Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Ukraina / 12.01.2025
Karolina Zub-Lewińska
Wojna w Ukrainie będzie gorsza niż w Czeczenii. Polina Żerebcowa od lat ostrzegała przed Rosją
Wojna w Ukrainie zamieniła życie milionów dzieci w piekło. Od prawie trzech lat najmłodsi mieszkańcy bezustannie atakowanego państwa funkcjonują w rzeczywistości przepełnionej przemocą – chowają się w schronach przed rosyjskimi ostrzałami, stają się ofiarami morderstw, przemocy seksualnej i deportacji. Scenariusz zagłady narodu i uderzania w to, co niewinne i bezbronne, został napisany przez kremlowski reżim już dawno temu. Pierwszą odsłonę tego dramatu mogliśmy oglądać w małej republice, która swoim marzeniem o niepodległości sprowadziła na siebie wściekłość imperium.
Czeczeńscy bojownicy obok zestrzelonego śmigłowca Mi-8, 1994 r. (Wiki Commons)
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
Upadek Związku Radzieckiego nasilił tendencje separatystyczne we wszystkich narodach zamieszkujących jego dawne terytorium. Procesy te nie ominęły również położonej na Kaukazie Północnym Czeczenii, która po rozwiązaniu ZSRR pozostawała w granicach Federacji Rosyjskiej. W październiku 1991 roku w republice przeprowadzone zostały pierwsze wybory parlamentarne i prezydenckie. Zwycięstwo w nich odniósł opowiadający się za jej niepodległością od Federacji Rosyjskiej Dżochar Dudajew oraz jego stronnicy. Już 1 listopada nowe władze wydały dekret o suwerenności Republiki Czeczenii. Decyzja ta spotkała się z krytyką Kremla i wywołała obawy, że drogą Czeczenów podążą inne narody. Bezpośrednio narażało to sukcesorkę ZSRR na chaos, a w konsekwencji być może dezintegrację. Kiedy wielokrotne próby obalenia Dudajewa okazały się bezskuteczne, na Czeczenię zapadł okrutny wyrok.
„Witaj, Dzienniku! Mieszkam w Groznym na ulicy Zawiety Iljicza. Na imię mi Polina. Mam 9 lat” – tak swoje notatki w dzienniku zaczyna w marcu 1994 roku pisarka i poetka Polina Żerebcowa. Dziewczynka nie spodziewa się, że wkrótce jej zapiski staną się kroniką okrucieństwa, które niepokornej republice zgotują siły rosyjskie, i jednym z najbardziej przerażających opisów wojny widzianej oczami dziecka. Początkowo wpisy poświęcone są sprawom typowym dla dzieci w jej wieku, takim jak relacje z rówieśnikami, problemy w szkole, zabawy czy dom rodzinny. Szybko jednak na kartach dziennika daje się wyczuć rosnące napięcie. Coraz częściej dorośli poruszają w rozmowach kwestie zbliżającej się wojny, a życie mieszkańców Groznego z dnia na dzień staje się cięższe, m.in. za sprawą narastającej przemocy oraz problemów ekonomicznych. Nikt nie chce wierzyć w to, co ma nadejść. W notatce z 21 listopada 1994 roku Polina zapisze: „Nikt nie wierzy, że Rosjanie rozpoczną bombardowania. Oni też są przecież ludźmi”.
11 grudnia na północnokaukaską republikę ruszyły rosyjskie czołgi. W dzień rozpoczęcia I wojny czeczeńskiej dziewczynka zanotowała w swoim dzienniku: „Bardzo strzelali, a samoloty zrzucały bomby. Potem nie chciałam iść, ale mama mnie zaniosła. W centrum jest dom. Uderzyła w niego bomba. Tam na dole leżą staruszkowie. Rosjanie. Walczyli z faszystami. Teraz nikt nie może ich wydostać. Nie ma dźwigu. A dom się zawalił. Piętra runęły. Mama mnie niosła, a ja nie chciałam. Bałam się, że usłyszę ich krzyki i nigdy już nie będę spać. W pobliżu domu paliły się świece, a w miseczkach było jedzenie. Od trzech dni ludzie słyszą krzyki, ale w żaden sposób nie mogą pomóc. Po prostu modlili się. Wszyscy płakali. Przerażające”.
