Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk > Kapitol / 04.07.2022
Drago Jančar, przełożył Nikodem Szczygłowski

Zmarł Boris Pahor, pamięć i sumienie Triestu

We Włoszech Mussoliniego, aby zachować tożsamość słoweńską, trzeba było wytrwać we własnej różnorodności, we własnej integralności kulturowej, językowej i ludzkiej, a w tym celu – narażać się na każdym kroku, stawiać opór, walczyć. Albo zostać uciszonym. Niedawno zmarły pisarz Boris Pahor znał i podejmowanie ryzyka, i duszną, ostrożną wegetację swoich rodaków.
Foto tytułowe
Boris Pahor, miał 104 lata (fot. Wikicommons)

Cytat ze Srečko Kosovela, wybrany przez Borisa Pahora jako motto jego książki Czas Słowenii, powinien się znaleźć w preambule Konstytucji Europejskiej. To niewiarygodne, jak w 1925 roku, gdy Europę zalewały rzesze czarnych i czerwonych mesjaszy głoszących hasła jedności narodowej lub międzynarodowego braterstwa, młody poeta wizjonersko przewidział europejski ideał naszych czasów na początku XXI wieku:


„Jako naród europejski stanówmy jedność w duchu i miłości, ale zachowajmy własne oblicza”.

Srečko Kosovel


To wielkie wspólne dążenie, ale z zachowaniem naszej tożsamości narodowej i kulturowej. W Europie lat 20. XX wieku niewielu było ludzi, którzy myśleli tak jak Srečko Kosovel w Lublanie lub na płaskowyżu krasowym, a jeszcze mniej było takich na wybrzeżu, zaledwie kilka kilometrów dalej, gdzie Boris Pahor spędził dzieciństwo – w Trieście. Tam już maszerowały wówczas Czarne Koszule, głosząc swoje ideały jedności narodowej z wykluczeniem wszystkich innych. By osiągnąć swój cel, musieli oni najpierw podporządkować sobie mniejszość słoweńską i chorwacką, następnie ją brutalnie zasymilować, stłamsić kulturowo, a na koniec, przy pomocy sądów, policji i wojska, fizycznie zniszczyć ludzi, którzy nie chcą się temu podporządkować.
Srečko Kosovel (1904–1926) – słoweński poeta, krytyk i publicysta. Sprzeciwiał się przymusowej italianizacji słoweńskich obszarów anektowanych przez Włochy w 1918 roku. Obecnie jest uważany za ikonę słoweńskiej poezji. Większość utworów Kosovela została opublikowana prawie cztery dekady po jego przedwczesnej śmierci w wieku 22 lat. Zostawił po sobie imponujący dorobek 500 pełnych wierszy (i drugie tyle – napoczętych), o niezwykle dużych walorach literackich jak na wiek ich autora [przyp. tłum.].


Dzieciństwo i młodzieńcze doświadczenia Pahora związane z represjami w Trieście i w całym regionie Primorja, których jedynym powodem była kulturowa, a przede wszystkim językowa odmienność, w sposób naturalny skierowały go w stronę słoweńską i europejską, o której mówił Srečko Kosovel: „zachowajmy własne oblicza”.

Dla tego najprostszego i oczywistego prawa na świecie, w czasie i przestrzeni, nad którymi zawisło słowo totalitario, tak chętnie wypowiadane przez Mussoliniego, trzeba było wytrwać we własnej różnorodności, we własnej integralności kulturowej, językowej i ludzkiej, a w tym celu – narażać się na każdym kroku, podejmować ryzyko, stawiać opór, walczyć. Albo zostać uciszonym. I dołączyć do upokorzonych, zaabsorbowanych sobą, represjonowanych i sfrustrowanych do końca życia.
30 maja umarł Boris Pahor, słoweński pisarz z Triestu nazywany pamięcią i sumieniem tego wyjątkowego miasta. Miał 108 lat. Jako dziecko był świadkiem spalenia przez faszystów słoweńskiego Narodnego domu w Trieście, co opisał w książce Grmada v pristanu (Stos płonący w porcie). Podczas II wojny światowej wstąpił do Słoweńskiego Frontu Wyzwolenia, w 1944 roku trafił do obozu koncentracyjnego Natzweiler-Struthof. Otrzymał wiele odznaczeń, w tym prestiżowy słoweński Medal Prešerena, Srebrną Odznakę Honorową Republiki Słowenii oraz francuską odznakę Legii Honorowej. Sławę przyniosła mu powieść Nekropolis, w której zawarł swoje obozowe przeżycia [przyp. tłum.].

