Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 26.03.2024
Michał Banasiak
Wojna w Strefie Gazy uderza w sport. Palestyńczycy żądają sankcji na Izrael
W tle pobrzmiewa jeszcze echo nawoływań do wyrzucenia z igrzysk olimpijskich rosyjskich sportowców, a słychać już wołanie o bojkot Izraela. Koalicja głównie zachodnich krajów, która domagała się sportowych sankcji na Rosję, tym razem nabiera wody w usta. Międzynarodowy Komitet Olimpijski odmawia podjęcia kroków wobec izraelskich zawodników. Palestyńczycy – znowu – czują się porzuceni i wytykają Zachodowi hipokryzję.
Armia okupacyjna zamienia stadion Yarmouk w Gazie w ośrodek zatrzymań (X)
Posłuchaj słowa wstępnego drugiego wydania magazynu online!
Mohamed Barakat trzy razy zagrał w piłkarskiej reprezentacji Palestyny. Mimo blisko czterdziestki na karku wciąż kopał piłkę i jeszcze na jesieni bronił barw Ahli Gaza w lidze palestyńskiej. Sezon został przerwany w październiku, gdy najpierw Hamas zaatakował izraelskie kibuce, a w odpowiedzi armia Izraela rozpoczęła ofensywę w Strefie Gazy.
Na początku marca jedna z izraelskich rakiet spadła na dom Barakata w miejscowości Chan Junis. Piłkarz stracił życie.
Lista palestyńskich sportowców, którzy zginęli w wojnie trwającej w Strefie Gazy, zawiera już ponad sto nazwisk. I mowa tylko o topowych zawodnikach – jak reprezentanci kraju w siatkówce Abu Zuaiter i Ibrahim Qusaya czy trener olimpijskiej kadry piłkarzy Hani Al-Masdar. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkich członków klubów sportowych, Palestyńczycy mówią o ponad tysiącu ofiar.
Na podstawie zdjęć satelitarnych szacuje się, że w izraelskich ostrzałach i bombardowaniach ucierpiało 50–60 procent wszystkich zabudowań w Strefie Gazy. W tym również obiekty sportowe. Na jednym z nich, stadionie Jarmuk, izraelscy żołnierze przetrzymywali i przesłuchiwali zatrzymanych Palestyńczyków w poszukiwaniu członków Hamasu.
Palestyńczycy wyliczają, jak bardzo ich sport ucierpiał w trakcie wojny, bo w tym upatrują szansy na przekonanie decydentów międzynarodowych organizacji sportowych – przede wszystkim FIFA i MKOl – że na Izrael należy nałożyć sankcje. Pamiętają, że przy okazji wprowadzania takowych na Rosję mówiło się właśnie o niszczeniu przez Rosjan infrastruktury sportowej i ofiarach wśród sportowców.
Sankcje miałyby być formą nacisku na Izrael. Zwłaszcza że na horyzoncie są igrzyska olimpijskie, a izraelscy piłkarze liczą się w walce o grę na EURO.
Do sportowego bojkotu Izraela wzywają nie tylko Palestyńczycy. Sekundują im przede wszystkim kraje arabskie. Zaadresowany do wszystkich członków FIFA list w tej sprawie wysłał jordański książę Ali ibn Husajn, szefujący Zachodnioazjatyckiej Federacji Piłkarskiej, zrzeszającej dwanaście państw arabskich.
W Brukseli pod petycją w sprawie sankcji podpisało się trzynastu europarlamentarzystów. Dwudziestu sześciu francuskich deputowanych wezwało MKOl, by potraktował izraelskich sportowców tak jak rosyjskich i pozwolił im na start bez emblematów narodowych.
Apele dotarły do adresatów, ale dotąd nic nie wskórały. I nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.
Argumenty Palestyńczyków – etyczne, humanitarne, sportowe – dotychczas nie przekonały nikogo ani w FIFA, ani w UEFA, ani w MKOl-u. Działacze wszystkich tych organizacji mówią jednym głosem: widzimy, co się dzieje, monitorujemy rozwój wypadków, ale na razie nie zamierzamy podejmować żadnych kroków.
– To dwie zupełnie inne sytuacje. Nie zapominajmy o tym, jak zaczęła się wojna w Ukrainie, a jak to, co dzieje się teraz w Palestynie – mówił na początku lutego sekretarz generalny UEFA Theodore Theodoridis.
