Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 03.11.2024
Aneta Prymaka-Oniszk
Meandry tożsamości. Kodeks Supraski jest wielkim zabytkiem pogranicza polsko-białoruskiego
Tysiącletnia historia Kodeksu Supraskiego mogłaby stać się materiałem na dreszczowiec. Przez wieki wymykał się on zagładzie, wędrując przy tym przez pół Europy. Gdy wydawało się już, że został bezpowrotnie utracony, odnalazł się niespodziewanie za oceanem. Burzliwe dzieje Kodeksu Supraskiego to nie tylko historia pewnego rękopisu, ale także opowieść o meandrach tożsamości Europy Środkowo-Wschodniej i sporach o dziedzictwo słowiańskie, w których stawką czyniono symboliczne panowanie nad Słowiańszczyzną.
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Ten bezcenny zabytek wczesnego piśmiennictwa słowiańskiego, jedyny na świecie zachowany tak obszernie, stanowi podstawę do badań nad historią i rozwojem języków Słowiańszczyzny. Znany jest jako Kodeks Supraski – Codex Suprasliensis (słowo „kodeks” po łacinie oznacza księgę), choć powstał w Bułgarii, a w Supraślu, położonym wtedy na skraju Wielkiego Księstwa Litewskiego, spędził tylko jedną trzecią ze swoich ponadtysiącletnich dziejów. Dziś, podzielony, przechowywany jest w trzech miejscach. Największa część znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie, druga – w Bibliotece Uniwersytetu w Lublanie w Słowenii, a trzecia, najmniejsza – w Rosyjskiej Bibliotece Narodowej w Sankt Petersburgu.
Kodeks napisany jest w cyrylicy; nie był to jednak najstarszy alfabet słowiański. Pierwszy – głagolicę – stworzył w IX wieku grecki misjonarz Cyryl na potrzeby chrystianizacyjnej misji wielkomorawskiej, prowadzonej wspólnie z Metodym. To w głagolicy Cyryl zapisywał przetłumaczone na język staro-cerkiewno-słowiański Biblię i teksty liturgiczne. Dzięki temu stawały się one zrozumiałe dla chrystianizowanych Słowian. Dopuszczenie słowiańskiego do religijnej posługi miało w ówczesnej Europie ogromne znaczenie polityczne. Za liturgiczne uznawano wtedy trzy języki, w których Piłat kazał przybić napis na krzyżu Chrystusa: hebrajski, grecki i łacinę (na Wschodzie dopuszczano także syryjski, koptyjski i etiopski). Odzwierciedlało to podział politycznych wpływów w Europie między łacińskim Rzymem a greckim Bizancjum i narastającą między nimi rywalizację. Chrześcijaństwo połączone z kulturą słowiańską niosło szansę zmiany tego układu.
Książę wielkomorawski Rościsław, prosząc cesarza Bizancjum o zorganizowanie misji słowiańskiej, chciał uniezależnić się od państwa niemieckiego. Misja Cyryla i Metodego, mimo oporu biskupów niemieckich, została pobłogosławiona przez papieża rzymskiego, który do momentu podziału Kościoła był zwierzchnikiem ówczesnego chrześcijańskiego świata. Po śmierci misjonarzy kolejny papież potępił jednak obrządek słowiański, a uczniowie Cyryla i Metodego zostali wygnani z państwa wielkomorawskiego. Osiedli wtedy na ziemiach bułgarskich, przyjęci przez księcia Borysa. Ten z kolei, rozwijając pismo słowiańskie, chciał się uniezależnić jednocześnie od Bizancjum, od którego wcześniej przyjął chrzest, a także od Rzymu.
To wtedy powstał nowy alfabet słowiański. Głagolica – autorskie pismo Cyryla – okazała się trudna, budziła też niechęć w łacińskiej i greckiej Europie. Uczniowie Cyryla stworzyli więc nowy alfabet, wzorowany na piśmie greckim, na cześć mistrza zaś nazwali go cyrylicą. Przez długi czas oba alfabety funkcjonowały równolegle, z czasem jednak upowszechniła się cyrylica. Gdy w 1054 roku nastąpił podział chrześcijaństwa na wschodnie (prawosławne) i zachodnie (katolickie), język słowiański i cyrylica umocniły się w Kościele wschodnim, stając się symbolem prawosławnej Słowiańszczyzny. Natomiast w krajach katolickich (tj. na ziemiach czeskich, słowackich, chorwackich) słowiański jako język obrządku religijnego praktycznie zniknął, zastąpiony przez łacinę. Jedynie w Dalmacji do XIX wieku stosowano go w liturgii razem z głagolicą, która do dzisiaj pozostaje symbolem chorwackiej kultury narodowej.