Wojna wypowiedziana narodowi czeczeńskiemu przez Kreml pod hasłem „przywracania porządku konstytucyjnego” miała na celu zatrzymanie rozwijającego się na Kaukazie ruchu separatystycznego. Targana problemami wewnętrznymi, Federacja Rosyjska nie mogła pozwolić sobie na kolejne kryzysy spowodowane dążeniami niepodległościowymi Czeczenii. Odpowiedź musiała być zatem stanowcza, a jej skutki paraliżujące, by zapobiec efektowi domina wśród narodów zamieszkujących Federację Rosyjską. Nie bez znaczenia jest również fakt, że „mała zwycięska wojenka” miała pomóc urzędującej na Kremlu ekipie, skupionej wokół mało popularnego Jelcyna, w umacnianiu władzy i odwróceniu uwagi społeczeństwa od problemów wewnętrznych. Mocarstwo nuklearne zostało jednak upokorzone przez Czeczenów.
Rosyjska armia otrzymała rozkaz zdobycia stolicy Czeczenii. Kremlowscy stratedzy liczyli na szybką i zwycięską operację. Zupełnie nie zdawali sobie jednak sprawy, jak zaciekły opór najeźdźcy będzie stawiać mały kaukaski naród. Idący na Grozny rosyjscy żołnierze nieustannie na swojej drodze napotykali tworzone przez miejscowych barykady. Ponadto armia największego państwa świata była niedofinansowana, słabo wyszkolona, mierzyła się z ogromnymi problemami logistycznymi i kadrowymi.
Po dziesięciu dniach zmagań z Czeczenami na Kremlu zapadła decyzja o konieczności rozpoczęcia ostrzałów artyleryjskich stolicy niepokornej republiki. Pociski wymierzone były w dzielnice mieszkalne. Ludność cywilna tygodniami ukrywała się w piwnicach, w przerażeniu nasłuchując samolotów (bombardowanie Groznego przez siły federalne rozpoczęło się kilka tygodni wcześniej) i świstu nadlatujących pocisków artyleryjskich.
W notatkach z dziennika Poliny ze stycznia 1995 roku pojawiają się przerażające opisy:
„Całą noc ostrzeliwali dom. Leżeliśmy we wnęce korytarza, bo tam nie ma okien” (1.01).
„Strzelają, ale już się przyzwyczaiłam. Nie boję się” (2.01).
„Wszystko płonie. Z nieba lecą bomby. Ciocię zabiło, gdy szła alejką, a w drugim domu zginęła cała rodzina. Ludzie umierają, gdy idą po wodę, szukają chleba” (9.01).
„Na ulicach leżą martwi ludzie i psy” (20.01).
Mimo ogromnej determinacji oddziałów czeczeńskich rodzinne miasto Żerebcowej było skazane na klęskę i padło w lutym pod naporem sił rosyjskich. Obrońcy przenieśli się w górskie rejony kraju, skąd toczyli walkę partyzancką. Wydarzenia z końca 1994 roku i początku 1995 roku stanowiły zaledwie preludium tragedii, jakiej latami miała doświadczać ludność cywilna Czeczenii. Rozpoczęły się zaczystki. Oddziały rosyjskiego OMON-u i wojsk federalnych uprowadzały ludzi z domów, czasem łapali także na ulicy i zamykali w obozach filtracyjnych, w których dochodziło do aktów tortur, gwałtów i morderstw. Oficjalnym powodem zatrzymań było podejrzenie o wspieranie ukrywających się w górach bojowników o niepodległość.
