Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Rosja / 08.10.2024
Wojciech Siegień

Rosyjska opozycja popełnia medialne seppuku. Przeciwnicy Putina grają nieczysto

Od kilku tygodni jesteśmy świadkami autoanihilacji rosyjskiej opozycji. Proces rozkładu zaczął się dawno temu, ale przebiegał w sposób ukryty, za zamkniętymi drzwiami biur i na zamkniętych czatach bezpiecznych komunikatorów. To, co niejawne, stało się publiczne 12 września, gdy na kanale Aleksieja Nawalnego na YouTubie Maria Piewczych opublikowała wyniki nowego śledztwa. Wynika z niego, że za ostatnimi atakami na przedstawicieli Fundacji Walki z Korupcją Nawalnego stał inny rosyjski opozycjonista na emigracji – Leonid Newzlin. Publikacja wyników śledztwa nie zadziała jednak jak katharsis. Zamiast oczyścić atmosferę, otworzyła puszkę Pandory.
Foto tytułowe
Maria Piewczych (YouTube)



Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!



Film opublikowany 12 września na kanale Fundacji Walki z Korupcją (FBK) założonej przez Aleksieja Nawalnego nazywa się „Porwać. Pobić. Podpalić. Kto chce zniszczyć zespół Nawalnego?” i dotyczy sprawy bandyckiego ataku na Leonida Wołkowa wiosną 2024 roku. Rosyjskiego opozycjonistę przed jego domem zaatakowało młotkiem dwóch mężczyzn. Bili go po ciele i uderzali w głowę. Udało mu się jednak schronić w domu. Po zdarzeniu zeznał, że napastnicy porozumiewali się w języku polskim, co naprowadziło śledczych na trop dwójki polskich kiboli Legii, których telefony logowały się do sieci w okolicach miejsca napadu. W ten sposób aresztowano sprawców. Od nich trop poprowadził do jeszcze jednego Polaka zamieszanego we wcześniejszy atak na żonę innego rosyjskiego opozycjonisty – Maksima Mironowa. Mowa o Grzegorzu Daszkowskim, który zastraszał i zaatakował w Argentynie Aleksandrę Pietraczkową i jej 10-miesięczne dziecko.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Po aresztowaniu sprawców polskie i litewskie władze wraz z prezydentem Litwy i premierem Donaldem Tuskiem na czele ogłosiły, że polscy kibole byli wykonawcami zleceń rosyjskich służb specjalnych. Wrześniowa publikacja FBK dowodzi czegoś zgoła przeciwnego, prezentując dowody na to, że zleceniodawcą ataków był Leonid Newzlin, niegdyś rosyjski oligarcha, od lat mieszkający w Izraelu. Newzlin to partner biznesowy i bliski przyjaciel Michaiła Chodorkowskiego, wspierający opozycję rosyjską i Ukrainę w walce z Rosją. Ujawnienie jego prawdopodobnego udziału w napaściach na innych opozycjonistów spowodowało tąpnięcie na rosyjskiej opozycyjnej scenie politycznej, którego długofalowe skutki są trudne do oszacowania.


Źródła rosyjskiej opozycji


Gdyby chcieć przeanalizować kolejne wydarzenia prowadzące do tej implozji środowiska rosyjskiej opozycji, trzeba by sięgnąć aż do lat 90., kiedy zaczęły się kształtować fundamenty tego, co dziś nazywamy putinizmem. To wtedy tworzyły się strukturalne, finansowe i ideologiczne warunki powstania rosyjskiej opozycji politycznej. Michaił Chodorkowski i Leonid Newzlin mogą być uważani za modelowe postaci transformacji ustroju sowieckiego. W trudnych latach dzikiego kapitalizmu trafiają do biznesu i w oszałamiającym tempie budują naftowego giganta – spółkę Jukos. Biznes kwitnie i w 2003 roku „Forbes” szacuje majątek Newzlina na 1,1 miliarda dolarów, zaś Chodorkowski staje się jednym z najbogatszych ludzi świata. Jednak na te same lata w Rosji przypada początkowy okres konsolidacji putinizmu, co łączyło się z eliminacją potencjalnych i realnych przeciwników Putina. Chodorkowski, bajecznie bogaty oligarcha z politycznymi ambicjami, był wtedy najpoważniejszym z możliwych przeciwników reżimu. W powszechnie przyjętej narracji właśnie to spowodowało jego areszt w październiku 2003 roku i wieloletni wyrok więzienia, oficjalnie za oszustwa podatkowe. Rozprawa z Jukosem musiała być totalna, więc zarzuty dostał też Newzlin. Był jednak ostrożniejszy niż jego partner i opuścił Rosję jeszcze w 2003 roku, chroniąc się w Izraelu.

