Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 17.11.2024
Wiktor Jakubau
Rzeczpospolita kolonizowała Inflanty. Białorusini nie chcieli o tym słyszeć
W czasie wojny w Ukrainie i terroru w Białorusi system władzy politycznej na Wschodzie został maksymalnie uproszczony, a jego elementy siłowe – odsłonięte. Tworzenie wspólnot społecznych w XX wieku oraz ogłoszenie wyidealizowanych państw: „imperiów” czy „republik” jako szczytu rozwoju narodów za pomocą propagandy i masowej edukacji „historycznej” legło u podstaw dumy narodowej, zmotywowało obywateli do masowego udziału w życiu publicznym oraz do wypełniania zadań politycznych. Z drugiej jednak strony przyczyniło się to do ludobójstwa i wojen.
(Wiki Commons)
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Ideolodzy narodowi XIX–XX wieku, uwalniając się spod carskiego jarzma, przewidywali udział przodków Polaków, Litwinów, Łotyszy, Białorusinów i Ukraińców w „obcych” projektach imperialnych bądź w charakterze ofiar, bądź – cywilizatorów „barbarzyńskiego Wschodu”. Zgodnie z tradycją osadnictwo naszych przodków na ziemiach sąsiednich narodów oraz udział w tworzeniu administracji okupacyjnych są nadal uważane za zjawiska innego rodzaju niż „kolonializm” i „imperializm” zachodnich Europejczyków za morzami.
W masowej „pamięci historycznej” Łotyszy i Estończyków, stworzonej poprzez edukację oraz środki masowego przekazu XX–XXI wieku, nie ma „Litwy” – są tylko „Ruscy” i „Polacy” jako „cudzoziemcy”, którzy próbowali ich schwytać, uciskać i zasymilować. Powiedzmy od razu, że w szwedzkiej, niemieckiej oraz rosyjskiej narracji imperialnej XVII i początku XIX wieku nie wyróżnia się żadnych innych „narodów” dawnej Rzeczypospolitej poza Polakami. Imperia końca XVIII wieku i ich przeciwnicy konsekwentnie zastępowali historyczną „Ruś”, prawosławnych WKL, historycznymi „Moskalami”, a „katolików” – „Polakami”. Tak „Ruscy” zostali „Rosjanami”. W XIX–XX wieku, walcząc z narracją imperialną i ją eksploatując, zbudowano wszystkie współczesne narody Europy Wschodniej i skonstruowano ich „pamięć historyczną”. Część autorów polskich oraz większość rosyjskich nadal twierdzi, że „Polacy” stworzyli „kresy” z Ukrainy i WKL. Polscy i ukraińscy naukowcy podliczyli już, że przed powstaniem 1648 roku nie było napływu etnicznych Polaków, a polonizacja dokonywała się za pośrednictwem miejscowej szlachty i Kościoła, w tym samym czasie zaś potęga oraz bogactwo ruskich rodów książęcych wyraźnie wzrastały. W polskiej tradycji, choć z ciepłym sentymentalizmem, zwyczajowo uważa się „Kresy” (Ukrainę, WKL i „polskie Inflanty”) za cywilizacyjne „peryferie” rozwiniętego „jądra” – Polski w granicach Rzeczypospolitej, ale termin ten w ciągu XX wieku stał się dla uszu białoruskich, ukraińskich czy litewskich „imperializmem” nie do przyjęcia, zwłaszcza że nie odpowiada on rzeczywistości, w której „kresowi” magnaci i działacze kultury byli elitą „metropolii”.
Ludzie żyją w świecie własnych przekonań i granic, które znają. Przypisywanie ludziom przeszłości wiedzy i aspiracji, które mamy obecnie, jest retrospektywnie niebezpieczne, ponieważ nie tylko tworzy sztuczne traumy i roszczenia, ale nie pozwala na wyciągnięcie właściwych wniosków, uniemożliwia też przewidywanie i planowanie przyszłości. Same słowa „imperializm” i „kolonializm” pojawiły się w prasie oraz w świadomości europejskiej dopiero na przełomie XIX i XX wieku, podobnie jak i „geopolityka”, a także marksistowski determinizm ekonomiczny. Po 1572 roku państwo WKL i Polski było „republiką”, należącą do narodu biorącego udział w życiu politycznym oraz do wybranego monarchy, a nie do „imperium”, koloniści – „osadnicy” – żyli w osadach i małych miasteczkach, a nie w koloniach. Bez względu jednak na to, że nie używano tych terminów, istniało zjawisko o charakterystycznych rysach, zrozumiane dopiero później. „Kolonializm” będziemy pojmować w najszerszej z możliwych definicji jako system nierównych stosunków, w którym obca grupa podporządkowuje sobie i wyzyskuje obcy naród. Zawężenie problemu jedynie do zjawiska „zachodniego kolonializmu” – tak jak to robi Encyklopedia Britannica – jest naszym zdaniem niepełne, gdyż wyklucza kolonizację kontynentu i szereg mniej długotrwałych zjawisk, które miały takie same cechy: ujarzmianie, zasiedlanie i eksploatację obcego terytorium. Współcześni badacze rozróżniają w zależności od jego składu, zakresu i celów następujące typy kolonializmu: osadniczy, zastępczy, wyzyskowy, wewnętrzny, narodowy oraz handlowy. Dwa ostatnie są charakterystyczne dla społeczeństw XIX–XX wieku, jednak w artykule skupimy się na tym, jak pozostałe typy kolonializmu były wykorzystywane w relacjach Rzeczypospolitej z mieszkańcami Inflant.