Rodzina autorki dzienników nie zdecydowała się na opuszczenie Groznego. Dziecięce i młodzieńcze lata Poliny upłynęły na wojnie, która zdeterminowała jej dalsze życie.
Dzieciństwo na wojnie
– Dorastałam w czasie wojny. Z dziewięcioletniej dziewczynki stałam się dwudziestolatką. Moim światem była wojna, nie znałam innego świata – mówi 39-letnia dzisiaj Polina Żerebcowa, dokumentalistka, pisarka, poetka, artystka i psycholożka.
Od 2013 roku przebywa w Finlandii, która udzieliła jej wówczas azylu politycznego (w 2017 roku otrzymała obywatelstwo fińskie). Szczególnie zaangażowana jest w działalność na rzecz praw człowieka. Swoimi doświadczeniami z wojennych lat dzieli się nie tylko w powieściach i wierszach, ale również podczas wykładów na europejskich uczelniach. Dawanie świadectwa uważa za swoją życiową misję. Walczy o tych, którzy doświadczyli wojny i często pozostają jednymi świadkami okrutnych wydarzeń.
– Emerytury, renty, wypłaty zostały wstrzymane już trzy lata przed wybuchem wojny. Nastał głód. Niektórzy ludzie umierali z głodu. Potem wojna… Strzelaniny. Morderstwa. Śmierć rodziny i przyjaciół. Bieda. Kilka razy szabrownicy obrabowali nasz dom. Ja i moja matka błagałyśmy o jałmużnę. Nie było dostępu do lekarstw. Dziadek zginął w ostrzale, a babcia w bombardowaniu. Rosyjskie bomby spadły też na moją szkołę – wspomina Żerebcowa.
Opowiada o tym, co odebrała jej wojna, która pochłonęła ponad dziesięć lat jej życia.
– Nie miałam okazji mieszkać w spokojnym miejscu. Nie miałam okazji uczyć się rysować, tańczyć, śpiewać, grać w szkolnym teatrze. Nie miałam okazji założyć eleganckiej sukni, zrobić sobie fryzury. Jako nastolatka nie mogłam się zakochać ani chodzić na randki. Nie mogłam farbować włosów, słuchać muzyki, wyjechać na wakacje. Co mnie otaczało? Bezprawie – mówi pisarka.
Walki toczone między separatystami czeczeńskimi a wojskami federalnymi w ramach pierwszej wojny czeczeńskiej nie przyniosły jednoznacznego rozstrzygnięcia. 31 sierpnia 1996 roku w Chasawjurcie w sąsiednim Dagestanie strony zawarły porozumienie. Podjęto m.in. decyzję o natychmiastowym przerwaniu walk oraz wycofaniu wojsk kremlowskich z kaukaskiej republiki. Władza została oddana w ręce narodu czeczeńskiego, lecz z czasem okazało się to iluzją. Określenie statusu niepokornej republiki zostało przesunięte w czasie o pięć lat (do 2001 roku).
Quasi-niepodległa Czeczenia po pierwszej inwazji znajdowała się w tragicznej sytuacji politycznej, gospodarczej i społecznej. Grozny było zupełnie zniszczone, ludność cierpiała z powodu niedostatku. Władze republiki nie mogły liczyć na wsparcie finansowe z zewnątrz, gdyż Kreml nie miał w interesie wspierania czeczeńskiej niepodległości. Na dodatek Czeczenia trawiona była konfliktami wewnętrznymi. Ośrodek prezydencki (od 1997 roku prezydentem był Asłan Maschadow) był w stanie kontrolować jedynie stolicę oraz niewielki obszar przylegający do niej. Na pozostałych obszarach na szeroką skalę rozwijała się przestępczość zorganizowana, a jednym z głównych źródeł jej dochodu były porwania dla okupu.
