Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 17.10.2024
Maciej Piotrowski
Białoruski muzyk walczył o wolność i tożsamość. Białoruska kultura rozwija się w Polsce
Białoruski muzyk, etnograf i działacz społeczny, opowiada o swojej drodze od śpiewaka operowego do lidera kulturalnego ruchu. W wywiadzie porusza tematy związane z odkrywaniem tradycyjnej muzyki białoruskiej, organizowaniem masowych wydarzeń śpiewaczych, udziałem w protestach z 2020 roku oraz ucieczką przed represjami.
Archiwum Autora
Posłuchaj słowa wstępnego trzeciego wydania magazynu online!
Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie kulturą tradycyjną białoruską? Skończyłeś przecież Akademię Muzyczną.
Tak, z wykształcenia jestem śpiewakiem operowym, ale muzyka poważna ma dla mnie zbyt ciasne granice. Nie była dla mnie naturalna. W Akademii, razem z Andrejem Jewdokimowem, Nastą Popową i Volhą Polakową w zespole Fratrez próbowaliśmy tworzyć muzykę autorską, neoklasyczną z dużą dawką improwizacji. Ale ja sam pochodzę ze wsi i zawsze czułem do niej sentyment. W 2011 roku pojechałem na pierwszą ekspedycję etnograficzną na Polesie. Interesowało mnie brzmienie ludowej pieśni, chciałem ją usłyszeć na żywo. Lubiłem naszą kulturę ludową. Zacząłem eksperymentować z muzyką tradycyjną, szczególnie w zespole Vuraj, gdzie łączyliśmy rocka, klasykę i ludowość.
Później zaangażowałeś się w wiele działań społecznych wokół muzyki.
Założyłem organizację EtnoTradycyja. Chciałem, żeby ludzie mogli się spotykać i śpiewać wspólnie. Tak powstała inicjatyw spotkań śpiewaczych Spieŭny Schod, podczas której ludzie spotykali się na ulicy i śpiewali pieśni ludowe czy utwory Ogińskiego albo Moniuszki. Najpierw to były grupki po kilkanaście czy kilkadziesiąt osób. Później, koło 2017-2018 roku wydarzenie zaczęło przyciągać większe grupy: nawet do pięciuset osób.
Co to znaczyło dla tych ludzi? Jak reagowali?
Wysłuchanie i zaśpiewanie pieśni po białorusku było dla nich czymś ważnym. Miało walor edukacyjny, ale także wpływało na zrozumienie własnej tożsamości jako Białorusina. To była szansa na spotkanie ludzi podobnych do siebie, którzy lubią swój kraj i śpiewają razem. Szukaliśmy takiego repertuaru, który mógłby zjednoczyć Białorusinów.
Spieuny Schod miał swoje znaczenie także w momencie przedwyborczego wzmożenia kulturalnego Białorusinów w 2020 roku, prawda?
Tak, opracowałem wtedy i przygotowałem do wydania dużo śpiewników w podręcznej, kieszonkowej formie. To dawało możliwość zbierania się i śpiewania w różnych miejscach, chociażby na ulicach. Dla nas to była śpiewająca rewolucja. W tym czasie powstał też Wolny Chór, byłem jednym z organizatorów tego ruchu, który spotykał się w nietypowych miejscach, chociażby w sklepach. Gdy ludzie słyszeli ich wykonania, reagowali niesamowicie emocjonalnie. Ta muzyka ich jednoczyła. Uczestniczyliśmy w demonstracjach powyborczych, śpiewaliśmy przez całe dnie, organizowaliśmy wydarzenia.
Białoruskie protesty 2020 zostały brutalnie stłumione. Jak tamte wydarzenia dotknęło Ciebie osobiście?
Siarhiej Douhuszau to białoruski śpiewak, muzyk multiinstrumentalista, etnograf, nauczyciel, menedżer artystyczny, założyciel ruchu kulturalnego. Z zespołem Vuraj, którego muzyka w nowatorski sposób interpretuje białoruski folklor, wydał pięć albumów studyjnych. To założyciel i kierownik Instytutu Rozwoju Tradycyjnej Kultury Białoruskiej „Etna Tradycja” (Tradycyja) oraz Fundacji „Dom Twórców”, założyciel Warszawskiej Wolnej Orkiestry, solista i członek zespołów Fratrez, Vuraj, Five-storey Ensemble, TryNići (Białoruś), Isna Trio (Polska), Slavalachia (USA).