Zacznijmy od nakreślenia celów wyraźnie agresywnej polityki w XVI–XVII wieku, prowadzonej przez polityków WKL. Magnateria Rzeczypospolitej zdobywała wykształcenie w Europie, dobrze orientowała się w terminologii, historii i współczesności. Wiedziała o podbojach Hiszpanów za oceanem, gdyż w swojej bibliotece J.K. Chodkiewicz miał książkę, opisującą kolonizację Ameryki, a Zygmunt Waza nazwał smutę w Moskwie „naszymi Indiami Zachodnimi”. Sejmiki oraz prywatna korespondencja dworu i szlachty świadczą o tym, że politycy wyznaczyli sobie strategiczny cel wojen z Karolem Sudermańskim w latach 1598–1629: przeniesienie działań wojennych na terytorium samej Szwecji w celu zemsty za „krzywdę króla”, zwrócenia mu korony szwedzkiej, ochrony Inflant i zajęcia Estonii. Maksymalnym planem polityki zagranicznej WKL i Korony było uzyskanie dominium Maris Baltici (panowania nad Bałtykiem), co ogłosił Zygmunt August w 1563 roku. W dalszym ciągu uznawano je za cel strategiczny podczas wyboru szwedzkiego księcia dziedzicznego – Zygmunta Wazy – na króla Rzeczypospolitej w 1587 roku. To on miał zjednoczyć pod swoimi koronami większość wybrzeży Bałtyku, jednak w 1598 roku utracił Szwecję. Biorąc pod uwagę to, że termin „bałtycki” został zapożyczony z języka litewskiego i jako nazwa morza był używany tylko na dworze Jagiellonów, a w szwedzko-holenderskim słowniku politycznym pojawił się dopiero w 1614 roku, można powiedzieć, że to właśnie elity WKL sformułowały cele strategiczne dla państw regionu. Nigdy jednak Rzeczpospolita nie zbudowała znaczącej własnej floty, więc nie mogła konkurować z „dominującą na morzu” Danią, nie udało się również przyłączyć Szwecji poprzez unię personalną. Tym samym otwarcie deklarowano i omawiano w kręgach magnaterii Wielkiego Księstwa Litewskiego i w Polsce chęć przejęcia nowych prowincji oraz zdobycia panowania na morzu, co oznacza, że polityka dworu była nastawiona na osiągnięcie wytyczonego celu.
Zgodnie z warunkami przystąpienia konfederacji liwońskiej do WKL (a nie Polski!), sporządzonymi w Aktach podporządkowania z lat 1561–1566, przewidywano, że wszyscy jej uczestnicy znajdą się pod panowaniem WKL „na wzór Prus”. W rękach niemieckich pozostawały nienaruszona wyłączność na władzę oraz majątek Kościoła, odebrany w czasie sekularyzacji, a także dominacja luteranizmu w prowincji. Jednak po wyzwoleniu Inflant spod okupacji wojsk moskiewskich w latach 1577–1582 sytuacja uległa diametralnej zmianie: Kurlandia stała się autonomią Niemców Osteańskich, a Inflanty oddzieliły się od niej i przyłączyły do Rzeczypospolitej. Ponadto w czasie kampanii pskowskiej w latach 1581–1582 tutejsze zamki zajęły garnizony polskie, podlegające swemu hetmanowi, a nie WKL. Zamoyski zaproponował konfiskatę wszystkich zamków Inflant na cele wojskowe. Stefan Batory w 1581 roku zrezygnował z tego pomysłu, jednocześnie ogłaszając, że Inflanty zdobyto „mocą miecza”. Oznaczało to zawieszenie miejscowej ludności w jej prawach do czasu złożenia przysięgi i udowodnienia, że w czasie okupacji nie „zdradziła” – nie przysięgała carowi. Ponadto zapowiedziano zwrot majątku Kościołowi i ponowne zbadanie legalności majątku znajdującego się w rękach Niemców. Rozpoczęła się rewizja. W rezultacie aż 70% ziem szlachty niemieckiej zostało zakwestionowanych przez państwo. Niemcy bojkotowali rewizorów aż do 1598 roku lub wyjeżdżali do szwedzkiej Estonii. Władze im tego nie utrudniały.
