Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze / 27.10.2024
Volha Vasileuskaya

Stabilność mimo utrudnień. Białorusini radzą sobie w nowych warunkach gospodarczych

W odpowiedzi na wywołany sankcjami wzrost inflacji białoruskie władze zareagowały środkiem radykalnym, czyli odgórnym regulowaniem cen. Choć nie wszyscy gracze na rynku przetrwali, to większości z nich udało się dostosować do nowych realiów. W międzyczasie importerzy poradzili sobie z obchodzeniem sankcji i tworzeniem nowych sieci logistycznych, a deficyt kadr sprawił, że wzrosły płace. Z tego wszystkiego wynika utrzymujący się w Białorusi trend konsumenckiego optymizmu. Jedyne pytanie, które pozostaje, to pytanie, na ile trwała będzie obecna białoruska stabilizacja, zwłaszcza w obliczu geopolitycznych zawirowań.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!



W 2021 roku przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone zostały na Białoruś nałożone sankcje gospodarcze, których celem była presja na reżim Łukaszenki. Wprowadzono je w odpowiedzi na sfałszowanie wyborów prezydenckich w 2020 roku, brutalne stłumienie protestów i represje wobec społeczeństwa obywatelskiego. Jednak główne pakiety sankcji państwa zachodnie uchwaliły w 2022 roku po tym, jak Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, wykorzystując także białoruskie terytorium. Sankcyjna polityka nie mogła nie odbić się na zwykłych Białorusinach, dlatego warto przyjrzeć się jak w ostatnich zmieniała się sytuacja ekonomiczna społeczeństwa białoruskiego.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Pierwsza reakcja: rosnące ceny i panika wśród konsumentów


Pierwszą namacalną dla zwykłych ludzi gospodarczą zmianą było przyspieszenie inflacji. Podczas gdy w 2021 r. ceny konsumpcyjne wzrosły o 9,97 procent, w 2022 r. inflacja osiągnęła dwucyfrowy poziom 15,2 proc. Główny skok nastąpił po wybuchu pełnoskalowej wojny.

Na rosnącą w tym okresie inflację złożyło się kilka czynników. Po pierwsze, wzrost cen był w tym czasie trendem globalnym. Po drugie, osłabił się białoruski rubel. Doprowadziło to do wzrostu cen towarów importowanych. Przy czym chodzi nie tylko o gotowe towary, które Białoruś kupuje za granicą, ale także o te, które mają duży udział importu w kosztach produkcji. Na przykład Białoruś może się pochwalić dobrze rozwiniętą hodowlą bydła i drobiu, ale producenci rolni używają na swoich fermach importowanej paszy. Produkcja białoruskiego sprzętu AGD i elektroniki również opiera się na importowanych zagranicznych komponentach. Dlatego także niektóre towary białoruskie szybko drożały w tamtym okresie.

Po drugie, zerwane zostały powiązania handlowe z Ukrainą i łańcuchy logistyczne, w tym te przebiegające przez ten kraj. Firmy handlowe i producenci musieli ponownie zbudować trasy dostaw importowanych towarów konsumpcyjnych, a także materiałów i komponentów. Wymagało to dodatkowych inwestycji i zwiększało koszty działalności. Ponadto, po nałożeniu sankcji na system finansowy, niektóre tradycyjne sposoby rozliczeń z dostawcami przestały działać. Ci zaś nie ryzykowali wysyłania towarów na Białoruś bez gwarancji zapłaty. Importerzy wliczyli wszystkie dodatkowe koszty w cenę sprzedawanych w kraju produktów.

Po trzecie, wzrost ten miał częściowo charakter spekulacyjny. Konsumenci tradycyjnie reagują na niepewność gospodarczą zwiększonym popytem. Ludzie starają się kupować dobra trwałe, zanim zdrożeją lub znikną z półek, a także zaopatrywać się w produkty żywnościowe o długim okresie przydatności do spożycia. A w 2022 r. czynnikiem stresogennym była nie tylko wojna w Ukrainie i sankcje, ale także obawy, że działania wojenne mogą rozprzestrzenić się na terytorium Białorusi. Dlatego Białorusini dosłownie zmiatali towary z półek, a na tle szalonego popytu ceny rosły zarówno w sektorze hurtowym, jak i detalicznym.


