Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze / 13.10.2024
Adam Miklasz

Mosty bez szlabanów. Dla młodych Polaków i Czechów granica jest tylko linią na mapie

Pandemia przypomniała mieszkańcom Śląska Cieszyńskiego o dawnych podziałach, które zniknęły wraz z otwarciem granic w strefie Schengen. Dla młodych żołnierze na mostach byli szokiem, starsi wrócili wspomnieniami do czasów szlabanów i kontroli. Likwidacja granic zmieniła życie na pograniczu polsko-czeskim, a wolność przemieszczania się stała się największym dobrodziejstwem Unii Europejskiej w tym regionie.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!



Była wczesna jesień 2020 roku. Do cieszyńskiego Mostu Przyjaźni, będącego jednocześnie granicą państwową między Polską i Republiką Czeską, zbliżała się swobodnie para nonszalanckich nastolatków. Tak swobodnie, że nie dostrzegli kilku kręcących się po moście mundurowych.

Dalej nie wolno – oznajmił jeden z nich.

Ale dlaczego? – zdziwili się szczerze.

To nie słyszeliście? Nie wiecie, co się dzieje? Granica jest zamknięta, pandemia… – wyjaśnił kulturalnie mundurowy, dodając jednak na boku zgryźliwy komentarz, poświęcony współczesnej młodzieży. Coś o oderwaniu od rzeczywistości, siedzeniu w piwnicy i graniu w gry komputerowe.

Wiemy. Ale my tylko na drugą stronę, do Czeskiego Cieszyna – nastolatkowie podjęli jeszcze nieśmiałą próbę przekonania rozmówców, aż wreszcie, po usłyszeniu bardziej stanowczego komunikatu, poddali się.

Ale dlaczego?

Dla nonszalanckiej pary zakaz możliwości przejścia przez most graniczny na drugą stronę rzeki był szokujący. Mieli jakieś piętnaście lat. Być może nigdy w życiu nie widzieli szlabanów, żołnierzy z psami. Być może nie mieli możliwości obcowania z tak metafizycznym zjawiskiem, jakim jest kontrola graniczna. Z ich perspektywy granica była przecież niewidoczną gołym okiem linią na mapie. Nie zetknęli się dotychczas z realnym uzasadnieniem istnienia granicy.


*



Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite
To właśnie wprowadzenie obostrzeń pandemicznych, połączone z zamknięciem granic państwowych, pozwoliło uświadomić sobie wszystkim mieszkańcom regionów przygranicznych dobrodziejstwo, wynikające z przynależności do strefy Schengen. Dla dzieci i młodzieży obecność żołnierzy na mostach była czymś absurdalnym, kompletnie niezrozumiałym. Osoby nieco starsze mogły wreszcie uruchomić ulubioną pieśń boomerów, której libretto zaczyna się zawsze w ten sam sposób: „Kiedyś to było ciężko, wy, młodzi, nie wiecie”. Młodsi otworzyli wreszcie uszy na przeróżne martyrologiczne śpiewki o przyrdzewiałych żyletkach wielokrotnego użytku, którymi golono zarośniętych turystów tylko po to, aby porównać ich wygląd ze zdjęciem paszportowym. Wysłuchali z większą uwagą tych wszystkich lamentów o surowych, antyczesko nastawionych polskich celnikach, o surowych, antypolsko nastawionych czeskich celnikach. O rodzinach z obu stron granicy, które mogły odwiedzać się sporadycznie. Oczywiście, mam świadomość, że włączenie się obu państw do strefy Schengen było jedynie pewną konsekwencją i odpryskiem ich obecności w Unii Europejskiej. Gdyby jednak zapytać przeciętnego mieszkańca Śląska Cieszyńskiego o największe dobrodziejstwo tej obecności, większość z nich wskazałaby właśnie zjawisko całkowitego otwarcia granic. Z historycznego punktu widzenia trudno im się dziwić.