Już w czasie obrad unii lubelskiej koroniarze i Inflantczycy ogłosili przejście Inflant pod wspólne zarządzanie – kondominium Korony i Litwy. Od tego momentu posłowie WKL domagali się przyłączenia prowincji wyłącznie do nich, protestowali przeciwko angażowaniu się Polaków w sprawy inflanckie, a nawet grozili wojną, zakłócali też sejmy walne z lat 1582, 1585, 1587. Wreszcie, zgodnie z konstytucją z 1588 r., doszli do kompromisu: po raz pierwszy w praktyce w prowincji wprowadzono kondominium i alternatę – dochody z podatków rozdzielano pomiędzy skarby obu części Rzeczypospolitej, a posady dzielono między Litwinów i koroniarzy. Tylko oni mogli zarządzać inflanckimi starostwami. Przez następną dekadę Niemców wykluczano z pełnienia większości urzędów w swojej ojczyźnie. Dopiero w 1598 roku, gdy Zygmunt Waza wybrał się do Szwecji, aby odzyskać koronę, i chciał zademonstrować swoje przywiązanie do protestantów, sejm dopuścił Niemców do alternaty w Inflantach. Jednak Inflantczykom równe prawa polityczne i majątkowe „jako wspólnej Rzeczy Pospolitej obywatelom” przyznano dopiero w 1607 roku. Doświadczenia dyskryminacji prawnej sprawiły, że w latach 1600–1603 inflanccy Niemcy i chłopi masowo emigrowali lub przyłączali się do wojska szwedzkiego; aż dwie trzecie z nich znalazło się na listach proskrypcyjnych. Część z nich zginęła w bitwach, toczonych w latach 1601–1605, które zakończyły się zwycięstwem wojska WKL. Mamy więc do czynienia z siłowym stworzeniem ramowych warunków normatywnych i statusowo-regulacyjnych, korzystnych dla metropolii, oraz z odsunięciem miejscowej ludności od władzy i własności w ich ojczystym kraju, a także przeniesieniem zysków z prowincji do metropolii (eksploatacja w latach 1581–1598).
Miało również miejsce to, co obecnie nazywamy kolonializmem osadniczym. Na podstawie wyników przeprowadzonej pełnej rewizji Inflant w 1599 roku okazało się, że w ciągu dwudziestu lat panowania Rzeczypospolitej wśród 13 600 służb szlachty inflanckiej 6000 osób było poddanymi WKL i Korony, a przedstawiciele ludów tytularnych Rzeczypospolitej stanowili około 30% ogólnej liczby stanowisk szlacheckich i prowincjonalnych. W inflanckich księgach Metryki WKL, prowadzonych za Stefana Batorego i Zygmunta Wazy, w większości przypadków jako powód nadawania majątków i stanowisk szlachcie w Inflantach wskazywano zasługi wojenne. W okolicach Rzeżycy, Lucyna, Felina, Helmeta i Marienburga jedną trzecią miejscowej ludności, eksterminowanej przez Moskwę, zastąpili osadnicy-weteranie Rzeczypospolitej z kampanii Batorego. Pod Łucynem w 1599 roku to oni stanowili połowę populacji wsi. Potencjalnymi kolonistami mogli zostać rycerze, którzy dostawali konfiskowany u zdrajców majątek, oraz poborowi chłopi (wybrańcy) w czasie wojny lat 1600–1611. Na przykład kilkuset poborowych z województwa trockiego, wileńskiego i Żmudzi, których przydzielono do wojska z majątków państwowych i prywatnych Radziwiłłów, Dorohostajskich, Sapiehów, Chodkiewiczów, było w pobliżu Kokenhausena w 1601 roku, a szawleska oraz brzeska piechota wybraniecka znajdowały się pod Kircholmem w 1605 roku. Wojny trwały dziesięciolecia, szlachta przesiedliła się na tereny nieokupowane przez Szwedów, a wybrańcy na ogół unikali służby, dezerterowali lub ginęli. Kolonizacja wojskowa w latach 1600–1629 zakończyła się więc niepowodzeniem.
