Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Ukraina / 04.08.2022
Związek Nauczycielstwa Polskiego

Ukraińcy walczą o wolność. Jednak pomysłów na państwo jest wiele

Związek Radziecki rozpadł się, a Ukraina uzyskała niepodległość. Na początku lat 90. ubiegłego wieku zaczęto mówić o kraju podzielonym, o dwóch Ukrainach. Olena Babakowa przekonuje, że Ukrain jest nie tyle więcej, co jest bardziej zróżnicowana, niż tylko dwojaka. Do tego pierwsze trzy dekady niepodległości były bardzo trudne gospodarczo, społecznie, politycznie. Praktycznie pod każdym możliwym względem.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Bartosz Rydliński: W 1991 roku sen o ukraińskiej niepodległości staje się prawdą. Z jaką Ukrainą mieliśmy wtedy do czynienia? Na pewno z Ukrainą zróżnicowaną, Ukrainą co najmniej dwujęzyczną, posiadającą różne perspektywy. Jaka Ukraina wtedy była i czy do dzisiaj jest państwem po prostu podzielonym?

Olena Babakova: Ukraina była wtedy zdecydowanie państwem podzielonym i do dziś takim pozostaje – państwem wielokulturowym, państwem wielojęzycznym, państwem wielonarodowym, państwem wielowyznaniowym oraz oczywiście państwem częściowo ateistycznym. W Ukrainie postawa ateistyczna cieszy się zdecydowanie większą popularnością niż w Polsce i niektórych środkowoeuropejskich państwach kościelnych. Mówienie, że Ukraina jest krajem mocno podzielonym, że jest krajem skłóconym, że jest krajem sporych napięć politycznych, jest spowodowane, moim zdaniem, kilkoma przyczynami. Pierwsza to na pewno mocny wpływ rosyjskich badaczy, rosyjskich historyków, którzy kierowali na Zachodzie licznymi katedrami russian studies. To przez pryzmat ich percepcji jeszcze przed 24 lutego my jak Zachód patrzyliśmy na historię Ukrainy. To rosyjscy badacze byli pytani o to, co sądzą o powstaniu niepodległej Ukrainy, co sądzą o Wołyniu, co o wieku XIX na Ukrainie, a więc częściowo jest to punkt historiografii rosyjskiej.

Druga przyczyna jest taka, że lata 90. były okresem głębokich refleksji na temat tego, jakim krajem jest Ukraina, w jakim modelu teoretycznie do niego podejść i tu ukazuje się bardzo ważny esej Dwie Ukrainy, którego autorem jest bardzo znany, ukraiński filolog, historyk, intelektualista, publicysta Mykoła Riabczuk. Jego dzieło zostało przetłumaczone na polski, francuski, angielski i ponad tuzin innych języków, na lata kształtując zachodni sposób patrzenia na Ukrainę. Mam wrażenie, że gdybyśmy mieli ułożyć listę top lektur, które ukształtowały na Zachodzie postrzeganie, to Dwie Ukrainy na pewno w niej się znajdą. O czym pisał Riabczuk? Otóż o tym, że w Ukrainie dwa bardzo ważne środowiska walczą między sobą o to, kto będzie definiował przyszłość tego kraju. Jedno z nich to środowisko nacjonalistyczno-proeuropejskie, czyli które widzi Ukrainę jako niepodległy kraj narodowy, oczywiście skierowany na Zachód. Drugie to środowisko proradzieckie – ludzie, dla których niepodległość Ukrainy nie stanowi aż tak dużej wartości, którzy są zapatrzeni na Wschód, a szczególnie na Moskwę. Tak się też stało, zresztą Riabczuk nawet o tym pisze i jego sympatycy też to podkreślają, że bardzo często środowisko proeuropejskie, nacjonalistyczne, pokrywa się z tymi regionami i tymi grupami ukraińskiego społeczeństwa, które używają języka ukraińskiego, a drugie –z tymi, którzy używają języka rosyjskiego. Oczywiście Riabczuk bardziej subtelnie tłumaczy tam swój wywód intelektualny, mówi o różnych odstępach od tego schematu, ale tak czy siak ten pogląd się przyjął. Tym bardziej że jest on bardzo przekonywający. Jako ludzie bardzo lubimy coś tłumaczyć w binarnych kategoriach – czarny i biały, Zachód i Wschód. Tym bardziej że do tego schematu podział Ukrainy na Zachód i Wschód akurat bardzo pasował.

Bartosz Rydliński: A czy schemat Zachód i Wschód to nie jest bardzo długi cień zimnej wojny? Mamy wschodni i zachodni Berlin, mamy zachodnią demokrację i wschodni blok Związku Radzieckiego?

Olena Babakova: Tak. Pojęcia „długi cień zimnej wojny” użył Samuel Huntington w swoim artykule Zderzenie cywilazacji, zamieszczonym w prestiżowym piśmie „Foreign Affairs”.

Bartosz Rydliński: Można powiedzieć, że w takim orientalnym wydaniu i w bloku państw prawosławnych.