Skazą na wizerunku republiki byli też czeczeńscy radykałowie. Pod wpływem inspiracji islamskim terroryzmem regularnie przeprowadzali na terytorium Rosji zamachy. W przyszłości zostanie to wykorzystane przez byłego funkcjonariusza KGB, który zapragnie „raz na zawsze rozwiązać problem czeczeński”.
Kat Czeczenii
W sierpniu 1999 roku graniczący z Czeczenią Dagestan został zaatakowany przez radykalnych islamistów czeczeńskich, którzy proklamowali utworzenie Islamskiej Republiki Dagestanu. Jesienią tego samego roku świat obiegły informacje o serii zamachów bombowych na budynki mieszkalne w trzech rosyjskich miastach – Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku (w rezultacie śmierć poniosło ok. 300 osób). Władze Rosji na czele z nowo mianowanym premierem Władimirem Putinem od razu rzuciły oskarżenia na separatystów czeczeńskich. Naznaczony na następcę Borysa Jelcyna, mało znany polityk musiał szybko dać się poznać obywatelom największego państwa przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi.
Do dzisiaj nie zostało wyjaśnione, czy za krwawymi zamachami stoją terroryści czeczeńscy, czy też działający z inspiracji Kremla funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych (istnieje wiele poszlak przemawiających za tym drugim scenariuszem). Nie ulega jednak wątpliwości, że wydarzenia te dały Putinowi pretekst do rozpętania II wojny czeczeńskiej. Wojny, dzięki której szybko wykreował w oczach społeczeństwa rosyjskiego wizerunek twardego, bezwzględnego władcy, broniącego swojego państwa i narodu przez terroryzmem. Wojny o wiele lepiej przygotowanej i zdecydowanie bardziej brutalnej niż jej pierwsza odsłona z 1994 roku. Wojny, która wyniosła do władzy jednego z najokrutniejszych tyranów we współczesnej historii.
Pierwsza wojna Putina, czyli II wojna czeczeńska, rozpoczęła się w październiku 1999 roku masowymi bombardowaniami, przez które około 300 tysięcy Czeczenów musiało opuścić swoje domy. Rodzina Żerebcowej również po rozpoczęciu drugiej wojny w republice nie zdecydowała się na ucieczkę z Groznego. Kilka tygodni później wydarzyła się tragedia. Rosjanie przypuścili atak rakietowy na targowisko, na którym handlowała Polina wraz ze swoją mamą.
– W wieku 14 lat zostałam ranna, stało się to 21 października 1999 roku – wspomina. –Szesnaście odłamków rosyjskiego pocisku utkwiło w mojej nodze. Moja mama również została ranna, a naszym sąsiadom z targu fala uderzeniowa oderwała głowy. Kolejne rakiety uderzyły w szpital położniczy i meczet.
Kiedy wojska federalne po raz drugi najechały Czeczenię, ówczesny prezydent republiki, Asłan Maschadow, i jego otoczenie polityczne wzywali do zawieszenia broni i przeprowadzenia rozmów. Kreml pozostał jednak głuchy na ich prośby. Rosjanie ruszyli w głąb Czeczenii, niszcząc bezwzględnie wszystko, co napotykali na swojej drodze. Ofensywie lądowej towarzyszyły nieustanne naloty i ciężkie ostrzały artyleryjskie, w których ginęli cywile. W grudniu druga armia świata stanęła u bram stolicy Czeczenii i kontynuowała oblężenie do lutego 2000 roku. Z Groznego pozostały jedynie zgliszcza, a wojna przeszła w fazę partyzancką.
Na przełomie wieków na Kremlu zmienił się gospodarz. Schorowany i skompromitowany w oczach opinii publicznej, prezydent Borys Jelcyn ustąpił ze stanowiska, a jego obowiązki przejął Władimir Putin. Mógł być już pewien wygranej w wyborach prezydenckich.