*



Kiedy stara i schorowana babcia Austria umarła ze starości, Śląsk Cieszyński podzielono na pół, pomiędzy dwa nowe państwa. W okresie międzywojennym politycy z Warszawy i Pragi nie pałali do siebie nadmierną miłością, więc transgraniczne relacje były mocno utrudnione. Co ciekawe, sytuacja nie zmieniła się wcale po drugiej wojnie światowej. Wprawdzie oba kraje należały do wspólnego bloku państw demokracji ludowej, więc oficjalnie i na pokaz symulowano wysoki poziom braterstwa narodów, jednakże praktyka – jak to zwykle bywa – mocno odbiegała od nader słodkawej teorii. Nie jest pewnie odkrywczym stwierdzenie, że socjalizm ludowy na tej wysokości geograficznej zmiksowany był ze sporą domieszką nacjonalizmu. Mimo deklarowania braterstwa granice były wyjątkowo szczelne, a w powietrzu czuło się obopólną niechęć. Podczas transformacji ustrojowej sytuacja wolnymi kroczkami, zbliżała się do normalizacji. Aż wreszcie nadszedł 2004 (wejście obu państw do Unii Europejskiej), a potem 2007 rok (przystąpienie do strefy Schengen). Znajomi cieszyniacy opowiadali mi potem o wielkiej fecie i ogromnym entuzjazmie mieszkańców obu brzegów Olzy. Dla nich szczególnie 2007 rok był momentem epokowym, przełomowym.


*



Spłycenie dorobku Unii Europejskiej jedynie do swobodnego przepływu obywateli przez granicę byłoby oczywiście dość niesprawiedliwym uproszczeniem. Zmiany widać gołym okiem, pejzaż miast, miasteczek, infrastruktura uległy zasadniczej poprawie, poziom zamożności z pewnością się zwiększył. Ta poprawa dotyczy jednak większości miejsc w krajach, które wstąpiły do struktur europejskich w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku i trudno w tym przypadku wyróżnić akurat ten region przygraniczny. Dodatkowym sterydem, wzmacniającym rozwój Śląska Cieszyńskiego, był Euroregion Śląsk Cieszyński/Euroregion Těšínsko. Celem istnienia tej instytucji było finansowanie transgranicznych działań. W ramach wieloletniej współpracy podmiotów z obu stron Olzy zrealizowano mnóstwo projektów (począwszy na infrastrukturze, a skończywszy na turystyce), które niewątpliwie miały wpływ na rozwój regionu. Da się jednak zauważyć, że w transgraniczne działania najbardziej zaangażowane były samorządy lokalne oraz instytucje o charakterze lustrzanym (zespoły folklorystyczne, straże pożarne itp.). Przez dwie dekady członkostwa Polski i Republiki Czeskiej trudniej zauważyć wspólne inicjatywy przedsiębiorców, organizacji pozarządowych i zwykłych mieszkańców. Aby jednak łatwiej zrozumieć ten deficyt, należy przyjrzeć się nieco uważniej strukturze społecznej obu płuc Śląska Cieszyńskiego.

Wesprzyj nas na PATRONITE


*



Śląsk Cieszyński był regionem bardzo uprzemysłowionym jeszcze za czasów panowania Habsburgów. Nic więc dziwnego, że po drugiej wojnie światowej huty, kopalnie, zakłady pracy pełne były wykuwającej nową przyszłość masy robotniczej. Jednak od momentu transformacji ustrojowej charakter obu części regionu zaczął się zmieniać – Czesi utrzymywali przemysł, natomiast Polacy zaczęli się z niego gwałtownie wycofywać. Obecnie obie strony bardzo różnią się od siebie. Gdyby w aplikacji randkowej, dedykowanej regionom, zastosowano aplikację polegającą na kojarzeniu par, czeska i polska strona nigdy by się nie sparowały. Ta pierwsza wciąż zachowała sporo robotniczego sznytu. Tymczasem sam Cieszyn, w którego granicach znajduje się historyczne centrum miasta, aspiruje do miana atrakcji turystycznej. Taki status mają inne ośrodki po polskiej stronie – Ustroń, Wisła czy tak zwana Trójwieś (Istebna, Jaworzynka, Koniaków). Ze względu na funkcjonowanie w Cieszynie filii Uniwersytetu Śląskiego zauważyć tu można nadprodukcję branży kreatywnej, przedstawicieli wolnych zawodów, artystów i niebieskich ptaków, ubarwiających nieco przestrzeń miasta, zrzeszających się w stowarzyszenia, fundacje, grupy nieformalne. Tymczasem osieroceni przez likwidację zakładów robotnicy znajdują pracę po drugiej stronie Olzy – tam przemysł wygaszany jest wolniej, istnieją huty, kopalnie, zakłady pracy. Przy takim zróżnicowaniu charakteru obu części Śląska Cieszyńskiego i ich społeczności trudno jest wyznaczać i realizować wspólne cele. Tym bardziej, że w kwestii liczby organizacji pozarządowych zauważalna jest (z wyżej wymienionych powodów) wyraźna dysproporcja na korzyść strony polskiej. Dość powiedzieć, że na mapie organizacji pozarządowych po czeskiej stronie ważną rolę odgrywają instytucje, od dekad reprezentujące polską mniejszość narodową.