W IX i X wieku w Bułgarii za sprawą działalności i wpływów Cyryla i Metodego rozkwitło piśmiennictwo słowiańskie, tworzono przekłady ksiąg cerkiewnych oraz oryginalne dzieła literackie. Wtedy w jednym z bułgarskich monasterów powstała Mineja czetia – zbiór składający się z dwunastu tomów, gdzie każdy odpowiadał jednemu miesiącowi roku. Księga przeznaczona była do odczytywania w ciągu roku liturgicznego. Jedyny zachowany tom, marcowy, to właśnie późniejszy Kodeks Supraski. Zawiera on czterdzieści osiem tekstów; są to głównie żywoty świętych i kazania na przypadające w tym okresie święta i niedziele. Spisany został na pergaminie z owczej skóry przez kopistę o imieniu Retko, przez co bywa nazywany też Rękopisem Retki. Kopiści zwykle pozostawali anonimowi, ten jednak dopisał na jednej ze stron na marginesie prośbę: „Gospodi pomiłuj Ret’ka. Amiń” („Panie, zmiłuj się na Retką. Amen”). W tej księdze to zresztą niejedyny taki dopisek na marginesie. Drugi, naniesiony niewprawną ręką jakieś dwieście – trzysta lat później, brzmi: „Gospodi pomozi rabu Amosu, uczusia pisati” (Panie, pomóż swemu słudze Amosowi, bo uczę się pisać). Prawdopodobnie Amos kaligrafował te słowa już setki kilometrów od Bułgarii.
Wędrówka ku ziemiom ruskim
Pod koniec X wieku Bułgaria została podbita przez Bizancjum, które nie było przychylne rozwojowi języka słowiańskiego i niszczyło słowiańskie księgi. Marcowa Mineja czetia wraz z klasztorem, w którym się znajdowała, wyruszyła w drogę w poszukiwaniu bezpieczniejszego miejsca. Na przestrzeni dziesięcioleci wędrowała przez Mołdawię w stronę zakarpacką, na Bukowinę i Ruś Kijowską. Badania wskazują, że trafiła tu najpóźniej w XIII wieku.
Ruś Kijowska przyjęła chrześcijaństwo w 988 roku z Bizancjum i stała się silnym ośrodkiem Kościoła wschodniego. Powstające w Kijowie monastery były ważnymi ośrodkami intelektualnymi średniowiecznej Europy: rozwijały się tu piśmiennictwo, architektura i sztuka. Prawdopodobnie w jednej z klasztornych bibliotek swoje miejsce znalazła Mineja czetia. Po okresie świetności Rusi Kijowskiej przyszedł czas rozbicia dzielnicowego i wojen tatarskich; ostatecznie w XVI wieku została ona wcielona do Wielkiego Księstwa Litewskiego, które od 1385 roku tworzyło unię z Polską. Ruskie prawosławie, pozostające w związku z Konstantynopolem, spotkało się z polskim katolicyzmem, powiązanym z Rzymem; cyrylica stanęła obok łaciny. Kultura ruska dokładała do komponentu łacińskiego wpływy bizantyjsko-słowiańskie.
Około 1500 roku, a więc jakieś pół tysiąca lat po tym, gdy powstała Mineja czetia, na skraju Wielkiego Księstwa Litewskiego, w uroczysku wśród pierwotnej puszczy, gdzie dziś stoi Supraśl, Aleksander Chodkiewicz, późniejszy marszałek hospodarski i wojewoda nowogrodzki, ufundował monaster pod wezwaniem Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy i zbudował okazałą cerkiew w stylu gotycko-bizantyjskim. Klasztor – poza Chodkiewiczem wspierały go także okoliczne rody ruskie oraz księżna Helena, żona Aleksandra Jagiellończyka, wielkiego księcia litewskiego i króla Polski – szybko stał się ważnym centrum prawosławia w Rzeczypospolitej. Utrzymywał sieć kontaktów na ziemiach wschodnich Słowian, Bałkanach i dalej, aż po Górę Athos. Od początku miał też bogatą bibliotekę. Jednym z posiadanych przez nią dzieł była Mineja czetia, która prawdopodobnie trafiła tu wraz z mnichami z Kijowa.
