Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 20.10.2024
Nikodem Szczygłowski
„Wciąż brakuje nam wiedzy o innych obok nas”. Słowenia nie rozumie migrantów
Najważniejszą częścią mojej tożsamości jest to, że jestem Boszniaczką. Tak się definiuję. Bardzo trudno jest mi powiedzieć, że jestem Słowenką, Czarnogórką lub Kosowianką, ponieważ w żadnym z tych krajów nie czuję się jak w domu. Zawsze podkreślam też, że jestem muzułmanką, bo to także jest coś, co mnie definiuje. Nigdy nie powiedziałabym, że jestem Słowenką, no może poza tym, że jestem słoweńską pisarką – mówi Selma Skenderović w rozmowie z Nikodemem Szczygłowskim.
Fragment okładki książki "Zakaj molčiš, Hava?" autorstwa Selma Skenderović
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Zakaj molčiš, Hava? (Dlaczego milczysz, Havo?) to zbiór piętnastu napisanych w pierwszej osobie opowiadań. Czasami ostrych, czasami zabawnych, a czasami słodko-gorzkich. Napisała je po słoweńsku Selma Skenderović – dwudziestotrzylatka, która mówi o sobie, że nie jest Słowenką, a za istotny element swojej tożsamości uważa wiarę muzułmańską. Za swój debiut literacki, jakim jest Zakaj molčiš, Hava?, Selma Skenderović w 2020 roku zdobyła nagrodę na Festiwalu Młodej Literatury Urška.
Spotykamy się z Selmą na placu Prešerna w centrum Lublany, pod pomnikiem zmarłego w 1849 roku France Prešerna, uznawanego za największego słoweńskiego poetę, wręcz wieszcza narodowego. Fragment jego wiersza Zdravljica jest hymnem Republiki Słowenii, w którym Słoweńcy wyśpiewują frazę: „Niech żyją wszystkie narody”.
Słowenia powszechnie uważana jest za kraj o wysokich standardach demokratycznych, zwłaszcza na tle sąsiadujących z nią na południu krajów. Jednak wraz ze wzrostem liczby migrantów zarobkowych w Słowenii szerzą się nastroje ksenofobiczne, a system szkolnictwa coraz gorzej sobie radzi z adaptacją programów nauczania dla dzieci, które nie tylko nie znają języka słoweńskiego, ale nawet biernie go nie rozumieją. Dotyczy to chociażby etnicznych Albańczyków z Kosowa lub Macedonii Północnej. Ich los nie jest obojętny młodej pisarce.
Spotykamy się z Selmą w popularnej knajpce przy ratuszu, na pocztówkowej lublańskiej starówce, i rozmawiamy na temat uczucia obcości we własnym kraju, które wynika z odczuwalnej w Słowenii nietolerancji wobec „inności”. Podobnie jak tytułowa bohaterka jej książki, Hava, Selma nie milczy. Nieustannie przeciwstawia się nietolerancyjnej większości w taki czy inny sposób. Jeśli nie dla własnego dobra – co podkreśla – to dla dobra tych, których czeka podobny los.
Nikodem Szczygłowski: Literatura słoweńska do tej pory pisała o „obcych” z Południa niemal wyłącznie w kontekście „czefurstwa” (to pojęcie, wyrażające pogardliwy stosunek Słoweńców do przybyszy z krajów byłej Jugosławii, spopularyzował w literaturze Goran Vojnović), które ostatecznie stało się swego rodzaju memem. Twoja książka próbuje spojrzeć na ten temat w zupełnie inny sposób. Czy to tylko konsekwencja zmiany pokoleniowej, czy coś więcej?
Selma Skenderović: W mojej debiutanckiej książce chciałam pisać o obcości i imigracji bez gloryfikowania jej i bez sięgania po wątki humorystyczne właśnie dlatego, że tematy dyskryminacji, uprzedzeń i wykluczenia w słoweńskich filmach, literaturze i życiu codziennym są zwykle traktowane jako zabawne przygody, które są udziałem imigrantów i imigrantek. Różni komicy, standuperzy, którzy stworzyli swoją rozpoznawalną markę z własnych doświadczeń imigracyjnych lub swoich rodziców, są w Słowenii bardzo popularni. Słoweńskie społeczeństwo jest przyzwyczajone do śmiania się z tego, zamiast postrzegać to zjawisko jako problem społeczny. Po prostu staramy się ukryć, stłumić prawdziwy problem za pomocą humoru i śmiechu. Chociaż sama nie jestem imigrantką w drugim pokoleniu, moim zdaniem ta generacja jest odważniejsza niż pierwsza, bardziej też skłonna do obrony swojej tożsamości, ponieważ nie musi w sposób oczywisty martwić się o przetrwanie w nowym kraju. Czasami też nie dąży do integracji, co stanowi nowy problem. Na szczęście sytuacja w słoweńskim społeczeństwie jest taka, że możemy o tym pisać i mówić otwarcie.
Kim dziś jest „obcy z południa” w Słowenii? Czy nadal jest to tylko „niewykształcony pracownik fizyczny”, czy też wizerunek tej grupy społecznej się zmienia?
