Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 06.06.2023
Dominik Héjj
Węgry nie radzą sobie z inflacją. Działania premiera Orbana przypominają "realny socjalizm"
Od 1 czerwca Węgrzy korzystają w dużych sklepach z licznych promocji. To jednak nie inicjatywa samych przedsiębiorców, a rządu. Ci pierwsi są w tej opowieści wyłącznie wykonawcami poleceń premiera Viktora Orbána.
Premier Viktor Orbán (Shutterstock)
Pod koniec maja minął rok od zaprzysiężenia czwartego z kolei rządu Viktora Orbána. Największe zmartwienie dla koalicji Fidesz–KDNP, która od przeszło dekady pozostaje dominującą siłą na węgierskiej scenie politycznej, stanowi sytuacja gospodarcza. Formalnie wszystko jest w porządku, bezrobocie pozostaje na niskim, około czteroprocentowym poziomie (dane Centralnego Urzędu Statystycznego z kwietnia to 3,9%), a sama gospodarka się rozwija. Minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó regularnie informuje o nowych inwestorach, którzy zdecydowali o ulokowaniu swojego kapitału nad Dunajem.
Pomimo pompowanej także w mediach atmosfery sukcesu, sami Węgrzy zaczynają w portfelach odczuwać coś zupełnie innego. Płace realne netto w całym 2022 roku wzrosły o 2,6%, najmniej od dekady. Średnia notowana w ubiegłym roku inflacja – najwyższa w całej Unii Europejskiej – sięgnęła natomiast 15,3%, najwięcej od 1998 roku. Wskaźnik wzrostu cen zwyżkował przez dwa lata z rzędu; wszystko wskazuje na to, że w styczniu zanotowano inflacyjny szczyt (25,7%). Jednak na pełen optymizm jeszcze sporo za wcześnie. Ostatni, kwietniowy odczyt Centralnego Urzędu Statystycznego wyniósł 24,5%.
Pomimo faktu, że od końca 2021 roku władze przyznają znaczące podwyżki wynagrodzeń pracownikom szeroko rozumianej budżetówki (m.in. wojsku, policji, lekarzom, pracownikom sektora kultury), to i tak nikną one w gąszczu podwyżek cen. W kwietniu 2023 roku koszt energii wzrósł rok do roku o 41,8%, stąd też państwo węgierskie próbuje utrzymać politykę daleko idących rekompensat w zakresie utrzymania cen energii elektrycznej dla większości gospodarstw domowych. System ten trzeba było zmienić w sierpniu 2022 roku poprzez wprowadzenie limitów zużycia energii elektrycznej i gazu, budżet nie jest przecież z gumy.
Równie palący problem stanowią ceny żywności, które w kwietniu 2023 roku wzrosły rok do roku o 37,9%. Żeby zobrazować, jak droga jest na Węgrzech żywność, przyjmijmy, że kiedy nabywamy produkty w sklepie na stacji benzynowej, które są tam przecież o wiele droższe niż w sklepie, to w przypadku węgierskim cena ta będzie jak na poziomie dyskontu. „Jak tu drogo”, to jedna z najczęstszych wiadomości, jakie dostaję od osób odwiedzających teraz Węgry.
Odpowiedzialnością za obecną sytuację gospodarczą rząd obwinia trwającą wojnę w Ukrainie, a także unijne sankcje nakładane na Rosję. Pośrednią odpowiedzialnością obarcza także wszystkie państwa, które wspierają Ukrainę w wojnie (dostarczając broń, szkoląc żołnierzy), a co za tym idzie – wydłużając trwający konflikt. Winni mają być także przedsiębiorcy, którzy postanowili na tej trudnej sytuacji zarobić, to znaczy podnieść ceny bądź manipulować dostępnością towarów. Kontrole wprowadził odpowiednik polskiego UOKiK-u, zaplanowano także uruchomienie portalu, który będzie śledził zmiany w cenach żywności, by wychwytywać te nieuzasadnione.
