Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 04.11.2024
Mychajło Jackiw
Furia addormentata…
Opowiadanie ukraińskiego modernisty Mychajły Jackiwa z 1917 roku to surowy, brutalny portret czasów, ale i głęboka refleksja nad ludzką naturą i pragnieniem wolności. W przekładzie Adama Dalczyńskiego ten tekst pulsuje życiem i grozą.
(Shutterstock)
Mychajło Jackiw (1873-1961) – ukraiński pisarz, modernista, członek grupy Mołoda Muza.
Adam Dalczyński - student ukrainistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uczestnik seminarium Tłumacze bez Granic 2024 i "Słowa na Słowa". W 2022 opublikował w lubelskim Akcencie poemat prozą "Doba Józefa C.".
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Nad naszą ziemią zawisła zabójcza czarna chmura – wojna.
Na rogu ulicy stał pies i grzał w słońcu wyliniały grzbiet. W szynku pili inwalidzi, w ogrodzie śmiałkowie próbowali szczęścia w strzelaniu do celu. Za murem był cmentarz, dolatywała z niego pogrzebowa pieśń-modlitwa…
Wraz z sotnią nudziliśmy się za miastem. Chandra tłamsiła nas wszystkich jak szare przekleństwo. Błąkałem się po starym, opuszczonym parku.
Na wyciągnięcie ręki, na gałęzi, siedział ptaszek. Maleńki skulony proletariusz patrzył na mnie czarnym oczkiem.
Czy byłbym zdolny zabić tę wolę życia, którą dostrzegłem w spojrzeniu ptaszęcia?
Nie. Ale w d’Anthèsa – zabójcę poety – celowałbym jak w słup, ręka by mi nie drgnęła!…
Na górze za miastem zobaczyłem nieznaną mi kobietę. Stała plecami do mnie i przechylała się na różne strony, machała rękoma, jakby kogoś wołała. Jej poza i ruchy mamiły diabelskim powabem. Podszedłem bliżej, odwróciła się…
Nos i usta zgniły, kobieta szczerzyła zęby i rechotała.
Wojna zawisła nad naszą ziemią jak czarna chmura. Patrzę w dal: jak chudobę na rzeź prowadzą rekrutów. Pijane masy kotłują się, płaczą, wyją…
Za czarną chmurą sunie sfora wilków, szakalów, kruków w ludzkiej postaci – i słychać skrzypienie szubienicy, niesie się płacz dzieci, a płacz i rozpacz kobiet wystrzelają w niebo szkarłatnym płomieniem…
Oto prowadzą jeńców w niewolę…
Od czarnej chmury zionie głodem, piekielną męką, szaleństwem.
Przez wiele dni i nocy przeklęta chmura włóczy się nad światem. Wpatruję się w nią przez czworokąt okna i widzę miliony trupów.
…Księżyc wyjrzał z czarnej czeluści. Przede mną ciągnie się droga bez końca, po prawej jest pole do krańców usłane męskimi czaszkami, po lewej pole do krańców usłane piersiami kobiet.
Wziąłem w ręce jedną z czaszek.
Młody człowiek skończył z głową przestrzeloną na wylot.
Czyżby tak była zatwardziała, że nie słowem, a kulą należało do niej przemawiać?
Czy udało się go przekonać? Czy już wie, gdzie leży prawda?
Przecie jednego z braci uczono kłamstw, po czym pod osłoną fałszywej nauki włożono mu do ręki broń.
Ludzie walczą o wolność przez długie lata, ale dlaczego nie zniszczą, nie rozbiją tej czarnej chmury plag, okowów, mąk, krwi i łez?!
Znowu okropne wieści. Znowu wielu naszych padło. Poległ kwiat narodu, jego nadzieja.
Ale oto gigantyczny potwór nieokreślonych kształtów przestał pluć ogniem, rzygać kulami: zachłysnął się ludzką krwią i na moment otępiał.
O świcie słońce rozpuściło bujne, jasne warkocze.
Moi towarzysze snują ponure myśli o losie młodego pokolenia, skazanego na śmierć.
I ja zapomniałem się na chwilę. Przed oczami stanął mi obraz przyszłości narodów: ucichł zgrzyt, przeminęły płacz ludzkości i smutek dzieci zdanych na łaskę losu, zniknęły przerażenie i wrogość, na zawsze sczezło zło, granice władzy i znienawidzone okopy, wszystkie narody jak zgodna rodzina pracują i żyją w nowym świecie.
Wyszedłem. W mrocznej sieni otworzyły się drzwi do jasnej izby. Młódka wdziewała koszulę.
Mignęły dwie śnieżne gołębice zrywające się do lotu i kwitnące, płodne łono.
1917
Przekład powstał w ramach seminarium Tłumacze Bez Granic: edycja czarnomorska organizowanego przez Kolegium Europy Wschodniej. Przedsięwzięcie dofinansowane przez Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego oraz Gminę Wrocław.