26 marca 2000 roku społeczeństwo rosyjskie wybrało na swojego przywódcę człowieka, który przywrócił Rosji jeden z jej głównych archetypów – wojnę. Od tego momentu będzie ją kontynuował przez wszystkie lata swoich rządów w coraz bardziej odrażającej postaci.
Wojna, w którą nikt nie wierzył
– Kilka lat temu miałam sen – opowiada Polina. – Biegłam przez Kijów, w którym mieszkają moi przyjaciele, a wokół spadały bomby. A jakiś głos gdzieś z góry mówił: „Wojna w Ukrainie będzie gorsza niż w Czeczenii”. Potem sen powtórzył się w kilka razy w różnych wariantach. Miało to miejsce w latach 2012–2013.
Żerebcowa zaczęła opowiadać o dręczącym ją koszmarze swoim krewnym, przyjaciołom, a także dzielić się swoimi refleksjami w mediach społecznościowych. Ludzie przyjęli tę opowieść z dużym zdziwieniem, większość twierdziła, że jest to niemożliwe. Pisarka zaczęła podejrzewać, że wojna w Czeczenii tak bardzo ją straumatyzowała, że tego typu obrazy będą nawiedzać ją również w czasie pokoju.
– Okazało się, że to było ostrzeżenie – kontynuuje kobieta, która spędziła na wojnie swoje dzieciństwo. – Ani ja, ani moi znajomi nie mogliśmy w to uwierzyć! W lutym 2022 roku, w przededniu ataku, nagrałam wideo z apelem o zbieranie na całym świecie podpisów, by zapobiec krwawej masakrze w Ukrainie. Jednak nasze głosy, głosy ludzi na całym świecie, nie są słyszane przez rządzących! Nie obchodzi ich, że dzieci giną pod bombami!
Trudno dziwić się emocjonalnym wypowiedziom Poliny, gdy przed oczami stają obrazy piekła, które ukraińskim dzieciom zgotowała Federacja Rosyjska. Według oficjalnych danych ONZ od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w lutym 2022 roku śmierć w atakach poniosło co najmniej 600 dzieci, a niemal 1400 zostało rannych (dane na kwiecień 2024 roku; dane UNICEF z listopada br. mówią o 2400 zabitych lub ranionych ofiarach wśród dzieci). Należy jednak zaznaczyć, że liczba ofiar jest zdecydowanie większa. Ani strona ukraińska, ani organizacje międzynarodowe nie są w stanie ustalić, ile dzieci zostaje zabijanych lub rannych na terenach tymczasowo okupowanych przez Rosję. W pierwszym kwartale bieżącego roku liczba najmłodszych Ukraińców zabitych w atakach wzrosła o ok. 40% (według oficjalnych danych zginęło 25 dzieci, najmłodsza ofiara miała dwa miesiące).
Strona rosyjska, łamiąc wszelkie konwencje międzynarodowe, przeprowadza regularne ataki na infrastrukturę przeznaczoną dla dzieci. Ta wojna przynosi obrazy zrujnowanych szkół i przedszkoli, domów dziecka, szpitali położniczych, ośrodków zdrowia, placów zabaw. Dane ukraińskiego Ministerstwa Edukacji z początku grudnia br. wskazują, że w wyniku rosyjskiej inwazji uszkodzonych zostało niemal cztery tysiące instytucji edukacyjnych, a także ponad 1600 obiektów medycznych i rekreacyjnych.
Rosjanie dopuszczają się względem najmłodszych Ukraińców tortur i gwałtów. Po wyzwoleniu przez wojska ukraińskie Irpienia, który na kartach historii współczesnej zapisze się niechlubnie jako symbol kaźni ukraińskich cywilów, znalezione zostały ciała dwojga dzieci poniżej dziesiątego roku życia. Ukraińscy śledczy na obydwu ciałach zabezpieczyli ślady brutalnych gwałtów i tortur. Według danych zgromadzonych przez ukraińską prokuraturę najmłodsza dziecięca ofiara gwałtów w momencie dokonania przestępstwa miała zaledwie cztery lata.