Rosyjscy prokuratorzy oskarżyli go wtedy o szereg przestępstw, ale w kontekście ujawnionych teraz informacji trzeba przyjrzeć się szczególnie tym, za które został w Rosji osądzony in absentia w 2008 roku i skazany na dożywocie. Chodziło o wyrok za zlecenie zabójstwa czterech osób – przeciwników biznesowych i urzędników, w tym burmistrza Nieftiejuganska, Władimira Pietuchowa. To było kluczowe dla Jukosu syberyjskie miasto, gdzie mieściło się Jugansknieftiegaz, sprywatyzowane przedsiębiorstwo, od którego Jukos zapożyczył nawet pierwsze litery w swojej nazwie. Prokuratorzy zakładali, że konflikt dotyczył niedopłaty podatków przez Jukos. Burmistrz został zastrzelony w 1998 roku w drodze do pracy, w dniu, w którym przypadały urodziny Michaiła Chodorkowskiego.

To typowy dla lat 90. w Rosji bandycki zbieg okoliczności, rodzaj prezentu od zleceniodawców morderstw, który dawali swoim przyjaciołom lub patronom. W 2006 roku krytyczna wobec reżimu dziennikarka Anna Politkowska została takim bandyckim zbiegiem okoliczności zamordowana w dzień urodzin Putina. W przypadku zabójstw zarzucanych Newzlinowi, wielu ówczesnych komentatorów oraz izraelskie sądy nie uwierzyły w stawiane mu w Rosji zarzuty. Uznano je za kolejny przejaw represji putinizmu. Chodorkowski, siedzący w kolonii karnej, stał się symbolem niezłomności i oporu przeciwko dyktaturze. Po zwolnieniu z więzienia, już na emigracji, został z jednym głównych rozgrywających na rosyjskiej scenie opozycyjnej. Aż do września tego roku.


Śledztwo we własnej sprawie


Fundacja Walki z Korupcją opublikowała film będący zapisem śledztwa dziennikarskiego, które dowodzi, że to Newzlin zlecał ataki na ludzi związanych ze strukturami Nawalnego. Kierował tym procesem przy pomocy mieszkającego w Polsce rosyjskiego prawnika, Anatolija Blinowa, oraz różnych szemranych typów powiązanych w niejasny sposób z rosyjskimi służbami. Głównym dowodem przedstawionym w filmie FBK jest zapis korespondencji z komunikatora Signal. Według ustaleń zespołu Nawalnego w tej korespondencji uczestniczy Newzlin i zatrudniony przez niego koordynator napadów. Innym istotnym dowodem są zrobione przez bandytów nagrania ataków. Te filmy mogły się znajdować tylko na urządzeniach należących do napastników.

Choć wszystko wydaje się jasne, tutaj zaczynają się schody. Po pierwsze, FBK nie ukrywa, że materiały otrzymała od niejakiego Andrieja Matusa, tzw. rieszały, co po rosyjsku oznacza załatwiacza, czyli specjalistę od dogadywania się w trudnych sprawach między bandytami i służbami. Matus miał pracować dla wszystkich, poczynając od FSB aż po opozycyjne centra śledcze, finansowane przez Chodorkowskiego. Sam zgłosił się do fundacji Nawalnego z propozycją sprzedania materiałów kompromitujących Newzlina. Po kilku rozmowach telefonicznych przedstawiciele FBK spotkali się z nim w Czarnogórze, gdzie pokazał im zapis wideo przeskrolowanej korespondencji z Signala. Wszystko to pokazane jest w filmie i przypomina niskobudżetową podróbę „Casino Royale”, w której nie występuje James Bond. Piewczych i jej towarzysze nie mieli więc dostępu do oryginalnego zapisu korespondencji i nie chcieli zapłacić za oryginalny materiał. Po spotkaniu w Czarnogórze Matus znika, ale dokładnie te same materiały wypływają niebawem w publikacji propagandowego medium Kremla RT. Wtedy ludzie Nawalnego nie mogą już czekać i publikują własne śledztwo, odpalając medialną i polityczną bombę.