Pahor, który należał do tej pierwszej grupy, dobrze znał też tę drugą, znał odwagę i strach, opór i zdradę, znał tłumioną wściekłość i głowy wciśnięte między ramiona, odważne podejmowanie ryzyka i duszną, ostrożną wegetację swoich rodaków. Ze złożoności trudnej sytuacji historycznej i ludzkiej reakcji na nią wyrosła literatura, jaką dziś zna świat.

Kiedy po upadku faszyzmu zaczęły się ukazywać jego książki, zbiory nowel i powieści, towarzyszyła im szczególna publicystyka, która również racjonalizowała złożoną i trudną sytuację mniejszości w Trieście, upominała się o jej równouprawnienie, ale jednocześnie, jako warunek konieczny, stawiała wysokie wymagania lojalności wobec własnego narodu i kultury. Ta lojalność wymagała pewności siebie, o której Boris Pahor mówił wyraźnie i wprost. Pisał i mówił bez trudu, bo były to słowa człowieka właśnie pewnego siebie, o szerokich horyzontach i utalentowanego. W końcu był to człowiek, który przeszedł przez mękę trwania na skraju śmierci w obozie koncentracyjnym.

Jego troska o wciąż nierozwiązaną sytuację mniejszości, która znalazła się na granicy dwóch światowych systemów społecznych i gospodarczych, jednocześnie będąc pod ciosem ideologicznej unifikacji ze strony kraju ojczystego i cichego nacisku asymilatorów we Włoszech, stawała się coraz wyraźniejsza także w nowej sytuacji.

Dopóki nie doprowadziło go to do otwartego konfliktu ze Słowenią Edvarda Kardelja, któremu Pahor zarzucił nie tylko katastrofalne niezrozumienie roli mniejszości, ale także brak wolności i poszanowania dla wartości demokratycznych oraz otwartego dialogu. Jego antyfaszyzm i umiejętność ujmowania najistotniejszych problemów kulturowego przetrwania narodu i jego mniejszości były cechami zbyt mało znaczącymi dla partyjnych dogmatyków i biurokratów, aby się nad nimi pochylać. Ponieważ dla nich mówienie o narodzie czy demokracji było jedynie nacjonalistyczną i burżuazyjną herezją.
Edvard Kardelj (1910–1979) – jugosłowiański polityk słoweńskiego pochodzenia, członek partii komunistycznej, bliski współpracownik Josipa Broza Tity, obok Aleksandara Rankovicia i Milovana Đilasa jeden z liderów Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii [przyp. tłum.].

Ci, którzy określali Pahora mianem nacjonalisty, nie mieli racji. Nikt nie żyje w próżni, każdego człowieka określa język, krajobraz, tradycja, religia i inni ludzie, z którymi dzieli wspólną przestrzeń życiową. I o ile dla nas w Słowenii czy dla Włochów we Włoszech jest to coś oczywistego, o tyle dla członków mniejszości przynależność do kultury słoweńskiej czy włoskiej jest czymś, co trzeba ciągle potwierdzać w stresie życia codziennego. To nie fenomen specyficznie słoweński czy włoski, to powszechne zjawisko kulturowe i społeczne.

Logiczne jest więc, że Pahor, zaniepokojony zanikiem żywej tożsamości kulturowej i językowej w środku Europy, zaczął powoli otwierać się na inne zagrożone grupy etniczne na starym kontynencie. Jego zainteresowanie i zaangażowanie dotyczyło nie tylko Słoweńców w austriackiej Karyntii, ale także Bretończyków, Oksytańczyków, Katalończyków, Basków i wielu innych grup etnicznych, które doświadczały podobnych nacisków asymilacyjnych i opierały się im z mniejszym lub większym powodzeniem.