Od średniowiecza istniały w Rydze ulica Ruska oraz cerkiew. Diaspora mieszczańska w Inflantach nie powiększała się, gdyż w odróżnieniu od portu miejskiego, który w latach 1582–1621 rozrósł się trzykrotnie, magnackie folwarki handlowały za pośrednictwem niemieckich kupców i ryskich domów handlowych. Do portu przybywali zwykli kupcy i zespoły flotylli rzecznych. Żyli oni na swoich statkach, sprzedawali towar Niemcom, kupowali nowy i wracali do domu.
Władzę starostów w zamkach wspierały wynajęte garnizony, liczące od kilkudziesięciu do kilkuset żołnierzy piechoty różnych grup etnicznych – Niemców, Anglików, Polaków, Ruskich itp. Wojna w Inflantach od 1600 roku stanowiła kontynuację szwedzkiej wojny dynastycznej, prowadzono ją więc „na potrzeby władcy” i nie była obowiązkiem obronnym dla obywateli WKL. Z tego powodu nawet bez tekstów źródłowych możemy mówić o jej „popularności” wśród mieszczan na podstawie samego udziału. Pomimo zniszczenia potencjału demograficznego Połocka podczas okupacji moskiewskiej w latach 1561–1579 delegacje z miast Połocka, Dzisny i Witebska wiosną 1601 roku zaproponowały udział swojej piechoty, artylerii i zaopatrzenie całej armii WKL w Inflantach. Władze skorzystały z oferty i środków w kampanii 1601–1602. Podobno z tych kontyngentów pochodził witebszczanin M.I. Łytko, który za szturm na Felin otrzymał szlachectwo. Być może pojawiłoby więcej mieszczan i osadników chłopskich, ale w ojczyźnie było wiele lasów i nieużytków, co pozwalało na wewnętrzną kolonizację w granicach WKL bez oglądania się na wyniszczone wojną obce Inflanty. Stefan Batory w 1583 roku zaprosił do osiedlania się w Inflantach, oprócz ludów tytularnych metropolii, chłopów i mieszczan z Holandii, Włoch, protestanckiej i katolickiej części Niemiec. Wykorzystywanie populacji etnicznie innych od narodowości tytularnej metropolii do kontrolowania kolonii nazywa się kolonializmem zastępczym. Tak właśnie postępowali na przykład Brytyjczycy, osiedlając Irlandczyków czy Hindusów na całym świecie. Mamy więc kolonializmy osadniczy i zastępczy, realizowane przez różne grupy społeczne z Rzeczypospolitej.
Na początku XVII wieku nadal istniał szlak handlowy Dniepr–Dźwina, a największe bractwo handlowe Rygi (ponad 100 kupców), trzykrotnie większe od pozostałych, zajmowało się handlem wzdłuż Dźwiny do Połocka. W handlu europejskim port specjalizował się w półproduktach leśnych i płótnie (popiół, konopie, len), których większość powstała w białoruskiej części WKL. Do Rygi wysyłano hurtem towary z majątków L. Sapiehy i jego synów (Czereja, Mohylew, Druja, Lepel, Bieszenkowicze), Chodkiewiczów (Bychów, Szkłów, Rahaczów), Zenowiczów (Czeczersk, Propojsk), Hlebowiczów (Dubrowna), Druckich, Kiszków i innych. Krzysztof „Piorun” Radziwiłł, rozwijając latyfundium Birże, przejął kontrolę nad Kokenhausenem, jego klienci – Mikołaj i Adam Talwosze – odbudowali Dyneburg i stali na czele tego starostwa, a wieloletni szlachecki trybun i połocki poseł sejmowy Piotr Stabrowski został kasztelanem parnawskim. W 1598 roku L. Sapieha otrzymał starostwo parnawskie. Jego klient, Marcin Kurcz, był starostą Felina, a od 1600 roku wojewodą dorpackim. Krzysztof Słuszka – były sędzia z Mińska, związany z J.K. Chodkiewiczem i dworem – został wojewodą wendeńskim.