Publikacja uderza w Newzlina, uruchamiając lawinę komentarzy i wspomnień. Okazuje się, że w środowisku rosyjskiej opozycji wszyscy wiedzieli, że jest to niezrównoważony i mściwy człowiek. Dziennikarze i politycy zaczynają sobie wyraźnie przypominać, jak na jakiejś konferencji w Wilnie Newzlin zaatakował, wtedy werbalnie, ludzi z FBK i osobiście Wołkowa. Sama Piewczych w filmie przedstawia część własnej korespondencji z Newzlinem, gdzie ten zdaje się grozić Wołkowowi bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. Żeby rozwiać wątpliwości, FBK prosi o pomoc znanych dziennikarzy śledczych – Christo Grozewa i Michaiła Magłowa z rosyjskiego magazynu śledczego „Projekt”. Ci skrupulatnie analizują dane, badają czasową zbieżność wydarzeń, poboczne wątki, które można zweryfikować z innymi danymi, i dochodzą do wniosku, że przy takiej objętości danych niemożliwe jest podrobienie korespondencji. Ich zdaniem na 98 procent jest ona prawdziwa.

Dla zrozumienia tego, co się stało, trzeba zaznaczyć, że nie jest problemem fakt, że Leonid Newzlin okazał się osobą z rysem psychopatycznym, uwięzioną mentalnie w latach 90. Problem ze śledztwem FBK polega na tym, że faktycznie uderza ono w Michaiła Chodorkowskiego jako najbliższego przyjaciela Newzlina. Maria Piewczych natychmiast przytacza słowa Chodorkowskiego, że Newzlina traktuje jako kogoś bliższego sobie niż rodzina, niż brat. Ujawnione fakty każą więc zapytać, czy wiedział o tym, że jego „więcej niż brat” ma w zwyczaju zamawiać pobicia i morderstwa ludzi, którzy mu w jakiś sposób zawadzali? Czy Chodorkowski wiedział też, że jego organizacje współpracowały z ludźmi powiązanymi bandyckimi interesami z FSB? Bo jeśli tak, to być może obraz Chodorkowskiego jako demokraty i zaprzysięgłego wroga Putina to też fejk. A jeśli tak, to całe jego opozycyjne imperium, wraz z kanałem „Chodorkowski Life”, Dossier Centre, MBK Media czy wreszcie Rosyjskim Komitetem Antywojennym, to przykrywka dla realizacji nie obywatelskich, ale autorytarnych ambicji oderwanego od rzeczywistości i skrzywdzonego miliardera. Chodorkowski w publikowanych oświadczeniach zaklina się, że o niczym nie wiedział, i nawołuje do śledztwa, twierdząc, że Newzlin przekazał wszystkie materiały śledczym. Swoje oświadczenie w tej sprawie Chodorkowski sformułował w następujący sposób: Gdyby okazało się, że to wszystko prawda, oznaczałoby to, że Newzlin zwariował. Sam oskarżony też zaprzecza, twierdząc, że to prowokacja rosyjskich służb specjalnych.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Brutalna konkurencja w opozycji


Środowisko Nawalnego – Maria Piewczych, Leonid Wołkow, Iwan Żdanow oraz wdowa po Nawalnym, Julia, jako twarz ruchu – stanowią konkurencję dla środowiska Chodorkowskiego na politycznym rynku opozycji rosyjskiej na emigracji. W swoim filmie Piewczych nie kryje się z sugestiami, że Chodorkowski mógł mieć wiedzę o przestępczej działalności Newzlina. Właśnie dlatego publikacja śledztwa zmieniła się nieoczekiwanie z uderzenia w jedną postać w uderzenie w całą opozycję. Okazało się, że marka „rosyjska opozycja demokratyczna” to właściwie struktura z tektury, pokryta tylko ładną medialną politurką. Tak naprawdę wewnątrz trwa brutalna walka o to, kto będzie siedział za stołem rozmów z Zachodem o przyszłości Rosji bez Putina. I jest to walka brutalna w każdym sensie. Nagle wszyscy zobaczyli, że to gra na śmierć i życie, a żadna ze stron nie waha się sięgać po radykalne środki. Gdy jedni uderzają młotkiem, bo taki mają polityczny temperament, drudzy uderzają śmiertelnym oskarżeniem medialnym.

