Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Transatlantyk / 16.08.2022
Nikodem Szczygłowski

W Słowenii coraz więcej rosyjskich pieniędzy. To wyzwania dla rządu w czasie wojny w Ukrainie

Dążąc do konsolidacji społeczeństwa słoweńskiego po podziałach, które nasiliły się podczas rządów Janeza Janšy, nowy premier będzie musiał zatem stawić czoła skutkom wieloletniego oddziaływania rosyjskiej propagandy.
Foto tytułowe
Robert Golob, premier Słowenii (fot. Twitter)

Słowenia była najbogatszą, najbardziej zurbanizowaną i najbardziej rozwiniętą gospodarczo republiką Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii (SFRJ). Jako pierwsza z krajów powstałych po jej rozpadzie dołączyła w 2004 roku do UE i NATO, trzy lata później – pierwsza w Europie Środkowo-Wschodniej – do strefy euro, a w 2008 roku do strefy Schengen. Dla porównania – Chorwacja dołączyła do UE dopiero w 2013 roku, a do strefy Schengen planuje wejść w przyszłym, równocześnie z członkostwem w strefie euro. Słowenia była więc słusznie uważana za prymusa w „naszej” grupie rozszerzenia UE. Do dziś pozostała najbogatszym krajem środkowoeuropejskim, chociaż w ostatnich kilkunastu latach pozostałe państwa tej grupy – zwłaszcza Czechy, ale też Litwa czy Estonia – mocno nadrobiły dzielący je od Słowenii dystans.

Potrzeba zmian w kraju, który jak dotąd rozwijał się niemal automatycznie, wykorzystując wciąż swoją znacznie lepszą pozycję na starcie, była coraz bardziej dostrzegana przez coraz większą cześć społeczeństwa i deklarowana przez polityków, zarówno z prawej, jak i lewej strony. Odmiennie postrzegali oni jednak priorytety i kierunki tych zmian.

Svoboda przejmuje stery rządów po SDS

24 kwietnia w Słowenii odbyły się wybory parlamentarne do Državnego zboru, które wygrała nowopowstała partia Ruch Swoboda (Gibanje Svoboda) z Robertem Golobem na czele – słoweńskim inżynierem, menedżerem w spółkach skarbu państwa, w latach 1999–2002 sekretarzem stanu; pełnił też funkcję prezesa zarządu państwowego koncernu energetycznego. Zakończyło to okres stosunkowo krótkotrwałych rządów SDS (Slovenska demokratska stranka) i jej szefa – kontrowersyjnego polityka Janeza Janšy.

Janša w słoweńskiej polityce jest obecny od samych początków niezależnego państwa słoweńskiego w 1991 roku, już nieraz stawał na czele rządu, a swoje poglądy polityczne dostosowywał do aktualnych trendów – dryfując od liberalnego demokraty i euroentuzjasty do prawicowego populisty i eurosceptyka, podczas ostatnich rządów zbliżonego ideowo do Viktora Orbána i rządu PiS w Polsce.

Głoszone przez SDS i Janšę prawicowe poglądy, próby przejęcia instytucji państwa oraz mediów publicznych wywoływały zauważalną niechęć wśród znacznej części słoweńskiego społeczeństwa, wskutek czego miały miejsce masowe protesty na skalę niespotykaną od rozpadu Jugosławii. Najbardziej na spadku zaufania wobec rządu SDS i Janšy zaważyły jednak wprowadzane przez rząd wyjątkowo niepopularne ograniczenia covidowe (rządy SDS całkowicie zbiegły się w czasie z wybuchem i przebiegiem pandemii) oraz związane z nimi afery w przetargach publicznych w służbie zdrowia.

Kampania wyborcza przebiegała natomiast w atmosferze zbliżającej się wojny w Ukrainie wywołanej przez rosyjską inwazję.

Cienie przeszłości

Rząd Roberta Goloba, który zbudował swoją kampanię głównie na hasłach rozwoju gospodarczego, modernizacji kraju i wdrażaniu przyszłościowych rozwiązań ekologicznych, rozpoczął funkcjonowanie na początku czerwca. Musi się zmierzyć z dziedzictwem pozostawionym przez Janšę, również w sferze podziałów społecznych.

Pierwszą sprawą jest stosunek do dziedzictwa byłej Jugosławii, z którym do ostatecznego rozliczenia się nawoływał Janez Janša. W społeczeństwie słoweńskim wciąż znaczną rolę odrgywają kwestie dawnych podziałów ideologicznych z czasów II wojny światowej – na zwolenników komunistycznego ruchu oporu Osvobodilna fronta oraz ich oponentów, uznających istotną rolę historyczną ruchu Slovensko domobranstvo – słoweńskich formacji zbrojnych utworzonych przez okupacyjne rządy III Rzeszy. Janez Janša próbował również grać na tych podziałach.

