Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 22.11.2020
Tomasz Zarycki
(Od)czytania Larry’ego Wolffa po polsku. "Wynalezienie Europy Wschodniej"
Polskie wydanie książki Larry’ego Wolffa "Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie Oświecenia" pojawia się z opóźnieniem ponad ćwierć wieku w stosunku do wydania oryginału. Rzecz to godna ubolewania. Warto zwrócić uwagę, że książka znacznie wcześniej ukazała się w Rosji (2003), a także na Ukrainie (2009). Z drugiej jednak strony opóźnienie ma zaletę, pozwala bowiem jeszcze wyraźniej dostrzec aktualność pracy znanego nowojorskiego historyka.
(Shutterstock)
Pisał ją zaraz po upadku komunizmu
i już wtedy zauważał nowe formy
zjawisk, których wczesne oświeceniowe
formy uczynił przedmiotem swoich badań.
W szczególności chodzi o pierwszą
falę eksperckiego "najazdu" na region;
w owym okresie najbardziej wyrazistym
polskim jej ucieleśnieniem były "Brygady
Marriotta". Kolejne dekady przynoszą
coraz to nowe potwierdzenia aktualności
dzieła Wolffa. Oświeceniowa rama
okazuje się być nie tylko aktywna, ale
można chyba powiedzieć, że pozostaje
jądrem myślenia o Europie Wschodniej
w dzisiejszym, wciąż oświeceniowo nowoczesnym
świecie. Zmieniają się jedynie
konkretne formy owej ramy, a także
jej zastosowania. Hitlerowski najazd na
Polskę, a następnie na inne kraje regionu,
oraz jego ideologiczne uzasadnienia,
także na poziomie naukowym, dostarczyły
chyba najbardziej radykalnych wariantów
oświeceniowego schematu. Pomimo
upadku nazistowskich Niemiec i ich ideologii,
pomimo ogłoszenia ery postmodernizmu
i dekonstrukcji oświeceniowych
schematów, jaką oferują nam współczesne
nauki społeczne, w znacznym stopniu
ciągle żyjemy w granicach wypracowanych
w końcu XVIII wieku.
Larry Wolff, Wynalezienie
Europy Wschodniej.
Mapa cywilizacji
w dobie oświecenia,
przeł. Tomasz Bieroń,
Kraków 2020
We wstępie do polskiego wydania książki
profesor Jacek Purchla pisze o nich w kategoriach
wyobrażeń, mitów czy stereotypów.
Nie jestem pewien, czy są to najbardziej
adekwatne określenia zjawiska
trwałości kulturowych postrzegania Europy
Wschodniej. Z socjologicznego punktu
widzenia mówiłbym raczej o dominującej
ideologii świata zachodniego, sposobie
myślenia na temat regionu, która, choć
spotyka się z krytykami czy oponentami,
nadal obowiązuje. Schematom zachodniej
ideologii Wschodu można oczywiście
przeciwstawiać kontrnarracje, wskazywać
na jej jednostronność czy nawet sytuacje,
gdy ewidentnie "zakłamuje" ona rzeczywistość;
można ją z różnych stron dekonstruować.
Nie zmienia to jednak faktu, że
nie tyle opisuje ona rzeczywistość społeczną,
ile ją wytwarza. Kreuje zarówno
sposób, w jaki świat zachodni myśli o naszym
regionie, jak i nasze myślenie o społeczeństwach,
w których żyjemy, i reguły
ich funkcjonowania. W Polsce, jak pokazałem
to między innymi w swojej książce
Ideologies of Eastness in Central and
Eastern Europe (Ideologie Wschodu w Europie
Środkowej i Wschodniej), opozycja
między Wschodem i Zachodem dotyczy
nie tylko myślenia o miejscu kraju
w przestrzeni kontynentu; odnosi się także
do wewnętrznych zróżnicowań regionalnych
i hierarchii społecznych.
Wytwarzanie świata społecznego odbywa
się, jak twierdzę, równolegle w różnych
wymiarach: ideologicznym, politycznym,
ekonomicznym. Są one wzajemnie
powiązane, choć nie tożsame. Wolff wyraźnie dystansuje się od podejścia Immanuela
Wallersteina znanego jako teoria
systemu światowego, w którym kluczową
rolę w procesie peryferyzacji, w szczególności
Polski, przypisuje się czynnikom
ekonomicznym. Należy pamiętać też, że
system kulturowy prawie nigdy nie jest
prostą projekcją, liniową legitymizacją
interesów ekonomicznych czy politycznych,
choćby ze względu na jego złożoność.
Wszystkie wspomniane tu sfery są
zwykle względnie autonomiczne, na poziomie
sił w nich dominujących mają jednak
tendencję do wzajemnego wzmacniania
się i synergii. Najwyraźniej widać
to na przykładzie systemu kolonialnego,
dobrze opisanego, w którym wszystkie te
wymiary były w miarę dobrze zsynchronizowane
i się wspierały.