To był trudny czas. Wielu moich przyjaciół zostało zatrzymanych. Ja musiałem się ukrywać, trochę po partyzancku. Wyjeżdżałem z Mińska w swoje rodzinne strony pod Orszę. Nie zabierałem ze sobą telefonu, żeby KGB nie mogło mnie namierzyć. Siedziałem we wsi i pracowałem nad nowymi śpiewnikami.
Jak długo się tak ukrywałeś?
Musiałem wyjeżdżać ze stolicy od czasu do czasu, nawet na miesiąc, a później wracałem do Mińska, by co jakiś czas brać udział w wydarzeniach. KGB miało moje zdjęcia z różnych protestów, mogłem za swoją działalność dostać kilka lat więzienia.
Co spowodowało, że w końcu wyjechałeś z Białorusi?
W końcu doszło do takiej sytuacji, że w kraju dosłownie nie mogłem nic robić. Siedziałem zamknięty w domu, nie wychodziłem na dwór. Doszła do mnie informacja, że jestem poszukiwany przez milicję, że chcą mnie aresztować, tak jak innych organizatorów Wolnego Chóru. W marcu 2021 roku wyjechałem do Warszawy, jeszcze raz wróciłem do Mińska w kwietniu, a po tej dacie zostałem już w Polsce.
Ty zdążyłeś wyjechać, ale wielu z twoich przyjaciół zostało poddanych represjom.
Tak, na przykład zespół fantasy folk Irdorath, którego muzycy grali na dudach podczas protestów w 2020 roku. Zostali za to brutalnie zatrzymani i skazani na dwa lata więzienia. To moi dobrzy przyjaciele. Gdy po dwóch latach ich wypuszczono, pomogliśmy im zadomowić się w Polsce. Po jakimś czasie napisali swoją pierwszą piosenkę, zrobiliśmy dla nich pierwszy klip po wyjściu z więzienia. Teraz grają znowu, występują na dużych koncertach w całej Europie. Do dziś natomiast w więzieniu przebywa Paweł Białawus, menedżer kulturalny i dziennikarz, założyciel sklepu symbal.by z białoruskimi gadżetami. Dostał czternaście lat.
Czym zająłeś się po przybyciu na emigrację?
W Warszawie powołaliśmy grupę Warsaw Freedom Orchestra, pierwszą białoruską orkiestrę na emigracji. Zacząłem z nią występować. Potem udało nam się powołać Dom Twórców. Naszym głównym celem jest wsparcie twórców z Białorusi, w tym byłych więźniów politycznych, poprzez zapewnienie im mieszkania, rehabilitacji psychologicznej oraz pomocy w powrocie do zawodu. Wynajęliśmy prywatny dom, w którym zaczęliśmy organizować rezydencje dla osób potrzebujących pomocy. Pierwsza rezydencja w 2021 roku była przeznaczona dla muzyków, jej finałem był koncert i wykonanie białoruskiej opery. Teraz mamy za sobą już osiem różnych programów rezydencjnych. Pomogliśmy pięciuset artystom, którzy mieszkali w Domu Twórców albo robili z nami wspólne projekty.
Ja miałem z Tobą przyjemność współpracować przy zespole Isna Trio powołanym podczas warsztatów w Gorajcu w 2021 roku w ramach projektu Rozstaje. Jak wspominasz tamte wydarzenia?
To był wyjątkowy czas, bardzo za nim tęsknię. Graliśmy muzykę do utworów poetyckich po litewsku, białorusku i polsku, śpiewałem w różnych językach. Żałuję, że nie udaje się reaktywować tej grupy. Utrzymuję kontakt z dwoma pozostałymi członkami zespołu Andrejem Jewdokimowem i Aleksejem Warsobą. Nasza działalność trwała w okresie przed rosyjską inwazją na Ukrainę w 2022 roku i temat Białorusi był wtedy na fali. Wiele o nas mówiono, zapraszano na koncerty i festiwale. Po eskalacji wojny Białorusini zaczęli być ignorowani.