Rosjanie prowadzą też na szeroką skalę proceder deportacji najmłodszych Ukraińców. Dzieci na terenach tymczasowo okupowanych porywane są z domów dziecka oraz odbierane rodzicom (np. w obozach filtracyjnych). Wywozi się je do Rosji i zmienia im tożsamość. Najmłodsi poddawani są starannie zorganizowanej indoktrynacji, być może po to, by za kilka lub kilkanaście lat stanąć do walki przeciwko własnemu narodowi i państwom Zachodu. Oficjalnie władze w Kijowie mówią o ok. 20 tysiącach przypadków; rzeczywista liczba może być kilkanaście razy większa.
Wojna w Czeczenii zakończyła się oficjalnie w 2009 roku. Czeczenia weszła w skład Federacji Rosyjskiej, a władza w niepokornej republice przekazana została w ręce klanu lokalnych watażków – Kadyrowów. Posłuszni Kremlowi zarządcy, regularnie wspierani finansowo przez Moskwę, uczynili z kaukaskiej republiki miejsce, które uchodzi za jedno z najbardziej niebezpiecznych w Rosji. Brakuje skali na określenie rozmiarów przemocy, okrucieństwa, nieufności względem mieszkańców, nepotyzmu oraz absurdów rządzących życiem w tej małej kaukaskiej republice.
Sprawa dumnego narodu czeczeńskiego została zamieciona pod dywan i uznana przez demokratyczny świat za wewnętrzną sprawę Rosji. Zbrodnie, jakich dopuszczał się Kreml na mieszkańcach republiki – czy to rękami rosyjskich żołnierzy i służb specjalnych, czy to wspieranego przez nich reżimu Kadyrowów – nigdy nie zostały rozliczone. Władimir Putin, bezsprzeczny zwycięzca, człowiek pozbawiony jakiegokolwiek sumienia, triumfował. To, że świat nie wyciągnął z wydarzeń czeczeńskich żadnej lekcji, utwierdziło go w przekonaniu, że to właśnie na idei wojny oprze swoje wieloletnie rządy.
– Jeśli chodzi o okrutnych tyranów – mówi Żerebcowa – to my, ludzie opowiadający się za pokojem, walczący o przestrzeganie prawa, o równe prawa dla wszystkich obywateli, zazwyczaj ponosimy klęskę. Apelowanie do sumienia tyranów nie ma najmniejszego sensu. Oni nie mają sumienia – podsumowuje kobieta.
Karolina Zub - tłumaczka specjalistyczna języka rosyjskiego i ukraińskiego, nauczycielka polskiego dla obcokrajowców, wschodoznawczyni, badaczka w zakresie nauk o bezpieczeństwie. Członkini Polskiego Towarzystwa Tłumaczy Przysięgłych i Specjalistycznych TEPIS, Polskiego Towarzystwa Nauk o Bezpieczeństwie oraz Polskiego Towarzystwa Studiów Międzynarodowych.
Czy demokratyczny świat ma wyjątkowo dużo odwagi i determinacji, by powstrzymać tyrana? Jakie środki powinny zostać w tym celu zastosowane, jeśli dotychczasowe strategie zawodzą? Na jakie poświęcenia stać społeczeństwa Zachodu? Na ukraińskich stepach wykuwa się nowy globalny porządek, który na dekady zdeterminuje los Europy Środkowo-Wschodniej. Czas się kończy. Jeśli nie odrobimy tej lekcji, to przemoc, którą od wieków naznaczone są wszystkie sfery życia w Rosji, wykroczy daleko poza granice obszaru postradzieckiego i zaleje swoim barbarzyństwem nasz świat, oparty na demokratycznych wartościach, humanizmie i liberalizmie.