają tworzyć tzw. Polarny Jedwabny Szlak (część inicjatywy Pasa i Szlaku), morski szlak transportowy między Chinami i UE może się skrócić o około 1/3 w porównaniu z trasą wiodącą przez Kanał Sueski. Ma to na celu nie tylko obniżenie kosztów transportu towaru. Dzięki wykorzystaniu tras arktycznych możliwe byłoby ograniczenie żeglugi przez kontrolowaną przez Stany Zjednoczone Cieśninę Malakka.

Na przestrzeni ostatnich dekad kontrolowanie Arktyki i utrzymanie w niej dominującej pozycji stanowiło priorytet Kremla. Moskwa podejmowała wysiłki na rzecz ograniczenia dostępu do regionu innym krajom, w tym Chinom. Teraz rosyjski niedźwiedź zdaje się nie mieć wyboru.


Partnerstwo „bez granic”


W lutym 2022 roku, kilka dni przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, Władimir Putin gościł w Pekinie. Podczas tej wizyty Xi Jinping wygłosił pamiętne słowa o partnerstwie „bez granic”, mającym łączyć te dwa mocarstwa wschodnie. Zdaje się, że współpraca ta rozciąga się również na tereny Dalekiej Północy. Słabość Rosji w Ukrainie, izolacja na arenie międzynarodowej, zaprzestanie współpracy z pozostałymi członkami Rady Arktycznej i kolejne pakiety sankcji gospodarczych (w tym odcięcie od najnowszych technologii) zmuszają Rosję do dzielenia się z Chinami swoimi terytoriami arktycznymi. Bez wsparcia ze strony partnera Kreml nie będzie bowiem w stanie zrealizować swoich interesów, chociażby w sektorze energetycznym. Wojna w Ukrainie stanowi ważną cezurę historii współpracy rosyjsko-chińskiej w Arktyce, która osiągnęła bezprecedensowy poziom.

Kiedy zachodnie firmy wycofały się ze sztandarowego projektu Kremla – zakładów produkcji gazu skroplonego Arctic LNG 2, ich miejsce błyskawicznie zajęły chińskie podmioty, takie jak China National Petroleum Corporation i China National Offshore Oil Corporation. Od początku wojennego 2022 roku można obserwować otwarcie się rosyjskich terytoriów arktycznych na chińskie przedsiębiorstwa – tylko w okresie od stycznia 2022 roku do czerwca 2023 roku ponad 230 podmiotów kontrolowanych przez Pekin zarejestrowało działalność gospodarczą w należącej do Rosji części Arktyki. Oznacza to niemal 90-procentowy wzrost w porównaniu z poprzednimi latami. Widocznie wzrasta też rola Północnego Szlaku Morskiego w wymianie handlowej między wschodnimi partnerami. Szacuje się, że w minionym roku co najmniej 11 statków transportowało za jego pośrednictwem czarne złoto do Chin (w 2022 roku odbył się tylko jeden rejs).

Można się spodziewać, że w kolejnych latach Państwo Środka będzie kontynuować ekspansję gospodarczą na terenach Dalekiej Północy i zwiększać inwestycje w rozwój Północnego Szlaku Morskiego, a także infrastruktury przeznaczonej do wydobycia surowców energetycznych. Jednak coraz częściej pojawia się obawa, że Chinom przestanie wystarczać aktywność gospodarcza w regionie i zapragną również stałej obecności wojskowej, żeby tworzyć przeciwwagę dla USA.

To, jak i wiele innych kwestii dotyczących tego odległego regionu, zależy od przebiegu wojny w Ukrainie, wywołanej przez napędzaną postimperialnym szałem i faszystowską nienawiścią Federację Rosyjską.

Największe państwo świata nie posiada aktualnie sił wojskowych oraz środków, które pozwoliłyby mu na wywołanie i prowadzenie na Dalekiej Północy pełnoskalowego konfliktu. Wywiady państw nordyckich donoszą raczej o wycofywaniu się całych jednostek z terytoriów arktycznych, które prawdopodobnie są przesuwane do walk przeciwko Ukrainie. Dzisiaj trudno przewidzieć, w jaki sposób skończy się rosyjska wojna przeciwko Ukrainie i jakie będą tego skutki. Jednak jeśli Rosja zwycięży w wojnie lub jednostronnie uzna się za stronę zwycięską, to ogarnięty obsesją rozszerzania swojego terytorium Kreml sięgnie po więcej. Daleka Północ i jej szelf kontynentalny na Oceanie Arktycznym, gdzie według szacunków znajduje się najwięcej złóż surowców energetycznych stanowi dla Rosji naturalny kierunek ekspansji. Już w 2021 roku Rosja próbowała uzyskać zgodę ONZ na przywłaszczenie terytoriów morskich kosztem innych państw, na jej drodze stanęły jednak inne państwa arktyczne, wysuwając podobne roszczenia.

Jednak nie chodzi tylko o terytoria, których status nie jest jasny. Krem wysuwa roszczenia wobec terytoriów, które należą do innych państw. O ile regularne upominanie się Rosjan o Alaskę i stosowanie gróźb wobec strony amerykańskiej mogą budzić kpiny, o tyle działalność „sfrustrowanych mniejszości rosyjskich”, inspirowanych przez rosyjski wywiad wojskowy na terytorium Norwegii, już niekoniecznie. Zwłaszcza że podobne praktyki mogliśmy już obserwować w różnych częściach obszaru postradzieckiego (choćby na okupowanym Krymie i  w Donbasie w 2014 roku).

Karolina Zub – tłumaczka specjalistyczna języka rosyjskiego i ukraińskiego, nauczycielka polskiego dla obcokrajowców, wschodoznawczyni, badaczka w zakresie nauk o bezpieczeństwie. Członkini Polskiego Towarzystwa Tłumaczy Przysięgłych i Specjalistycznych TEPIS, Polskiego Towarzystwa Nauk o Bezpieczeństwie oraz Polskiego Towarzystwa Studiów Międzynarodowych.

Inne artykuły Karoliny Zub
Scenariusz, w którym Rosja przegrywa, również nie gwarantuje stabilizacji w tym strategicznie ważnym regionie. Upokorzony porażką Kreml może naprędce szukać innego terytorium, które zdecyduje się podbić, by zrekompensować klęskę w Ukrainie. Według szacunków na odtworzenie sił straconych podczas wojny w Ukrainie Kreml będzie potrzebował około dekady. Wciąż jednak posiada w swoim arsenale szereg środków, za pomocą których jest w stanie destabilizować wybrane miejsce na Ziemi, np. poprzez niszczenie systemu ekologicznego czy ataki terrorystyczne np. na infrastrukturę krytyczną. W tym kontekście Arktyka na pewno nie będzie w najbliższej przyszłości bezpiecznym i wolnym od napięć miejscem.