Na posiedzeniu w parlamencie, podczas którego Robert Golob otrzymał mandat na utworzenie nowego rządu, przypomniał on, że sesja odbywa się 25 maja, w dniu, który „może kojarzyć się trochę dziwnie” (w Jugosławii obchodzono wtedy urodziny Josipa Broza-Tity i Dzień Młodzieży, jedno z najważniejszych świąt państwowych w SFRJ). Według słów Goloba osobiście wspomina on jednak to święto z wielką radością. „Chcielibyśmy przywrócić tę radość wszystkim” – podsumował nowy premier, wyznaczając poniekąd w ten sposób kierunek do pojednania mocno spolaryzowanego dotąd społeczeństwa Słowenii.

Wyzwania najbardziej jednolitego etnicznie kraju byłej Jugosławii

Na tle pozostałych krajów, które tworzyły kiedyś federacyjną Jugosławię, Słowenia była i wciąż pozostaje krajem najbardziej jednolitym etnicznie. Oficjalnie w Słowenii istnieją jedynie dwie mniejszości narodowe uważane za tradycyjne, których prawa gwarantuje konstytucja – włoska na wybrzeżu oraz węgierska w regionie Prekmurje na wschodzie kraju. Ich członkowie mają prawo do oświaty i lokalnej administracji w swoim języku, m.in. do dwujęzycznych dowodów osobistych i paszportów.

Nie dotyczy to jednak przedstawicieli innych narodów dawnej Jugosławii – w większości Bośniaków, Albańczyków z Kosowa, Macedończyków, ale także Serbów, Czarnogórców i Chorwatów. Żadna z tych grup etnicznych nie jest w uznawana za „tradycyjną”, nie przysługują im prawa, z których korzystają Węgrzy i Włosi, choć są znacznie liczniejsze od obywateli Słowenii węgierskiego i włoskiego pochodzenia.

Ostatnie wiarygodne dane dotyczące narodowości, języka ojczystego oraz religii mieszkańców Słowenii pochodzą ze spisu ludności z 2002 roku. Zgodnie z nimi włoski jako język ojczysty deklarowało 0,2% obywateli Słowenii, węgierski – 0,4%, jednocześnie albański – 0,4%, bośniacki – 1,6%, chorwacki – 2,8%, macedoński – 0,2%, serbski – 1,6%, serbsko-chorwacki – 1,9%. Od 2011 roku słoweński odpowiednik GUS-u nie zbiera danych dotyczących narodowości, ojczystego języka oraz deklarowanej przynależności religijnej; również ostatni spis ludności w 2021 nie pytał o nie.

Większość pochodzących z innych republik dawnej Jugosławii mieszkańców Słowenii ma obywatelstwo słoweńskie, choć część z nich została go pozbawiona wzbudzającą do dziś kontrowersje ustawy z 26 lutego 1992 roku, znanej powszechnie jako Izbris (skreślenie).

Z roku na rok w Słowenii coraz bardziej rośnie liczba obcokrajowców – zarówno obywateli krajów dawnej Jugosławii, jak Rosji czy Ukrainy. Przykładowo w ubiegłym roku obcokrajowcy kupili w Słowenii najwięcej nieruchomości od 2004 roku, przy czym o ile wcześniej większość nabywców stanowili obywatele Austrii, teraz jest inaczej. W tym roku słoweński rynek nieruchomości wyraźnie odczuwa skutki wojny, ponieważ wielu Ukraińców poszukuje zarówno mieszkań, jak i domów do kupienia i wynajęcia. Już od kilku lat jednak wśród nabywców nieruchomości w Słowenii prym wiodą przede wszystkim Rosjanie


Jak zaznaczają media słoweńskie, przykładowo poczytny dziennik „Delo”, w ostatnich latach w Słowenii rośnie też liczba dzieci z obcym obywatelstwem. O ile wciąż dominują wśród nich obywatele krajów byłej Jugosławii, zwłaszcza z Bośni i Hercegowiny oraz Kosowa, o tyle widać wyraźną tendencję wzrostową liczby obywateli Federacji Rosyjskiej, których w przedszkolach jest o 30% więcej niż przykładowo dzieci ukraińskich, natomiast w szkołach średnich jest praktycznie tyle samo – jedynie w podstawówkach dzieci z Ukrainy jest więcej niż z Rosji, wliczając do tego grona również dzieci uchodźców wojennych.

