Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Od katastrofy w Czarnobylu minęło prawie 40 lat. Łukaszenka chce zagospodarować skażone pola i lasy
Telewizja Biełsat otrzymała od antyreżimowego zrzeszenia byłych białoruskich milicjantów BELPOL dokumenty dotyczące tego, jak państwo Alaksandra Łukaszenki odzyskuje dla gospodarki tereny skażone po katastrofie Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej w 1986 roku. Okazuje się, że choć władze chcą wyłączać ze strefy zamkniętej kolejne hektary pól i lasów, to nie wiedzą, co potem z nimi zrobić.
(Shutterstock)
14.01.2025, 14:35
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
Instytut Leśnictwa oraz Instytut Radiobiologii Narodowej Akademii Nauk Białorusi w latach 2022-2024 zbadały tysiące działek w obwodzie homelskim, które w związku ze skażeniem pierwiastkami promieniotwórczymi zostały wyłączone z gospodarowania. W wyniku badań powstała baza danych dotyczących tego, które obszary są można zwrócić rolnictwu, które gospodarce leśnej, a które pozostają zbyt mocno skażone.
BELPOL zdobył list w tej sprawie, wysłany 11 grudnia 2024 roku przez Instytut Leśnictwa do władz obwodu homelskiego, a także dostęp do samych baz danych. Materiały te przekazał Biełsatowi. Oto, co z nich wynika.
Ziemie do odzyskania
Białoruscy naukowcy przebadali łącznie 31 tysięcy hektarów terenów skażonych po katastrofie jądrowej z 26 kwietnia 1986 roku. Przyjęli też normy promieniowania, poniżej których grunty mogą być użytkowane.
Dla działek, na których miałaby być prowadzona gospodarka leśna, promieniowanie gamma nie powinno przekraczać 0,6 mikrosiwerta (μSv), a skażenie gleby cezem-137 nie wyższe niż 40 kiurów (Ci) na kilometr kwadratowy, strontem-90 nie większe niż 3 kiury na kilometr kwadratowy. Wymogi te spełniły działki o łącznej powierzchni 995,2 hektarów.
Większość badanych działek to podmokłe łąki aluwialne - nieprzydatne gospodarczo tereny regularnie zalewane. Jednak część gruntów uznano za dostatecznie czyste i żyzne, by zwrócić je rolnictwu. Białoruscy naukowcy orzekli, że dla sianokosów, wypasu bydła, a nawet zasiewów nadaje się łącznie 8240,4 hektara.
Najbardziej skażona działka, której odzyskanie dla rolnictwa rekomendowano, znajduje się niedaleko wsi Sieliszcza w rajonie wietkowskim, przy samej granicy z Rosją. Promieniowanie gamma wynosi tam 0,41 μSv/h, skażenie cezem 25,4 Ci/km², a strontem 0,18 Ci/km².
Dlaczego to ważne
Białoruś jest państwem najmocniej skażonym w wyniku katastrofy czarnobylskiej. Awaria elektrowni jądrowej spowodowała tysiące przypadków raka tarczycy, białaczki i innych chorób. Skażone zostało głównie południe obwodu homelskiego przy granicy z Ukrainą, ale też graniczący z Rosją wschód regionu.
Część tych terenów wysiedlono i objęto strefą odosobnienia, w której fragmencie utworzono Poleski Państwowy Rezerwat Radiologiczno-Ekologiczny. Nie obejmuje on jednak wszystkich terenów mocno skażonych - poza nim znajdują się obszary, gdzie promieniowanie przekracza normę, ale nie jest krytyczne.
Łącznie na terenach skażonych na Białorusi mieszka 930 tysięcy osób. Białoruski reżim stopniowo usuwa z przepisów termin “strefa odosobnienia”, państwowe media mówią częściej o Rezerwacie Poleskim, w skład którego wchodzą także tereny, które mogą być uprawiane. Dodatkowo Alaksandr Łukaszenka w 2022 roku zamknął specjalny Departament Likwidacji Następstw Katastrofy Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. To wszystko ma stworzyć wrażenie, że w “rezerwacie” można już bezpiecznie żyć i uprawiać ziemię.
Z jednej strony pierwiastki radioaktywne ulegają połowicznemu rozpadowi. Dla strontu-90 okres ten wynosi 29 lat, a dla cezu-137 30 lat. Oznacza to, że jest ich tam już ponad dwukrotnie mniej niż w momencie katastrofy, a w latach 2045-2046 będzie to już czterokrotnie mniej. Z drugiej strony - jaki poziom skażenia jest naprawdę bezpieczny?
0,6 μSv/h i 40 Ci/km² - to dużo czy mało?
Biełsat zapytał o to chemika i specjalistę w sprawie bezpieczeństwa promieniotwórczego Siarhieja Biesaraba. Według niego przywracanie gospodarce terenów skażonych to “brudna bomba po białorusku”, bo pierwiastki promieniotwórcze zostaną rozprzestrzenione po całym kraju.