Ograniczanie wzrostu cen i skutki uboczne stabilności


Jednak już w październiku 2022 r. rządowi udało się ustabilizować sytuację poprzez wprowadzenie ścisłej kontroli cen. Najpierw ceny zostały zamrożone, a następnie wprowadzono nowy administracyjny system oparty na limitach cenowych dla handlu krajowego i importerów. Dzięki temu rząd osiągnął deflację już w październiku i listopadzie 2022 roku.

W kolejnych latach wzrost cen konsumpcyjnych pozostawał na akceptowalnym poziomie. W 2023 r. inflacja utrzymywała się na poziomie 5,1% proc., a w okresie styczeń-wrzesień 2024 r. wyniosła 5,8 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Ustabilizowało to popyt, eliminując sztucznie wywołany szał konsumencki.

Surowe środki zaradcze miały jednak efekt uboczny. Po pierwsze, doprowadziły do spadku rentowności handlu detalicznego. Po drugie, sprawiły, że zniknęła część asortymentu. Niektóre towary nie mogły być wyceniane zgodnie z nowymi zasadami, ich sprzedaż okazała się nieopłacalna. Byłoby jednak przesadą stwierdzenie, że deficyt towarów był szeroki. Dotyczyło to raczej towarów niszowych i droższych marek, Dlatego skutki regulacji cen nie doprowadziły do masowego niezadowolenia społecznego.

Miały one jednak opóźniony negatywny skutek. Nie wszyscy detaliści byli w stanie poradzić sobie z nowymi zasadami. Np. duża sieć detaliczna Witaliur, która działała głównie w formacie supermarketów blisko domu, opuściła rynek. Jednym z głównych powodów było obniżenie marż w wyniku sztywnej regulacji cen. Zamknięto również sklepy z artykułami dziecięcymi sieci Buslik, należącej do DPM LLC, czyli spółki zależnej polskiej firmy CDRL. W 2023 r. CDRL poinformowała o utracie kontroli nad białoruską spółką zależną. Kierownictwo DPM jako główny powód zamknięcia podało decyzję polskiej struktury macierzystej, ale jednocześnie przyznawało, że regulacja cen miała negatywny wpływ na marże.

Problemy finansowe zgłaszały również inne sieci handlowe. Większości detalistów udało się jednak dostosować do nowych reguł gry.


Ile zarabiają Białorusini i na co ich stać?


Dopóki wzrostu cen nie można było ograniczyć, pochłaniał on nominalny wzrost dochodów. Na przykład w 2022 r. średnie roczne wynagrodzenie pracowników (przed opodatkowaniem) wynosiło 1 633,2 rubli białoruskich, czyli 593 euro po średnim rocznym kursie wymiany. Nominalnie płace w rublach wzrosły w tym roku o 13,1 procent, ale w ujęciu realnym, czyli skorygowanym o wzrost cen spadły o 1,8 procenta.

Od 2023 r., kiedy udało się ustabilizować ceny, średnie płace zaczęły rosnąć również w ujęciu realnym. Średnie roczne wynagrodzenie za 2023 rok w wyniosło 1915,9 rubli, realnie wzrosło więc o 10 procent w ciągu roku. Jednak ze względu na osłabienie białoruskiej waluty w stosunku do euro, nawet nieznacznie spadło do 590 euro.

W okresie styczeń-wrzesień 2024 r. średnie wynagrodzenie przed opodatkowaniem na Białorusi wyniosło 2209,1 rubli, czyli około 635 euro po średnim kursie wymiany w tym okresie. W ujęciu realnym wskaźnik ten nadal rośnie (najnowsze dostępne dane za styczeń-sierpień 2024 r. wskazują na wzrost o 13,2 proc.). Przy czym zarobki różnią się znacznie w zależności od regionu. Na przykład w Mińsku średnie wynagrodzenie (przed opodatkowaniem) we wrześniu 2024 r. wyniosło 3 058 rubli (czyli ponad 860 euro), podczas gdy w obwodzie witebskim było to tylko 1 964 rubli (554 euro).

Chociaż zarobki na Białorusi wyglądają raczej skromnie w porównaniu do polskich dochodów, ich siła nabywcza jest wyższa niż mogłoby się wydawać, również ze względu na regulowane ceny. W Mińsku można wynająć niewielkie dwupokojowe mieszkanie za mniej niż 1200 zł miesięcznie (nie licząc opłat komunalnych i rachunków za media). Według danych na koniec 2023 r. 100 kWh energii elektrycznej kosztowało ok. 30 zł (wg kursu z 31 grudnia 2023 r.), za zimną wodę średnio na członka rodziny płacono ok. 13 zł miesięcznie, a za ogrzanie 1 metra kwadratowego mieszkania - ok. 0,6 zł. Według Komitetu Statystycznego Białorusi, litr mleka w grudniu 2023 r. kosztował średnio 2,5 zł, kilogram twardego sera - 26 zł, tuzin jaj kurzych - 4,6 zł, kilogram jabłek - 3,5 zł, ocieplana kurtka męska - 265 zł, zimowy płaszcz damski - 378 zł.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Co napędza wzrost płac i co mają z tym wspólnego represje?