Przedstawiciele najwyższej magnaterii WKL – Radziwiłłowie, Chodkiewiczowie oraz Sapiehowie – pełnili obowiązki urzędowe, które łączyli ze stanowiskami hetmanów lub pułkowników WKL, komisarzy lub gubernatora (administratora) Inflant. W czasie pełnienia obowiązków przez długi czas mieszkali w Inflantach. Polscy magnaci nie tylko nie posiadali znaczących majątków i nie piastowali ważnych stanowisk, ale także rzadko się tam pojawiali. Nawet hetman Jan Zamoyski, sprawujący władzę w starostwie dorpackim, pojawił się w Inflantach tylko na kilka miesięcy w 1581 roku oraz jesienią i zimą 1601/1602. Rody magnackie WKL miały interesy, zasoby gospodarcze oraz polityczne w prowincji, więc nic dziwnego, że przejęli tu kontrolę nad szlachtą koronną. Rotmistrzowie wojska WKL w Inflantach koronnego pochodzenia w latach 1600–1611 – Franciszek Kossakowski, Szczęsny Niewiarowski, Andrzej Młocki i wielu innych szlachciców – poślubili Litwinki i zostali klientami Chodkiewiczów, Sapiehów lub Radziwiłłów. Klientami L. Sapiehy zostali nawet polscy senatorowie z Inflant: M. Lenek i M. Dembiński, zaślubieni z Sapieżankami. Drobna szlachta polska faktycznie pełniła tę samą funkcję zastępczych kolonistów w Inflantach dla magnaterii WKL, jak dla rusko-litewskich rodów książęcych na Ukrainie.
Przywilej Zygmunta Augusta z 1561 roku uznał dominację luteranów w Inflantach. Niemcy z Prus i Inflant wchodzili w skład konfederacji warszawskiej z 1573 roku, która gwarantowała tolerancję religijną, a także odpowiedzialność panów za wiarę swoich poddanych. Władcami Rzeczypospolitej byli katolicy. Dlatego za Stefana Batorego i Zygmunta Wazy przymusowo otwierano kościoły i kolegia jezuickie, na których utrzymanie pobierano podatki od protestantów, a księżom luterańskim zakazano wygłaszania kazań chłopom w Inflantach Królewskich. Nauczanie w języku niemieckim, łotewskim, estońskim i ruskim, rozprowadzanie żywności i pomocy medycznej podczas wojny, głodu i moru doprowadziło do wzrostu wspólnoty katolickiej. Jeśli w 1589 roku do spowiedzi jezuickiej przystąpiło 976 osób, to w 1613 roku było ich już 6500. Wypędzenie jezuitów i zwolenników Rzeczypospolitej przez Szwedów do Dyneburga po 1629 roku, ucieczki połocczan w czasie potopu 1655–1667 do Jakobstad, a także polonizacja szlachty WKL i Inflant za pośrednictwem Kościoła, stopniowo uczyniły Łatgalię regionem częściowo katolickim ze znaczną liczbą ludności białoruskojęzycznej. Jednak jeszcze w XX wieku miejscowi, zgodnie z narracją carską i szwedzką, uważali się głównie za Polaków.
Wielkie Księstwo Litewskie w XVI–XVII wieku zrealizowało w Inflantach projekt o charakterze wyraźnie kolonialnym. Zajęło to około czterech dekad. Za pośrednictwem metod dyskryminacji prawnej, a następnie osadnictwa i kolonizacji zastępczej pojawiła się warstwa kolonistów – panów feudalnych i chłopów z WKL i Korony.
Wiktor Jakubau - jest autorem ponad 60 publikacji naukowych i członkiem środowiska białoruskich historyków na emigracji. W 2021 został zwolniony z pracy na uniwersytecie za swoją postawę społeczno-polityczną i udział w protestach przeciwko reżimowi.
Przez dwie dekady szlachta Rzeczypospolitej metodami administracyjnymi osiągnęła dominującą pozycję w strukturze politycznej prowincji, przejęła jedną trzecią majątku, odsunęła od władzy miejscową ludność. W celu osiągnięcia dominacji opóźniano wyrównywanie praw rdzennych mieszkańców i obywateli Rzeczypospolitej, konfiskowano majątek niemieckich „zdrajców”, zmuszano ich do emigracji, a lokalne struktury polityczne, prawne i religijne były zależne od metropolii. Rody magnackie WKL były bardziej aktywne niż koroniarze w zajmowaniu kluczowych stanowisk w prowincji oraz podczas wojny ze Szwedami w latach 1600–1629, co więcej – wciągały one polskich uczestników wydarzeń w swoje wasalno-klienckie siatki. Klęski militarne wojska WKL w latach 1621–1629 doprowadziły do utraty większości Inflant i wysiedlenia zwolenników administracji kolonialnej na ziemie znajdujące się pod kontrolą Rzeczpospolitej.
Projekt "Wspieramy Białoruskie Przebudzenie'24" został dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP kwotą 230 000 zł.
Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.