Uważa on, że oddanie tych terenów rolnictwu może doprowadzić do katastrofalnych skutków. Tłumaczy, że w wyniku naturalnych procesów w ciągu 39 lat od katastrofy cez i stront wniknęły na 15-20 centymetrów w głąb gleby, gdzie związały się z kwasami humusowymi i fulwowymi. Teraz mogą zostać “podniesione z grobu” i znów wpływać na środowisko.
Dla zobrazowania zagrożenia naukowiec podał przykład Bawarii, leżącej ponad tysiąc kilometrów od Czarnobyla. Wykryto tam przekroczenie poziomu zawartości cezu-137 w mięsie dzików, które miały żywić się truflami rosnącymi na tej głębokości gleby.
Biesarab tłumaczy, że meble wykonane z drewna pozyskanego na terenach skażonych nie będą bardzo niebezpieczne dla użytkowników. Pierwiastki promieniotwórcze będą się jednak gromadzić w organizmach robotników wchłaniających pył powstały przy obróbce drewna. Będą też uwalniane do atmosfery podczas spalania takiego surowca.
Pytania o bezpieczeństwo używania takich materiałów chemik dostawał już dwa i pół roku temu, na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wtedy to reżim Łukaszenki oddał wojskom Władimira Putina na użytkowanie zamkniętą bazę lotniczą w Łunińcu. Najpierw jednak trzeba było wyciąć tam drzewa i wykosić trawę, a obiekt ten leży w strefie skażonej.
0,6 mikrosiwerta, czyli 60 mikrorentgenów (µR) na godzinę to jeszcze nie tak dużo - mówi Biesarab. Jednak maksymalny poziom promieniowania umożliwiający zamieszkanie wynosi 20 µR/h. Tak wysokim skażeniem może “pochwalić” się tylko jedno białoruskie miasto rejonowe - Sławograd w obwodzie mohylewskim, 250 kilometrów od Czarnobyla. W pozostałych białoruskich miast poziom skażenia wynosi około 10 µR/h.
Oznacza to więc, że Narodowa Akademia Nauk Białorusi przyjęła, że można pozyskiwać drewno z terenów trzykrotnie bardziej skażonych, niż wynosi norma pozwalająca na zamieszkanie. I sześciokrotnie bardziej skażonych niż średnia wartość w reszcie kraju.
Jak zauważa Biesarab, Międzynarodowa Komisja Ochrony Radiologicznej (ICRP) uważa za bezpieczne dla ludności promieniowanie na poziomie 1 mSv/rok. Oznacza to, że zamieszkanie na terenach skażonych na poziomie 0,6 μSv/h człowiek przyjmuje ponad 5 mSv/rok, czyli pięciokrotnie przekracza dopuszczalną dawkę. Według eksperta każdy trzeźwo myślący człowiek powinien unikać miejsc, gdzie poziom promieniowania jest wyższy od średniej krajowej, czyli 10-15 µR/h.
A czy to dużo, czy mało, gdy poziom skażenia gleby cezem-137 jest mniejszy niż 40 Ci/km², a strontem-90 nie przekracza 3 Ci/km²? Według naukowca zależy to od osobistego stosunku do własnego zdrowia.
Według niego przy skażeniu cezem-137 na poziomie 5 Ci/km² lub 185 kBq/m² “żyć można, ale to niebezpieczne” i wymaga systematycznej kontroli dozymetrycznej. Z kolei na terenach skażonych w przedziałach 5-15 Ci/km² lub 555-1480 kBq/m² mieszkać można tylko tymczasowo i “z mieczem Damoklesa nad głową”. Powyżej tych norm zamieszkanie jest niebezpieczne, więc powinny one pozostać wysiedlone.
Użytkowania gospodarczo terenów skażonych cezem-137 na poziomie 40 Ci/km² nie można nazwać inaczej niż ludobójstwem i celowo zaplanowaną dywersją - podkreśla ekspert.
Z kolei jeśli chodzi o stront, to w zakresie 0,15–0,5 Ci/km² lub 5,5–18,5 kBq/m² “mieszkać można, ale to niebezpieczne”, przy 0,5–2 Ci/km² lub 18,5–74 kBq/m² “należy myśleć o wysiedleniu”, poziom 2–3 Ci/km² lub 74–111 kBq/m² oznacza “natychmiastowe wysiedlenie”, a jeśli promieniowanie przekracza 3 Ci/km² lub 111 kBq/m² (w zdobytym przez BELPOL dokumencie to górna granica dla gospodarki leśnej) należy “wysiedlać bez pytania, inaczej trzeba będzie pochować”.
Czy białoruska gospodarka potrzebuje tych terenów?
Chociaż Łukaszenka czasem straszy Białorusinów głodem, Białoruś w pełni zaspokaja swoje potrzeby żywnościowe, a nadwyżkami karmi Rosję i państwa byłego ZSRR. Problemem jest może spadająca efektywność rolnictwa, ale w żadnym wypadku nie brak ziem rolnych. Białoruś nie narzeka także na brak lasów - dla leśnictw i przemysłu drzewnego większym problemem jest odcięcie od europejskich rynków zbytu.