Co czeka Europę peryferii?

Książka Pahora rzeczywiście nosi tytuł Czas Słowenii, lecz jej treść, jej geograficzne i duchowe tło, jest wybitnie europejskie. Choć w centrum tych rozważań znajdują się sprawy słoweńskie, często pojawiają się w nich także pytania o istnienie i przetrwanie innych mniejszych języków europejskich. Przede wszystkim, dzięki bogatemu doświadczeniu autora zawiera wiele mądrości, wiele tolerancji, ale także mocnych słów, które nie oszczędzają ludzi polityki, ich słabego zrozumienia stosunków międzynarodowych, kultury narodowej oraz pustej gadaniny i obietnic, które Słoweńcom i innym mniejszościom niewiele mogą pomóc.

Mimo otwartych granic i wielkich słów o potrzebie różnorodności, pozostaje pytanie: co stanie się z Europą peryferii, nie tylko z mniejszościami, ale ze wszystkimi małymi narodami i ich kulturami, które rozwijały się kulturowo w specyficzny sposób, wychodząc od wspólnych europejskich korzeni duchowych? Czy w obliczu mocnych deklaracji nie pojawiają się dodatkowo prądy, które wraz z integracją niosą ze sobą asymilację? Są to nowe problemy, które porusza również książka Pahora. Doświadczenie totalitaryzmów, nacjonalistycznego i internacjonalistycznego, które negowały istnienie mniejszości, każe mu ostrożnie podchodzić do entuzjazmu wobec wspólnej sprawy europejskiej, jej tolerancji i otwartości.

Kiedy na początku lat 90. XX wieku tworzyło się państwo słoweńskie, realizowały się również idee Pahora, które publikował na łamach wydawanego przez siebie czasopisma „Zaliv” (słow. „Zatoka”) – słoweńska tożsamość uzyskała solidne ramy państwowe, a wraz z nią prawo do różnorodności światopoglądowej i politycznej.
Drago Jančar słoweński pisarz i eseista, autor sztuk teatralnych. Powieści, eseje i nowele Jančara zostały przetłumaczone na 18 języków i wydane w kilku państwach europejskich i azjatyckich, a także w Stanach Zjednoczonych. Również jego sztuki były wystawiane na deskach wielu zagranicznych teatrów.

Nikodem Szczygłowski - podróżnik, pisarz, eseista, reporter. Absolwent Archeologii śródziemnomorskiej Uniwersytetu Łódzkiego i CEMI - Central European Management Institute w Pradze. Biegle włada językiem litewskim i słoweńskim, znawca kultury słoweńskiej. Laureat nagrody za osiągnięcia w publicystyce Ministerstwa Kultury Republiki Litewskiej (2020).

Więcej artykukłów Nikodema Szczygłowskiego
Zarówno państwo, jak i jego demokratyczny ustrój, dawały Borisowi Pahorowi nową wielką nadzieję – ponownie po 1945 roku – że osiągnięty stan rzeczy jest także niezawodnym gwarantem dla mniejszości słoweńskiej we Włoszech i innych krajach.

Wkrótce jednak stało się jasne, że „Lublana” – jak Pahor jednym słowem często określał odśrodkową słoweńską obojętność wobec własnej egzystencji kulturalnej – dbała o dawne gorzkie walki ideologiczne i władzę niż o własne państwo i demokratyczną pewność siebie, a o istnienie swoich mniejszości w innych krajach – prawie wcale.

Dlatego też ponownie przyłożył swoje pióro i słowo do sprawy, która przez chwilę wydawała się wygrana. I która, bez wyraźnego zobowiązania do lojalności, które cechowało całe życie Pahora i jego pisarstwo, ponownie może stracona. I to w horyzontach europejskich, gdzie – przynajmniej na poziomie deklaratywnym – zwyciężyła przecież owa wizjonerska myśl, którą Srečko Kosovel zapisał jeszcze na początku ubiegłego wieku.