Gdy w 1596 roku zawarto unię brzeską, suprascy mnisi początkowo sprzeciwili się jej, po kilkudziesięciu latach jednak monaster na dwieście lat stał się klasztorem unickim. Unia zakładała przyjęcie zwierzchności papieża rzymskiego oraz uznanie dogmatów katolickich, pozwalała jednak na zachowanie języka słowiańskiego oraz bizantyjskiego rytu liturgicznego, nie niosła więc zagrożenia dla słowiańskich ksiąg. Ale one i tak odchodziły w zapomnienie. Było to związane z coraz tańszym papierem i upowszechnieniem druku. W Krakowie w końcu XV wieku wydano pierwsze na świecie druki cyrylickie, a na początku XVI wieku Franciszek Skoryna w czeskiej Pradze wydrukował fragmenty Biblii ruskiej. W 1567 roku powstała drukarnia słowiańska w podlaskim Zabłudowie, a sto lat później – w klasztorze w Supraślu. Wydawała ona księgi nie tylko po cerkiewnosłowiańsku, ale także w języku polskim i po łacinie. Zarówno Mineja czetia, jak i inne cenione wcześniej rękopisy zaczynały porastać kurzem na dnie szaf, przykryte coraz liczniejszymi drukowanymi księgami.
Pod koniec XVIII wieku, po rozbiorach Rzeczpospolitej, monaster supraski znalazł się w granicach Prus, a od 1807 roku – w carskiej Rosji.
Do kogo należy słowiańskie dziedzictwo?
W XIX wieku, wraz z ożywieniem romantycznym w Europie, stare zapomniane księgi zaczęto wyciągać znowu na światło dzienne. Wiązało się to z zainteresowaniem kulturami ludowymi i narodowymi. Pojawiły się pytania o tożsamość, o korzenie, o pochodzenie ludów i narodów. Zaczęto odgrzebywać zapomniane pomniki historii i zabytki piśmiennictwa. Nowego znaczenia nabrały też Słowiańszczyzna i tradycja cyrylicka. W krajach słowiańskich wybuchły spory o pochodzenie pisma cyrylickiego i tego, kto ma do niego największe prawo. Najostrzejsza walka o dziedzictwo słowiańskiego piśmiennictwa rozgrywała się między Rosją i Bułgarią. W Rosji, by udowodnić prawo do przywództwa, wśród prawosławnych Słowian rozpoczęły się dość karkołomne próby wymyślenia teorii, która dowodziłaby rosyjskiego autorstwa pisma cyrylickiego. To wtedy pojawiła się na przykład koncepcja krymska, wedle której na Krymie znano już wcześniej pismo cyrylickie, a Cyryl jedynie je odkrył. W całej Europie ożył też kult zapomnianych wcześniej misjonarzy Cyryla i Metodego. Powołując się na ich dorobek, Watykan propagował ideę kościelnej jedności rzymskokatolickich i prawosławnych chrześcijan pod władzą papieską. W odpowiedzi na to Rosja upowszechniała tezę o wspólnocie prawosławnych Europy jako dziedziców tradycji cyrylo-metodiańskiej.
W 1823 roku Michał Bobrowski, młody naukowiec z Uniwersytetu Wileńskiego oraz duchowny unicki (po kasacie unii w 1839 roku przez państwo rosyjskie przeszedł na prawosławie), w bibliotece supraskiego monasteru odkrył stare księgi cyrylickie, w tym jedną pisaną jeszcze na pergaminie. Wkrótce Bobrowski stał się cenionym specjalistą od dziedzictwa cyrylickiego, jednym z pierwszych badaczy rękopisów cerkiewnosłowiańskich w watykańskich bibliotekach i wprowadził do obiegu naukowego wiele cennych zabytków. Gdy trafił w Supraślu na Mineję czetię, by potwierdzić wartość swego znaleziska, rozpoczął korespondencję z najwybitniejszymi wówczas filologami słowiańskimi w Europie. Wywołał wśród nich ogromne poruszenie. To wtedy zaczęto nazywać Minieję czetię Kodeksem Supraskim. Na prośbę wybitnego filologa prof. Jerneja Kopitara Bobrowski podzielił Kodeks na dwie części i wysyłał je po kolei do Wiednia. Jedna z nich już nie wróciła – to sto osiemnaście kart, które dziś znajdują się w Lubljanie. Kopitar był Słoweńcem i tam trafiła jego spuścizna.
Po śmierci Bobrowskiego pozostała część podzielonego Kodeksu znalazła się w rękach bibliofila Władysława Trębickiego. Szesnaście kart sprzedano do Petersburga, gdzie znajdują się do dziś, okoliczności nie są tu jednak jasne. Pozostałe sto pięćdziesiąt jeden kart trafiło do zbiorów Biblioteki Ordynacji Zamojskiej w Warszawie, a z czasem przekazano je Bibliotece Narodowej.