Chodzi oczywiście o to, że obecne działania Izraela zostały sprowokowane październikowym atakiem Hamasu: zabiciem około tysiąca dwustu osób i wzięciem ponad dwustu zakładników.
Ale choć Izrael wydał wojnę Hamasowi, a nie Palestynie, i utrzymuje, że wszystkie jego działania zmierzają wyłącznie do unicestwienia tej organizacji, przebieg operacji wojskowych napotyka krytykę społeczności międzynarodowej. Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że walka z terrorystami „nie może oznaczać zrównania Gazy z ziemią”, a Joe Biden nazwał bombardowania Gazy „pozbawionymi skrupułów”.
Podczas gdy Palestyńczycy wskazują, że liczba zabitych po ich stronie przekroczyła już trzydzieści tysięcy osób, premier Benjamin Netanjahu nadal stoi na stanowisku, że Izrael ma prawo do samoobrony. I wskazuje, że winny tak wielu zabitym jest Hamas, wykorzystujący mieszkańców Strefy Gazy jako żywe tarczy i zakładników społeczności międzynarodowej.
– Izraelska wojna okupacyjna w Strefie Gazy stanowi egzystencjalne zagrożenie równoznaczne z ludobójstwem, co potwierdziły zarówno ONZ, jak i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości. Działania te zostały również uznane przez Sekretarza Generalnego ONZ za zagrożenie dla pokoju na świecie – mówi mi Susan Shalabi, wiceprezeska Palestyńskiego Związku Piłki Nożnej i członkini Komitetu Wykonawczego Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej.
Po tym, jak Izrael został formalnie oskarżony o dokonywanie aktów ludobójstwa przez RPA, Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze zobowiązał władze Izraela do zapobieżenia aktom ludobójstwa w Strefie Gazy. W lutym orzekł, że działania Izraela nie wypełniają definicji ludobójstwa.
Zdaniem Shalabi MKOl i FIFA powinny zachować się konsekwentnie i zastosować wobec Izraela takie same kroki, jakie podjęły wobec Rosji: wykluczyć go z międzynarodowej rywalizacji.
Ufam, że FIFA nie będzie mieszać sportu i polityki – odpowiada na nawoływania do bojkotu Izraela szef tamtejszego związku piłki nożnej Niv Goldstein.
Izraelskie media stosunkowo niewiele uwagi poświęcają możliwemu bojkotowi swoich sportowców. Mają świadomość, że mimo rosnącej wraz z liczbą ofiar konfliktu koalicji nawołującej do wprowadzenia sankcji, szans na ich wdrożenie w tym momencie nie ma. FIFA i MKOl starają się nie reagować na wydarzenia polityczne, nawet jeśli mowa o konfliktach zbrojnych. Przewodniczący MKOl, tłumacząc swoją niechęć do całkowitego wykluczenia Rosjan z udziału w igrzyskach w Paryżu, wyliczał, że na świecie trwa wiele wojen, a MKOl nie jest od wyciągania konsekwencji wobec stron.
Dlatego formalnie MKOl zawiesił Rosyjski Komitet Olimpijski za to, że zaczął operować na terenie Donbasu, Ługańska, Zaporoża czy Chersonia, a więc obszarze podlegającym Ukraińskiemu Komitetowi Olimpijskiemu.
Powody, które doprowadziły do wprowadzenia przez MKOl sankcji na Rosję i Rosyjski Komitet Olimpijski, są bardzo specyficzne. Doszło do podkopania podstawowych elementów Karty Olimpijskiej. Nie obserwujemy tego w przypadku Palestyny i Izraela. To oczywiste, że mamy dwie różne sytuacje – powiedział AFP Pierre-Olivier Beckers-Vieujan, szef Komitetu Koordynacyjnego MKOl ds. Igrzysk w Paryżu.
Ale taką argumentację Palestyńczycy traktują jako zasłonę dymną dla braku podejmowania działań wobec Izraela i przypominają, że od kilku lat domagają się od FIFA przestrzegania jej własnego statutu i ukarania Izraela za prowadzenie klubów piłkarskich na terenach uznawanych przez nich za okupowane.
– Izraelski Związek Piłki Nożnej nadal bezkarnie narusza statut FIFA, zezwalając co najmniej pięciu klubom osadniczym, działającym na zagrabionych ziemiach palestyńskich, na grę w swojej krajowej lidze. W przypadku drużyn z Krymu zdecydowano, że nie mogą grać w lidze rosyjskiej – mówi Susan Shalabi.