Jak widać, pomimo dotkliwych sankcji gospodarczych udaje się utrzymywać wzrost płac. Dzieje się tak z kilku przyczyn. Po pierwsze, Białoruś zdołała w dużej mierze zastąpić utratę zachodnich rynków eksportem do Rosji i krajów trzecich, a także przestawić swój eksport na rosyjską infrastrukturę logistyczną. Po drugie, stworzono schematy obchodzenia sankcji. Po trzecie, transformacja rosyjskiej gospodarki w gospodarkę wojenną zapewniło dodatkowe zamówienia białoruskim przedsiębiorstwom z tzw. kompleksu wojskowo-przemysłowego oraz branż powiązanych. Odradzająca na tych podstawach gospodarka zapewnia wzrost płac.

Wzrost zamówień sprawił, że wzrosło zapotrzebowania na pracowników. Jednak dostępne zasoby ludzkie są niewystarczające, aby zaspokoić ten popyt. Istnieje kilka powodów takiego stanu rzeczy. Głównym z nich jest oczywiście fakt, że Białoruś, podobnie jak inne kraje europejskie, boryka się z kryzysem demograficznym, a białoruskie społeczeństwo się starzeje. Jednak negatywnie na kondycję rynku pracy wpłynęła także duża fala emigracji po wydarzeniach z 2020 roku. Według różnych danych liczbę tych, którzy wyjechali (nie tylko z powodów politycznych), szacuje się na 200-500 tysięcy osób.

Ponadto na Białorusi, z związku z trwającymi od 2020 roku represjami rozpowszechniły się tak zwane „czarne listy”. Obejmują one osoby, które w taki czy inny sposób zademonstrowały swoją postawę obywatelską w 2020 r. lub były sądzone za przestępstwa polityczne. Często odmawia się im zatrudnienia w instytucjach państwowych i przedsiębiorstwach państwowych, zwłaszcza na stanowiskach dla wykwalifikowanych pracowników.

Wszystkie te procesy wywołują niedobór kadr. Aby zapełnić wakaty, pracodawcy są zmuszeni oferować coraz wyższe wynagrodzenia. W branżach, które nie mają takiej możliwości, utrzymuje się kadrowy deficyt. Tradycyjnie brakuje pielęgniarek i innego personelu medycznego, lekarzy, kierowców, pracowników handlu, wykwalifikowanych robotników. Jeśli w 2021 r. gospodarka białoruska zatrudniała średnio 4284,5 tys. osób, to w 2022 r. - 4214,3 tys. osób, a w 2023 r. - 4154,5 tys. I wskaźnik ten nadal spada. W sierpniu 2024 r. liczba zatrudnionych w gospodarce spadła do 4118,5 tys. osób.

W czerwcu 2024 r. niedobór siły roboczej szacowano na około 160 tysięcy osób. Reżim zainicjował nawet kampanię, która miała na celu zachęcić do powrotu tych, którzy wyjechali za granicę. Te zabiegi nie przyniosły jednak skutków. Dlatego w Białorusi coraz częściej dyskutuje o przyciąganiiu migrantów, którzy mogliby wypełnić luki na rynku pracy.


Białorusini zaczęli kupować więcej


Wzrost dochodów stymuluje Białorusinów do aktywniejszego wydawania pieniędzy. W lutym i marcu 2022 r. intensywne zakupy były podyktowane strachem i niepewnością. Konsumenci byli w panice, nie działali racjonalnie. Szał nie trwał długo i wkrótce Białorusini zamiast wydawać, zaczęli oszczędzać. Obroty detaliczne w cenach porównywalnych spadły o 4%, głównie z powodu produktów nieżywnościowych (-7%).