*



Fundamentalna w stosunku do świata z początku dwudziestego pierwszego wieku zmiana widoczna jest przede wszystkim na poziomie ulicy. Świadomość tego, że można całkowicie swobodnie przemieścić się na drugą stronę granicy, kiełkowała stopniowo, szczególnie u osób nieco starszych. Pamiętam, kiedy obiecałem mojemu wujkowi wspólne piwo w ulubionej czeskiej gospodzie. Zachwalałem mu Radegasta tak bardzo, że on – preferujący nieco mocniejsze trunki – czuł podekscytowanie.

To tutaj – oznajmiłem mu, kiedy dotarliśmy na miejsce.

Ale zaraz, przecież mieliśmy iść do Czech? – zdziwił się.

Wujku, my już od pięciu minut jesteśmy w Czechach – wyjaśniłem. Był wyraźnie zdezorientowany.

Ale dlaczego? – spytał jeszcze, dodając, że nie przypomina sobie momentu przekroczenia granicy. Wyraz jego twarzy przypominał zdziwienie opisywanych wcześniej nastolatków.

Wujki i ciocie zorientowali się w pewnym momencie, że granica jest jedynie niewidzialną linią na mapie. Obecnie Czesi mieszają się z Polakami w Cieszynie, a Polacy z Czechami – w Czeskim Cieszynie. I najważniejsze: ten fakt absolutnie nikogo nie dziwi. W cieszyńskich restauracjach i kawiarniach znajdziemy czeskie menu, na czeskich dworcach spiker ogłasza przyjazd pociągu po czesku, angielsku i polsku. Mieszkańcy obu stron odwiedzają się podczas koncertów, imprez plenerowych. Polacy nawiedzają czeskie gospody, Czesi przyjeżdżają do Polski na zakupy, zaglądają do modnych kawiarni. Jedni i drudzy w funkcjonowaniu na przygranicznym obszarze dostrzegają coraz więcej korzyści. Trywialnym przykładem jest sytuacja z 2020 roku, kiedy to czeski rząd zdecydował się na bardzo restrykcyjne rozwiązania w kwestii pandemii. Obostrzenia dotyczyły również możliwości treningów profesjonalnych drużyn hokejowych, więc zawodnicy Stalowników z Trzyńca skorzystali z gościnności cieszyńskiego lodowiska i tam przygotowywali się do przyszłych zawodów – w Polsce restrykcje były mniejsze.

Adam Miklasz – pisarz, dziennikarz. Mieszka w Cieszynie. Interesuje się historią, kulturą i piłką nożną w Europie Środkowej i na Bałkanach. Jego najnowsza książka to Řezaný świat. Osobisty przewodnik po Śląsku Cieszyńskim

Inne artykuły Adama Miklasza
Z perspektywy Śląska Cieszyńskiego zmiany infrastrukturalne czy ekonomiczne, wynikające z obecności obu krajów w Unii Europejskiej, są widoczne gołym okiem. Nie różnią się jednak wyraźnie od skali postępu zauważalnego w innych regionach tak zwanej nowej Unii. Dlatego właśnie, kiedy spytamy zwykłego mieszkańca Śląska Cieszyńskiego o największą korzyść, płynącą z integracji europejskiej, większość z nich wskaże palcem w kierunku jednego z cieszyńskich mostów, dodając, że zniknęły stamtąd szlabany i żołnierze. Przynajmniej do kolejnego lockdownu.