FIFA i UEFA do tej pory nie podjęły w tej sprawie żadnych kroków. W 2015 roku tematem miał się zajęć Kongres FIFA, ale kilkadziesiąt godzin wcześniej wybuchł największy w historii organizacji skandal korupcyjny.
Za to Sepp Blatter, poprzedni przewodniczący FIFA, uważał, że organizacja meczu Palestyny z Izraelem może przyczynić się polepszenia relacji i być pierwszym krokiem do zaprowadzenia pokoju.
Staraniom Palestyńczyków nie pomaga też ograniczony zasięg ich wołań o bojkot Izraela. Na płaszczyźnie społecznej trafia szeroko – również do mieszkańców Europy czy USA. Ale politycznie mogą liczyć tylko na swoich starych, sprawdzonych partnerów. I na Rosję, która prowadzi tu swoją rozgrywkę.
Bojkot na własnych zasadach
W 1964 roku Izrael zdobył piłkarski Puchar Azji. Na organizowanym u siebie turnieju wygrał wszystkie mecze. Wszystkie, czyli trzy, bo w pierwszych edycjach tych rozgrywek rywalizowały ze sobą po cztery drużyny, grając systemem każdy z każdym. Ale nawet gdyby reguły dopuszczały większą liczbę uczestników, to chętnych do udziału trudno byłoby znaleźć. Już na etapie eliminacji kilka reprezentacji wycofało się z rozgrywek, bo nie brały pod uwagę gry w Izraelu i z Izraelem – państwem, którego istnienia po prostu nie uznawały.
Kraje muzułmańskie regularnie odmawiały piłkarskiej rywalizacji z Izraelem, więc ten bez gry przechodził kolejnych przeciwników. Do absurdalnej sytuacji doszło przed mistrzostwami świata w 1958 roku, gdy gry z Izraelem odmówiły kolejno Turcja, Egipt, Indonezja i Sudan. FIFA naprędce zorganizowała dwumecz Izraela z Walią, by uniknąć zakwalifikowania na mundial drużyny, która nie rozegrała w eliminacjach ani jednego meczu. Izrael ten dwumecz przegrał.
Na politycznym bojkocie swojej piłkarskiej reprezentacji Izrael sportowo korzystał do lat siedemdziesiątych. W 1974 roku Kuwejt zainicjował procedurę wyrzucenia Izraela z Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC). Przy trzynastu głosach za, jedenastu przeciw i sześciu wstrzymujących się Izrael został wykluczony ze struktur AFC (był jednym z jej trzynastu założycieli). I rozpoczął swoją wieloletnią wędrówkę. A ta obejmowała m.in. walkę o mundial w strefie Oceanii (OFC).
W końcu w 1994 roku członkowską kandydaturę Izraela zaaprobowała UEFA. Od tej pory tamtejsze kluby grają w europejskich pucharach (Liga Mistrzów, Liga Europy, Liga Konferencji Europy), a reprezentacja rywalizuje w europejskich eliminacjach mistrzostw świata oraz ma szansę gry na EURO. W tym roku może zadebiutować na tym turnieju – o ile przejdzie baraże.
Ale nie tylko piłka stała się platformą bojkotowania Izraela. Na organizowane u siebie IV Igrzyska Azjatyckie w 1962 roku Indonezja nie zaprosiła Izraelczyków. MKOl zawiesił ją za to w prawach członka. Skończyło się na batalii MKOl-u z prezydentem Sukarno i powołaniem przez niego konkurencyjnych igrzysk.
Ten przykład może być przestrogą dla krajów, które wobec braku sankcji na Izrael chciałyby oddolnie bojkotować olimpijską rywalizację z reprezentantami Izraela. Thomas Bach już przypomniał, że MKOl będzie śledził takie próby. Ma zresztą doświadczenie, bo i w spokojniejszych czasach przypadki bojkotu Izraela na igrzyskach się zdarzały.
Jednym z nich był niedoszły występ irańskiego judoki Arasza Miresma’iliego w Atenach w 2004 roku. Faworyt do złotego medalu celowo przekroczył limit wagowy, by uniknąć walki z Izraelczykiem Ehudem Vaksem. Prezydent Iranu Mohammad Chatami zrobił z Miresma’iliego bohatera. Unikanie – przez poddawanie lub symulowanie kontuzji – konfrontacji z zawodnikami z Izraela do dzisiaj jest zresztą w Iranie doktryną.