Olena Babakova: Huntington, jeżeli się nie mylę, bo czytałam go prawie 20 lat temu, jak nie więcej, postrzegał Ukrainę jako „kraj podzielony” na zachodnią Ukrainę i resztę kraju. Zachodnia Ukraina miałaby należeć do grupy cywilizacji katolickiej, zachodniej, przez rozpowszechnienie kościoła greckokatolickiego, chociaż to nie jest jedyny kościół Ukrainy zachodniej, jest tam zarówno sporo parafii prawosławnych, jak i kultura żydowska. Jest to też ważny teren dla kultury ormiańskiej. Ale Huntington widział tylko tych greckich katolików, na wschodzie tylko tych prawosławnych, a tego starcia cywilizacji wypatrywał na Zbruczu.

Riabczukowi, gdy ukazał się jego esej o dwóch Ukrainach, szybko odpowiedział inny sławny, ukraiński intelektualista – Jarosław Hrycak. Podczas gdy Natalia Jakowenko jest autorką wspomnianych wcześniej szkiców historii Ukrainy od czasów starożytności do końca XVIII wieku, to Hrycak napisał szkic historii od XIX wieku do niepodległości Ukrainy. Zresztą Hrycak jest znany w Polsce, mówi po polsku i często publikuje w polskiej prasie. Napisał wówczas odpowiedź polemiczną, którą nazywał Dwadzieścia dwie Ukrainy. Tłumaczył tam, że Ukraina posiada o wiele więcej twarzy niż tylko dwie. Jeżeli koniecznie chcemy przeprowadzić jakąś segmentację, to można by dojść do czterech części, do dwunastu, a nawet do dwudziestu dwóch.

Bartosz Rydliński: Czyli jednymi słowy, te Dwadzieścia dwie Ukrainy to nie tylko Lwów i Donieck, to również Odessa, Chersoń, Kijów, Chmielnicki…

Olena Babakova: A poza tym nie sprowadzajmy wszystkiego tylko do podziałów geograficznych. Oczywiście fakt, że ukraińskie ziemie przed 1945 rokiem wchodziły w skład różnych państw, my tu wspomnieliśmy jedynie Polskę i ZSRR, natomiast jeszcze były to Węgry, Czechosłowacja i Rumunia, to również była ważna część historii Ukrainy. Ona również jest wpisana w historie tych państw i ich narracje, które nie są mniej istotne. Chodzi nie tylko o podział geograficzny, bardzo ważny jest podział społeczny. Ukraina jest państwem o bardzo wysokim wskaźniku urbanizacji. Tak było po 1991 roku i tak jest do dziś – wskaźnik urbanizacji jest wyższy niż w Polsce. A więc ta miejska inteligencja i miejska klasa średnia, które odgrywały bardzo ważną rolę podczas ruchy dysydenckiego w latach 60. i w latach 80., kiedy rozpadał się Związek Radziecki, zaczęła odgrywać znów tę samą rolę w latach 90.

O Ukrainie w latach 90. wypada poza tym powiedzieć też w kontekście różnych tożsamości, różnego dziedzictwa, różnych percepcji tego dziedzictwa. Wydaje mi się, że warto wspomnieć też o czymś, co Ukraińcy często chcą wyprzeć ze swojej świadomości, a mianowicie że Ukraina to jednak było państwo bardzo biedne. Polacy przeżyli swoje dramatyczne lata w ramach terapii szokowej, niektórzy nadal nie doszli do siebie, nawet jeśli nie materialnie, to psychologicznie, ale po tym, co wtedy przeżyli, przynajmniej dostali rekompensatę w postaci członkostwa w NATO, Unii Europejskiej i jednak wzmocnionego złotego. Ukraińcy żadnej rekompensaty za długi okres destabilizacji nigdy nie dostali.

Bartosz Rydliński: Dostali za to silną oligarchizację gospodarki.

Olena Babakova: Dostali oligarchizację, dostali kryzys 1998 roku, dostali kryzys 2008 roku, dostali kryzys w 2015 roku po aneksji Krymu i początku wojny w Donbasie. Ukraina też bardzo mocno dostała podczas COVID-u, to znaczy nie było wprawdzie tak dramatycznie, jak brzmiała najbardziej pesymistyczna prognoza, natomiast tu wracamy do bardzo istotnego wątku. Poza uwzględnieniem tego okresu ZSRR nauczanie historii Ukrainy jest mocno wyprane z aspektu gospodarczo-społecznego. Jest tam polityka, gdzie bardziej sprzyjający są nasi, czyli ruch niepodległościowy, są wrogowie ruchu niepodległościowego z różnych państw. Jest kultura, nasze piękne utwory, nasza piękna muzyka, jakieś ikony, później obrazy świeckie. Natomiast brak aspektów gospodarczo-społecznych, a przecież gospodarka bardzo kształtuje zarówno nasze lojalności polityczne, nasze postawy społeczne, jak i nasze postawy obywatelskie.

Bartosz Rydliński: Czyli widzimy, że to jest wspólna sprawa, która łączy historię Polski z historią Ukrainy, jeżeli chodzi o edukację. Jest to historia notabli, dużych procesów, ale nie jest to historia społeczna, historia ludzi, historia gospodarki, i myślę, że trzeba nad tym ubolewać.

Podcasty w cyklu "Ukraińskie ABC" zostały opracowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego ze wsparciem Fundacji Friedricha Eberta. Zapraszamy do posłuchania pozostałych odcinków cyklu.