Byli milicjanci z BELPOL przekazali Biełsatowi jeszcze jeden dokument - list Komitetu Kontroli Państwowej do Rady Ministrów z 1 lipca 2024 roku. Wymieniono w nim szereg problemów związanych z walką z następstwami katastrofy czarnobylskiej oraz wezwano do podjęcia środków naprawczych.
Pierwszy z wymienionych problemów jest stosunkowo niewielki. Według Komitetu państwowy program walki z następstwami awarii Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej w latach 2021-2025 nie jest w pełni realizowany - niektóre zadania tylko w 90 procentach. W 2023 roku były niedoróbki w zakresie wapnowania gleb kwaśnych, użycia nawozów potasowych i fosforowych, środków wspierania rozwoju społeczno-gospodarczego poszkodowanych regionów oraz budowy centrum rehabilitacyjnego dla dzieci pod Mozyrzem.
W oddzielnym dokumencie Główny Zarząd ds. Likwidacji Następstw Katastrofy Czarnobylskiej przy Obwodowym Komitecie Wykonawczym w Homlu przekazał władzom rejonów, że przez pierwsze 10 miesięcy 2024 roku wykorzystano jedynie 92 proc. kwoty nawozów fosforowych i 93,2 proc. kwoty nawozów potasowych przewidzianych w państwowym programie dla terenów “czarnobylskich”. Z kolei do 13 listopada 2024 roku wapnowanie gleb kwaśnych przeprowadzono jedynie w 94 proc. planu dla terenów skażonych - chociaż potrzebna do tego mączka dolomitowa była dostępna.
Drugi zauważony problem był poważniejszy. Według Komitetu Kontroli Państwowej ministerstwa i władze regionów nie umieją efektywnie wydawać pieniędzy z programu “czarnobylskiego”.
Zgodnie z dokumentem komitety obwodowe oraz odpowiedzialne za ratownictwo i obronę ludności Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych nie umiały wydać ponad 50 milionów rubli białoruskich [64 milionów złotych]. Środki te mogłyby być wydane na pomoc społeczną, opiekę zdrowotną, rehabilitację, obronę radiologiczną i inne cele.
Jednocześnie władze nie znalazły środków na szereg projektów, jak rozbudowa szpitala w Czerykowie w obwodzie mohylewskim, budowa basenu w Sławgorodzie i podobne.
Jak wskazuje dokument, Poleski Państwowy Rezerwat Radiologiczno-Ekologiczny zarobił w 2023 roku 2,9 milionów rubli białoruskich [3,7 miliona złotych] - tyle samo, co w 2022 roku, gdy Rosjanie atakowali z jego terenu Ukrainę. Jednocześnie rezerwat nie zrealizował norm pozyskania drewna i produktów leśnych (odpowiednio o 78,3 tysiąca rubli i 80 tysięcy rubli za mało), a roczne wpływy od myśliwych spadły z 31 do 24 tysięcy rubli.
Od 2019 roku Białoruś ma też problem z zapewnieniem eksploatacji systemu monitoringu radiologiczno-meteorologicznego i pożarowego. Z 186 zamontowanych kamer monitoringu ponad 100 nie jest używanych z powodu niedoboru energii z paneli słonecznych lub niewystarczającą przepustowość sieci telekomunikacyjnej białoruskiego operatora A1.
Bez odzieży ochronnej i kontroli promieniowania
W dokumencie z 19 listopada 2024 roku Komitet Rolnictwa Rejonowego Komitetu Wykonawczego w Homlu skarżył się na konkretne problemy z realizacją państwowego programu dla terenów skażonych.
Największy z nich dotyczył zakupu środków ochrony indywidualnej dla osób pracujących na terenach skażonych cezem i strontem. Na zakup drugiego zestawu środków ochronnych dla osobę potrzeba 298,7 tysięcy rubli, podczas gdy władze rejonu mogły wydać tylko 79,5 tysięcy rubli. W innych rejonach władze nawet nie próbowały kupić drugich zestawów.
Z kolei z 27 tysięcy rubli białoruskich subwencji na kontrolę promieniowania produktów rolnych wykorzystano jedynie 15,8 tysięcy. W rejonie czaczerskim administracja nawet nie sięgnęła po te środki.
Z kolei rejonie brahińskim nie wykorzystano nawet kopiejki z 10,2 tysięcy rubli na “poprawę pastwisk przy gospodarstwach prywatnych”.
Przekazane Biełsatowi przez BELPOL dokumenty pozwalają więc dojść do wniosku, że choć reżim Łukaszenki chciałby na poziomie centralnym odzyskiwać dla rolnictwa kolejne hektary skażonych gruntów, to władze lokalne nie mogą w należytym stopniu zagospodarować tych areałów, które mają obecnie.