Na początku 2023 roku Indonezja znów odmówiła wstępu delegacji Izraela. Tym razem chodziło o oficjeli, którzy mieli wziąć udział w losowaniu grup do piłkarskich mistrzostw świata do lat dwudziestu. Władze kraju przekonywały, że młodych piłkarzy z Izraela podobna sytuacja nie spotka, ale FIFA przeniosła imprezę do Argentyny.
Zdarzały się też przypadki wykluczania krajów z udziału w ważnych impreza sportowych z powodu toczących się działań wojennych. Objęta sankcjami ONZ Jugosławia nie została dopuszczona do igrzysk w Barcelonie w 1992 roku. Z tego samego powodu w tym samym roku wykluczono z EURO piłkarską reprezentację Jugosławii.
Na igrzyska do Antwerpii w 1920 roku nie otrzymały zaproszenia reprezentacje Niemiec, Austrii, Węgier, Bułgarii i Imperium Osmańskiego. W ten sposób ukarano te państwa za ich rolę w czasie pierwszej wojny światowej. Podobny ostracyzm w 1948 roku spotkał sportowców z Niemiec i Japonii. Nie wzięli oni udziału w zimowych igrzyskach w Sankt Moritz i letnich w Londynie.
Najbardziej znane bojkoty w historii – igrzysk w Moskwie w 1980 i w Los Angeles w 1984 roku – podejmowały koalicje konkretnych państw, a nie MKOl. Ani Palestyna, ani kraje arabskie o bojkocie igrzysk w Paryżu nie wspominają. Skuteczniejszy politycznie i wizerunkowo powinien być dla nich udział w tej imprezie.
Na przełomie stycznia i lutego piłkarska reprezentacja Palestyny uczestniczyła w Pucharze Azji. W Katarze wygrała swój pierwszy mecz w historii startów na tym turnieju. W dodatku wyszła z grupy.
Teraz palestyńscy piłkarze walczą o historyczny udział w mistrzostwach świata w 2026 roku. Ostatnie mecze „domowe” rozgrywają w Kuwejcie. Gdy rywalizowali tam z Australią – już po wybuchu wojny – zawodnicy wyszli na boisko w tradycyjnych chustach, arafatkach, a kibice mieli ze sobą transparenty z kluczami – symbolem wygnania Palestyńczyków z ich domów po utworzeniu państwa Izrael.
Piłka wyraża palestyńskie pragnienie wolności, międzynarodowego uznania i walki z okupacją. Ludzie myślę o reprezentacji jak o ich głosie na świecie, który stał się głuchy na płacz milionów cierpiących przez okupację, która teraz obejmuje też popełnianie zbrodni wojennych, równoznacznych z ludobójstwem – tłumaczy Susan Shalabi.
Ten głos jest słyszany i podawany dalej. Na trybunach niektórych europejskich klubów piłkarskich regularnie pojawiają się propalestyńskie hasła. Kibice mocno zaangażowanego w sprawę palestyńską szkockiego Celtiku organizują marsze i zbiórki na pomoc poszkodowanym w wojnie. Palestyńskie flagi pojawiają się na różnych wydarzeniach sportowych.
Pod górkę mają za to izraelscy sportowcy. Gdy koszykarze Maccabi Tel Aviv polecieli do baskijskiej Vitorii na mecz z tamtejszą Baskonią, spotkały ich gwizdy i jednoznacznie propalestyńska postawa kibiców. Aby uniknąć takiej sytuacji, władze belgijskiego Gentu zdecydowały, że mecz piłkarskiej Ligi Konferencji Europy przeciwko Maccabi Hajfa odbędzie się bez udziału kibiców.
Na igrzyskach w Paryżu z sympatiami widzów będzie zapewne podobnie. Skoro nie uda się doprowadzić do bojkotu Izraela, istotny dla poczucia narodowej dumy i budowy międzynarodowego wizerunku stanie się występ reprezentacji Palestyny. Kilkuosobowa kadra bierze udział w igrzyskach regularnie od 1996 roku.
Michał Banasiak – analityk relacji sportu i polityki. Autor analiz, komentarzy i wywiadów z zakresu dyplomacji sportowej i polityki międzynarodowej.
Do tej pory nie udało się wywalczyć medalu. Wziąwszy jednak pod uwagę trwającą wojnę, w przypadku palestyńskich sportowców bardziej niż jakichkolwiek innych aktualne okaże się olimpijskie hasło: liczy się udział, a nie zwycięstwo.