Myślę, że wizerunek obcokrajowca „z juga” zmienia się, choć obraz niewykształconego pracownika fizycznego wciąż dominuje. Według statystyk ponad połowa imigrantów z krajów byłej Jugosławii w Słowenii ma co najmniej wykształcenie średnie, ale z powodu braku znajomości języka lub po prostu dyskryminacji systemowej ludzie ci nie mogą dostać pracy w swoim fachu, a zamiast tego są zatrudniani w zawodach, których Słoweńcy nie chcą wykonywać – sprzątaczy, pielęgniarek, pracowników służb komunalnych, budowlańców itp. Dzieci imigrantów nie otrzymują również wystarczających informacji, aby mogły uzyskać tak dobre wykształcenie jak Słoweńcy, zapisać się do dobrych szkół średnich i wyższych. Często są marginalizowane już w szkole podstawowej tylko dlatego, że są imigrantami, w wyniku czego tracą motywację. Ponadto w większości przypadków takie dzieci mają problemy z tożsamością i po prostu nie wiedzą, jaka jest ich rola w społeczeństwie. Dlatego też poczułam potrzebę napisania książki dla wszystkich niesłoweńskich dzieci i nastolatków w Słowenii, które nie mają wzorców do naśladowania.
stereotypowym postrzeganiu migrantów z byłej Jugosławii w Słowenii wciąż dominuje narracja o przybyszach z Bośni i Hercegowiny. Bohaterka twojej książki, Hava, również jest Bośniaczką. Jednocześnie większość obecnych migrantów to Albańczycy z Kosowa i Macedonii Północnej. Czy słoweńskie społeczeństwo jest w jakimkolwiek stopniu świadome tego faktu?
Zdecydowanie ci, którzy pracują w edukacji, są tego świadomi, zwłaszcza nauczyciele i nauczycielki języka słoweńskiego, którzy uczą dzieci imigrantów. Ci, którzy pochodzą z Kosowa lub Macedonii Północnej, najczęściej potrzebują więcej godzin na naukę podstaw języka niż imigranci z Bośni, Serbii itp. W gazetach, telewizji i życiu codziennym często jesteśmy wrzucani do jednego worka, mimo że różnice kulturowe między nami są dość znaczące. Także religijne. Status imigrantów z Bośni, Serbii i Czarnogóry zdecydowanie zmienił się w ciągu ostatnich pięciu lat, ale nie dlatego, że słoweńskie społeczeństwo stało się bardziej tolerancyjne, akceptujące i integracyjne. Niestety dzieje się tak dlatego, że w Słowenii jest po prostu coraz więcej imigrantów z krajów trzecich, spoza obszaru byłej Jugosławii, wobec których większość społeczeństwa często ma dość negatywne nastawienie. Nie możemy też ignorować faktu, że wrogie nastawienie jest prawie zawsze skierowane do muzułmanów i muzułmanek, nawet jeśli nie wyróżniają się oni strojem, imieniem lub zachowaniem. Po prostu brakuje nam wiedzy o innych i ich odmienności, którą moglibyśmy wykorzystać, gdy spotykamy kogoś, kto nie jest taki jak my.
Selma Skenderović (urodzona w 2001 roku w Koprze)
jest studentką literatury słoweńskiej i porównawczej na Uniwersytecie w Lublanie. Pisze od dziewiątego roku życia, a poważniej zaczęła pisać w szkole średniej. Na pierwszym roku studiów zaczęła uczęszczać do klubu literackiego, a następnie publikować swoje wiersze i teksty. Pisała też komentarze do przedstawień teatralnych dla internetowego magazynu CMK magazin we współpracy z teatrem w Koprze. Zdobyła nagrodę Blisk 2020 w ramach Dni Poezji w Šinkovcu oraz pierwszą nagrodę Festiwalu Młodej Literatury Urška w 2020 roku, a organizatorzy festiwalu, JSKD i REVIJA MENTOR opublikowali jej debiutancką powieść prozatorską Zakaj molčiš, Hava? (Dlaczego milczysz, Havo?) – zbiór piętnastu opowiadań, których narratorką jest tytułowa Hava. O ile w dzieciństwie bohaterka była narażona na uprzedzenia, bezradność i strach, teraz swoje milczenie zastępuje prawem do mówienia. Pisarstwo Selmy Skenderović jest zawsze przychylne różnicom, nawet jeśli często ilustruje je bezlitośnie i surowo, a sama narratorka interweniuje w akcję w angażujący sposób, a tym samym również w sam tok narracji. Poruszająca narracja Selmy zmusza do działania i zachęca do tolerancyjnego współistnienia.
W Lublanie niedawno otwarto meczet i islamskie centrum kultury – dotąd słoweńska stolica jako jedyna w Unii Europejskiej nie posiadała takich obiektów. Jak myślisz, kim są dziś muzułmanie w Słowenii? Czy nadal są to głównie Boszniacy? W jakim stopniu są zintegrowani ze słoweńskim społeczeństwem?