Skutki rosyjskiej propagandy

Dlaczego w Słowenii jest coraz więcej Rosjan? Od lat postrzegali ten kraj jako bezpieczne miejsce do przenoszenia swojego kapitału i legalizacji go w ten sposób na terenie UE. Sprzyjała temu również polityka Federacji Rosyjskiej w Słowenii, którą w skrócie można określić jako długofalową strategię konsekwentnego tworzenia w miejscowym społeczeństwie fałszywego wizerunku Rosji jako kraju zamożnego, rozwiniętego gospodarczo i przede wszystkim reprezentującego wysoki poziom kultury. Wśród Słoweńców, którzy nie mają żadnych negatywnych doświadczeń historycznych związanych z Rosją czy ZSRR, ta strategia okazała się bardzo skuteczna, co udowodniła trwająca obecnie agresja rosyjska w Ukrainie, co do której zdania w społeczeństwie słoweńskim są podzielone. Część Słoweńców z łatwością przyjmuje hasła lansowane przez propagandę rosyjską o rzekomym „zagrożeniu”, które dla Rosji wynikało z „rozszerzenia NATO na wschód”. Przykładowo dr Milan Mrđenović w artykule zatytułowanym Kratka analiza posledic širjenja Nata na vzhod (Krótka analiza skutków rozszerzenia NATO na wschód), który ukazał się w „Delo” 9 lipca, powtarza niemal wszystkie tezy Kremla, przekonując czytelników m.in.:

Spójrzmy na to, co działo się w tym czasie [jesienią 2017 roku – przyp. N.S.] w Europie Wschodniej. Większość Ukraińców nie była za zbliżeniem do NATO. Najsilniejszą opozycję stanowili etniczni Rosjanie i rosyjskojęzyczni Ukraińcy ze wschodu kraju. To właśnie te regiony były najbardziej rozwinięte gospodarczo i wnosiły najwięcej do wspólnego budżetu. [...] władze w Kijowie były skorumpowane, a strajki górników zawsze brutalnie tłumione. Prawicowy pucz w 2014 roku tylko pogorszył sytuację w kraju, gdyż nowe władze zdecydowały się na radykalne zmiany. Chcieli oni wprowadzić Ukrainę do sojuszy NATO i UE bez zgody mniejszości, jednocześnie ograniczając używanie języka rosyjskiego i zakazując rosyjskich symboli. Rosjanie na Krymie i w Donbasie zdecydowanie się temu sprzeciwili, domagali się niepodległości i przyłączenia do Rosji. Mieszkańcy obwodów charkowskiego, chersońskiego i odeskiego obrali podobną drogę, ale w ostatniej chwili zostali zatrzymani przez ukraińskie czołgi i uzbrojone bandy neonazistów. 2 maja 2014 roku neonaziści spalili żywcem prorosyjskich demonstrantów, którzy schronili się w centrum związków zawodowych w Odessie. Nikt jak dotąd nie został pociągnięty do odpowiedzialności za tę zbrodnię. Rosjanie na Ukrainie słusznie poczuli się tym zagrożeni. Reakcja była właściwa ”.

Tego typu poglądy wcale nie są odosobnione w społeczeństwie słoweńskim – o przyczynach tego zjawiska piszą znani publicyści słoweńscy, m.in. Luka Lisjak, który po wyborach tak mówił mi w wywiadzie dla Nowej Europy Wschodniej:

Nikodem Szczygłowski - podróżnik, pisarz, eseista, reporter. Absolwent Archeologii śródziemnomorskiej Uniwersytetu Łódzkiego i CEMI - Central European Management Institute w Pradze. Biegle włada językiem litewskim i słoweńskim, znawca kultury słoweńskiej. Laureat nagrody za osiągnięcia w publicystyce Ministerstwa Kultury Republiki Litewskiej (2020).
Więcej artykukłów Nikodema Szczygłowskiego

„Nadal istnieje też silna fascynacja kulturą rosyjską, choć znajomość języka rosyjskiego nie jest powszechna u ogółu społeczeństwa, a wśród osób wykształconych zajmuje on dopiero kolejne miejsce po tradycyjnych językach, którymi posługuje się słoweńska inteligencja, tj. niemieckim, włoskim i francuskim. Wszystko to znajduje następnie odzwierciedlenie w stanie debaty publicznej”.

Nowy rząd Roberta Goloba oprócz realizacji haseł rozwoju gospodarczego, dążąc do konsolidacji społeczeństwa słoweńskiego po podziałach, które nasiliły się podczas ostatnich rządów Janeza Janšy, będzie musiał zatem stawić czoło również skutkom wieloletniego oddziaływania propagandy rosyjskiej w kraju. W obliczu trwającej wojny na Ukrainie może to być trudne, lecz konieczne zadanie.