Pamiętam, że przyjaźniłeś się z muzykami z Ukrainy. Czy teraz z nimi współpracujesz?
Niestety nie mogłem ostatnio pojechać do Lwowa czy Kijowa, gdzie mam wielu znajomych muzyków. Na początku nowej fazy wojny, w 2022 roku, mieszkałem w Stanach Zjednoczonych. Organizowałem tam wiele koncertów poświęconych pomocy Ukrainie. Teraz do Domu Twórców na kolejne etapy rezydencji zapraszamy również Ukraińców.
Jak teraz funkcjonuje bialoruska diaspora zagranicą?
Jak sam słyszysz, nie mówię teraz bardzo dobrze po polsku.
Co ty, świetnie ci idzie!
Tylko że kiedyś, gdy Białorusinów w Polsce było mniej, miałem więcej kontaktów z Polakami, i musiałem częściej używać polskiego. Dobrze wspominam tamte czasy, integrowałem się z Polakami. Choćby podczas występów Isna Trio, gdy współpracowaliśmy z tłumaczami literatury i poetami, występowaliśmy razem. Teraz w Domu Twórców przebywamy głównie w białoruskim otoczeniu. Mam nawet białoruskiego mechanika naprawiającego mi samochód. W sklepach spożywczych pracują Ukraińcy, zresztą teraz jest coraz mniej możliwości dla interakcji społecznych.
Co Białorusini robią teraz w sferze kultury?
Powstało wiele białoruskich klubów i restauracji. Myślę, że w samej Warszawie jest trzydzieści takich lokali. Są też dziesiątki innych miejsc: kluby, studia, pracownie i tak dalej. Samych salonów samochodowych jest pięć. Dzieje się bardzo dużo, ale żałuję, że nie ma wielu okazji, żeby Polacy i Białorusini robili coś razem. Dobrym przykładem, ale niestety wyjątkiem, jest festiwal Varušniak w Warszawie, impreza współczesnej muzyki elektronicznej łączonej z tradycją, dość popularny zarówno wśród Białorusinów, jak i Polaków i Ukraińców. Zależy mi bardzo na integracji z polskimi środowiskami kulturalnymi. Podczas ostatniego programu rezydencyjnego w Domu Twórców organizowaliśmy spotkania ze znanymi polskimi artystami, profesorami. Naszymi wykładowcami i kuratorami były znane osoby z Polski: prof. Wiktor Gutt, Cezary Koczwarski, Dariusz Paczkowski, Katarzyna Zimna, Agata Zbylut i inni. To bardzo ważne.
Nie dochodzi do integracji?
Mamy problem, że Białorusini często robią interesujące rzeczy artystyczne, ale nie wiedzą, jak dotrzeć z nimi do polskiej publiczności. Białorusini robią wydarzenia dla Białorusinów i sami też nie zawsze odwiedzają polskie imprezy, nie współpracują z polskimi inicjatywami, organizacjami.
Maciej Piotrowski - z wykształcenia historyk i ukrainoznawca, z pasji animator kultury. Tłumacz literatury z języka ukraińskiego m.in. utworów Mike'a Johannsena, Hryhorija Czubaja, Andrija Bondara i Wasyla Barki. Inicjator spotkań translatorskich Rozstaje. Współpracuje m.in. ze Stowarzyszeniem Folkowisko, Kolegium Europy Wschodniej i Stowarzyszeniem Czajnia. Pracował jako specjalista ds. merytorycznych przy projekcie wystawy stałej Muzeum Hołodomoru w Kijowie.
Wiem, że urodziła Ci się córka, co zachęciło Cię do zainteresowania kulturą białoruską dla najmłodszych.
Moja córka poszła właśnie do żłobka. Już niedługo będzie rozmawiać po polsku lepiej niż tato! Jest jedynym dzieckiem z Białorusi w swojej grupie. Ale w domu mówimy po białorusku, uczymy ją tego języka. Zacząłem jej śpiewać kołysanki, przygotowuję śpiewnik białoruskich piosenek dla dzieci. Ważne, żeby młode pokolenie trwało w naszej kulturze.
Projekt "Wspieramy Białoruskie Przebudzenie'24" został dofinansowany przez Fundację Solidarności Międzynarodowej w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP kwotą 230 000 zł.
Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.