Przy okazji na jaw wyszło coś jeszcze. Wydawało się, że atak na Ukrainę wyznaczył nieprzekraczalne granice polityczne i podzielił zwykłych ludzi i polityków na zwolenników Putina i Rosji oraz jego przeciwników. W obliczu takiej agresji nie można było usiedzieć na dwóch krzesłach. Skandal z publikacją pokazał jednak, że ta granica wciąż jest płynna i człowiek powiązany z FSB może stać się informatorem opozycyjnych śledczych. To patologiczny układ, który doprowadził do sytuacji, w której tajemniczy Matus, w śledztwie FBK opisywany jako szemrany typ, postawił pod znakiem zapytania przyszłość rosyjskiej opozycji, która latami budowała swoje struktury.



W tym wszystkim muszą się jeszcze zorientować i określić swoją pozycje rosyjskie media działające na emigracji. Stąd wysyp analiz i podsumowań sytuacji na rosyjskim YouTubie i wydaniach internetowych mediów. Jekatierina Kotrikadze, szefowa działu informacji niezależnej rosyjskiej telewizji Dożdż, podsumowuje sytuację, dzieląc reakcję ludzi na trzy typy. Jedni byli w szoku i natychmiast zażądali śledztwa w spawie zlecenia pobicia. Inni nie wierzą w informacje zawarte w filmie FBK i postrzegają go jako odsłonę walki na opozycji. Trzecia grupa reaguje śmiechem i przeklina obydwie strony sporu, zarówno FBK, jak i środowisko Chodorkowskiego. Sama Kotrikadze, ale też inni znani komentatorzy polityczni, jak np. Michaił Fiszman, są jednak zgodni co do tego, że dowody z filmu są bardzo mocne, a tłumaczenia Newzlina i Chodorkowskiego wyjątkowo słabe. I Fiszman, i Kotrikadze podkreślają zasadniczy problem: nie jest teraz jasne, kto ma być partnerem w rozmowach z Zachodem o przyszłości Rosji.

Kotrikadze pyta wprost: kto tworzy dzisiaj prawdziwą rosyjską opozycję? Na razie to pytanie zawisa w próżni. Nie mają na nie odpowiedzi także zachodni politycy. Kotrikadze cytuje anonimowo swoich rozmówców z europejskich kręgów politycznych. Dla wielu z nich jest jasne, że sądowe wyjaśnienie skandalu z pobiciem Wołkowa będzie niemożliwe, bo Signal nie zachowuje korespondencji na serwerach, a Newzlin znany jest z ciągłej zmiany numerów telefonów, aparatów oraz z automatycznego usuwania wiadomości w komunikatorze. Oryginalna korespondencja prawdopodobnie nie istnieje. Dlatego rozmówcy redaktorki twierdzą, że w instytucjach finansujących działanie rosyjskiej opozycji i mediów uznano opozycję za toksyczną. Nikt nie będzie się zastanawiał i rozkładał sytuacji na czynniki pierwsze, szukając winnego. Informator, z którym rozmawiała Kotrikadze, powiedział jej wprost: „Jeśli wcześniej można się było sfotografować (z opozycyjnym politykiem z Rosji) po posiedzeniu PACE, to teraz nie wszyscy zechcą”.


Miecz obosieczny


Nad wszystkimi siłami w rosyjskiej opozycji zbierają się gęste chmury, co możemy wnioskować nie tylko z anonimowych wypowiedzi, ale także oficjalnych stanowisk, które pokazują, jak na Zachodzie zinterpretowano publikację śledztwa FBK w sprawie Newzlina. Najlepszym przykładem jest oświadczenie Generalnego Sprawozdawcy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ds. Sił Demokratycznych Rosji – Eerika-Niilesa Krossa, opublikowane na jego profilu w X. Kross pisze:

Film opublikowany przez FBK, w którym twierdzi się, że są nowe dowody w sprawie, powinien zostać zbadany przez właściwe organy. W państwach członkowskich Rady Europy, które szanują praworządność i wolności jednostki, przestępstwa muszą być badane przez policję i osądzane przez sądy. Zastąpienie tych procesów amatorskimi śledztwami i próbami publicznego osądu może być konieczne w środowiskach totalitarnych, takich jak dzisiejsza Federacja Rosyjska. (…) FBK, jako organizacja bardzo dobrze zaznajomiona z metodami dezinformacji reżimu Putina i wykorzystaniem «kompromatu» przeciwko swoim przeciwnikom, może mieć trudności z zaufaniem do organów ścigania demokratycznych państw. Jednak dla dobra przyszłości Rosji musi przezwyciężyć ten odruch.


