Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Jedwabny Szlak / 11.10.2021
Jarosław Kociszewski

Tajemnica jest ważna dla służb izraelskich. Dziennikarze mają sposoby na omijanie cenzury

Izrael lubi chwalić się sukcesami służb i wojska, ale nie wszystko można pokazać. Szczególnie chronione są niektóre twarze. Z kolei dziennikarze starają się ujawniać możliwie jak najwięcej. To wieczna rywalizacja, między prasą a cenzurą. Doświadczeni reporterzy mają sposoby na omijanie reguł, ale istnieją granice, których nie przekroczą.
Foto tytułowe
(biuro prasowe Szin Bet)



Posłuchaj podcastu Niektórych twarzy w Izraelu się nie pokazuje



Biuro prasowe Szin Bet, izraelskiej służby bezpieczeństwa, opublikowało zdjęcie z ceremonii dekoracji zasłużonych funkcjonariuszy tej antyterrorystycznej organizacji. W typowy dla Izraela sposób, wszyscy funkcjonariusze stoją tyłem, a widać jedynie twarze prezydenta Icchaka Hertzoga, premiera Naftalego Bennetta i szefa Shin Bet Nadawa Argamana.

W innych miejscach na świecie byłoby to kuriozalne, ale nie w Izraelu, który z jednej strony stara się pokazywać sukcesy swoich służb, a równocześnie dba o tajemnicę i bezpieczeństwo funkcjonariuszy. W ten sposób chronieni są nie tylko pracownicy Shin Bet, ale także agenci wywiadu, żołnierze jednostek specjalnych, a w szczególności piloci wojskowi. W odróżnieniu od wielu innych krajów, Izraelczykom nie przeszkadza fotografowanie i pokazywanie sprzętu.
Agenci Szhin Bet wyprowadzają zatrzymanego porywacza autobusu (Wikicommons)

O przestrzeganie zasad tajemnicy dba urząd cenzora wojskowego, któremu formalnie musi się podporządkować każdy dziennikarz pracujący w Izraelu. Obostrzenia obejmują nie tylko grupy szczególnie chronionych ludzi, ale także, a może przede wszystkim, zakaz przedwczesnego publikowania informacji o śmierci żołnierzy, aby rodziny dowiadywały się o śmierci bliskich w należyty sposób, a nie z mediów.

Niekiedy sądy, na wniosek służb bezpieczeństwa, utajniają pewne informacje mając na uwadze dobro śledztwa czy bezpieczeństwo funkcjonariuszy i agentów. Izraelscy dziennikarze dużo wysiłku wkładają w omijanie niektórych z tych reguł i zakazów. Najprostszą metodą pozwalająca ukryć fakt, iż informacja pochodzi z Izraela, jest powołanie się na niesprecyzowaną „prasę zagraniczną”. Tego rodzaju wytrychy i obejścia pozwalają kontrolować służby, które najchętniej działałyby w cieniu, poza jakimkolwiek nadzorem społecznym. Zdarzało się, że w ten sposób dziennikarze ujawniali poważne afery.

To niekończący się wyścig, a czasem konflikt, między służbami działającymi w tajemnicy, a prawem do informacji stanowiącym ważny element funkcjonowania każdego demokratycznego społeczeństwa. Jedną z najsłynniejszych afer była historia autobusu linii 300 uprowadzonego przez palestyńskich terrorystów. Po szturmie antyterrorystów jeden z fotografów zrobił zdjęcie ujętych napastników. Następnego dnia władze opublikowały informację o śmierci wszystkich Palestyńczyków podczas odbijania zakładników. Wyszło na jaw, że terroryści zostali zamordowani podczas przesłuchania przez agentów.