Batorym przez ocean
Losy warszawskiej części Kodeksu obfitowały w dramatyczne zwroty akcji. Duża część zbiorów Biblioteki Zamojskiej spłonęła w wyniku niemieckich bombardowań we wrześniu 1939 roku. Kodeks Supraski i najcenniejsze rękopisy ocalały, bo wcześniej zamurowano je w piwnicach ze stropami ognioodpornymi. Kolejny raz Kodeks ledwo uniknął spalenia podczas powstania warszawskiego – Niemcy podpalili budynek biblioteki, nie zauważyli jednak wejścia do podziemi od strony ogrodu, gdzie wcześniej bibliotekarze ukryli najcenniejsze zbiory. Po upadku powstania okupanci wydostali je stamtąd i wywieźli do Pruszkowa, a potem wysłali do Niemiec. Gdy działania wojenne ustały, odnaleziono tam najmniej wartościowe księgi. Okazało się, że cenniejszą część zbioru znalazła i wywiozła Armia Czerwona. Pierwsza ich część wróciła z Moskwy do Warszawy w 1947 roku, kolejna – w 1958 roku. Ale Kodeksu Supraskiego nie było w żadnej z nich. Uznano, że spłonął w powstaniu warszawskim i został bezpowrotnie stracony.
W 1967 roku nieoczekiwanie warszawska część Kodeksu Supraskiego odnalazła się… w Stanach Zjednoczonych. Ta historia brzmi jak scenariusz filmowy. Do Biblioteki Uniwersytetu Harvarda przyszedł tajemniczy człowiek z walizką, z której wyciągnął starą księgę cyrylicką i zaproponował jej sprzedaż za 20 tysięcy dolarów (amerykańscy rzeczoznawcy wycenili ją wkrótce na 350 tysięcy dolarów, dziś wartość ta jest wielokrotnie wyższa). Wiadomo było, że przybysz, który mówił o sobie, że jest Polakiem, wszedł w jej posiadanie nielegalnie, bibliotekarze zdawali sobie jednak sprawę, że jeśli nie kupią bezcennego dzieła, zostanie ono sprzedane na czarnym rynku i słuch po nim zaginie. Dlatego, mimo wiążącego się z transakcją ryzyka, rozpoczęli negocjacje.
Po długich poszukiwaniach znalazł się przedsiębiorca gotów wyłożyć pieniądze na kupno Kodeksu. Był nim „król szynki”, kolejna barwna postać w tej historii: Herbert Moeller, amerykański potentat handlu polską szynką. Z Polską łączyły go wcześniejsze sentymenty. Jeszcze przed pierwszą wojną światową, gdy miał szesnaście lat, zaciągnął się na statek, przepłynął ocean i trafił do Szczecina, należącego wtedy do Niemiec, a stamtąd daleko w głąb lądu, gdzieś na polskie ziemie.
Aneta Prymaka-Oniszk – reporterka, pisarka. Autorka książek: „Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia” (2024) i „Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy” (2016) oraz współautorka zbiorów: „Ludowa historia kobiet” (2023) i „Białoruś. Ojczyzna dobrej jakości” (2020).
Książka „Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy” zdobyła Nagrodę Literacką im. Wiesława Kazaneckiego oraz została Książką Roku Warszawskiej Premiery Literackiej, była również nominowana do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, Nagrody Historycznej „Polityki” i Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego. Od 2014 roku prowadzi stronę internetową biezenstwo.pl. Obecnie mieszka w Białymstoku.
Musiał mieć wybitny talent do szemranych interesów, bo jeszcze przed swoimi dwudziestymi urodzinami stał się znaczącą postacią w lokalnym handlu alkoholem. Gdy po zakupie Kodeksu w styczniu 1968 roku został on przekazany Polsce, podczas uroczystości w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie „król szynki” mówił, że to najszczęśliwsza chwila w jego życiu. W podzięce od polskich władz dostał rasowego konia, nie zdążył się jednak nim nacieszyć, bo niedługo później zginął w pożarze. Wzniecił go sam od papierosa, choć nie wszyscy dają temu wiarę. Kodeks wrócił do Polski na pokładzie statku Batory. Został złożony w skarbcu Biblioteki Narodowej, gdzie przechowywany jest do dziś.
W 2007 roku Kodeks Supraski (wszystkie trzy części) został wpisany na listę „Pamięć świata” UNESCO, obejmującą najcenniejsze świadectwa historii i rozwoju cywilizacyjnego świata. W 2023 roku na Podlasiu świętowano Rok Kodeksu Supraskiego. Tysiącletnia historia okazała się bardzo inspirująca we współczesnych realiach polsko-białoruskiego i prawosławno-katolickiego pogranicza.
Projekt "Wspieramy Białoruskie Przebudzenie'24" został dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP kwotą 230 000 zł.
Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.