Powiedziałabym, że nadal są to głównie Boszniacy, ale jest też coraz więcej Albańczyków i Albanek, Kosowarów i Kosowianek. Muzułmanie i muzułmanki są zwykle przedstawiani jako imigranci z Bośni i Hercegowiny, co automatycznie wyklucza muzułmanów i muzułmanki z Macedonii, Kosowa, Sandżaku itp., którzy jednak równie licznie mieszkają w Słowenii. Ze względu na jednostronną reprezentację muzułmanów i muzułmanek w Słowenii w mediach są oni najczęściej opisywani i charakteryzowani jako problematyczni, skonfliktowani, ekstremistyczni, uciskani, a kobiety dodatkowo jako podporządkowane mężczyznom, niewolne itp. Spośród wszystkich ksiąg religijnych to właśnie Koran jest najczęściej wyróżniany, przedstawiany jako narzędzie do propagowania ekstremizmu, przemocy i przymusu, pomimo faktu, że organizacje ekstremistyczne są w rzeczywistości antytezą islamu, nauk Koranu oraz życia i przykładu proroka Mahometa. Placówka edukacyjna Muzułmańskiego Centrum Kultury w Lublanie mieści Bibliotekę Awerroesa – specjalną bibliotekę poświęconą kulturze ze szczególnym uwzględnieniem islamu. Biblioteka została założona w celu uzupełniania braków wiedzy i odpowiedniej literatury na temat islamu, muzułmanów i muzułmanek w Słowenii. Zamierza sprostać temu wyzwaniu poprzez stanie się wiarygodną instytucją i źródłem informacji na temat studiów islamskich i religii świata.
Czy Twoim zdaniem to, o czym piszesz, czyli brak zainteresowania rówieśników kulturą i zwyczajami muzułmańskimi (a może jakimikolwiek innymi niż słoweńskie?) dzieci imigrantów w słoweńskich szkołach, jest nadal poważnym problemem, czy też sytuacja zmienia się na lepsze?
Z pewnością jest to poważny problem – niestety zbyt mało nauczycieli stara się coś zmienić. Zbyt mało uwagi poświęca się literaturze na ten temat. Nie rozmawia się z uczniami o przykładach dobrych lub złych praktyk. Często grupy imigrantów są również bardzo zamknięte, nie mieszają się z większością populacji, nie integrują się ze społeczeństwem, więc ich dzieci są również poddawane ostracyzmowi. Uważam, że powinniśmy ułożyć program nauczania w zupełnie inny sposób, dając miejsce treściom, które mają na celu tworzenie międzyświatów, współpracę międzykulturową, integrację itp.
Jesteś obywatelką Słowenii, urodziłaś się w Kosowie, dzieciństwo spędziłaś w Czarnogórze, a tradycja rodzinna łączy cię z Bośnią – ale jednocześnie nie masz już nic wspólnego z Jugosławią, ponieważ ani nie urodziłaś się, ani nie mieszkałaś w SFRJ. Jaki jest najważniejszy element twojej tożsamości? Jak się definiujesz? W jakich okolicznościach, jeśli w ogóle, powiedziałabyś o sobie: „Jestem Słowenką”?
Najważniejszą częścią mojej tożsamości jest to, że jestem Boszniaczką. Tak się definiuję. Bardzo trudno jest mi powiedzieć, że jestem Słowenką, Czarnogórką lub Kosowianką, ponieważ w żadnym z tych krajów nie czuję się jak w domu. Zawsze podkreślam też, że jestem muzułmanką, bo to także jest coś, co mnie definiuje. Nigdy nie powiedziałabym, że jestem Słowenką, no może poza tym, że jestem słoweńską pisarką.
Nikodem Szczygłowski - podróżnik, pisarz, eseista, reporter. Absolwent Archeologii śródziemnomorskiej Uniwersytetu Łódzkiego i CEMI - Central European Management Institute w Pradze. Biegle włada językiem litewskim i słoweńskim, znawca kultury słoweńskiej. Laureat nagrody za osiągnięcia w publicystyce Ministerstwa Kultury Republiki Litewskiej (2020).
No właśnie, piszesz jednak po słoweńsku. Czy jest to język, w którym najłatwiej jest ci wyrazić swoje myśli, czy po prostu wybrałaś słoweński jako narzędzie do przekazania tego, co masz do powiedzenia Słoweńcom?
Chociaż w domu mówię w moim ojczystym języku, czarnogórskim, piszę po słoweńsku ze względów praktycznych – nigdy nie uczyłam się czarnogórskiego w szkole i prawdopodobnie potrzebowałabym dobrego korektora, gdybym chciała pisać w moim ojczystym języku. Poza tym w Słowenii łatwiej jest wydać książkę po słoweńsku niż w jakimkolwiek innym języku. Odkąd zaczęłam pisać, robię to po słoweńsku, więc jest to dla mnie poniekąd oczywiste. Zdecydowanie łatwiej jest mi wyrazić siebie w języku słoweńskim w literaturze.