Za kolonialnym armiami
podążali analizujący nowe nabytki
terytorialne badacze oraz kompanie handlowe.
W fazie postkolonialnej osłabiono
bezpośrednią rolę dominacji polityczno-militarnej, pozostały zaś jako kluczowe
dominacja ekonomiczna i kulturowa.
Cytowany przez Wolffa Edward Said
wyraźnie mówi, że orientalizm to sposób
"posiadania" Wchodu przez Zachód.
Aspekt kulturowy jest stosunkowo autonomicznym
wymiarem tego władania;
w nowoczesnym systemie światowym to
wymiar ekonomiczny odgrywa kluczową
rolę. Nie przypadkiem więc wszystkie kraje
szeroko rozumianej Europy Wschodniej
silnie zależą od rdzenia systemu światowego.
Kraje Europy Środkowej są obecnie
w istotnym stopniu w bezpośrednim i dosłownym
posiadaniu Zachodu; dotyczy to
zarówno praw własności do ich nieruchomości
i przedsiębiorstw, udziału w rynkach
czy uzależnienia kredytowego. Rosja
czy Kazachstan, choć zachowują kapitałową
autonomię, tkwią natomiast w sidłach
eksportu swoich nieprzetworzonych surowców
naturalnych i importu dóbr luksusowych.
Hierarchie ekonomiczne, wchodząc
w różnego typu interakcje i synergie
z zależnościami politycznymi, a przede
wszystkim z międzynarodową hierarchią
kultur, tworzą i reprodukują ramę ideologiczną,
której narodziny w jej współczesnej
formie opisuje Wolff. Uważam więc
za błędne sugestie, jakoby dane ramy były
tylko inercyjnie trwającymi stereotypami
czy mitami, a ich rozwój nastąpił
niezależnie od procesów gospodarczych.
Intrygujące jest, że już początki "mapy
cywilizacji" opisane przez Wolffa są związane
z powstaniem dwóch klasycznych ról,
przypisanych Polsce i Rosji odpowiednio
przez Woltera i Rousseau. Ich trwałość zaskakuje.
Obok wyrozumiałego stosunku
do autorytarnej władzy w Rosji, uznawanej
za "adekwatną" do specyficznych uwarunkowań
społeczeństwa i terytorium, mamy
proponowany Polakom model "Europejczyka
w sercu", którego duchowa i fizyczna
energia skupiać się ma na oporze wobec
rusyfikacji.
Model bycia nowoczesnym
zaproponowany Polakom przez Rousseau
wydaje się wciąż aktualny i silnie znaturalizowany.
Łączy w szczególności obie
strony sporu politycznego w Polsce. Każda
z nich uważa się za lepiej stawiającą opór
"barbarzyńskiej" Rosji i bardziej "w sercu"
europejską.
Ku modelowi Rousseau skierowała
się też ostatnio Ukraina, ale Zachód, jak
i w czasach oświeceniowych, delikatnie
wspiera oba modele ról dla wschodnich
Europejczyków. Można, jak sądzę, postawić
tezę, że są one powiązane z podstawowymi
dwoma sposobami zależności krajów
Europy Wschodniej od Zachodu. Ich
przeciwne bieguny pozwalają też na utrzymanie
w regionie fragmentacji nie tylko
politycznej, ale i ideologicznej, dającej
w dużym stopniu efekt podobny do strategii
"dziel i rządź". Równoległe komplementy
dla konfederatów barskich i uznanie
dla carycy Katarzyny dziś odpowiadają
wyrazom podziwu dla szlachetnych aktywistów
kijowskiego Majdanu, a z drugiej
strony – pragmatycznym relacjom z Rosją,
traktowaną o wiele bardziej "serio" przez
większość państw Zachodu niż lekceważone
przez nie w "poważnych kwestiach"
(jak na przykład gazociąg Nord Stream)
mniejsze kraje regionu.
Nasuwa się oczywiście pytanie o konsekwencje
i możliwe reakcje na działanie
ramy opisanej przez Wolffa. W regionie
da się zaobserwować co najmniej dwie
podstawowe strategie. Pierwszą, związaną
z pesymistycznym i bardziej strukturalnym
odczytaniem książki, jest przyjęcie
wobec Zachodu postawy mniej lub
bardziej konfrontacyjnej. Jej aspektem są
zwykle różne strategie kompensacyjne, od
kulturowych po polityczne, zwykle wpisujące
się w role wyznaczone nam przez Rousseau
i Woltera. Polacy próbują do dziś
budować więc narracje o swym heroizmie,
odwiecznej europejskości, moralnej nieskazitelności
i odporności na różnorodnie
rozumianą rosyjskość. Rosjanie zaś eksperymentują
z różnymi wariantami silnego
i zwykle mniej lub bardziej autorytarnego
państwa. Obie strategie na Zachodzie
są zwykle przyjmowane z przymrużeniem
oka, a nawet pożałowaniem, raczej jednak
nie dezawuowane wprost, bo pośrednio
wzmacniają kulturową legitymizację globalnego
podziału pracy, w którym nasza
część regionu dostarcza Zachodowi taniej
siły roboczej, Rosja zaś głównie surowców
naturalnych.