To bardzo symptomatyczne stanowisko, które pokazuje w pełni istotę skandalu w rosyjskiej opozycji. Wysoce prawdopodobny fakt, że przeciwnik Putina, który zrzekł się obywatelstwa rosyjskiego i otwarcie popiera Ukrainę, zamawiał porwania i pobicia swoich osobistych przeciwników, dowodzi, że nie tylko wśród funkcjonariuszy reżimu Putina, ale także wśród jego przeciwników z dawnych kół biznesowych obowiązują bandyckie standardy żywcem wyjęte z dzikich lat 90. Kross wytyka jednak podobne standardy i „tym dobrym” rosyjskim opozycjonistom, którzy – jak się okazuje – także wykorzystują metody „kompromatu” [materiał, który ma kompromitować oponenta – przyp. red.] charakterystyczne dla autorytarnych społeczeństw. To dlatego w oczach polityków przyzwyczajonych do standardów państwa prawa wszystkie strony tego sporu są na spalonym, bo nie wyrosły z postsowieckości.

Po dwóch tygodniach od wybuchu skandalu emocje nieznacznie opadły i z dystansu wyłania się wyraźniejszy obraz tego, co zaszło. Christo Grozew, który pomagał w ustaleniu autentyczności korespondencji Newzlina, twierdzi dzisiaj, że cała ta historia to prowokacja FSB, bo przecież materiały zostały przekazane mediom kremlowskiego koncernu RT. Tyle że to prowokacja oparta na autentycznych materiałach, dokumentujących realne zlecenie pobicia lub porwania. Ale i to jeszcze nie koniec afer i podziałów w gronie rosyjskiej opozycji na emigracji. Na początku października swoje śledztwo w formie filmu opublikował Maksim Kac, kontrowersyjny polityk od lat skłócony ze środowiskiem Nawalnego. Kac twierdzi, że Fundacja Walki z Korupcją ma powiązania finansowe z dwoma rosyjskimi bankierami – Aleksandrem Żelezniakiem i Siergiejem Leontjewem, którzy doprowadzili swój bank do bankructwa, zostawiając na lodzie tysiące klientów. Po ucieczce z Rosji relacje z opozycją Nawalnego miały im pomóc w zrobieniu z siebie ofiar reżimu, a Żelezniak brał udział w budowaniu zagranicznych struktur fundacji zmarłego opozycjonisty. Ludzie Nawalnego zapowiadają, że odniosą się do opublikowanych przez Kaca rewelacji, dodając, że odsuwa ich to niestety od ważniejszych spraw, które prowadzą, czyli od demaskowania korupcji i zbrodni putinowskiego reżimu.

Wojciech Siegień – etnolog, psycholog, absolwent Kolegium MISH UW, ekspert ds. Europy Wschodniej. Prowadził badania terenowe w Białorusi i Rosji, a od 2017 roku w Donbasie. Specjalizuje się w problematyce militaryzacji społecznej i kulturowej. Wraz z Pauliną Siegień prowadzi podcasty „Na Granicy” oraz „Blok wschodni”

Inne artykuły Wojciecha Siegienia
Przyglądając się tym skandalom w szerszym kontekście bieżących wydarzeń międzynarodowych, trudno nie zgodzić się z tezą Grozewa, że w sprawie maczały palce kremlowskie służby. Gdy na najwyższych szczeblach toczą się rozmowy o przyszłości Ukrainy i konsekwencjach wojny dla Rosji, gdy zbliżają się wybory w USA, które mogą (choć nie muszą) przynieść przełom w sytuacji, rosyjska opozycja aspirująca do miana przedstawiciela wszystkich antyputinowskich Rosjan pogrąża się w wewnętrznych sporach, które podkopują zaufanie zewnętrznych partnerów. Wypływa z tego morał, że w walce z totalitarną władzą niedopuszczalne są żadne niedomówienia, zakulisowe ustawki i nieformalne umowy. Polityczne cele oraz zgodne z prawem i obyczajem politycznym środki do ich osiągnięcia muszą być całkowicie przejrzyste, bo tylko tak można przeciwdziałać zdemoralizowanej władzy, jednocześnie samemu nie ulegając demoralizacji.