Już od 2023 r. trend ten został zastąpiony przez konsumencki optyzmizm. Obroty detaliczne wzrosły w cenach porównywalnych o 8,2 proc., w tym produktów spożywczych kupiono więcej o 2,7 proc., a produktów nieżywnościowych o 13,5 proc. Trend ten utrzymuje się w 2024 roku. W ciągu 9 miesięcy obroty detaliczne wzrosły o 11,8 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2023 r., w tym obroty spożywcze o 5,6 proc, a obroty nieżywnościowe o 17,9 proc.

Powodem większych zakupów jest nie tylko wzrost dochodów. Wraz z ograniczeniem inflacji spadły również stopy procentowe - kredyty konsumpcyjne i raty stały się bardziej przystępne. Na Białorusi są one często wykorzystywane nawet do zakupu prostych rzeczy, na przykład wyprawki dzieci do szkoły. Dostępność instrumentów finansowych umożliwiła realizację stłumionego popytu.

Jeśli w 2022 r. białoruskie banki udzieliły kredytów konsumpcyjnych osobom fizycznym w wysokości 7287,8 mln rubli białoruskich, to w 2023 r. było to już 10457,1 mln rubli, czyli o 43,5 procenta więcej. Tylko w ciągu 9 miesięcy 2024 r. wolumen kredytów konsumenckich wzrósł do 9145,2 mln, czyli o 20 procent więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.

Po drugie, powrót asortymentu przyczynia się do ożywienia popytu. Gdy tylko importerzy byli w stanie znaleźć nowe sposoby dostarczania towarów, w tym marek europejskich lub znaleźć dla nich akceptowalne alternatywy na rynkach azjatyckich, znaleźli się chętni do ich zakupu. Mówimy tu przede wszystkim o dobrach trwałego użytku.

Po trzecie, na białoruski rynek konsumencki wpływa zaostrzenie polityki wizowej przez Polskę i Litwę, a także zamknięcie szeregu przejść granicznych między tymi krajami i Białorusią. Wiele towarów konsumpcyjnych jest tradycyjnie tańszych w Polsce: markowa odzież i obuwie, elektronika i sprzęt AGD, narzędzia, chemia domowa. Dlatego Białorusini, głównie mieszkańcy regionów przygranicznych, od wielu lat chętnie przyjeżdżali do Polski na zakupy. Było to szczególnie korzystne w okresach, gdy białoruski rubel był dość silny. Jednak, teraz gdy na granicy polsko-białoruskiej znajduje się tylko jedno czynne przejście, a wydawania wiz zostało ograniczone, transgraniczni konsumenci musieli przenieść się ze swoimi zakupami na rynek krajowy.


Białorusini są gotowi do inwestowania


Rosnący dobrobyt i stabilizacja makroekonomiczna przywróciły popyt nie tylko na dobra konsumpcyjne, ale także zainteresowanie inwestycjami długoterminowymi. Główna fala emigracji już minęła, a ci, którzy pozostali w kraju, inwestują w przyszłość na miejscu. Przede wszystkim mowa tu o nieruchomościach. Sprzyjało temu również obniżenie oprocentowania kredytów. Jeśli w 2022 r. białoruskie banki udzieliły osobom fizycznym kredytów na finansowanie nieruchomości o wartości 1653,2 mln rubli białoruskich, to w 2023 r. - 2701,5 mln rubli białoruskich, czyli o 63 procent więcej. A w ciągu 9 miesięcy 2024 roku już przekroczyły ten wolumen, udzielając kredytów o wartości 2 857,5 mln rubli. Agencje nieruchomości również odnotowują zwiększony popyt na mieszkania. Jak wynika z danych dużej firmy Your Capital Consulting, w tym roku w Mińsku kupiono około 10 procent więcej mieszkań niż w roku ubiegłym.

Pomimo wzrostu gospodarczego, nadal istnieją zagrożenia, które będą miały wpływ kondycję ekonomiczną białoruskiego społeczeństwa. Obserwowany od początku roku wzrost podaży pieniądza stwarza dodatkowe zagrożenia dla osłabienia białoruskiego rubla. Zmiany geopolityczne zwiększają to ryzyko. Osłabienie rubla spowoduje kaskadowy wzrost cen i zmniejszenie siły nabywczej. Mimo, że białoruskim władzom udało się opanować główne negatywne skutki sankcji oraz ich wpływ na domowe budżety zwykłych ludzi, to trudno na tym etapie przesądzać, że Białorusi udało się znaleźć receptę na długofalową stabilność, zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, że cały region czekają głębokie geopolityczne zawirowania.

Projekt "Wspieramy Białoruskie Przebudzenie'24" został dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP kwotą 230 000 zł.

Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.