Państwo-regulator
Na dwa miesiące przed wyborami, które odbyły się 3 kwietnia 2022 roku, rząd wprowadził gwarantowane ceny niektórych produktów spożywczych: mąki pszennej, cukru, oleju słonecznikowego, mleka krowiego o zawartości tłuszczu 2,8%, udźca wieprzowego i piersi z kurczaka. Następnie katalog ten rozszerzono o ziemniaki oraz kurze jajka. Głosów dotyczących przyczyn wzrostu cen produktów spożywczych na Węgrzech było wiele. Od suszy, która rok temu dotkliwie doświadczyła rolników, poprzez wzrosty cen energii, a na debacie dotyczącej braku odpowiedniej wydajności sektora rolnego oraz jego braku konkurencyjności kończąc. Państwo w ramach działań na rzecz zmniejszenia kosztów upraw wzięło na siebie opłaty za wodę wykorzystywaną do podlewania.
Regulowane ceny żywności przez długi czas faktycznie wyznaczały atrakcyjną cenę zakupu. Problem w tym, że niejednokrotnie była to możliwość zakupu wyłącznie hipotetycznego, bowiem cukru, mąki czy oleju po prostu nie było w wyniku niedostatecznego zatowarowania sklepów w produkty pierwszej potrzeby. Prowadziło to do wytworzenia mechanizmu psychologicznego, w którym ludzie kupowali towary na zapas, bowiem bali się, że ich zabraknie. Stąd sklepy wprowadzały limity na przykład jednego czy dwóch opakowań na klienta. Regulowane ceny mleka 2,8% doprowadziły do spadku zainteresowania mlekiem o niższej zawartości tłuszczu, co w konsekwencji przełożyło się na spadek jego ceny. Na zniżkę cen niektórych produktów spożywczych wpływ miało też pojawienie się na węgierskim rynku ukraińskiego zboża.
Duże niemieckie spożywcze dyskonty wprowadzały także coraz atrakcyjniejszą ofertę, która pozwalała nabywać produkty po jeszcze lepszych cenach, nawet niższych od tych, które gwarantował rząd. Konsekwencją tego faktu był spadek konkurencyjności węgierskich sieci. Jeszcze 20 kwietnia na rządowej konferencji prasowej ogłoszono, że 1 czerwca sklepy wielkopowierzchniowe zostaną zobligowane do przeprowadzania regularnych tygodniowych promocji na dany produkt spożywczy z jednej z dwudziestu kategorii, m.in. chleb, ciasta, ryby, różne typy mięs, warzywa, przyprawy, wody mineralne i napoje bezalkoholowe. Obligatoryjne promocje obowiązują od 1 czerwca do 30 września. Pierwszym dniem ich obowiązywania jest czwartek, ostatnim – środa. Obowiązkowa wartość obniżki ma wynieść 10% wobec ceny z poprzedniego miesiąca.
Kluczem do sukcesu węgierskiej władzy mają być duże tablice umieszczane w wejściach do sklepów, na których pojawią się wyraźne plakaty z informacją, jakie produkty znajdują się na liście promocji obowiązującej w bieżącym tygodniu. Rządowa grafika ma być dostępna nie tylko fizycznie w sklepie, ale również w gazetkach promocyjnych i na stronach internetowych.
Bat na przedsiębiorców
To, co ma ulżyć klientom, stanie się najpewniej zmorą przedsiębiorców. Będą zobowiązani do zapewnienia ciągłości dostępności w sprzedaży produktów będących w obniżonych cenach. To, czy się z tego obowiązku wywiążą, sprawdzą kontrolerzy z nowo powstałego organu ochrony konsumentów. Będą oni prowadzili nieprzerwane kontrole, u danego handlowca nawet częściej niż raz dziennie.
Kontrolerzy dysponują całym instrumentarium dyscyplinujących przedsiębiorców. Wartość grzywien nakładanych na dany podmiot waha się w przedziale od 500 tysięcy do 3 milionów forintów (od 6100 do 36 600 złotych). Kary będą nakładane np. za niedobory produktów spożywczych. Sklep musi zapewnić dostępność danego produktu na poziomie „dziennej średniej ilości sprzedaży z roku 2022 roku”. W przypadku, w którym tak się nie stanie, a niedobór asortymentu osiągnie ponad 50% względem tego poziomu, kara sięgnie maksymalnego wymiaru.