Z drugiej strony można mówić o przyjęciu
postawy ignorującej czy co najmniej
marginalizującej znaczenie wspomnianej
ideologii. Przejawem przyjęcia takiej strategii
wydaje się być między innymi wstęp
Jacka Purchli. Zakłada on, że mamy do
czynienia przede wszystkim z pewnymi
niefortunnie powtarzanymi mitami i powinniśmy
cierpliwie pracować nad ich
eliminacją – tłumaczyć i pokazywać zachodnim
Europejczykom, że nie różnimy
się od nich diametralnie, a jednocześnie
uczyć się jeszcze pilniej zachodnich
norm i przyjmować obowiązujące obecnie
wzorce kulturowe, których upowszechnienie
się w naszych krajach różnicę między
Wschodem a Zachodem uczyni stopniowo
niewidoczną.
Nie umiem jednoznacznie ocenić
względnej efektywności tych strategii, tym
bardziej że zależy ona od wielu czynników
kontekstowych w danym momencie. Boję
się jednak, że strategia druga, dostosowawcza,
niekoniecznie musi być bardziej
efektywna od pierwszej, wzmacniającej
dystynkcję, a nawet konfrontacyjnej. Kulturowe
deprecjonowanie naszego regionu
wydaje się bowiem, jak wspomniałem,
w większym stopniu legitymizacją dominacji
nad nim ustanowionej, obecnie nie
wyłącznie, ale przede wszystkim w wymiarze
ekonomicznym. Jednocześnie to
Zachód tworzy nowe, dominujące trendy
kulturowe, te zaś z zasady zmieniają się
szybko, więc "nadążenie" za jedną ich generacją
nie gwarantuje, że za chwile kraje
peryferyjne nie będą znów jawić się jako
"zapóźnione", a nawet "zacofane".
Sądzę także, że książka Wolffa może być
odczytana jako przestroga dla jej entuzjastycznych
wyznawców. W szczególności
wynika z niej wyraźnie, że bezrefleksyjne
przyjęcie strategii dostosowawczej do
schematu oświeceniowego oznacza ryzyko
bezwiednej reprodukcji całego schematu
niesionego przez zachodnią ideologię
Wschodu w nowych wymiarach. Przykładem
jest między innymi ironia, z jaką
Wolff zauważa, że w latach osiemdziesiątych
to właśnie środkowoeuropejscy intelektualiści
ponownie ożywili idee Europy
Środkowej strukturalnie niewiele różniącej
się od niemieckiej koncepcji Mitteleuropy,
a przede wszystkim że jej użycie,
pomimo najlepszych intencji, wzmacnia
podział kulturowy Europy. Kolejna ironiczna
obserwacja Wolffa odnosi się do
entuzjazmu, z jakim w Polsce przyjmowano
popularne na Zachodzie w okresie
zimnej wojny listy markiza de Custine’a. Choć orientalizują one głównie Rosję,
utrwalając w Polakach złudzenie, że kontrast
z nią oddala ich od stygmatu wschodniości,
jednocześnie wzmacniają ramę
ideologiczną opisaną przez Wolffa, a przez
to zwrotnie uderzają w cały region bez
wyjątku.
Osobiście nie wiem, czy istnieją jakiekolwiek
racjonalne i efektywne sposoby
uporania się z problemem ciągłego działania
wynalezionej w Oświeceniu "mapy
cywilizacji", oczywiście poza stworzeniem
w Europie Wschodniej bieguna wzrostu
gospodarczego skutecznie konkurującego
z zachodnim rdzeniem.
Nie chodzi tylko
o krótkotrwały szybki wzrost PKB, ale
także o zdolność do konkurowania zasobami
kapitałowymi eksportowanymi na
zewnątrz i siłą własnych sektorów gospodarki
generujących najwyższe wartości
dodane. Bez niej problem pozostaje poważny,
bo mapa, którą ciągle posługuje się
Zachód, a i my z niej korzystamy, implikuje,
że w wyobrażalnym horyzoncie czasowym
Polacy, Rosjanie czy inne narody
szeroko rozumianej Europy Wschodniej
nie zdobędą uznanego szeroko statusu bycia
w pełni nowoczesnymi. Ta implikacja
oznacza także, że Polska pozostanie integralną
częścią szeroko i negatywnie rozumianej
Europy Wschodniej, mimo pewnych
przesunięć na drabinach zachodnio-
wschodnich hierarchii w takich czy
innych wymiarach.