Najcięższym narzędziem jest nakaz zawieszenia działalności na okres od jednego dnia do sześciu miesięcy. Dotyczy to sklepów tak stacjonarnych, jak i świadczących usługi sprzedaży wysyłkowej (prowadzonej obok działalności stacjonarnej). W tym drugim przypadku zawieszenie dotyczy wszystkich platform, na których dany przedsiębiorca prowadzi działalność. Jak zwrócili uwagę dziennikarze opozycyjnego portalu Telex, nie jest jasne, co dokładnie determinuje okres obowiązywania zawieszenia działalności.
Zgodnie z obecnym stanem prawnym ceny maksymalne produktów spożywczych określone w lutym 2022 roku mają obowiązywać do końca czerwca, jednak według mediów prorządowych okres ten zostanie prawdopodobnie utrzymany co najmniej do końca wakacji.
To, co zwraca uwagę w kolejnym instrumencie walki z inflacją, to tryb jego wdrożenia. Jest to rozporządzenie do ustawy z czerwca 2021 roku o „koordynacji działań związanych z ochroną i bezpieczeństwem”. Formalna decyzja Viktora Orbána przyjęła nazwę rozporządzenia o potrzebnych działaniach podejmowanych w celu obniżenia wojennej inflacji cen żywności. Na samym początku rozporządzenia zostało przytoczone obowiązywanie stanu zagrożenia spowodowanego trwającym w Ukrainie konfliktem zbrojnym i ogłoszonego w związku z tym w maju 2022 roku faktem konstytucyjnego stanu zagrożenia. Ten stan prawny umożliwia premierowi rządzenie za pomocą rozporządzeń z pominięciem parlamentu.
W debacie publicznej dotyczącej wprowadzanych przez rząd instrumentów przeciwdziałania inflacji pomija się zupełnie wątek dotyczący kondycji przedsiębiorców. Węgierskie Narodowe Stowarzyszenie Handlu od dawna alarmuje, że przedsiębiorcy sprzedają produkty poniżej cen zakupów. Cena gwarantowana potrafi się różnić nawet dwuipółkrotnie od hurtowej, po której zaopatrują się sklepy.
Katalin Neubauer, sekretarz Węgierskiego Narodowego Stowarzyszenia Handlu, największego rzecznika przedsiębiorców z tej branży, wskazywała, że najwięcej na nowym mechanizmie stracą drobni przedsiębiorcy prowadzący małe sklepy. Ci nie są zobowiązani do stosowania promocji. Co za tym idzie, klienci będą bardziej oczekiwali obniżek w dużych sieciach, w których i tak jest zazwyczaj taniej, a to może w konsekwencji doprowadzić do spadku obrotów mniejszych sieci. Neubauer w wywiadzie dla portalu 24.hu (o profilu umiarkowanie opozycyjnym), wskazywała, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby doprowadzenie do zmniejszenia obciążeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – np. opłat za energię bądź wynajem lokali.
Członkowie węgierskiego rządu, w tym sam premier Viktor Orbán, mają pełną świadomość, że odczuwalny spadek stopy życia Węgrów może w konsekwencji doprowadzić do niepokojów społecznych. Tu nie chodzi o zmianę władzy poprzez wyjście na ulice, bo takich tradycji na Węgrzech nie ma, ale odwrócenie trendu pełnego zaufania do lidera. Ubożenie dotyczy bowiem wszystkich obywateli, bez względu na polityczne preferencje.
Dr Dominik Héjj, politolog, starszy analityk w Instytucie Europy Środkowej, twórca portalu kropka.hu poświęconego polityce węgierskiej.
W grudniu 2018 roku, kiedy parlament przegłosował tzw. ustawę niewolniczą, w której zmienił kodeks pracy, Węgry były świadkami ogromnych jak na miejscowe realia protestów. Zmiany polegały na zmianie w sposobie rozliczenia czasu pracy. W miejsce dopuszczalnych 250 nadgodzin rocznie, rozliczanych w ujęciu rocznym, od 1 stycznia 2019 roku prawo dopuszcza 400 nadgodzin rocznie, na których rozliczenie pracodawca ma trzy lata.
Rząd tłumaczył, że elastyczny system rozliczania pracy ma zwiększyć konkurencyjność węgierskiej gospodarki.
Orbán pod presją protestów się nie ugiął i je przeczekał, ustawa weszła w życie, jednak obrazy z demonstracji na pewno na długo pozostaną w pamięci politycznych elit.